Lampowe głowice UKF
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Tutaj zgodnie z sugestią jednego z Forumowiczów przeniosę wpisy na temat przestrajania głowic lampowych.
Polaczono #1
[quote=Tomek Janiszewski;28654.117306;12523][quote=kaem;28654.117181;806]Tych zaś co mylą systemy walutowe i nie wnikając zupełnie w konstrukcję głowicy zabierając się za przestrojenie zaczynają od skracania cewek "a potem się zobaczy" należy lać po łapach! Tak samo należy traktować domorosłych szpeców od "przestrajania" lampowych głowic DEA metodą zwierania kilku zwojów. Potem tacy szczycą się "rewelacyjnym" odbiorem kilku stacji UKF w paśmie ograniczonym do pojedynczych MHz.[/quote]
Czuję się wywołany do tablicy :)
Owszem, przestrajanie głowicy DEA przez skracanie cewki - w moim przypadku wlutowanym mostkiem, nie jest najambitniejszą metodą. Ale przypominam sobie czasy, gdy nikt za bardzo nie wiedział, jak do tego podejść. Był rok 2011. Wiele odbiorników lampowych od dawna przestało grać na UKF-ie, wiele też zostało z tego powodu wyrzuconych. Znalazłem kilka publikacji, opisujących jedynie próby zakończone niepowodzeniem. Postanowiłem jednak przerwać milczenie "Klawesyna" na UKF. Wymontowałem głowicę i zastanawiałem się jak w miarę skutecznie ją przestroić, bez schematu, bez jakichkolwiek specjalistycznych narzędzi, w ciemno - bo głowicy nie da się sprawdzać bez ponownego montażu do odbiornika, a jednocześnie nie da się czegokolwiek robić bez demontażu. Zrobiłem kilka eksperymentów z długością owego mostka i osiągnąłem zaskakujący efekt. Blisko połowa pasma CCIR przy zachowaniu dobrej czułości, bowiem "Klawesyn" odbierał nawet słabe i znacznie oddalone stacje czeskie. Postanowiłem metodę tę opublikować, dedykując ją początkującym radioamatorom, nie dysponującym dużym doświadczeniem i dobrze wyposażonym warsztatem. Metoda ma jedną zaletę - jest niemalże bezinwazyjna. Po wylutowaniu mostka, wracamy do punktu wyjścia. Można opracować własną metodę, zastosować konwerter - mało eleganckie, lub odesłać komuś, kto przerabia te głowice od podstaw, oczywiście nie za darmo. Usługa zapewne nie jest tania. Pragnę dodać, że moją metodę zastosowało kilku znanych elektroników czy radiomechaników, dysponujących o wiele lepszym warsztatem. Nie ukrywam, że było to dla mnie miłe. Najbardziej jednak cieszył i wciąż cieszy fakt, że lampowe radia z UKF-em, mają jakąkolwiek szansę. W przyszłości zamierzam wrócić do problemu. Być może uda się opracować lepszą metodę przestrajania głowic UKF produkcji ELWRO. Warto dodać, że bez ich gruntownego przerabiania i tak nie wyciśnie się pełnego CCIR. Kilka lat temu, spotkałem się z artykułem w jednym z fachowych czasopism, gdzie przedstawiono dość złożony proces przestrajania głowicy DEA. Uzyskano zakres 88-103MHz. Przy czym efekt zależny był od egzemplarza głowicy. Nasuwa się więc wniosek, czy warto było się męczyć dla tych kilku MHz więcej? Z pewnością. Jednak moja metoda, pozwalająca uzyskać zakres 87-96MHz przy jej prostocie, jest bardzo konkurencyjna.
Co złego to nie ja :) Powodzenia!
Polaczono #2
87-96MHz to nawet nie jest pełne stare pasmo CCIR. Od początku nie miałem wątpliwości że konieczne jest wykonanie nowych, cienkościennych karkasów. Dla pewności jeszcze robiłem na nowo płytki drukowane, z zachowaniem oryginalnego rozmieszczenia większości elementów ale z poszerzonymi ścieżkami, celem minimalizacji szeregowych indukcyjności pasożytniczych, dodających się do pojemności wariometrów i tym samym ograniczających zakres przestrajania. Temu też celowi służyć miało zastosowanie wzmacniacza w.cz. w układzie wspólnej siatki: ma on mniejszą pojemność wyjściową od wzmacniacza o podstawie pośredniej, dzięki czemu można zastosować wariometr obwodu w.cz. o większej indukcyjności, a więc mniej wrażliwy na obecność indukcyjności pasożytniczych. Tak ożywiłem niedługo po przejściu na CCIR Kankana 3, który odbierał pełen zakres, i odbiera go do dziś, jako etatowe radio kuchenne. Jedyną jego wadą pozostaje niestabilność częstotliwościowa głowicy (ale tylko w trakcie rozgrzewania się odbiornika po włączeniu zasilania), wynikła najpewniej z użycia niewłaściwych współczesnych kondensatorów ceramicznych w obwodzie heterodyny, które zostały zmniejszone z 15pF do 8,2pF. Z każdą jednak kolejną przestrojoną głowicą DEA uzyskiwałem coraz lepsze rezultaty: przekonałem się że wykonując karkasy z należytą precyzją można pozostawić oryginalną płytkę drukowaną, że można zachować układ o podstawie pośredniej, co prawda z jednakowymi kondensatorami w dzielniku, i wówczas jego pojemność nie przeszkadza w uzyskaniu pełnego zakresu strojenia, że w nowszych egzemplarzach można pozostawić w mostku heterodyny kondensatory 10 i 12pF pozbywając się problemów ze stabilnością, w starszych zaś - wymienić kondensatory 2 x 15pF na 2 x 10pF ale koniecznie stare, czerwone z takim samym efektem. Udało się też przestroić kilka blaszanych głowic stosowanych w radiach "Bolero" i tam problemów ze stabilnością nie było nigdy. Trzeba będzie jeszcze stanąć na głowie i spróbować zachować kondensatory 2 X 15pF w starszych wykonaniach DEA. No i zrobić coś z głowicą od Kankana aby przywrócić jej stabilność. \
Ale najdonioślejszym odkryciem było zdiagnozowanie powodu dla którego głowice przestrojone przez samą tylko wymianę kondensatorów oraz odwinięcie lub zwarcie części cewek nie chcą pracować powyżej 100MHz. Przyczyną były nie słabe właściwości ferrytów (a nawet... lamp ECC85 bo i z takimi rewelacjami się spotkałem) powyżej 100MHz, ale drgania relaksacyjne (superreakcja) spowodowana zbyt głębokim dodatnim sprzężeniem zwrotnym w heterodynie. Należy zatem osłabić to sprzężenie zmniejszając kondensator łączący anodę lampy mieszacza samodrgającego z cewką sprzężenia zwrotnego w heterodynie, oraz dokładając lub zwiększając kondensator łączący tę anodę bezpośrednio z masą (aby zachować niezmnienioną wypadkową pojemność obwodu p.cz. Po takim zabiegu tam gdzie było słychać tylko świnienie - pojawiał się czysty odbiór stacji aż do 108MHz.
