Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
To jest odpowiedź na post który znalazł się w niewłaściwym temacie, podobnie jak kilkanaście innych:
https://unitraklub.pl/temat/26797?page=47#comment-121164
Dobra, koniec tej tyrady. Rozwiązanie sam znalazłem, bo ani z triody ani stąd nic konkretnego w temacie nie wynika.
Propozycja przebudowy końcówki quasi-komplementarnej lub bida-komplementarnej na pełnokomplementarną, z wykorzystaniem radiatorów a w tym ostatnim przypadku nawet tekstolitowego mostka podtrzymującego kondensatory nadal Cię nie przekonuje?
Rozwiązanie być może summa summarum najlepsze: TDA 2030
Można i tak, szkoda tylko że nie znalazłem dotąd jego schematu wewnętrznego. Można by wówczas wyrobić sobie pogląd np. na straty napięcia zasilania, którego przecież nie ma za wiele, szczególnie gdy walczy się o każdy dodatkowy wat mocy. Bo jak rozumiem - z tymi dalszymi propozycjami osobnego zasilacza i bufora to jaja se robiłeś. Poza tym w świetle narzekań na brzmienie TDA2030 wskazane bylob sprawdzić, czy nie wnosi on jakichś syfków nawet i niewielkich, ale o vrednym charakterze. Przykładowo: UL1481 przy katalogowej korekcji częstotliwościowej zaśmieca sygnał ciągiem szpilek towarzyszących każdemu przejściu sygnału przez zero:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=357258#p357258
ale gdy usunąć kondensator 5,6nF łączący końcówkę korekcyjną z masą a kondensator łączący tę końcówkę z wyjściem zmniejszyć z 1,5nF do 1nF to szpilki znikają. Natomiast zniekształcenia nieliniowe pozostające po takiej operacji mają całkiem przyzwoitą postać, wolną od ostrych załamań (charakterystycznych dla końcówki bida-komplementarnej) co każe oczekiwać niewielkiej zawartości szczególnie przykrych dla słuchu produktów nieliniowości wysokiego rzędu:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=357264#p357264
Dla pełnego obrazu należałoby jeszcze powtórzyć podobne eksperymenty przy wysokich częstotliwościach, powyżej 10kHz.
Ale już o mocniejszym, choć bardzo podobnym UL1440 nic dobrego powiedzieć nie można. Jego zniekształcenia są kilkakrotnie większe. Najpewniej zabezpieczenie pzwar (którego brak w UL1481) odpowiada za takie pogorszenie parametrów:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=357406#p357406
Niestety nie posiadam oryginału, tj. TCA940 aby sprawdzić czy nie trafiłem na wadliwy egzemplarz produktu CEMI. Zabezpieczenie występuje także w TDA2030, zatem wskazane byłoby sprawdzić czy nie pojawiają się podobne zniekształcenia.
Czeski błąd - odpowiednikiem jest TCA940, ale mniejsza z tym. UL1440 nie zachwycił mnie parametrami i brzmieniem a miał być swego czasu polskim scalakiem o najwiekszej mocy wyjściowej. Nie był też scalakiem masowo stosowanym -chyba jedynie w zestawie KM-534 i radiomagnetofonie Edyta. Stosowałem TDA2030A (z demontazu) w końcówce Amatora 3 i to działa pod warunkiem własciwego poprowadzenia masy.
Czeski błąd - odpowiednikiem jest TCA940
Dzięki, poprawiłem.
UL1440 nie zachwycił mnie parametrami i brzmieniem
Może właśnie z powodu zniekształceń które ujawniły się na oscylogramach po odjęciu przebiegu wejściowego od wejściowego? Ciekawe skąd one się biorą: ze złych parametrów (np. niedostatecznej bety) tranzystorów wzmacniających (w tym akurat egzemplarzu), czy z wadliwej konfiguracji zabezpieczenia pzwar (a więc błędnej konstrukcji)? To już lepiej stosować UL1481 lub odpowiednik, zadawalając się mocą zmniejszoną do 5-6W: będzie miał mniejsze zniekształcenia niż UL1440 przy tej samej mocy.
