M 3002 SD / M 4201 SD "Impreza"
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
nawijanie szpulek taśmy na samym krążku to dopiero musiało wyglądać. Tak więc czekam na dalsze ciekawostki bo mechanika i elektronika ze sobą połączone dają fascynujące efekty.
To proszę bardzo, na fotach:
- nawój na samej bobince
- praca rolek prowadzących i rolek odsuwaczy podczas tego zwijania, takie tam...
- sama rzeczona bobinka, krzywa zdziebko...
No i pięknie ;) fajnie się ogląda te zdjęcia koncertów z takimi smaczkami jak ten powyżej ;) Brawo dla Ciebie za ten poziom profesjonalizmu ;) Powtórzę się i czekam na kolejny smaczek :D
@Mijagi:
Łakomczuchu !!! ;-)
Dzięki za takie wielkie uznanie, są tacy, co takie maniakalne dążenie do doskonałości dzieła (co nie oznacza jej osiągnięcia zawsze bez wyjątków) nazywają fobią, tripem, zakrętem lub po prostu pierdolcem :-). Ponoć posiadanie chociaż jednego takiego solidnego jest przejawem normalności z pogranicza patologii.
Smaczki smaczkami, ale gdy Koledzy chcą wesprzeć projekt konkretnie, to nie wypada się lenić. Mimo pory raczej sennej zacząłem toczyć górne oprawy łożyskowe do silników SM-2. Jak utoczę (ale nie pianę, może jakoś spokojnie i bez nerw pójdzie ;-)), wytrasuję, ponawiercam i podziurawię, pofazuję i wygłaskam to pokażę te boleściwe płody styczniowej nocy.
Naprawdę robi wrażenie tak nawinięta taśma :) Muszę kiedyś zrobić próbę w swojej Damie Pik czy da radę.. oczywiście na taśmie drugiego sortu ;)
@PawełF:
Obstawiam, że da radę.
Większość taśm studyjnych w rozgłośniach radiowych jest tak zwijana, jedynie z jednostronnym dyskiem zabezpieczającym od spodu albo i bez niego. Fakt, że trzeba uważać przy zakładaniu czy zdejmowaniu takiej miny talerzowej, bo jak się rozleci to kicha po całości i można się nabawić fobii lękowej i alergii na szelesty.
Dawniej, jeśli realizator dźwięku jakiejś audycji z emisją licznych nagrań porozrzucanych po różnych taśmach był akurat sam, bez asystenta, to się musiał nieźle uwijać. Czas na zmianę taśmy to często bywało mniej niż 20 sekund.
Dawali radę chłopaki ;-).
Można by sądzić, że do połączenia czegoś tam z czymś tam śrubkami potrzebne są otwory w tych cośtamach, nakrętka lub gwint w jednym z cośtamów i owe śrubki.
No, w sumie z grubsza to takie niezbędne minimum dla bylejakości.
Niemal wszystkie śruby wytwarzane metodą obróbki plastycznej - czyli jakieś 99% wszystkich spotykanych śrub - mają niewspółosiowy, brzydko wykoślawiony względem trzonu łeb. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale zakręćcie taką śrubą w palcach i zobaczycie prawdę. W większości przypadków taka niedbałość wykonania nie przeszkadza, za to obniża koszty wykonania. Gwint się walcuje, łeb na gorąco albo na zimno pierdut prasą w matrycy i... następna proszę. No i OK, że tak szybko, bo światu potrzeba całkiem sporo nowych śrubek.
A co zrobić, jeśli potrzeba kilka zaledwie, ale dobrych, ładnych i równych i nie światu tylko mnie ?
"Zrób to sam" Adama Słodowego wiecznie żywe...
W precyzyjnym urządzeniu, obciążonym dodatkowo wymogiem starannego wykonania nie widzę miejsca na brzydkie, niedokładnie wykonane śrubki.
Toteż prosty przyrządzik do centrycznego chwytu za gwint (jest bazą odniesienia) i nożykiem tokarskim węglikowym specjalnie dorobionym myk-myk - kąt i centryczność stożka, średnica zewnętrzna łba i prostopadłość czoła będą zaraz jak należy i takie, jak akurat potrzeba.
Na trzech obrazkach: trzy śrubki (markowe!) wprost z pudełka i trzy już uzdatnione; te nowe z pudełka z bliska; te już uzdatnione w otworach dorobionej oprawy łożyskowej silnika SM-2. Tu widać, czemu musiałem je nieco ogolić po zewnętrznej - przestrzeń wymuszona jest wymiarami nadrzędnymi, głównie fi 13H7 otworu pasowanego na kołnierz magnesu silnika.
Śrubki są ze stali austenitycznej nierdzewnej A2, trudnej i kłopotliwej w obróbce skrawaniem, stąd użycie specjalnego nożyka z węglika wolframu. Niebawem wyjdzie na jaw, czemu sobie tak utrudniłem życie ;-).
Panie Krecik mucha nie siada z dopasowaniem a węglik wolframu drugi najtwardsza po diamencie substancja na świecie. W sumie masz rację wszystko teraz robi się po bylejakości jak najszybciej i jak najwięcej ;) szczególnie, że tak naprawdę tam gdzie to używamy szarzy ludzie nie potrzeba precyzji jak w promie kosmicznym czy samolocie :)
Rzeźba w alu PA6ta nocą zimową ponurą dała rezultaty widoczne na obrazkach. To zewnętrzna część górnej oprawy łożyskowej silnika SM-2 (czy może raczej już SM/SK-3?).
Wiercenie wstępne cienkim sztywnym wiertłem fi 1,3mm wg. dokładnego trasowania, przy użyciu prostego sprzętu optycznego umożliwia osiągnięcie dokładności pozycjonowania otworu nie gorszej niż +/- 0,025mm względem tego trasowania. Na dokładne trasowanie są sposoby, rysik nie jest w ogóle potrzebny. Rozłożenie trzech otworów dokładnie co 120* na promieniu r9,50mm to także nie problem. Zwykła, prosta tokarka jest maszyną wielozadaniową...;-)
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- …
- następna ›
- ostatnia »
Co do zdjęcia Daniela sam zrobiłem błąd bo nie zapisałem tak jak sztuka mówi :) a co do reszty to te nawijanie szpulek taśmy na samym krążku to dopiero musiało wyglądać. Co do wiedzy to jeden wers z piosenki J. Kaczmarskiego jest tu chyba adekwatny "i umierał taki mądry jak był w czas poczęcia". Tak więc czekam na dalsze ciekawostki bo mechanika i elektronika ze sobą połączone dają fascynujące efekty.