M3201/3401SD Koncert - to może być naprawdę świetny sprzęt
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
No nie, to nie WKU z czasów PRL-u, kiedy to dla uniknięcia dwóch przetupanych w wojsku lat coś tam sobie łamali niektórzy desperaci. Ja tylko naściemniałem, że mam lęki nocne i leję w łóżko ;-).
W kolejnym Koncercie widoczki oswojone i takie nowe też. Tym ciekawiej jest, że ktoś już tam był w środku.
W trakcie rutynowego czyszczenia pędzelkami i odkurzaczem nagle coś jakby łomotnęło, gdy gmerałem ssawką w trudno dostępnym dla wzroku miejscu przy gnieździe płytki sterowania. Potem z głośnym chrobotem coś się szybko przemieściło w wężu, ucichło przy wejściu zasobnika (po ludzku worka na wsysany syf, zwanego też mieszkiem, ale nie I-szym ;-)) i szum ssania zwiększył zawartość wyższych harmonicznych, przechodząc nieco w świst. Popatrzyłem na miejsce gdzie to coś łomotnęło, wypatrując braku czegoś konkretnej wielkości, co powinno tam być a właśnie już nie ma.
Ale nie, raczej to wszystko jest co i gdzie powinno być.
No to co jest...piiii...(regulamin UK nie zaleca takich cytatów ;-)).
Zajrzałem więc do wlotu tego mieszka i wyjąłem stamtąd...
UWAGA!
Jeszcze większa UWAGA!
...wtyczkę przewodu sieciowego, uciętą/urwaną tuż przy jej korpusie.
Tyle tylko, że na fabrycznym, jeszcze nie wymontowanym z Koncerta przewodzie sieciowym wtyczka sobie jest jak była, choć oczekiwałem innego widoku.
Obejrzałem odzyskane z paszczy żarłocznego Electroluxa znalezisko. Kurz na nim był taki sam, jak wewnątrz magnetofonu. Znaczy tkwiła tam sobie wtyczunia nie wiadomo od kiedy, zaplątana deczko w gąszczu rozcapierzonej wiązki przewodów Koncerta.
Ale to nie pobije takiego numeru, gdy dawno temu Zelmer II zassał mi spod silnika ZetKi stodwudziestej niedopieczoną myszkę. Niemiły zapach (by nie rzec smród) był główną zgłoszoną usterką tego magnetofonu.
No cóż, bezpieczniki topikowe nie są ani czułe, ani dokładne, ani też szybkie.
Biedna myszka...:-(
[...]
Ale to nie pobije takiego numeru, gdy dawno temu Zelmer II zassał mi spod silnika ZetKi stodwudziestej niedopieczoną myszkę. Niemiły zapach (by nie rzec smród) był główną zgłoszoną usterką tego magnetofonu.[...]
Trochę z innej parafii: znany jest mi przypadek, z dość już dawnych lat, że do pewnego serwisu trafił magnetowid VHS, z którego również wydobywała się dość specyficzna i raczej niezbyt miła woń. Oprócz tego klient uskarżał się na niemożność wkładania kaset do kieszeni. Po rozkręceniu obudowy okazało się, że przyczyną opisanych przypadłości była... pajda chleba (z masłem, serem żółtym niegdyś i kiełbasą, spleśniałą już jakby nieco), wepchana tam najprawdopodobniej przez nieletniego syna klienta ;-)
Trochę z innej parafii: znany jest mi przypadek, z dość już dawnych lat, że do pewnego serwisu trafił magnetowid VHS, z którego również wydobywała się dość specyficzna i raczej niezbyt miła woń. Oprócz tego klient uskarżał się na niemożność wkładania kaset do kieszeni. Po rozkręceniu obudowy okazało się, że przyczyną opisanych przypadłości była... pajda chleba (z masłem, serem żółtym niegdyś i kiełbasą, spleśniałą już jakby nieco), wepchana tam najprawdopodobniej przez nieletniego syna klienta ;-)
Sknera właściciel, głodzić dzieciaka i robić z niego chomika. Pewnie na tego VHS-a go odchudzał ze trzy lata i załączył już myślącemu synkowi program "na czarną godzinę".