Stosowałem TDA2030A (z demontazu) w końcówce Amatora 3 i to działa pod warunkiem własciwego poprowadzenia masy.
Ale do sprzętu bateryjnego (lub gdy zależy nam na możliwie dużej mocy przy niezbyt dużym napięciu zasilania) trudno go polecać: nie ma bootstrapu zatem należy spodziewać się większych strat napięcia.
To jest odpowiedź na post który znalazł się w niewłaściwym temacie, podobnie jak kilkanaście innych:
https://unitraklub.pl/temat/26797?page=47#comment-121164Dobra, koniec tej tyrady. Rozwiązanie sam znalazłem, bo ani z triody ani stąd nic konkretnego w temacie nie wynika.
Propozycja przebudowy końcówki quasi-komplementarnej lub bida-komplementarnej na pełnokomplementarną, z wykorzystaniem radiatorów a w tym ostatnim przypadku nawet tekstolitowego mostka podtrzymującego kondensatory nadal Cię nie przekonuje?
Interesuje mnie jak najbardziej. Zawsze dobrze jest mieć plan B.
Rozwiązanie być może summa summarum najlepsze: TDA 2030
Można i tak, szkoda tylko że nie znalazłem dotąd jego schematu wewnętrznego.
To jest TDA2050. Znając nieco realia produkcji takich scalaczków można podejrzewać, że TDA2030 to taka sama ideologia.
[..] Można by wówczas wyrobić sobie pogląd np. na straty napięcia zasilania, którego przecież nie ma za wiele, szczególnie gdy walczy się o każdy dodatkowy wat mocy. Bo jak rozumiem - z tymi dalszymi propozycjami osobnego zasilacza i bufora to jaja se robiłeś.[...]
Troszkę jaja, a troszkę wspomnienia. Popełniłem w skromnym zaciszu pewnej piwnicy kilka M2404S z wewnętrznym wzmacniaczem 2x45VA (naciągane, przy 30...35VA jeszcze było OK, potem już nie bardzo; schemat z jakiejś książki). Trafo sieciowy i radiator z 2N3055 w miejscu schowka przewodu sieciowego, w miejscach płytek fabrycznych końcówek mocy dwa nieduże wiatraki z silniczkami od automatów schodowych, zaekranowane magnetycznie.
Tyle z tego książkowego schematu pamiętam, że na wejściu normalny stopień różnicowy ze źródłem stałoprądowym, 211/313 jako sterujące i zdaje się BD139/140 za nimi.
W książce na schemacie były takie tranzystory, o których wówczas nawet pomarzyć nie było sensu.
A schodząc na Ziemię, to właśnie morduję się ze wstawkami usztywniającymi osie talerzyków. Trzykrotne przetłaczanie z każdorazowym wyżarzaniem dla zmniejszenia naprężeń blachy po tłoczeniu. Po każdym wyżarzaniu trzeba wyczyścić taką blachę szczotką drucianą, żeby nie zatrzeć matrycy tłocznika tlenkowo-węglowym osadem.
Wskaźnik wysterowania determinacji na czerwonym polu...
A schodząc na Ziemię, to właśnie morduję się ze wstawkami usztywniającymi osie talerzyków. Trzykrotne przetłaczanie z każdorazowym wyżarzaniem dla zmniejszenia naprężeń blachy po tłoczeniu. Po każdym wyżarzaniu trzeba wyczyścić taką blachę szczotką drucianą, żeby nie zatrzeć matrycy tłocznika tlenkowo-węglowym osadem.
Wskaźnik wysterowania determinacji na czerwonym polu...
Takie są w oryginale, czy to Twój pomysł usprawnienia?? Tylko się nie śmiać ze mnie ;-)) W życiu nie widziałem mechaniki od żadnego szpulowca ;-))
A schodząc na Ziemię, to właśnie morduję się ze wstawkami usztywniającymi osie talerzyków. Trzykrotne przetłaczanie z każdorazowym wyżarzaniem dla zmniejszenia naprężeń blachy po tłoczeniu. Po każdym wyżarzaniu trzeba wyczyścić taką blachę szczotką drucianą, żeby nie zatrzeć matrycy tłocznika tlenkowo-węglowym osadem.
