Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Bieżnia o większej średnicy, trzy śruby mocujące. A tak w ogóle to nic się nie zgadza, przemierzyłem waserwagą :-)
:-)))...
Dobre! No prawie jakbym wrócił do Kasprzaka :-).
Brawko i piwka dla tych trzech Panów :-)!
No właśnie zapodziałem ci ja gdzieś swoją waserwagę i stąd pytanie...
A tak naprawdę jawna i oczywista niezgodność to te trzy śrubki. Hipopo-tetycznie trzy, bo widać tylko dwie, ale kąt ich rozmieszczenia na obwodzie jest ewidentnie inny niż 180* widoczne na rysunku.
Faktycznie są trzy co 120*, kasprzakowską nieprawidłowość osadzenia tej rolki dla wygody montażu uświadomiłem /przypomniałem sobie na czas.
Tak jedna śrubka, jak i dwie na 180* nie zapewniają w takim układzie jednoznacznej pozycji rolki na wałku. Przy czym jedna jest już lepsza niż dwie na 180*, ale za to zwykle zakłóca symetrię rozłożenia mas wirujących, powodując niewyrównoważenie i drgania. Aby to zrozumieć, wyobraźcie sobie tam przesadnie duży luz wałka w otworze. Tylko trójpunktowe oparcie jest tu jednoznaczne (podobnie jak stolik trójnożny, taki nigdy się nie kiwa), można takie uzyskać dwoma śrubkami rozstawionymi o kąt (w praktyce) 90...120*. Trzecim punktem oparcia jest wówczas linia styku wałka z powierzchnią otworu, znajdująca się na dwusiecznej kąta rozstawu śrubek naprzeciw nich.
Rzecz jasna, luz wałka w otworze przekłada się wówczas na niewspółosiowość osadzenia rolki. Dlatego wskazany jest jak najmniejszy.
Oryginalna rolka wykazywała bicie bieżni kółka skaczącego nieco powyżej 0,025 mm. Do tego dokłada się losowo amplituda drgań własnych silnika, która jest dość znaczna. To po prostu od początku nie może pracować cicho, nawet przy idealnym kółku gumowym, którego konstrukcja nieco te drgania tłumi.
Pamiętam, jak w komorze bezechowej w ZRK długo i nie wiadomo, czy owocnie badano poziom hałasu ZK 246. Wzmocniony sygnał z mikrofonów "osłuchujących" pracujący magnetofon był dla zdrowych uszu wręcz nieznośny. Dreszcze i ciary grozy mnie nawiedziły od tego syczącego szumoskrzypiskrzyku. Pewnie doznałem wtedy urazu traumatycznego i stąd do dziś brak we mnie miłości do tego mechanizmu.
Pomierzyłem.
Sprzęt eksperymentalny z kółkiem pasowym silnika o średnicy denka rowka paska 15 mm poradził sobie z pełną szpulką 18cm taśmy 26um (jakieś 740 mb.) na wstecznym w 3 min. 40s. Do przodu w 4 min. 20s. Tu widać straty tarcia na trzecim stopniu przekładni ciernej, przy przewijaniu do przodu pracuje dodatkowo kółko pośrednie z gumową bieżnią.
Użyłem celowo starego, rozciągniętego paska. Denko rowka fabrycznej rolki ma średnicę ok. 10,4 mm, tu także spotyka się spory rozrzut - od 9,7 do 11,2 mm. Może to od dnia tygodnia zależało ?
Kolejnym planowym krokiem będzie zmiana łożyskowania silnika i kółka pasowego przewijania ze ślizgowego na toczne. W silniku wymienię tylko górne łożysko jako krytycznie obciążone.
Czy Ktoś z Was mógłby wykonać taki prosty pomiar na swojej eksploatowanej Damie Pik, Zetce, Opusie czy Arii ? Czas przewijania jest zależny w dużym stopniu od fabrycznego ustawienia naciągów. Wystarczy stoper w telefonie, tu nie potrzeba dużej dokładności.
Edytka: po wymianie górnego łożyska w silniku na kulkowe 624ZZ przewijanie wstecz w/w taśmy trwało 3 min 27s. Różnica jest wyraźna, ale nie tak znowu wielka. Sądzę, że nie będzie warto komplikować całej naprawy z modyfikacjami i podwyższać jej kosztów dla tych 10 czy 13 sekund różnicy. O ile fabryczne łożysko ślizgowe nie jest wyraźnie zużyte, to wystarczy zapewnić mu dobre smarowanie i niech sobie tam zostanie. Tym bardziej, że ma pracować jedynie dorywczo, tylko przy przewijaniu taśmy.