I tylko głowic w których dziesiątki a może setki amatorów zapaprało srebrzankę cyną żal. :-( Niedasie już jej wykorzystać w nowych, poprawnie przestrojonych głowicach.
Polaczono #3
[quote=TONTECH-UNITRA;28654.117329;4514]
Proszę pochwalić się porządnym schematem przestrajania, najlepiej w oddzielnym temacie, aby nikt więcej niczego już nie "zapaprał".
[/quote]
Oj, to byłaby cała epopeja. Zacznę zatem od przytoczenia mojej dotychczasowej pisaniny na Triodzie. Poczynając od 2021 roku ponieważ właśnie 2 lata temu grzebałem głowice DEA bardzo intensywnie. Jeszcze wtedy zdobywałem nowe doświadczenia, co będzie widoczne. Wcześniej zdążyłem zgrzebać tylko 3 głowice DEA, i wiele ówczesnych wniosków musiałem zweryfikować. Zaznaczę jednak z całą stanowczością że nawet w owych pierwszych 3 egzemplarzach warunkiem sine qua non było pokrycie pełnego zakresu CCIR Inny rezultat uznałbym za porażkę.
Zaczęło się od starszego modelu głowicy DEA, zastosowanej w "Światowidzie":
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?t=37262
Z kolei przytoczę przykład grzebania głowicy wprawdzie nie DEA, ale również stosowanej w polskich odbiornikach, np. Bolero oraz Eroica. Mimo że nie posiada ona płytki drukowanej i jest zmontowana w formie pająka pętaka na blaszanym chassis - to cewki strojeniowe są niemal identyczne jak w DEA, i postępuje się z nimi dokładnie tak samo:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=378175#p378175
W dalszej części powyższego wątku opisałem przygody z przestrajaniem oryginalnej głowicy Philipsa, na której PMT wzorowała konstrukcję głowicy Bolera oraz Eroiki. Oryginalnie odbierała ona pierwotny, wąski zakres CCIR i przestrojenie miało na celu rozciągnięcie go na pełny 87,5MHz - 108MHz. Była to zarazem pierwsza głowica w której nie wymieniałem kondensatorów mostka heterodyny (miały one tyle ile mieć powinny: 2x10pF) i nie kryję że było dla mnie wielkim zaskoczeniem że po raz pierwszy udało się przestroić głowicę tak aby nie płynęła podczas nagrzewania się. W obu tych głowicach po raz pierwszy przekonałem się że zarzucenie wzmacniacza w.cz. o podstawie pośredniej (co czyniłem wcześniej) było zbytnią nadgorliwością.
W poniższym temacie:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=381987#p381987
tylko jeden post dotyczył przestrajania głowicy DEA, ale znalazło się w nim omówienie procedury walki z niepożądanym zjawiskiem superreakcji jaka zwykle pojawia się w tych głowicach przy próbie uzyskania odbioru stacji powyżej 100MHz, i na czym poległo wielu domorosłych przestrajaczy.
Kojeny temat dotyczyć miał głowic o zupełnie innej konstrukcji, zastosowanych w serii Calypso/Ramona/Rumba. Tam najpewniej nie obejdzie się bez wymiany aluminiowych rdzeni (z oryginalnymi w najlepszym razie pozwoli ledwo pokryć się stary niemiecki CCIR 87,5-100MHz) a przewijanie taśmowych cewek w grę nie wchodzi. Egzemplarz który grzebałem miał zresztą częściowo odwinięte przez pseudofachowca cewki, w wyniku czego udało się uzyskać niewiele lepszy rezultat niż w DEA z pozwieranymi cewkami (do 97MHz) Jest tam jednak post w którym pokazałem różnice konstrukcyjne starego i nowego wykonania głowicy DEA:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=379806#p379806
oraz przedstawione grzebanie tego nowszego wykonania:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=380178#p380178
Tam z kolei odkryłem że głowica DEA działa również wtedy gdy uzwojenie cewki w.cz. zostanie nawinięte w przeciwnym kierunku niż główne uzwojenie transformatora heterodyny. A to pozwala zastosować korzystniejszą liczbę zwojów: 5,75 zwoja zamiast 5,25 zwoja. Odtąd takie nawijanie uznałem za obowiązujące; będzie to dotyczyło także dwóch głowic typu "Bolero" jakie czekają na swoją kolej. Poza szczegółowymi danymi cewek można tam przeżyć wraz ze mną walkę z superreakcją, oczywiście z pomyślnym finałem.
I jeszcze jeden post, tym razem dotyczący obwodu antenowego w głowicy DEA. Niby można go przestroić poprzez zmniejszenie kondensatorów (39pF przy końcówkach lutowniczych anteny oraz w mostku wzmacniacza o podstawie pośredniej) ale nie rokuje to najlepszych rezultatów ponieważ przy niemal dwukrotnie szerszym zakresie CCIR sprzężenie między drukowanymi cewkami okaże się najpewniej za słabe, ponadto są one wydrukowane bardzo cienkimi ścieżkami na bakelitowym podłożu wskutek czego należy oczekiwać dużej stratności, wreszcie owe cienkie ścieżki a zwłaszcza pola lutownicze na ich końcach często okazują się oberwane. Na obecną chwilę skłaniam się do klasycznego transformatora bifilarnego na płytce drukowanej o gabarytach takich jak oryginalna:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=389233#p389233
Wcześniej Założyciel tematu opisywał swoje doświadczenia z nawijaniem nowych cewek taśmowych na plastikowych słomkach do picia napojów. I podobno też uzyskał pozytywne rezultaty, niestety jak przyznał - co dobre musiało się skończyć bo dziś nie ma już odpowiednich słomek. Ale problem ten rozwiązałem klejąc rurki z papieru.
