Wasze kasety, szpule, płyty
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
"OMD tylko w jednym miejscu skasowana może sekunda."
Ile jest utworów na tej kasecie? Bo na mojej, kupionej w 1991 roku, w jednym z nowo powstałych wówczas sklepów muzycznych, czegoś brakuje. Zwróćcie proszę uwagę, na ilość utworów - okładka po prawej stronie. Wydawnictwo "Widaks" okazało się bezczelnym piratem. Udającym, że oferuje cały album, o czym ma świadczyć okładka z fotografią okładki oryginalnego albumu. Obok wkładka z pudełka kasety firmy "Poker", która przynajmniej w kwestii zawartości nie grała w pokera. Jakież było moje zaskoczenie, gdy po kilkunastu latach, zdobyłem oryginalną płytę CD, a później trafił mi się również winyl. Całe lata byłem przekonany, że album zawiera tylko 10 utworów. Na dodatek kaseta była fatalnie nagrana. Szum, a utwory ze strony A, "przebijały" się od tyłu na stronie B. Dla mnie oryginalne kasety, zawsze były synonimem jakości. Bo nagrania od początku do końca, okładka, itd. Muszę się przyznać, nikt z nas wtedy nie podejrzewał nikogo o tego typu oszustwa. Kaseta kupiona w sklepie, to produkt oryginalny i tyle. Rzeczywiście, na swój sposób było to "oryginalne". Przez pewien czas, za fatalną jakość dźwięku z tej kasety, obwiniałem nawet swój magnetofon. Nie słusznie. Prawie cała ówczesna młodzież, spragniona muzyki w stylu O.M.D. została w ten sposób oszukana. Dobrą stroną tej pomyłki było to, że po latach odkryłem album na nowo i delektowałem się nim, jakbym słuchał go pierwszy raz.
U mnie jest tyle ile powinno być, tylko w stosunku do CD w nieco pomieszanej kolejności, zdjęcia niestety nie zrobię, nie posiadam aktualnie żadnego cyfrowego aparatu, a komórka nie wyostrzy tak, żeby dało się odczytać.
U mnie jest tyle ile powinno być, tylko w stosunku do CD w nieco pomieszanej kolejności
Tak to z reguły nagrywano aby jak najlepiej wykorzystać miejsce na kasecie. Co mądrzejsze odtwarzacze cd potrafiły sobie same porachować i dobrać kolejność utworów do podanej wielkości kasety.
Pozdrawiam
Grzesiek
....... Muszę się przyznać, nikt z nas wtedy nie podejrzewał nikogo o tego typu oszustwa. Kaseta kupiona w sklepie, to produkt oryginalny i tyle.....
Taaa... . Dobrze pamietam boom na nagrane kasety magnetofonpwe z lat mniej wiecej 1987-1994. Zdecydowana wiekszość nagranych kaset nie była licencjonowana. Trudno nazwać je pirackimi ponieważ ustawa weszła w życie chyba w roku 1995. Licencjonowane kasety wydawały firmy państwowe i polonijne (ale tego pewien nie jestem). Jakość wiekszości nagrań na kasetach była żenujaca i tylko temu, że były niedrogie a i sprzęt nie był jakiś wypasiony słuchało sie tego. Jako takie były z wytwórni TACT i B.W. ale i tam zdarzały się wpadki. Takie słabograjace kasety sprzedawcy bez problemu wymieniali na inny egzemplarz. Lepszej jakości były kasety nagrywane na nośnikach żalazowotlenkowych (zazwyczaj BASF, TDK, SONY i FUJI) i sprzedawane przez młodych "biznesmenów" z łóżek polowych czy stolików turystycznych na targowiskach itp. W skład stoiska poza sprzedajacym, łóżkiem/stolikiem, kasetami wchodził jeszcze duży zazwyczaj radiomagnetofon (SHARP, HITACHI, PANASONIC - takie pamietam) plus zasilajacy go akumulator kwasowy 12V. Grało to dość głośno i całkiem nieźle. Nagranych kaset w tamtych latach kupiłem co najmniej kilkaset i jakaś część z nich pewno jeszcze leżakuje w piwnicy. Dziś bałbym się ich włożyć do ciut lepszego magnetofonu ale być może w chwili słabości spróbuję odtwarzania w jakimś "bumboksie".
No przecież kasety z łóżek polowych to "klasyka" przełomu dekad lat 80 i 90 tych.
Mam też sporo takich. Powiem, że nawet na stereofonicznym M7011 grało to całkiem całkiem. Gorzej oczywiście niż moje nagrania na nim na kasetach z peweksu, ale ... dało się słuchać z nich nawet muzyki vangelis'a, JMJ czy ścieżek dżwiękowych Ennio Morricone.