Potencjometry Koncerta wymagają zawsze umycia i sprawdzenia, a często i naprawy (jak te słuchawkowe niedawno).
Rzetelnym, choć dość pracochłonnym sposobem jest wykąpanie elementów rozmontowanego potencjometru w benzynie ekstrakcyjnej, która dość łatwo rozpuszcza stwardniały stary smar z pomocą miękkiego pędzelka.
Ta brudna ciecz w pojemniczku to po dwóch tak umytych potencjometrach.
Drodzy
Bardzo dziękuję za aż takie docenienie moich skromnych starań o to, aby to nowe życie Koncertów było lepsze niż to dane im w fabryce.
Co do cudów zachodniej techniki, to słuszne i trafne spostrzeżenia. Te cuda niekoniecznie są takie cudowne, tam też są błędy projektowe i wykonawcze. Dopiero co w mostku od Revoxa B77 wykryłem zwykłe łożysko SKF, z ferromagnetycznej stali, którego pierścień zewnętrzny jest bieżnią lewego kołka prowadzącego taśmę. Taśma stroną czynną toczy się sobie po tym namagnesowanym pierścieniu i zamienia najkrótsze ślady magnetyczne (wysokie tony zapisu) na szumy. Wszystkie inne elementy metalowe stykające się z taśmą są nie-ferro, czyli OK. Ale dość małe promienia gięcia taśmy na kołku czujnika naciągu (i to od strony biernej, czyli przeginając taśmę w drugą stronę, co sprzyja odkruszaniu się nośnika) i na kołku odsuwacza przecież łatwo dałoby się znacząco zwiększyć. Nie uczyniono tego.
Rażące błędy osadzenia i wzajemnego ustawienia talerzyków to przypadłość wielu typów magnetofonów, także i tych uznawanych za sprzęty wysokiej klasy.
Rzeczywiście, Koncerty mają bardzo dobry koncepcyjnie układ mechaniczny prowadzenia taśmy, tylko wykonanie takie sobie... Ale to da się doprowadzić do porządku i poprawności działania.
Pozostaje mi życzyć Panu Łukaszowi i Jego Tacie, który jest - o ile mi wiadomo - formalnym właścicielem tego magnetofonu, a prócz tego zdaje się zawodowym muzykiem, dużo radości z długiego i zdrowego nowego życia Koncerta.
Tymczasem już chodzi mi po głowie następny ulepszający myk w Koncertach. Trzeba rozdzielić parametry wyjściowe czujników naciągu (znaczy ich napięcie wyjściowe), osobno dla przesuwu i osobno dla przewijania. Fabrycznie jest to wspólnie ustandaryzowane, ustawienie naciągów dla przesuwu ma decydujący wpływ na naciągi przy przewijaniach. Rozdzielenie tych ustawień to lekkie przekonstruowanie układów elektronicznych z dodaniem obwodów tej osobnej regulacji. Pogłówkuję sobie nad tym, powinno być jeszcze trochę lepiej z tymi przewijaniami. W takim układzie sensowne wydaje się wyprowadzenia na zewnątrz dyskretnie ukrytych, ale dostępnych bez narzędzi pokręteł regulacji tych naciągów. Jeden egzemplarz z takimi pokrętłami pracuje od jakiegoś czasu, ale jest to jeszcze regulacja wspólna, ustandaryzowana jak w/wsp., tylko strony naciągów prawy/lewy są osobno.
Elementy dyskretne w torach akustycznych "Koncerta" oznakowane są logicznie i zrozumiale: w kanale lewym jedynka z przodu, w prawym dwójka. Np. tranzystor T104 na którejś z płytek należy do kanału lewego i ma swój odpowiednik układowy T204 w kanale prawym. Tak samo cewki, rezystory i kondensatory, układowo kanał lewy jest identyczny z prawym. Elementy niejako wspólne dla obydwu kanałów mają znaki jedno lub dwucyfrowe, pozostałe - trzycyfrowe. Taka jest ogólna zasada, od której są pewne odstępstwa.