I to chyba na razie na tyle. Warto by zebrać wszystkie powyższe doświadczenia do qpy, odrzucając te które zdążyły się zdezaktualizować. Wolałbym jednak robić to równocześnie z przestrajaniem kolejnego egzemplarza DEA, ale aktualnie jestem zajęty budową całej serii wzmacniaczy na Teges-teges firmy TEWA. Jeśli będzie zainteresowanie - mogę otworzyć nowy temat w którym opiszę na początek jak klei się rurki. Tylko jak potem odgrzebać stary temat spod sterty nowych gdy będę chciał kontynuować?
Polaczono #4
Myślę, że jednak warto założyć osobny temat poświęcony tym lampowym głowicom. W tej chwili jest ich kilka i często w postaci pojedynczych postów w tematach, które nie sugerują takiej zawartości, jak choćby ten lub starszy temat o Goplanie LUX.
Tak byłoby jedno miejsce, gdzie każdy zainteresowany mógłby znaleźć potrzebne informacje.
No i myślę, że dobrze byłoby nagrać jakieś wideo z przestrojeniem takiej głowicy. Obecnie mnóstwo ludzi opiera się na tutorialach z YouTube.
Polaczono #5
Ogrom pracy, a nawet poświęcenie, godne najwyższej oceny i wyróżnienia. Podziwiam. Szczerze podziwiam.
Proszę się nie gniewać, ale trochę przykro mi się zrobiło, gdy odniosłem wrażenie, że zostałem wrzucony do jednego wora, z "domorosłymi przestrajaczami", "druciarzami" czy "dewastatorami". Oczywiście, jak już przestrajać, to w sposób profesjonalny, tak jak zostało to przedstawione. Efekty są doskonałe. Pomyśleć, że byli tacy, którzy tkwili w przekonaniu, iż tych głowic w żaden sposób nie da się przestroić. Wszystko da się zrobić.
Proszę mieć jednak na uwadze również to, że nie każdy porwie się na tak poważne modyfikacje. Wielu radioamatorów po prostu zrezygnuje z naprawy, znalezionego na strychu u babci "Klawesyna", czy "Atuta", a chciałoby mieć z takiego radia choć trochę pożytku. Wiem, że moja metoda, jest w porównaniu z powyższymi bardzo prosta, ale jak już wspomniałem, zostałem źle zrozumiany. Swój sposób, dedykuję początkującym, a nawet laikom, chcącym, ale nie wiele jeszcze potrafiącym. Którym trudno się zdecydować, czy chcą zrobić coś samemu, czy zapłacić za profesjonalną naprawę, czy wreszcie o zgrozo, wyrzucić radio oddając je do pobliskiego PSZOK. Owszem, mógłbym wytężyć wzrok i umysł, zbudować nawet całą głowicę na CCIR, bo taki miałem zamiar, ale miałem na myśli zupełnie inną grupę odbiorców. Zresztą taką pełnię misję - uratować jak najwięcej radioodbiorników polskiej produkcji. Lecz aby to było możliwe, zwyczajni ludzie - nie fachowcy, muszą zostać ku temu w jakimś minimalnym stopniu zainspirowani. Ot choćby prostotą naprawy we własnym zakresie. Wielu zarzuca mi, że nie pokazuję przestrajania za pomocą aparatury, z użyciem generatorów, mierników i innych profesjonalnych narzędzi. Niekiedy naśmiewają się ze mnie. Owszem mógłbym, ale na co to komu? Przecież nie zawodowcom! Czy każdy ma w domu dobrze wyposażony warsztat elektroniczny? Chyba nie. Czy każdy kto chce przestroić "Giewonta", czy "Jubilata" natychmiast kupi lub zbuduje miernik częstotliwości? Nie sądzę.
Kiedyś pokazałem regulację prędkości przesuwu magnetofonu, z użyciem profesjonalnej kasety i częstotliwościomierzem. Miałem mnóstwo zapytań, czy da się to zrobić znacznie prościej, bez specjalnej kasety i miernika. Film pozostał ciekawostką. Stanowi zagadnienie tylko dla niewielu, podczas gdy magnetofony ma wielu.
Dlatego postanowiłem pokazać, jak niektóre naprawy, czy przestrajanie różnego typu radioodbiorników, przeprowadzać samemu. Nie posiadając wymaganych w instrukcjach serwisowych narzędzi i aparatury. Oczywiście w przypadku tranzystorowych jest łatwiej, ale co z lampowymi? Z pewnymi obawami, ale jednak zdecydowałem się pokazać coś, co być może pozwoli uratować wiele egzemplarzy "Klawesyna" czy podobnego radioodbiornika. Oczywiście nie w tak zacny sposób jak powyższy, ale jednak.
Kończąc, proponuję nie tworzyć nowego tematu, skoro tyle już zostało tutaj napisane. Dobrą praktyką jak dotąd, jest po prostu zmiana tytułu. W tym przypadku np. na "przestrajanie radioodbiorników". W ten sposób każdy znajdzie coś dla siebie. Nie tylko w kwestii "Joli 2" od której wszystko się zaczęło, ale również dla chcących prawdziwie przestroić lampowe radio z UKF-em, jak i tych, którzy nie czują się na siłach i szukają czegoś prostszego.
Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie mojej pisaniny. Ale czasem warto wszystko wzajemnie sobie wyjaśnić, by po prostu być dobrze zrozumianym. By nie żywić urazy, ale i też, by nie był traktowany gorzej ktoś, kto potrafi inaczej.
Polaczono #6
Ogrom pracy, a nawet poświęcenie, godne najwyższej oceny i wyróżnienia. Podziwiam. Szczerze podziwiam.