Świętowałem początek maja najpierw główkowaniem, potem pracą konkretną na materii.
Tak świątecznie próbuję usunąć kolejny spory mankament ZeteK - zabezpieczenie szpulek na talerzykach przed spadnięciem przy pracy w pionie. Fabrycznie stosowane były przez długi czas produkcji gumowe krążki z ozdobną nakładką z alu. Nakładka ta lubi się odklejać od gumy a krążki same spadają z trzpieni zabieraków. Jeśli sprzęt stoi pochylony nieco ku tyłowi, to szpulki nie spadają w ślad za krążkami, tylko stukają sobie i grzechoczą na zabierakach w granicach dość sporego luzu, który tam występuje.
Dość późno wprowadzono zamiast tych niewydarzonych gumek dzielone zabieraki działające na tej samej zasadzie co te w Koncertach i mające te same wady. Lubią same się otwierać podczas pracy (zwłaszcza przewijania) i nie blokują całkowicie szpulki na trzpieniu zabieraka. Więc szpulka często sobie stuka po cichu, choć nie lata tak swobodnie jak w przypadku tych gumek. Samootwieranie się owych zamków ma związek z luzem szpulki na zabieraku, który jest konieczny dla łatwego zakładania i zdejmowania szpulek.
Dzielone zabieraki są dość wygodne w użyciu, ala trzeba mieć niezbyt suche i dość silne palce do rozciągnięcia ich sprężyny przy zamykaniu szpulki, gdyż ich krótka część chwytowa jest całkiem gładka i śliska. Często konieczne jest przytrzymanie drugą ręką całego magnetofonu, żeby nie fiknął "na twarz".
Ogólnie ten stan rzeczy entuzjazmu nie wzbudza.
Chyba mam coś innego do zaproponowania, stosownego do sprzętu średniej klasy, choć Japończycy właśnie takie coś stosują w klasie wysokiej. Dość proste w wykonaniu i możliwe do implementacji w zwykłe, plastikowe zabieraki. Może nawet przydające nieco estetyki sprzętowi ? Zobaczymy.
Jak dokończę pierwszą, krótką serię próbną to wstawię obrazki.
Wykonane 5 próbnych kompletów (na fotce widać 4), jeszcze nie wykończone ale już po próbach działania.
Wynik prób - pozytywny, nawet nieco powyżej oczekiwań.
Opis działania tego nader prostego układu mechanicznego wcale nie jest prosty i nie będę go tu zamieszczał, gdyż powstałby mdły elaborat i tak mało kogo interesujący. Powiem tylko, że sztuczki tkwią w zarysie rowka o-ringu dociskowego i dokładności wykonania trzech współpracujących tu elementów.
Efekt jest taki, że utwierdzenie szpulki da się wykonać jednym ruchem jednego palca po wprowadzeniu krążka dociskowego jego trzpieniem gwintowanym w otwór zabieraka. Cała ta 2-3 sekundowa operacja wydaje mi się podobnie łatwa jak założenie fabrycznego krążka gumowego i chyba łatwiejsza niż zamykanie zabieraka dzielonego. Z tym, że teraz szpulka jest utwierdzona na zabieraku w sposób jednoznaczny bez luzu, więc żadnych stuków już nie będzie.
Do uwolnienia szpulki potrzebne są już dwa palce jednej ręki. Jeżeli prawa szpulka jest akurat pusta i została uprzednio zbyt mocno dociśnięta krążkiem (błąd obsługi), to może być potrzebne przytrzymanie jej drugą ręką lub trzecim palcem tej pierwszej.
Jak można się domyślać, cały ten myk zasadza się na zwykłym gwincie M5, ale odpowiednio "opatrzonym" prowadzeniem, minimalizacją tarcia i bezwładnikiem. Wszystkie to współpracuje ze sobą i wzajemnie się wspomaga dla zadziałania wspomnianego o-ringu w rowku obustronnie zbieżnym.
Tak to z grubsza wygląda.
W jednym z krążków dołożyłem eksperymentalnie dwa wgłębienia pod paluchy, jeśli komuś byłoby tak wygodniej. Co do ich wpływu na wygląd to nie mam pewności, w którą stronę go zmieniają. Chyba rzecz gustu, czy ładniejsze (albo mniej brzydkie) są gładkie, czy z dwoma a może z trzema wgłębieniami ?
Ważne, że działa IMHO bardzo zadowalająco.
Proszę nie gorszyć się tymi długaśnymi gwintami, tylko 3-4 szczytowe zwoje biorą udział w zabawie ;-). Reszta pełni rolę prowadzenia, żeby można było nie dbać o trafienie bądź nie trafienie w pierwszą nitkę głęboko schowanego gwintu mosiężnej tulejki wypełniającej trzpień zabieraka. Nie da się nie trafić od razu.