Wskaźnik wysterowania determinacji na czerwonym polu...Takie są w oryginale, czy to Twój pomysł usprawnienia?? Tylko się nie śmiać ze mnie ;-)) W życiu nie widziałem mechaniki od żadnego szpulowca ;-))
To krecikowy dodatek mający na celu poprawę układania taśmy na szpulkach. Fabrycznie jest niezadowalająco z powodu poprzecznego uginania się osi talerzyków. Ugięcie to jest większe przy przewijaniu niż przy przesuwie.
Z czego tu się śmiać ? Pokaż wesołkom rozbebeszonego Ranka i zapytaj, co to jest. Ewentualnie twierdź poważnie i stanowczo, że to najnowsza lustrzanka NASA do zdjęć na Marsie.
Interesuje mnie jak najbardziej. Zawsze dobrze jest mieć plan B.
Na razie wzmacniacz w Pionierze Stereo zasilany z 16V i obciążony kolumnami 4 omów spisuje się bez zarzutu, bedetki żyją. Trzeba by przetestować je we wzmacniaczu zasilanym z 26-30V (napięcie niestablizowane z transformatorów TS40/42, TS40/43 i podobnych) przy obciążeniu 8 omów. Ale wskazane byłoby zrobić je także mechanicznie (a nie tylko elektrycznie) cokolwiek lepiej niż oryginalne końcówki ZK200. W szczególności zapewnić kontakt tranzystora stabilizującego prąd spoczynkowy z radiatorem. We wzmacniaczu dla Pioniera wynikło to z konieczności: miejsca pod radiatorem było tak mało że trzeba było zapewnić tranzystorowi kontrolowany kontakt z radiatorem (oczywiście przez mikę posmarowaną silikonem) zamiast narażać go na niekontrolowane zwarcie.
To jest TDA2050. Znając nieco realia produkcji takich scalaczków można podejrzewać, że TDA2030 to taka sama ideologia.
Niestety to schemat uproszczony: akurat to co mogło mieć negatywny wpływ na zniekształcenia, tj. zabezpieczenia pzwar. narysowano w postaci czarnych skrzynek. Tak samo postąpiono zarówno w TDA2020 jak i UL1440. Najmocniejszym kościem jaki miał pełny schemat wewnętrzny był chyba UL1481.
Interesuje mnie jak najbardziej. Zawsze dobrze jest mieć plan B.
Na razie wzmacniacz w Pionierze Stereo zasilany z 16V i obciążony kolumnami 4 omów spisuje się bez zarzutu {...}
To może zamieścić by tu jego schemat z opisem jak dla początkującego adepta sztuki, żeby młodzi mogli mieć z tego pożytek jakiś. A może i ci mniej młodzi też ;-).
Sam z ciekawości sklecę taki na szybko i posłucham sobie jak to gra. Bo może faktycznie lepiej niż TDA2030. Więcej niż uczciwe 5VA na 4 omach mi nie potrzeba.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- …
- następna ›
- ostatnia »
Dzięki, przydatny adres.
Elementy ze stopów specjalnych Fe-Ni-Mn są dziko drogie. Koszt i tak drogiego niklu ginie tu w kosztach obróbki cieplnej. Wyżarzanie odbywa się zwykle w temp. 1150-1200*C w atmosferze oczyszczonego wodoru przez 15...30 godzin z przepłukiwaniem ciągłym. Przeprowadzałem taki proces niegdyś wielokrotnie w ITR, w latach 90-tych koszt jednorazowego przeprowadzenia to ok. 1,6k PLN.
Sądzę, że pod wskazanym adresem chłopaki robią to hurtem, więc jeśli mają spory piec to może być względnie tanio. Tylko energia podrożała od tamtych czasów, gazy techniczne też.