Proszę się nie gniewać, ale trochę przykro mi się zrobiło, gdy odniosłem wrażenie, że zostałem wrzucony do jednego wora, z "domorosłymi przestrajaczami", "druciarzami" czy "dewastatorami". Oczywiście, jak już przestrajać, to w sposób profesjonalny, tak jak zostało to przedstawione. Efekty są doskonałe. Pomyśleć, że byli tacy, którzy tkwili w przekonaniu, iż tych głowic w żaden sposób nie da się przestroić. Wszystko da się zrobić.
Proszę mieć jednak na uwadze również to, że nie każdy porwie się na tak poważne modyfikacje. Wielu radioamatorów po prostu zrezygnuje z naprawy, znalezionego na strychu u babci "Klawesyna", czy "Atuta", a chciałoby mieć z takiego radia choć trochę pożytku. Wiem, że moja metoda, jest w porównaniu z powyższymi bardzo prosta, ale jak już wspomniałem, zostałem źle zrozumiany. Swój sposób, dedykuję początkującym, a nawet laikom, chcącym, ale nie wiele jeszcze potrafiącym. Którym trudno się zdecydować, czy chcą zrobić coś samemu, czy zapłacić za profesjonalną naprawę, czy wreszcie o zgrozo, wyrzucić radio oddając je do pobliskiego PSZOK. Owszem, mógłbym wytężyć wzrok i umysł, zbudować nawet całą głowicę na CCIR, bo taki miałem zamiar, ale miałem na myśli zupełnie inną grupę odbiorców. Zresztą taką pełnię misję - uratować jak najwięcej radioodbiorników polskiej produkcji. Lecz aby to było możliwe, zwyczajni ludzie - nie fachowcy, muszą zostać ku temu w jakimś minimalnym stopniu zainspirowani. Ot choćby prostotą naprawy we własnym zakresie. Wielu zarzuca mi, że nie pokazuję przestrajania za pomocą aparatury, z użyciem generatorów, mierników i innych profesjonalnych narzędzi. Niekiedy naśmiewają się ze mnie. Owszem mógłbym, ale na co to komu? Przecież nie zawodowcom! Czy każdy ma w domu dobrze wyposażony warsztat elektroniczny? Chyba nie. Czy każdy kto chce przestroić "Giewonta", czy "Jubilata" natychmiast kupi lub zbuduje miernik częstotliwości? Nie sądzę.
Kiedyś pokazałem regulację prędkości przesuwu magnetofonu, z użyciem profesjonalnej kasety i częstotliwościomierzem. Miałem mnóstwo zapytań, czy da się to zrobić znacznie prościej, bez specjalnej kasety i miernika. Film pozostał ciekawostką. Stanowi zagadnienie tylko dla niewielu, podczas gdy magnetofony ma wielu.
Dlatego postanowiłem pokazać, jak niektóre naprawy, czy przestrajanie różnego typu radioodbiorników, przeprowadzać samemu. Nie posiadając wymaganych w instrukcjach serwisowych narzędzi i aparatury. Oczywiście w przypadku tranzystorowych jest łatwiej, ale co z lampowymi? Z pewnymi obawami, ale jednak zdecydowałem się pokazać coś, co być może pozwoli uratować wiele egzemplarzy "Klawesyna" czy podobnego radioodbiornika. Oczywiście nie w tak zacny sposób jak powyższy, ale jednak.
Kończąc, proponuję nie tworzyć nowego tematu, skoro tyle już zostało tutaj napisane. Dobrą praktyką jak dotąd, jest po prostu zmiana tytułu. W tym przypadku np. na "przestrajanie radioodbiorników". W ten sposób każdy znajdzie coś dla siebie. Nie tylko w kwestii "Joli 2" od której wszystko się zaczęło, ale również dla chcących prawdziwie przestroić lampowe radio z UKF-em, jak i tych, którzy nie czują się na siłach i szukają czegoś prostszego.
Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie mojej pisaniny. Ale czasem warto wszystko wzajemnie sobie wyjaśnić, by po prostu być dobrze zrozumianym. By nie żywić urazy, ale i też, by nie był traktowany gorzej ktoś, kto potrafi inaczej.
Polaczono #7
[quote=TONTECH-UNITRA;28654.117394;4514]Ogrom pracy, a nawet poświęcenie, godne najwyższej oceny i wyróżnienia. Podziwiam. Szczerze podziwiam.[/quote]
Za wyrazy uznania oczywiście dziękuję. A jeszcze większą satysfakcją byłoby aby ktoś spróbował pójść nakreśloną przeze mnie drogą, i pochwalił się np. tu.
[quote]Proszę się nie gniewać, ale trochę przykro mi się zrobiło, gdy odniosłem wrażenie, że zostałem wrzucony do jednego wora, z "domorosłymi przestrajaczami", "druciarzami" czy "dewastatorami".[/quote]
Teraz z kolei ja czuję się w obowiązku wytłumaczyć się, dlaczego zwieranie cewek drutem uznałem za nomen omen druciarstwo. Otóż wg mnie naturalną koleją rzeczy każdy kto eksperymentując w mniej lub bardziej fantazyjny sposób odkrył że takie zwarcie pozwala odebrać kawałek nowego zakresu - powinien zastanowić się w kolejnym kroku co tak naprawdę się stało, i czy nie można by tego zrobić lepiej. Taki zwarte zwoje sprzęgając się z czynną częścią uzwojenia obniżają indukcyjność (co w danym wypadku jest pożądane) ale zarazem obniżają dobroć, co samo przez się pożądane nie jest (zwłaszcza w cewce w.cz.), ale w tym szczególnym przypadku zmniejszenie dobroci cewki heterodyny pomaga uniknąć drgań superreakcyjnych. Niestety taka metoda walki z superreakcją jest tylko półśrodkiem, poprawne jest osłabienie sprzężenia. Największą jednak wadą zwierania zwojów jest zawężenie zakresu zmian indukcyjności cewki przestrajanym ruchomym rdzeniem. Analogiczny efekt wywiera ciasny metalowy ekran; stąd tak duże trudności w pokryciu zakresu nawet i poprawnymi metodami. Zwarte zwoje pogarszają jeszcze sprawę, dlatego kolejnym krokiem powinno być sprawdzenie czy usunięcie zwartej części uzwojenia nie da lepszych rezultatów niż pozostawienie jej. Cewki i tak nie ma co żałować: zapaprana lutowiem srebrzanka nie będzie już pełnowartościowa w razie chęci przywrócenia stanu pierwotnego poprzez usunięcie zwarcia. Za to intuicja podpowiedziała mi że największy stosunek indukcyjności maksymalnej do minimalnej osiągnie się wówczas, gdy długość uzwojenia równa jest skokowi rdzenia. Być może fizyk lub matematyk skorygowałby powyższe mniemanie przy użyciu rachunku całkowego, ale na obecną chwilę trzymam się tej hipotezy i wychodzę na tym nienajgorzej. Masz zatem ów kolejny krok który wypadało wypróbować, jeżeli nawijanie cewek od nowa na nowym cienkościennym karkasie wydawałoby się od razu zbyt radykalne.
