Nie wiem ale zapytam, to się dowiem.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Coś dla entuzjastów lutowniczych wynalazków, gdzie zjawisko o którym mowa jest wyżej stanowi istotę działania:
https://mlodytechnik.pl/files/lpu/59-mt-01-lutownica_weglowa.pdf
Rzeczywiście, iście szatański pomysł. Agregaty spawalnicze 17kW już wtedy były w powszechnym użyciu więc do ekranów i chassis doskonałe ;-).
Tam jakaś redakcja merytoryczna to była w ogóle ? Czy z braku Weny drukowali co podpadło ?
Może to z tej samej szufladki co porady pana Janusza (sic!) Wojciechowskiego o myciu pentod mocy szczoteczką do zębów w celu uzyskania cyt. "twardej charakterystyki" ?
Od blisko pół wieku pracuję Wellerem TCP-24. Magnetotermostat na punkcie Curie w samej lutownicy (nie poprzez zasilanie), dowolny kształt grota, praktycznie 4 zakresy główne temperatur. Z kieszonkowego aku (6S 18650 Li-ion 3600 mAh) działa ok. 3 godziny - tę zaletę dość często wykorzystuję, nie tylko dla separacji galwanicznej.
Jak ktoś mało lutuje to polecam ciekawe groty. Są trwałe ale lutownica jak by szybciej się nagrzewała.
Ciekawe gdzie toto się nagrzewa. Bo gdyby nagrzewać miały się długie i cienkie, rozwidlone doprowadzenia - to pożytek z powyższego byłby marny. Może doprowadzenia wykonane są z miedzi, natomiast ich spojenie - ze stopu oporowego, wreszcie końcówka robocza, tak jak to jest w normalnych grotach lutownic grzałkowych - z miedzi pokrytej żelazem (aby stopiona cyna nie rozpuszczała miedzi czego efektem są szybko powiększające się wżery)? W efekcie pozornie jednolity element jest w istocie zgrzewką z dwóch materiałów (miedź - stop oporowy - miedź) dzięki czemu ciepło wydziela się tam gdzie trzeba natomiast prąd omija końcówkę roboczą zapobiegając uszkodzeniom lutowanych elementów, ale też
cena taka wysoka.
Jak ktoś mało lutuje to polecam ciekawe groty. Są trwałe ale lutownica jak by szybciej się nagrzewała. Szkoda że cena taka wysoka.
Co do fetów to nie pamiętam czy jakieś szczególnie się psuły.
Coś takiego jak na 1 fotce stosuję, tylko zwykłe miedziane.
Po akcji wymiany kondensatorów i przewodów w zwrotnicy obudowa lutownicy wręcz parzy.
Po akcji wymiany kondensatorów i przewodów w zwrotnicy obudowa lutownicy wręcz parzy.
Parzyła nie raz, ale wyznawcy, tzn. mnie to nie zraża. Chwała Lut. Transf.!
Dokładnie takiego całkowicie miedzianego szpikulca używam.
Prawdą jest, że lutownica "dostaje po dupie" pod kątem wydzielania ciepła, odnoszę jednak wrażenie, że zupełnie nie robi to na niej wrażenia.
\Rzeczywiście, iście szatański pomysł. Agregaty spawalnicze 17kW już wtedy były w powszechnym użyciu więc do ekranów i chassis doskonałe ;-).
Z tego co zrozumiałem ciepło wydzielało się jednak głównie jako ciepło Joule'a-Lenza (takie jak w zwykłym rezystorze) w miejscu zetknięcia zaostrzonej końcówki elektrody węglowej z lutowanym metalem, jednak efekt uboczny w postaci zapalenia się łuku elektrycznego w wyniku chwilowej utraty kontaktu a już zwłaszcza w momencie odejmowania elektrody był nie do uniknięcia.
Tam jakaś redakcja merytoryczna to była w ogóle ? Czy z braku Weny drukowali co podpadło ?
Oni miewali jeszcze lepsze odloty. Dosłownie! W bardzo starym roczniku ze wczesnych lat 50-tych, drukowanym jeszcze w dużym formacie opisywano w dziale "Na warsztacie" ślizg lodowy napędzany silnikiem pulsacyjnym. Bynajmniej nie żaden model, tylko najprawdziwszy załogowy pojazd!
Może to z tej samej szufladki co porady pana Janusza (sic!) Wojciechowskiego o myciu pentod mocy szczoteczką do zębów w celu uzyskania cyt. "twardej charakterystyki" ?
Powaga??? Czy tylko jaja se robisz? Z którego to arcydzieła autorstwa tego Niespotykanie Skromnego Człowieka można było takich rzeczy się dowiedzieć? Jak to się stało że ta porada przepadła w mrokach przeszłości zamiast trafić na fora audiofilskie? Ech, co za gópie pytanie z mojej strony... Wiadomo przecież powszechnie że prawdziwi audiofile pentodami gardzą, uznając tylko triody, z bezpośrednio żarzonymi 300B na czele.
Pisałem ,że cofam pytanie. "Cofam ten sęk, ja cofam wszystkie sęki na świecie" ;))
Pisałem ,że cofam pytanie. "Cofam ten sęk, ja cofam wszystkie sęki na świecie" ;))
:-))))))... Dobre, dobre !!!
Niezapomniani Panowie E.D. i W.M. :-)
Tomek - powaga. Czytałem to ostatnio pół wieku temu, ale nie sposób zapomnieć tej i innych genialnych podpowiedzi z "Nowoczesnych Zabawek".
Mam gdzieś egzemplarz tego arcydzieła, poszukam bo nie dziwi mnie to, że wierzyć się nie chce.
Ale, ale... Zdaje się, że współczesna pasta do scalaków na poprawę brzmienia nadal cieszy się popytem na znanym portalu aukcyjnym.
To w sumie czemu się dziwić ?
Nie mydliłem wtedy pentod mocy ani sobie oczu wiedząc już, że wiele schematów z tej książki - rzekomo sprawdzonych praktycznie przez autora - kryje dyskwalifikujące, a często i dość jawne błędy. Może to był sposób na zachęcenie młodych adeptów sztuki lutowania do samodzielnego myślenia, może odwrotnie.
Czy ta pasta do scalaków na poprawę brzmienia to aby nie słynna "maść na szczury " ?? :)
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- …
- następna ›
- ostatnia »
Jak ktoś mało lutuje to polecam ciekawe groty. Są trwałe ale lutownica jak by szybciej się nagrzewała. Szkoda że cena taka wysoka.
Co do fetów to nie pamiętam czy jakieś szczególnie się psuły.