Kącik miłośników magnetofonów kasetowych MK125
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Nie rozumiem, co widzicie kultowego akurat w tym modelu - jeden z najgorszych według mnie magnetofonów. Może na początku lat `70 faktycznie był wystarczający, ale nie przesadzajmy z tą kultowością sprzętu o tragicznym paśmie przenoszenia i kiepskiej jakości dźwięku. MK125 ma bardzo fajny design, ale na tym jego zalety się kończą. Ja go zapamiętałem jedynie przez buczenie/bzyczenie w głośniku podczas odtwarzania i marne pasmo przenoszenia.
Daniel, deklarowane pasmo przenoszenia jest w zasadzie takie samo jak w późniejszych Grundigach, nawet w tym STEREO. Trochę gorsza jest dynamika. Mechanizm jest rzeczywiście ciekawy, choć w moim przekonaniu przerost formy nad treścią. Wyróżniają go dwa germany w stopniu końcowym. Jakoś kompletnie nie kojarzę germanów w polskich magnetofonach kasetowych, choć może po prostu za mało wiem.
Dla wielu jest to pierwszy magnetofon - trochę jak pierwsza dziewczyna. Na pewno wspomnienie młodości. Akurat ja trochę krytykowałem ten magnetofon, ale dla mnie ciekawy jest między innymi z powodu tych wad.
Na pewno jest świadkiem historii. Ludzie pamiętają o tym, co jeszcze ma wartość użytkową - wzmacniacze i kolumny. Magnetofony klasy HiFi już mniej, chociaż nie wiem czemu, mi słuchanie kaset sprawia wielką przyjemność.
A tutaj mamy magnetofon mono i to jeden z pierwszych w PRL. Wartości użytkowej prawie żadnej. Jeszcze niedawno masowo lądowały w śmietnikach. A przecież ten sprzęt to nasze życie.
Mnie szczególnie interesuje jakby z "archeologicznego" punktu widzenia. Bardzo lubię te sprzęty naprawiać, bo pozwala to naprawdę zrozumieć, jak to działa, ale też co mieli w głowach ci, którzy to projektowali.
A na koniec: a nie ciekawi Cię, czego i z czego słuchali na randkach nasi rodzicie, dziadkowie? To taka kapsuła czasu, jak obejrzeć historyczny film.
Moze w Łodzi było zawsze wszystko ja piszę jak było w moim regionie i proszę nie wpierać mi, że było inaczej.Lekko teraz przesadziłeś, że w sklepach nie było oranżady ;)
Lekko teraz przesadziłeś, że w sklepach nie było oranżady ;)
Moze w Łodzi było zawsze wszystko ja piszę jak było w moim regionie i proszę nie wpierać mi, że było inaczej.
O braku oranżady sam Marian wspomniałeś. Przyjmuję do wiadomości że w twoim regionie nie było oranżady. Warto byłoby zrobić spis niedostępnych artykułów spożywczych dla potomnych w twoim regionie.
Rozmowa o MK125 powoli zamienia się w dyskusję o artykułach spożywczych i ich dostępność w różnych rejonach Polski w latach 70 i 80
Bo nie lubię takiej głupiej gadki. To, że w Łodzi czy Warszawie mogłeś kupić bez problemu taki czy inny sprzęt to nie znaczy, że wszędzie tak było dlatego wspomniałem, że nawet głupiej oranżady nie było, może to był jednorazowy incydent, ne wiem.
Nie rozumiem, co widzicie kultowego akurat w tym modelu - jeden z najgorszych według mnie magnetofonów.
Jeżeli twierdzisz że to jeden z najgorszych magnetofonów to powiedz nam jaki jest najlepszy magnetofon kasetowy biorąc pod uwagę datę produkcji.
Kultowy bo to pierwszy magnetofon kasetowy wyprodukowany w Polsce, prace nad tym modelem rozpoczęto latem 1971 do produkcji wszedł rok później. Wiadomo początki były bardzo trudne, awaryjny owszem tak jak cała reszta przenośnego i stacjonarnego sprzętu.
Magnetofon na 8 tranzystorach (nie licząc układu stabilizatora) ja na tamte czasy posiadał i posiada rewelacyjne pasmo przenoszenia.
Również uważam, że cała rodzina licencyjnych taśmociągów Thomsona to kiepskie grajki. Jestem zbyt młody, by pamiętać jak grały od nowości. Sam od nowości miałem już co innego, mianowicie MK-235. MK-125 i pochodne jak pamiętam z lat 80., to każdy z którym się spotkałem masakrował każdą kasetę. Wycie, mruczenie, przeciąganie, skos głowicy to chyba z błędem 45 stopni kątowych. Pasmo przenoszenia na ucho porównywalne z pasmem radiofonii na falach długich, czyli jakieś 4 kHz. To tyle.
A moim MK-235 to się szczyciłem, że dobrze nagrywał i odtwarzał (póki głowica była niezużyta). Nigdy bym go nie zamienił na MK-125 czy inny tego typu eksponat.
Lekko teraz przesadziłeś, że w sklepach nie było oranżady ;)
Moze w Łodzi było zawsze wszystko ja piszę jak było w moim regionie i proszę nie wpierać mi, że było inaczej.
Taaa, u mnie na wsi to "sklepowa" potrafiła na 13 nie otworzyć punktualnie, a do kartek na mięso jeszcze numerki dawali...
W dużych miastach przemysłowych zaopatrzenie było lepsze, podejrzewam instynkt samozachowawczy u "władzy" żeby "mas pracujacych" nie wkurwiać.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Tak,propaganda robi swoje,niestety,sam mam 48 lat i pamiętam doskonale że może nie zawsze było wszystko ale oranżady,polo-cockty,wody mineralne były zawsze-no i oczywiscie saturatory ;)