[quote]Oczywiście, jak już przestrajać, to w sposób profesjonalny, tak jak zostało to przedstawione. Efekty są doskonałe.[/quote]
Wbrew pozorom wcale nie jestem profesjonalistą, niezależnie od posiadanego wykształcenia elektronicznego. Radiotechniką param się wyłącznie amatorsko, zresztą to co robię w tej dziedzinie ma już tylko znaczenie historyczne.
[quote]Pomyśleć, że byli tacy, którzy tkwili w przekonaniu, iż tych głowic w żaden sposób nie da się przestroić. Wszystko da się zrobić. [/quote]
Ale kto się do tego przyczynił że takie mniemanie jest powszechne? Gdy się cofnąć o 50 lat - równie powszechne było mniemanie że bez całego laboratorium pomiarowego niedasie zbudować tranzystorowego wzmacniacza głośnikowego, z wyjątkiem karykaturalnego Mini-Maxa. Pewien autor dwóch kultowych pozycji o nowoczesnej zabawie w elektronikę dla wszystkich z jednej strony spopularyzował radiotechnikę wśród młodzieży, z drugiej - zdrowo namieszał im w głowach. Ile przyniósł pożytku a ile narobił szkód - to osobny rozdział.
[quote]Proszę mieć jednak na uwadze również to, że nie każdy porwie się na tak poważne modyfikacje. [/quote]
Czy na pewno takie poważne? Lampowa głowica UKF to zespół bardzo prosty, w porównaniu np. z wielozakresowym zespołem przemiany AM. Oporniki i kondensatory można policzyć tam na palcach jednej ręki. Wskazane jest jednak wiedzieć jak to działa, i jakich niespodzianek można się spodziewać.
[quote]Wielu radioamatorów po prostu zrezygnuje z naprawy, znalezionego na strychu u babci "Klawesyna", czy "Atuta", a chciałoby mieć z takiego radia choć trochę pożytku.[/quote]
A wielu innych, skonstatowawszy że ich ulubiona stacja nadaje akurat w górze pasma (a nawet pośrodku - nieco powyżej 100MHz) - ostatecznie uzna że znalezione na strychu radio stanowi już tylko bezużyteczny szmelc, i wystawi je złomiarzowi przed śmietnik, ewentualnie wykorzystując skrzynkę w charakterze np. gustownego regału na płyty CB.
[quote]Wiem, że moja metoda, jest w porównaniu z powyższymi bardzo prosta, ale jak już wspomniałem, zostałem źle zrozumiany. Swój sposób, dedykuję początkującym, a nawet laikom, chcącym, ale nie wiele jeszcze potrafiącym.[/quote]
Niestety jak sam pisałeś wcześniej - kupiło tę metodę także kilku znanych elektroników czy radiomechaników, dysponujących o wiele lepszym warsztatem. No i niech ci co nie czują się na siłach grzebać cokolwiek samemu i [quote]Którym trudno się zdecydować, czy chcą zrobić coś samemu, czy zapłacić za profesjonalną naprawę[/quote] wybierze to drugie i w efekcie zapłaci za "profesjonalne" zadrutowanie głowicy. I oczywiście utwierdzi siebie i innych że lepiej tego zdobić się nie da, skoro cenieni fachowcy tak robią.
[quote] Owszem, mógłbym wytężyć wzrok i umysł, zbudować nawet całą głowicę na CCIR, bo taki miałem zamiar[/quote]
Oj, i tu mógłbym wylać niemało żółci pod adresem takich co próbowali. Co powiesz np. na "głowicę" w której duotrioda E88CC pracuje we wzmacniaczu w.cz. ale nie w konfiguracji kaskody do jakiej została pomyślana, lecz wspólnej katody, zupełnie jakby chodziło o wzmacniacz audio. Druga zaś połówka żarzy się bezużytecznie, niepodłączona do niczego. Autor tego gniota niewątpliwie słyszał że gdzieś dzwoni ale nie wiedział w którym kościele bowiem wtrynił na chama kondensator o pojemności kilkudziesięciu pF między katodę i anodę po czym oznajmił że jest to neutralizacja. I takie niewiadomoco przechodzi przez łamy EP, Elportalu i innych popularnych publikacji. Widać i poziom wiedzy wśród redakcji pozostawia wiele do życzenia...
[quote]Zresztą taką pełnię misję - uratować jak najwięcej radioodbiorników polskiej produkcji. Lecz aby to było możliwe, zwyczajni ludzie - nie fachowcy, muszą zostać ku temu w jakimś minimalnym stopniu zainspirowani. [/quote]
Może już lepiej byłoby nakłonić takich aby oddali swój sprzęt do stacjonarnego muzeum, zamiast niefachowo w nim grzebać co również ostatecznie ma szansę zakończyć się na śmietniku?
[quote]Ot choćby prostotą naprawy we własnym zakresie. Wielu zarzuca mi, że nie pokazuję przestrajania za pomocą aparatury, z użyciem generatorów, mierników i innych profesjonalnych narzędzi.[/quote]
Z mojej strony tych akurat zarzutów się nie doczekasz. Ponieważ wbrew temu o co
mnie zapewne podejrzewasz - sam praktycznie nie posiadam takiej aparatury, poza znalezionym na stercie popowodziowych gratów falomierzem - generatorem RUFG4 (w którym na dodatek musiałem pękniętą stalową linkę napędu skali zadrutować przy użyciu nici stylonowej). Owszem ułatwia on przestrajanie głowic, ale znając już wytyczoną ścieżkę można by się obyć bez niego. Wystarczy jakikolwiek sprawny wzorcowy odbiornik UKF, najlepiej przestrajany ręcznie.