Ja kiedyś wpadłem po prostu do jednej hurtowni takich kaset i udając biznesmena, który chce zająć się ich dystrybucją ( na chodniku :) ) kupiłem w cenach hurtowych. Oczywiście trzeba było kupić co najmniej kilkadziesiąt sztuk, ale cena była znacznie nizsza niż na chodniku i wybór był naprawde ogromny.
Mam je do dzisiaj i powiem Wam, że większość z nich nawet nie brudzi głowicy.
Ba, mam jedną lub dwie które były nagrane na tzw. "szpulkach" . Teraz to rarytas :) , wtedy były tylko trochę droższe.
W jednej z kaset B.W. po latach taśma zaczęła brudzić tor przesuwu. Choć wydawnictwo to miało wg mnie najładniejsze kasety, jakościowo całkiem dobre i chyba najlepszy wybór. Przynajmniej się starali. Reszta jako tako, a wśród tego wszystkiego, zdarzały się fatalne "rodzynki" - takie o jakich napisałem. Jeśli chodzi o państwowe wydawnictwa, jak "Wifon", czy Polskie Nagrania "Muza", to złego zdania nie napiszę nigdy. Mam wiele kaset z lat 80-ych, nagranych przez Polskie Nagrania w DOLBY B HX PRO i grają wyśmienicie. Pomimo upływu 35 lat, albumy Madonny, czy Phila Collinsa brzmią naprawdę fantastycznie! "Muza" wydawała legalnie, za licencją macierzystego wydawcy i to naprawdę nie mogło być zrobione byle jak. "But Seriously" ma nawet książeczkę! Tam musiały istnieć jakieś obostrzenia co do jakości wydawanych kaset. Pewnie dlatego są super. Bez porównania z piratami, czy polonijnymi wynalazkami. Ustawa o prawie autorskim weszła w lutym 1994 roku. Ale zaskakujące jest to, że do 1990 roku, nic takiego się nie działo. Funkcjonował ZAIKS i BIEM, które zastrzegały prawa autorskie, oraz zabraniały kopiowania, czy publicznych odtworzeń bez zezwolenia. Co takiego się porąbało w tym kraju, że nikt niczego nie pilnował i robił kto co chciał? Wielu muzyków, wspomina początek lat 90-ych, jako kompletny rozgardiasz w kwestii "copyright". Andrzej Korzyński wielokrotnie opisywał to na przykładzie "Mydełka Fa". Niezwykle popularny wówczas muzyczny eksperyment, wydawany "na sztukę" i sprzedawany w tysiącach sztuk, za który od wydawnictw z łóżek polowych nie otrzymał nawet podziękowania. Niestety też wtedy kupiłem.
Chyba była nagrana na lepszym "jamniku", bo mój MK-232p odtwarzał ją całkiem dobrze, a podłączony do "Tarabana 2" to już w ogóle był Hi End :D
Jakość nagrania wynika z wielu powodów. Przypuszczam, że te "państwowe" były nagrywane na lepszych nieprzypadkowych nośnikach, same kasety też były wykonywane zgodnie ze standardem. Nie pamietam by taka kaseta z Polskich Nahrań czy Muzy "zatarła się" czy coś podobnego. Tym "pirackim" w przezroczystych obudowach zdarzało sie to regularnie. Poza tym - źródło nagrania - przypuszczam, że niekiedy była to kop[ia z kopii i brzmiała jak siedemnasta kopia. O sprzecie nagrywajacym nie ma co pisać. Ale o ile pamietam to te państwowe były dwa/trzy razy droższe. I jeszcze co by nie popadać w zachwyt. Porównanie jakości nagrań z polskich "legałów" do kaset nagrywanych wtedy na zachodzie (szczególnie na chromach) to ziemia a niebo. Mam kilka oryginalnie nagranych zachodnich kaset z lat 70tych jeszcze z gąbką zamiast spręzyny dociskowej i w dalszym ciagu brzmią nieźle a nie sa opisane jako nagrane w Dolby.
Kasety SUPER B. W. były dobrej jakości przed 1990 rokiem. Mam kilkanaście wydań z lat 84-88 i jakościowo grają nawet ładnie. Ale im bliżej końca działalności Wojciecha Brzezickiego (B.W) tym gorzej. Ostatnie wydania były tak podłej jakości, że mój Tata kupował te kasety bo były tańsze i nagrywał audycje z radia :)
Z kaset Polskich Nagrań mam Lady Pank "Tacy Sami". Jakościowo jest dobrze ale nie jest jakoś super nagrana.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 120
- 121
- 122
- 123
- 124
- 125
- 126
- 127
- 128
- …
- następna ›
- ostatnia »
Tak, zgadza się. Tylko obie tworzą jeden zespół, więc trudno jedną potraktować kasetą rozmagnesowującą a drugą nie.
Pozdrawiam
Grzesiek