Nie samą Unitrą żyje człowiek
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Japan Japanowi nie równy, sprzęt z lat 70/80 jest bardzo dobry natomiast już wszystko późniejsze to trzeba uważać, poza jakimiś absolutnie topowymi modelami za 10+ tys.
Wszystko po czasie potrzebuje przeglądu i serwisu, zazwyczaj pierdoły, jak się nie umiało użytkować to i głębsza robota będzie potrzebna. To nie toporne władimirki czy ursusy w których za bardzo nie miało się co popsuć, a jak coś się popsuło, to naprawiało się młotkiem.
Zarówno tańsze japończyki jak i droższe potrzebują po 20-30 latach jakichś prac konserwacyjnych, a nawet i czasami wcześniej, to tylko elektronika, chyba macie zbyt duże wymagania.
A wracając do wątku zachodniego sprzętu z polskimi napisami (naklejkami). Pamiętam magnetowid HITACHI z fabrycznymi polskimi napisami na przednim panelu (!). I ciekawe, że nie był to sprzęt pewexowski tylko sprzedawany w tzw. "sklepach górniczych" na Śląsku. Być może inne sprzęty też były tak wyposażane, ale zapamiętałem tylko ten magnetowid bo mieliśmy go w akademiku.
[quote=TONTECH-UNITRA;14148.87278;4514]Historia będzie trochę długa, niczym taśma w kasecie Stilon C-90. Ale sądzę, że będzie przyjemną lekturą dla miłośników "Unitry".
Dziś po latach przytargałem od rodziców swój sprzęt "przejściowy", który skompletowałem na pocz. XXI wieku, gdy byłem już trochę znudzony rodzimym sprzętem. Po włączeniu objawił natychmiast swoje niedomagania, z którymi miałem do czynienia już wtedy, gdy był znacznie młodszy i jest znacznie nowszy od naszych "gratów". Niby wszystko MADE IN JAPAN, ale upływ czasu nie służy im bardziej niż naszym sprzętom.
1) Wzmacniacz - wciąż nie kontaktują wejścia. Pamiętam że czyściłem styki chyba ze trzy razy. Rozebrać i złożyć selektor napędzany silnikiem - koronkowa robota. Problem wracał szybciej niż w Isostatach. Te przynajmniej można zalać kontaktem ;)
2) Korektor - nie powinno się go całkowicie wyłączać - wszystkie ustawienia kasują się i po włączeniu trzeba bawić się od nowa. Kiedyś bardzo lubiłem takie pstrykanie i wpatrywanie się w wyświetlacz. Dziś uznałem to za nonsens. Wolę ociężałe suwadła z "Telpodu".
3) Magnetofon - jak już coś padnie, to amen. Coś rzęzi. Nie przewija taśmy, nie odtwarza. Pewnie paski. Jedno co mnie irytowało - brak podświetlenia. Nagrywając jakąś audycję nie widziałem ile jest jeszcze taśmy. Niby drobiazg, ale w takim decku brak podświetlenia to wg mnie poważny BRAK. Ponadto nie można włączyć przesuwu bez kasety. Utrudnione czyszczenie głowic i wałków przesuwu. Owszem, są kasety czyszczące, ale czasem trzeba porządnie wacikiem przetrzeć ot choćby rolkę dociskową. Fajna w nim była kalibracja taśm i podsłuch podczas nagrywania.
4) Tuner - to jest zagadka dla poszukiwaczy. On wciąż czegoś szuka i znaleźć nie może.
Wiecie co zrobiłem? Wystawkę! Po czym z przyjemnością włączyłem swoją starą, ukochaną wieżę typu SSL-040 UNITRA DIORA. Bajery w postaci kolorowych LED, żarówki - takie swojskie, wyświetlacz VFD - takie nowoczesne! Nic nie trzeszczy, nic się nie zacina. Wszystko się włącza, odtwarza, dudni basem gdy chcę. Korektor nie zapomina ustawień. Tunery "trzymają" w pamięci wszystkie stacje - te lubiane i te od jakiegoś czasu mniej lubiane. Jedno jest pewne - nigdy nie zdradzę już swojej "Unitry"!
Niby nie samą "Unitrą" człowiek żyje, a jednak czasem musi :D[/quote]
Bardzo tendencyjny post. Po tylu latach każde urządzenia wymagają przejrzenia i konserwacji, niezależnie od kraju pochodzenia. W rodzimych konstrukcjach na starcie jest przestrojenie, naprawa zębatek w tańszych magnetofonach, czyszczenie wszystkich przełączników i potencjometrów jako pakiet startowy, więc z tą bezawaryjnością nie przesadzałbym. Choć fakt faktem, nawet i w japończykach w latach 90 widać już potanianie konstrukcji, niestety.