[quote]Niekiedy naśmiewają się ze mnie.[/quote]
No a ze mnie to może nie? Jak poszukać dobrze na Triodzie (zwłaszcza w Koszu) to i tam można znaleźć hejtera, który uwziął się na moje głowice a szczególnie na kręcenie papierowych tutek na których nawijam nowe cewki strojeniowe (sam zalicza się do sekty konwertytów, uważających konwertery za jedyny dopuszczalny sposób "przestrajania" a wszystko inne jest barbarzyństwem i dewastacją). Za to ja mam tam powody do naśmiewania się z właściciela "profesjonalnej" firmy dysponującego sprzętem że gały wychodzą z orbit ale posiadającego braki w elementarnej wiedzy i od czasu do czasu ów mierniczy (to taki co przychodzi i mierniczy) wyskakuje z teoriami że boki zrywać. Niestety inni te głupoty czytają i potem mają sposobność powielać je wśród innych, co z tego ze w dobrej wierze, skoro zasłyszeli je od takiego cenionego wśród audiofilskiej klienteli "specjalisty".
[quote]Owszem mógłbym, ale na co to komu? Przecież nie zawodowcom! Czy każdy ma w domu dobrze wyposażony warsztat elektroniczny? Chyba nie. Czy każdy kto chce przestroić "Giewonta", czy "Jubilata" natychmiast kupi lub zbuduje miernik częstotliwości? Nie sądzę. [/quote]
I słusznie podejrzewasz, ale akurat te odbiorniki które wymieniłeś są wdzięcznymi obiektami do przestrajania nawet dla początkujacego, dysponującego w najlepszym razie prostym miernikiem uniwersalnym (choć na pewno nie poprzez zwieranie cewek w głowicy UKF). A komuś kto tę sztukę opanuje - będzie miał większe szanse powodzenia w zmierzeniu się z odbiornikami lampowymi, choć dojdzie tam wiele nowych problemówm.
[quote]Kiedyś pokazałem regulację prędkości przesuwu magnetofonu, z użyciem profesjonalnej kasety i częstotliwościomierzem. Miałem mnóstwo zapytań, czy da się to zrobić znacznie prościej, bez specjalnej kasety i miernika. Film pozostał ciekawostką. Stanowi zagadnienie tylko dla niewielu, podczas gdy magnetofony ma wielu.[/quote]
Bo i po prawdzie sam się nie domyślam jak można to zrobić bez wzorcowej kasety, i czy w ogóle można. Chyba że ma się wzorcowy magnetofon, któremu można zaufać, i za jego pomocą sporządzi się wzorcową kasetę do wyregulowania kolejnego. Coś jak ze strojeniem odbiornika przy użyciu innego.
[quote]Dlatego postanowiłem pokazać, jak niektóre naprawy, czy przestrajanie różnego typu radioodbiorników, przeprowadzać samemu. Nie posiadając wymaganych w instrukcjach serwisowych narzędzi i aparatury. Oczywiście w przypadku tranzystorowych jest łatwiej, ale co z lampowymi? Z pewnymi obawami, ale jednak zdecydowałem się pokazać coś, co być może pozwoli uratować wiele egzemplarzy "Klawesyna" czy podobnego radioodbiornika. Oczywiście nie w tak zacny sposób jak powyższy, ale jednak. [/quote]
I wszystko byłoby O.K., gdyby zastrzec na koniec że wskazane byłoby udoskonalić tę metodę, a to co pokazało się na filmie można potraktować tylko jako przejściowy etap na drodze do celu. Bez tego rozwija się kolejny, szkodliwy mit. Mam jeszcze chyba kilkanaście sztuk głowic różnych typów, jeśli podczas przestrajania kolejnej odkryję że można było coś zrobić jeszcze lepiej (np. możliwe okaże się zachowanie kondensatorów 2X15pF w mostku heterodyny starej głowicy DEA) to przyznam się do pochopnych działań i odtąd będę zalecał to co zdobyłem dzięki nowym doświadczeniom.
[quote]Kończąc, proponuję nie tworzyć nowego tematu, skoro tyle już zostało tutaj napisane. Dobrą praktyką jak dotąd, jest po prostu zmiana tytułu. W tym przypadku np. na "przestrajanie radioodbiorników". W ten sposób każdy znajdzie coś dla siebie. Nie tylko w kwestii "Joli 2" od której wszystko się zaczęło, ale również dla chcących prawdziwie przestroić lampowe radio z UKF-em, jak i tych, którzy nie czują się na siłach i szukają czegoś prostszego.
Dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie mojej pisaniny. Ale czasem warto wszystko wzajemnie sobie wyjaśnić, by po prostu być dobrze zrozumianym. By nie żywić urazy, ale i też, by nie był traktowany gorzej ktoś, kto potrafi inaczej.
[/quote]
Również mam nadzieję że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Temat specjalnie poświęcony przestrajaniu głowic lampowych (zwłaszcza najbardziej u nas rozpowszechnionych DEA) byłby faktycznie bardzo pożyteczny. Także w celu zweryfikowania tego co zdążyło się już zdezaktualizować.