Efektownie i estetycznie prezentują się te naby, bo chyba tak można by nazwać Twoje wynalazki? :)
Gładkie bardziej mi się podobają. Z kolei wgłębienia ułatwią wkręcanie/wykręcanie z trzpieni zabieraków. Trudno się zdecydować.
A z czego są wytoczone te krążki? Chodzi mi o ich ciężar. Zapewne z amelinium, choć pewny nie jestem.
Wyglądają fajnie. Również mi bardziej podobają się gładkie.
Jeśli działają tak jak wyglądają to zasłużyłeś na medal !!!
P.S.
Najczęściej przyznawane przeze mnie medale to takie z kartofla do samodzielnego wystrugania :-(
Ale maże coś się zmieni …. :-)
Efektownie i estetycznie prezentują się te naby, bo chyba tak można by nazwać Twoje wynalazki? :)
Gładkie bardziej mi się podobają. Z kolei wgłębienia ułatwią wkręcanie/wykręcanie z trzpieni zabieraków. Trudno się zdecydować.
A z czego są wytoczone te krążki? Chodzi mi o ich ciężar. Zapewne z amelinium, choć pewny nie jestem.
W zasadzie patrząc to mogłyby by być z jakiegoś tworzywa sztucznego, jeśli chodzi o zmniejszenie wagi. Choć chyba ucierpiałoby to estetycznie. Jednak takie błyszczące wyglądają dużo fajniej.
Efektownie i estetycznie prezentują się te naby, bo chyba tak można by nazwać Twoje wynalazki? :)
Gładkie bardziej mi się podobają. Z kolei wgłębienia ułatwią wkręcanie/wykręcanie z trzpieni zabieraków. Trudno się zdecydować.
A z czego są wytoczone te krążki? Chodzi mi o ich ciężar. Zapewne z amelinium, choć pewny nie jestem.
Dzięki za miłe słowo :-).
Gładkie mnie też wydają się milsze dla oka, jednak widok wirujących wgłębień także może być pociągający. Gładkie nie ujawniają wirowania, centryczność jest dość dobrze zachowana, bicia nie widać.
W praktyce wgłębienia nie wydały mi się jakoś szczególnie użyteczne, lekkie "pacnięcie" palcem wskazującym w ogumiony obwód krążka (w kierunku stycznym do obwodu) powoduje utwierdzenie szpulki w czasie krótszym niż 1 sekunda. Tu właśnie działa celowo wprowadzony spory moment bezwładności rozmyślnie dość ciężkiego krążka. Wykonany jest ze specjalnego stopu - PA9taSN, handlowo zwanego FORTAL, dodatkowo sztucznie starzony/sezonowany.
Moment bezwładności krążka jest mniejszy niż pustej szpulki 18 cm, tak więc przy spełnieniu wymogu jego centryczności nie ma to istotnego wpływu na pracę magnetofonu.
Bonusem jest tu usunięcie brzydkiego fabrycznego bicia trzpieni zabieraków a wraz z nimi całych szpulek. Niejedna Dama Pik dygocze przy przewijaniu taśmy od niezrównoważonych mas wirujących, co jest właśnie skutkiem ich "bicia".
Wyglądają fajnie. Również mi bardziej podobają się gładkie.
Jeśli działają tak jak wyglądają to zasłużyłeś na medal !!!
P.S.
Najczęściej przyznawane przeze mnie medale to takie z kartofla do samodzielnego wystrugania :-(
Ale może coś się zmieni …. :-)
Sam się zdziwisz, jak skutecznie to działa. Myślę, że jedyne, co może Cię uratować w stanie opadu szczęki to przyznanie mi medalu z marchewki :-).
Podejrzewam też bezczelnie, że po kilku użyciach z lekka zmieszany przyznasz jakąś nagrodę za wygodę obsługi temu "systemowi". Tak - umożliwia najszybsze utwierdzenie szpulki spośród wszystkich powszechnie spotykanych sposobów.
Nie pobija jedynie automatycznych zamków samoczynnych Imprezy II, działających na mrugnięcie lub na hasło.... Ale o tym za czas jakiś.
.
.
.
.
.
Żartowałem z tym mruganiem.
Nawet tego nie trzeba tam robić :-).
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- …
- następna ›
- ostatnia »
Na zdjęciu #10 rolka nie ma trzech otworów pod śruby ( M3 ) mocujące ją do wałka napędowego, które już widać na zdjęciu #12 ( ??? ).