Ale dla serwisantów nie znających dobrze tej konstrukcji przygotowano dość liczne, atrakcyjne poznawczo niespodzianki...
Płytka "G" - wzmacniacze odczytu:
W Kasprzaku uznali ze ich "system" oznaczania jest lepszy i koniec :)
A tak na serio mnie to zastanawia czemu coś takiego występuje w przyrodzie.
W Kasprzaku uznali ze ich "system" oznaczania jest lepszy i koniec :)
A tak na serio mnie to zastanawia czemu coś takiego występuje w przyrodzie.
Przyroda w swoim przebogactwie tworzenia bytów potrafiła jak widać urodzić na jednej płytce dwa C107 i dwa T208. Ale konsekwencji to jej zabrakło - w drugim kanale jest poprawnie.
W jednym kanale nie ma wcale nadruku T104, w drugim jest źle opisany jako T207. Bo się cyferki sitodruku nie zmieściły... Ale skoro już użyto dwóch rozmiarów czcionki, to można było wszystko tą drobniejszą i zmieściłoby się co trzeba i gdzie należy.
Zastanawiające (czytaj: świadczące o czymś) jest to, że na tę płytkę patrzyły setki oczu - projektanci, kontrola przedprodukcyjna w "TORALu", kontrola bieżąca tamże, monterzy (raczej monterki) w Kasprzaku, cały zespół uruchamiający...
Nie krytykuję tych ludzi za błędy - każdy jest omylny, stopień komplikacji i trudności wynikających z nowego i nieznanego rozbudowanego i zaawansowanego konstrukcyjnie magnetofonu był bardzo znaczny. Zważywszy wszystkie rodzaje przeciwności i ich mnogość to niemal cud, że Koncert w ogóle powstał i był produkowany.
Ale żyją jeszcze ludzie z solidnymi podstawami do żalu do tych indolentów i cymbałów na decyzyjnych stanowiskach, którzy nie mając pojęcia o niczym wydawali decyzje z Księżyca zdjęte. Jednym z ich credo w tej paranoi było to, że jak ktoś tam to nie jest kumpel od wódki to nie ma racji. Podobnie - jak młody, to na pewno głupi, nie zna się i nie ma prawa zabierać głosu.
To oczywiście z obawy o trwałość tego kleju spajającego doopę takiego kretyna ze stołkiem kierowniczego stanowiska.
Szkoda mi wielu rzeczy z tamtych lat. Głównie zaprzepaszczonych szans Polski na światowy prymat w kilku tematach z szuflad UNITRY.
Były takie szanse.
Teoretycznie...
Szanse były ale zawsze ktoś stal na przeszkodzie...
Monterzy pewnie mieli ściągawki i dobrze wiedzieli co tam ma być przylutowane :D.
Ja jednak jestem pełen podziwu dla kreatywności naszych inżynierów mechaniki precyzyjnej.
Mechanizm K520 Kasprzaka po drobnych regulacjach i poprawkach może uchodzić za jeden z lepszych mechanizmów, nawet gdy jest porównywany z konstrukcjami japońskimi.
W mało którym mechanizmie można ustawić tor prowadzenia taśmy tak precyzyjnie i dobrze, że taśma nie spada z głowic nawet gdy nie jest do nich dociskana przez blaszkę z filcem w kasecie.
Robiłem próby nawet bez momentu hamującego talerzyka odwijającego taśmę i bez napędu talerzyka zbierającego. Taśma idzie równo po głowicach ciągnięta jedynie przez rolkę dociskową. Da się? Da się!
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- …
- następna ›
- ostatnia »
Bez piwa wytrzymam innych używek nie stosuje może po za herbatą gorzej z tymi 6 tygodniami bo ciężko złapać tyle wolnego chyba że bym złamał kończynę i miał takie L4 :D