Polaczono #8
[quote=Tomek Janiszewski;28654.117589;12523] Co powiesz np. na "głowicę" w której duotrioda E88CC pracuje we wzmacniaczu w.cz. ale nie w konfiguracji kaskody do jakiej została pomyślana, lecz wspólnej katody, zupełnie jakby chodziło o wzmacniacz audio. Druga zaś połówka żarzy się bezużytecznie, niepodłączona do niczego. [/quote]
Nie miałem do czynienia z lampą E88CC bezpośrednio. Wiem, że jest lepsza od ECC88, różni się nieco budową i jest lampą typową dla UKF. Podobno lepiej warunkuje generowanie oscylacji, dzięki czemu łatwiej o zakres CCIR do 108MHz. Niestety, ceny tej lampy są zaporowe. Jedna potrafi kosztować od stu do tysiąca złotych! Przy czym te tańsze, zazwyczaj są używane. Spotkałem się z budową głowicy lampowej na E88CC, ale na dwóch tych lampach. Również wykorzystano połówkę tej lampy do pracy we wzmacniaczu w.cz., skąd wzmocniony sygnał był podawany do mieszacza z jedną połówką drugiej lampy E88CC i heterodyną na drugiej jej połówce. Głowica taka podobno charakteryzowała się wysoką czułością, niskim poziomem szumów i stabilnością pracy. Lecz autor nie gwarantował powtarzalności efektu, uzależniając go warunków eksploatacji i doświadczalnego doboru elementów. Wcześniej myślałem też o zastosowaniu głowicy zachodniej, ale to nonsens. Które radio miałbym wybrać do takiej operacji, skoro mam ich kilka i wszystkie lubię? Poza tym zachodnia głowica z pełnym wysokim zakresem na rynku wtórnym, to ultra rzadkość. Najczęściej do 100MHz, a do tej częstotliwości to i zwykłą "ELWRO" można przystosować. Po prostu lepiej ją przestrajając, o czym również mowa powyżej. Mnie natomiast bardzo spodobał się projekt lampowego odbiornika CCIR FM kolegi MZIELAK66, na płycie p.cz. i zespole w.cz. (przełącznik kanałów VHF) ze starego telewizora lampowego.
Chyba jednak spróbuję zmodyfikować sposób przestrajania głowicy DEA, lecz bez większych przeróbek. Ambitniej, ale wciąż po prostemu. Mam kilka książek, jakieś schematy, czasopisma... Zobaczymy. Jak sądzę, pewnie nie obejdzie się bez skracania cewek wariometrów, za co mam nadzieję, nie zostanę zganiony :)
Dziękuję za miłą rozmowę.
Nie miałem do czynienia z lampą E88CC bezpośrednio
Oj, tymczasem chyba każdy audiofil z nią do czynienia miał. Święcie wierząc że to najlepsza duotrioda wyprodukowana specjalnie do celów audio i do niczego więcej. Możliwe że mu się porypało z lampą ECC808 która jest duotriodą audio o parametrach ECC83 ale o niższym poziomie mikrofonowania oraz wyposażoną w ekrany między siatkami a wyprowadzeniami żarzenia.
Wiem, że jest lepsza od ECC88, różni się nieco budową i jest lampą typową dla UKF.
Wiadmo mi tylko tyle że od E88CC jest trwalsza (jak wszystkie lampy z literami na końcu) oraz cechuje się mniejszym zapotrzebowaniem na moc żarzenia, dzięki czemu łączy cechy lampy ECC88 (6.3V) oraz lampy PCC88 (0,3A) i może być wstawiana na miejsce tej ostatniej do telewizyjnych przełączników kanałów VHF.
Podobno lepiej warunkuje generowanie oscylacji, dzięki czemu łatwiej o zakres CCIR do 108MHz.
To tylko jeden z mitów jakie narosły wokół głowic UKF. Nawet klasyczne używane tam lampy, tj. nie tylko ECC85 ale i starsza ECC81 bez problemu będą pracowały przy 108MHz. Przyczyną zaniku odbioru powyżej stu kilku MHz jest supereeakcja nie słabe parametry lamp czy też ferrytów. ECC88 (oraz E88CC) bije wprawdzie jedną i drugą typową lampę UKF nachyleniem, ale niekorzystna jest ich mała impedancja wewnętrzna. Traci ona znaczenie we wzmacniaczu w.cz. w układzie kaskodowym, i tam sprawuje się zdecydowanie lepiej niż wcześniej stosowana E/PCC84. Zastanawiam się jednak czy dzięki małej impedancji wewnętrznej nie byłaby zdolna do pracy w głowicach UKF zasilanych napięciem anodowym 13,6V a nawet 6,3V wzorem skonstruowanej do odbiorników samochodowych ECC86. Ich konstrukcja jest całkiem podobna (wgniecione anody, celem zbliżenia ich do siatek a tym samym obniżenia impedancji wewnętrznej) ale dodatkowym atutem E88CC są napinane siatki dzięki którym uzyskuje się wysokie nachylenie. Natomiast pchanie E88CC na siłę do mieszaczy UKF przy normalnym napięciu anodowym niekoniecznie jest dobrym pomysłem. Gdy stopień w.cz. pracuje w układzie kaskody dostarczając dużego wzmocnienia - jest sens użycia w mieszaczu pentody, tak jak się to robiło w OTV. Odpadają wówczas problemy z mostkiem odtłumiającym, a wzmocnienie przemiany wzrasta. Niestety użycie kaskody wiąże się z koniecznością zastosowania przestrajanego obwodu wejściowego (od strony anteny), inaczej zysk w porównaniu ze wzmacniaczem w układzie wspólne siatki a zwłaszcza o podstawie pośredniej sprzężonego z anteną szerokopasmowo jest niewielki.
Niestety, ceny tej lampy są zaporowe. Jedna potrafi kosztować od stu do tysiąca złotych!
Za to należy "podziękować" audiofilom. Tak samo wyśrubowane są ceny EL84, EL34, 6L6, 300B i innych stosowanych powszechnie we wzmacniaczach audio.
Spotkałem się z budową głowicy lampowej na E88CC, ale na dwóch tych lampach. Również wykorzystano połówkę tej lampy do pracy we wzmacniaczu w.cz., skąd wzmocniony sygnał był podawany do mieszacza z jedną połówką drugiej lampy E88CC i heterodyną na drugiej jej połówce.
Być może mamy na myśli to samo.
Głowica taka podobno charakteryzowała się wysoką czułością, niskim poziomem szumów i stabilnością pracy. Lecz autor nie gwarantował powtarzalności efektu, uzależniając go warunków eksploatacji i doświadczalnego doboru elementów.
Taaaa, typowe podejście gimbazy do problemu. Jak coś nie wyjdzie - zawsze można zwalić winę na naśladowcę. Przeczytałem tamten opis wielokrotnie - ale nigdzie ani mru mru choćby na temat metodyki dobierania kondensatora rzekomej "neutralizacji". Rzekomej - bo w istocie rozstrajał on obwód wyjściowy wzmacniacza w.cz. wskutek czego można było pozbyć się wzbudzenia, oczywiście za cenę pogorszenia szumów, wzmocnienia i tłumienia lustra. Takie babole wychwycone w necie należy bezzwłocznie unieszkodliwiać zanim zdążą one narobić spustoszenia w świadomości nowicjuszy.
