Nie wiem ale zapytam, to się dowiem.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Przepraszam za ostatni wpis, który był moim przedostatnim na tym Forum. Nie będę więcej pisał o sprawach technicznych, gdyż nie ma tu odpowiedniej atmosfery do wyrażania własnych poglądów i dzielenia się doświadczeniami z własnych prac ze sprzętem UNITRY.
Pozdrawiam Wszystkich
Roman Darski
Zrezygnowałem z wyrażenia opinii. Mój wpis można usunąć.
Trudno się czyta nasączone jadem eseje.
Trudno się czyta nasączone jadem eseje.
To ich nie czytaj :) . Ja najczęściej tak właśnie postępuję.
Pozdrawiam
Grzesiek
Jeżeli JESZCZE JEDEN wpis będzie kogokolwiek obrażał, autor dostanie wakacje na miesiąc.
Przeczytałem...
Tak widzę temat lutownic transformatorowych:
- szybka gotowość do pracy
- brak poboru mocy w spoczynku
- szybkie stygnięcie grota po odłożeniu, mniejsze zagrożenia przypadkowym oparzeniem
- dodatkowe, skoncentrowane oświetlenie pola operacji (nie wszystkie typy i nie bez modyfikacji na żarówkę z soczewką)
- przywiązanie do wiernego, niezawodnego narzędzia z dawnych lat, przyjemność z użycia na bazie sentymentu
- niekiedy tłumienie drżenia ręki znaczną bezwładnością własną (ważą trochę...), ale to można/trzeba sprytnie wykorzystać przećwiczonym ustawieniem ramienia i dłoni
- najwyższa niezawodność działania, nie ma ryzyka przepalenia grzałki przy naprawie u kogoś "w terenie"
- możliwość szybkiej wymiany grota na cieńszy/grubszy, chłodniejszy/gorętszy, ale też w drodze modyfikacji - gniazdo grota do pracy w wysokiej temperaturze
- możliwość 2/3 stopniowej regulacji mocy "na biegu" przełącznikiem odczepów trafa
(tylko niektóre fabrycznie to mają jak pokazana wcześniej 60/40W, ale można sobie samemu zrobić; niekoniecznie odczepami, da się prościej)
To tyle skromnych spostrzeżeń co do zalet. Osobiście nie używam, ale uprzedzeń też nie mam. Ważne, żeby wiedzieć, co można a co nie bardzo. Albo - jak w tytule tematu - zapytać, poczytać...
A wady ? No są. Jedna z największych, dawniej rzadko istotna, potem częściej, jeszcze później bardzo ważna. Nie zawsze ma znaczenie do teraz.
Otóż nie tylko wspomniany przez Tomka spadek napięcia na grocie, ale pojemnościowe połączenie grota z siecią 230V. Mało tego - napięcie ES na grocie to najmarniej 500V, a najczęściej powyżej 1000V, bywa 20kV i więcej też. Zależy to od tak wielu okoliczności, że trzeba zakładać najgorszy przypadek.
Żaden tranzystor FET bez wewnętrznego zabezpieczenia nie przeżyje kontaktu z takim grotem. Nawet nie bezpośredniego, może się zdarzyć, że taki w układzie gdzieś tam w urządzeniu daleko od naprawianego miejsca.
Większość starych, dobrych wykonań tych lutownic ma ekran pomiędzy uzwojeniami transformatora, ale to niewiele pomaga, bo on sam też jest na takim potencjale.
Pozostałe mankamenty są wszystkim znane.
Dobrze jest mieć lutownicę, która może pracować przez 2...5 godzin z małego aku w kieszeni, zachowując przy tym wszystkie swoje zalety. Czyli wszystko to, co powinna mieć lutownica serwisowa.
I można ot tak, normalnie napisać? Okazuje się że można.
Pozdrawiam
Grzesiek
Ja gdzieś kiedyś czytałem, że transformatorówki powinno się uziemiać przy lutowaniu wrażliwych elementów, czyli do tego "grubego wysięgnika" z mocowaniem grota przyczepić przewód a z drugiej strony do np. rury wodociągowej.
Korzystam z dwóch lutownic. Pierwsza jaką kupiłem to ZDZ 45/75. Lutowałem tym wszystko od cienkich ścieżek, elementów na płytkach na kablach siłowych kończąc. W terenowe naprawy super się sprawdza bo jest gotowa do użycia w parę sekund. Do pracy na stole mam oporową z regulacją. Duży plus, że jest mała poręczna i ma wymienne groty co przydaje się przy lutowaniu małych elementów np. SMD. Jedna i druga jest cały czas w użyciu. Jak komu pasuje.
Gdy nie miałem jeszcze oporowej to do transformatorowej robiłem groty z cienkiego drutu i po odpowiednim wygięciu elementy SMD bardzo łatwo się lutowało. :)
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- …
- następna ›
- ostatnia »
Mleko się rozlało...
Pozdrawiam
Grzesiek