W tym przypadku powinna wystarczyć taka zwykła rurka z miękkiej stali jak na zdjęciu parę wpisów wyżej, nawet bez wyżarzania. Silnik rozprasza głównie stałe pole magnetyczne, które jest dość łatwo zamknąć.
A tymczasem chętnych do naprawy i poprawienia ZetKi czy Damy przybywa, a Krecik nie domknął jeszcze planu działania w tym względzie.
Z ZK 246, M2404S i 2405S jest bardzo inaczej niż z Damami czy Ariami, potrzebne są dwie odmienne linie postępowania.
Dumanie i próby praktyczne doprowadziły na tę chwilę do takiego wniosku, że naprawa tych w/w modeli ZK do stanu oryginału fabrycznego ma wątpliwy sens, na co składa się kwestia floczka niszczącego głowicę, szarpiącego sprzęgła dowijania o niewłaściwie stałym momencie ciągnącym, niemożności uzyskania właściwych lub choćby zbliżonych do właściwych naciągów taśmy dla różnych stanów pracy, darcia taśmy o kołki i styki wyłącznika jej końca, konsekwencji wichrowania chassis i uginania go pod siłami pracy mechanizmu, słynnego kółka skaczącego i wiele innych szczegółów.
Elektronicznie jest nie lepiej, na co komu funkcja przegrywania ze ścieżki na ścieżkę ograniczająca pasmo do 9 kHz ? A to dodaje prawie drugie tyle przewodów w instalacji. Po co obecnie te zawodne zespoły sprężyn stykowych, wnoszące zakłócenia i komplikujące krytyczny odcinek instalacji głowica-przedwzmacniacze ? Musiano wdrożyć zmiany i uzupełnienia konstrukcyjne (antykorekcja), żeby magnetofony przestały nagminnie prezentować pasożytnicze oscylacje, których nierozpoznaną główną przyczyną było złącze głowic właśnie. Nieekranowane wcale, stykające się ze złączem zespołu potencjometrów wiodącym sygnał z wyjścia przedwzmacniaczy. Pojemność kilkunastu pF pomiędzy nimi wystarczała, żeby zrobił się cudny generator na kilkudziesięciu kHz, bo akurat fazy sygnału są tam zgodne, ale młodego pracownika montażu, który to nieśmiało zauważył zwyczajnie wówczas zhejtowano.
Próbuję więc obrać jakąś koncepcję zrobienia z tego urządzenia w miarę przyzwoitego magnetofonu.
Cd. za chwilę...
Jawi mi się to jako wersje ćwierćwypas, półwypas i fullwypas ;-).
Ta pierwsza to mechanicznie z grubsza:
- usztywnienie osadzenia osi talerzyków
- zmiany w hamulcach zasadniczych - o tym będzie jeszcze mowa, fabryczne są nie do przyjęcia, niszczą taśmę 26um.
- drugi silnik do napędu przesuwu, ale napęd dowijania pobrany z koła zamachowego jak w oryginale, jednak z ulepszonym prawym sprzęgłem. Silnik fabryczny SAZ jest załączany tylko do przewijania taśmy (prawdopodobnie optotriakiem, nie lubię przekaźników mocy), które może zostać przyspieszone względem oryginału o 30 do 50% w drodze wymiany kółka pasowego na jego wałku. Przesuw taśmy stabilizowany fotoenkoderem z przetwornikiem D/A i możliwością ręcznego trymowania w zakresie 3...10%. Kółka skaczącego nie ma, motylek przełącznika prędkości już nie jest zagrożony połamaniem podobnie jak palce użytkownika, gdyż "chodzi" lekko.