Może i tendencyjny. Ale proszę zwrócić uwagę na inne portale, poświęcone tematyce sprzętu audio i muzyki. Wprawdzie rzadko wspomina się o sprzęcie "UNITRA", ale jak już komuś przypadkowo się "wyrwie", to dopiero jadą po naszych ukochanych gracikach, jakby kto wie co w domu mieli i jak wielkimi melomanami byli. Poza tym wzmacniacze A-550R i pochodne, mają słaby punkt w postaci awaryjnego "input selektora". Nie tylko styki, ale i łamliwa przekładnia zębata. Dobre 10 lat temu, musiałem wydać ponad 250zł na podobny wzmacniacz - uszkodzony, tylko po to, by wyekstrahować z niego potrzebną zębatkę. Później oszczędnie z przełączaniem, bo strach o jakiś tam trybik. Także wielkie dzięki. Wolę isostaty. 8)
Sprzęty Sony były wysokiej jakości do końca lat 70.
Miałem decka TC K2A z 1980 roku. Mechanika w zasadzie cała wykonana z plastiku poza głównym chassis. Tylko wysokie modele (TC K5 i pochodne) produkowali tak jak inni, czyli wszędzie gdzie się dało stosowano podzespoły wykonywane z metalu. Szkoda że potem zostało to wyparte przez plastik.
A co do sprzętów made in Japan ogólnie. To praktycznie każdy po tych 20 - 30 latach będzie nie domagał mniej lub bardziej. Kwestia w jakich warunkach i jak był użytkowany.
Najgorsze według mnie są tzw. "stojaki pokojowe" gdzie przez nie używanie przez bardzo długi okres czasu może być więcej usterek niż podczas normalnej eksploatacji.
Może się wtrącam lekko w dyskusję ale ostatnio właśnie wzięło mnie aby kupić jakiś sprzęt audio z za granicy, jakiegoś socjalistycznego kraju, szukam czegoś na miarę naszego Zodiaka (parametry i cena). Zna może ktoś coś fajnego?
Sprawdź wschodnioniemieckie RFT, dość ciekawe konstrukcje. Miałem styczność z ichniejszymi kolumnami, bardzo solidna jakość wykonania. Wzmacniacze parametrowo nic spektakularnego, porównywalne z naszymi.
Sprzęty Sony były wysokiej jakości do końca lat 70.
Miałem decka TC K2A z 1980 roku. Mechanika w zasadzie cała wykonana z plastiku poza głównym chassis. Tylko wysokie modele (TC K5 i pochodne) produkowali tak jak inni, czyli wszędzie gdzie się dało stosowano podzespoły wykonywane z metalu. Szkoda że potem zostało to wyparte przez plastik.A co do sprzętów made in Japan ogólnie. To praktycznie każdy po tych 20 - 30 latach będzie nie domagał mniej lub bardziej. Kwestia w jakich warunkach i jak był użytkowany.
Najgorsze według mnie są tzw. "stojaki pokojowe" gdzie przez nie używanie przez bardzo długi okres czasu może być więcej usterek niż podczas normalnej eksploatacji.
Sony po ponad trzydziestu latach to praktycznie gwarancja, że paski będą rozpuszczone na smołę, a niektóre elementy mechanizmu popękane. Jeśli chodzi o magnetofony, najlepiej próbę czasu znoszą JVC, włącznie z paskami napędowymi które wydają się być długowieczne.
Jeśli chodzi o magnetofony, najlepiej próbę czasu znoszą JVC, włącznie z paskami napędowymi które wydają się być długowieczne.
Coś w tym jest. Mam co prawda radiomagnetofon RC 838L właśnie od JVC i paski są jak nowe. Rolka dociskowa tylko umarła, guma dosłownie odpada z niej płatami.
A magnetofon szpulowy poza Unitrą jaki polecacie?
Jakiś prosty, łatwy w utrzymaniu, nie za drogi, nie więcej niż 4 track.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- …
- następna ›
- ostatnia »
Eee no.. jak był dobrze używany to faktycznie tandeta jakaś ten Sony :D
Pozdrawiam Paweł.
Dusigrosze i opoje :) łapać mi tu sakwy swoje,
bo "Impreza" się buduje, no i grosza potrzebuje.
Każdy grosz na wagę złota, by z kopyta szła robota :))
Bank Pekao S.A.
05 1240 5309 1111 0010 6368 1975