Elektrycznie już w ćwierćwypasie sensownie byłoby IMHO dopuścić się takich myków:
- przełącznika obrotowego ścieżek nie ma wcale, w/w zespołu sprężyn stykowych też nie ma, jest tylko inny przełącznik "ścieżka 1 /stereo /ścieżka 2", ale obsługiwany elektrycznie DC, właściwe przełączanie realizowanie wprost na płytkach przedwzmacniaczy, żeby nie wlec ekranowanych przewodów kilometrami po całym magnetofonie. Żałosnego złącza przewodów głowic pomiędzy chassis mechaniki a ramką elektryki też już nie ma, przewody od głowicy idą wprost do płytek, zakończone są złączami. W trybie MONO (ścieżka 1 lub 2) pracują obydwa przedwzmacniacze, każdy na swój segment głowicy, nie tylko lewy jak w oryginale. To po to, aby uniknąć przełączania słabego sygnału z głowicy w przestrzeni niechronionej, to zawsze skutkuje wnikaniem śmieci i pogorszeniem parametrów odczytu. Przełączanie sygnału odbywa się już za przedwzmacniaczami, ale przed regulacją głośności i korektorami barwy (fabryczny zespół potencjometrów). Jest odsłuch sygnału zapisywanego, wskaźniki wysterowania aktywne także przy odczycie. Możliwe jest zrobienie trymera prędkości przesuwu i regulacji prądu podkładu osobno dla obu kanałów. To byłoby umieszczone w obszarze zajętym dotąd przez ten fabryczny obrotowy przełącznik ścieżek.
Możliwe jest też dołożenie cyfrowego pomiaru rzeczywistej prędkości przesuwu taśmy 9,5 i 19 cm/s. To aż się prosi mając piękny, gotowy sygnał z enkodera pod kołem zamachowym. Licznik cyfrowy też mógłby być, czemu nie, to prawie taki sam układ.
To byłoby aktualne dla wszystkich stopni zaawansowania zmian, ale niekoniecznie w pełnym wymiarze. Obligatoryjne wydaje się być to, co opisałem w pierwszym akapicie.
W półwypasie mechanicznie to:
- cztery silniki (licząc SAZa), te dwa kolejne obsługują:
- prawy: stabilny, kontrolowany naciąg dowijania z kompensacją bezwładności szpulki i kontrolowany naciąg przy przewijaniu wstecz oraz hamowanie przy jego zatrzymywaniu;
- lewy: stały naciąg taśmy przy przesuwie; stały kontrolowany naciąg przy przewijaniu do przodu i kontrolowane hamowanie zatrzymywaniu tegoż;
- aktywne czujniki naciągu (rolki wahliwe podobnie jak w Koncercie), taśma trze stroną czynną już tylko o głowice, zamiast odsuwacza druga para wahliwych rolek dosuwających taśmę do głowic tylko przy załączonej funkcji START; funkcja PAUZA pozostaje jak w oryginale;
- tłumiki hydrauliczne lub pneumatyczne klawiszy START i "<<" ">>"
- rozważane jest użycie elektrycznych serwomechanizmów wspomagających załączanie w/w trzech funkcji, być może także PAUZY, żeby było sprawiedliwie. STOP ma fabryczny elektromagnes zapadki klawiszy, więc nie ma problemu użyć go jako "wspomagacza".
Powoli zbliżamy się do IMPREZY I...
Wersja fullwypas to jeszcze szpulki 26 cm i directdrive na talerzykach, dołożona osobna głowica zapisu i odpowiednio zmieniona elektronika. Ale to raczej tylko do Damy Pik, w Arii i Opusie szpulki kolidowałyby z modułem potencjometrów. W Zetkach sprawa jeszcze nierozwiązana, problem tkwi we wnękach głośnikowych chassis. Ale może coś uda się wydumać...
Dokładka trzeciej głowicy na wąski mostek jest możliwa, ale rodzi nowe kłopoty. Toteż rozważana jest opcja całkowitej zmiany mostka, co uprościłoby konstrukcję podparcia wspomnianych dwóch par rolek. Trochę obgryzania ołówków przede mną.
Niedawno zrobione doposażenie do szlifowania nożyków tokarskich w połączeniu z dawniej zrobionym bezwibracyjnym napędem do tokarki (opis zdaje się w temacie o IMPREZIE II) dało dobry rezultat. Wyrzeźbienie nożyka do rowków w rolkach prowadzących o szerokości mniej niż 0,3 mm okazało się wykonalne.