Wcześniej myślałem też o zastosowaniu głowicy zachodniej, ale to nonsens. Które radio miałbym wybrać do takiej operacji, skoro mam ich kilka i wszystkie lubię?
Głowicy wymontowanej z zachodniego radia i wstawionej na miejsce DEA? To oczywiście nonsens, także z powodu o którym niżej:
Poza tym zachodnia głowica z pełnym wysokim zakresem na rynku wtórnym, to ultra rzadkość. Najczęściej do 100MHz
Bo taki UKF obowiązywał w Niemczech, nie wyłączając enerdupka. Udało się w zamierzchłych czasach przestroić radio "Rochlitz Paganini" firmy RFT, oczywiście na OIRT - poprzez dolutowanie kondensatorów. Rozciągnięcie zaś zakresu do 108MHz byłoby niewątpliwie trudniejsze. Niestety tamtego radia już nie mam. Może kiedyś zabiorę się za stojącą w piwnicy "Berolinę", ale łatwo zapewne nie będzie. Szkoda że nie kupiłem kilka lat temu "Bolera" a szczególnie "Eroiki". One miały głowicę innego typu niż DEA, ale dziś już wiem że doskonale się one przestrajają, tylko wyciąganie cewek jest bardziej upierdliwe. Opisy przytoczyłem wyżej.
Natomiast skusiłem się na zakup zminiaturyzowanego radyjka Loewe-Opta Tempo. Ośmielił mnie fakt że tam skala sięgała nie do 100 ale do 104MHz (tak było we Francji) i nabrałem nadziei że w jego przypadku się uda. Ponadto było to pierwsze i jedyne jak dotąd radio lampowe z jakim się spotkałem, strojone na UKF kondensatorem zmiennym, a w przypadku głowic tranzystorowych rokuje to nadzieje na łatwe przestrajanie. Wprawdzie wkrótce zdeprymowały mnie użyte tam cewki drukowane, ale mimo to nie poddałem się. Oczywiście o rzezaniu ich mowy nie mogło być ale usuwając niepotrzebne pojemności dopiąłem swego. Wprawdzie może nie do końca, bo Radio Wnet i Radio Zet znajdują się niemal na samych krańcach skali i zapewne brakuje niecałego MHz, ale po wymianie paddinga będącego jednocześnie kondensatorem sprzęgającym na nieco większy powinienem rozciągnąć zakres przestrajania obwodu w.cz na właściwy. Na razie się na to nie zdobyłem. tym bardziej że niedasie już bardziej rozciągnąć zakresu przestrajania heterodyny bez zwiększenia jej indukcyjności, tj. usunięcia lub obtoczenia dysku dostrojczego.
Całość opisałem pod
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?t=37219
Mnie natomiast bardzo spodobał się projekt lampowego odbiornika CCIR FM kolegi MZIELAK66, na płycie p.cz. i zespole w.cz. (przełącznik kanałów VHF) ze starego telewizora lampowego.
Niestety 12 a w porywach 13 kanałów (tyle ma japoński przełącznik MIHARU) to na ogół o wiele za mało. Naliczyłem w Warszawie 30 stacji nadających się do odbioru.
Chyba jednak spróbuję zmodyfikować sposób przestrajania głowicy DEA, lecz bez większych przeróbek. Ambitniej, ale wciąż po prostemu. Mam kilka książek, jakieś schematy, czasopisma... Zobaczymy. Jak sądzę, pewnie nie obejdzie się bez skracania cewek wariometrów, za co mam nadzieję, nie zostanę zganiony :)
Ależ skracanie cewek ma tym przypadku jak najbardziej sens. Ale po pierwsze: nie poprzez zwieranie części zwojów, po drugie: tak aby długość uzwojenia była równa skokowi rdzenia bo wtedy zakres jest najszerszy. Obawiam się jednak że bez sklejenia nowych karkasów o jak najcieńszych ściankach docelowo się nie obejdzie.
Dziękuję za miłą rozmowę.
Wzajemnie.
Mam Domino i Klawesyna, które czekają na przestrojenie, więc kiedy nadejdzie w końcu przysłowiowe św. Dygdy na pewno przydadzą mi się informacje z tego tematu.
Jest też u mnie DSL 201 po jakimś przestrojeniu, niestety przy przewożeniu przestał grać na UKF. Jak rozbiorę kiedyś tę głowicę, to zrobię zdjęcia jak to jest zrobione. Na pewno ktoś przesuwał rdzenie cewek strojeniowych.
DSL201 miał w dołożoną w głowicy ARW i ARCz. Bez jednego i drugiego też by grał; można na czas przestrajania odłączyć odpowiedzialne za to elementy.
Długo nie miałem okazji odzywać się w swoim temacie, ale właśnie się nadarzyła. Wprawdzie tym razem nie za sprawą Unitry, tylko radyjka Philetta 284 de luxe. Ale ponieważ w innych tematach podobne odstępstwa się zdarzają, więc chyba można napisać.
Jest to odbiornik uniwersalny, podobnie jak powszechnie znany Pionier, tj. dostosowany do zasilania z sieci 220V lub 127V napięcia przemiennego lub stałego. Znaleziony w sieci schemat nie dość że jest słabo czytelny, to jeszcze nie uwzględnia obecności zakresu fal długich w moim egzemplarzu:
https://www.jogis-roehrenbude.de/Philetta/BD284U-DeLuxe-S.jpg
Na szczęście na tej samej stronie znajduje się opis podobnego modelu BD283U, gdzie i schemat jest czytelny, i zakres fal długich jest. Nie ma tylko oka magicznego (niechybnie jego obecność sprawia że radio jest de luxe ).
https://www.jogis-roehrenbude.de/Philetta/BD283U-S-large.jpg
Nabyłem ten fant na Wolumenie, u Transformatorowca. Po uruchomieniu okazało się że nie działa regulacja barwy, ściślej mówiąc - zamiast tłumić wysokie tłumi wszystko, aż do zera. Podejrzenie padło na C84 (fot. 1, ledwo widoczny pośrodku), i rzeczywiście był zwarty (fot. 2). Wstawiłem na to miejsce MIFLEX KSF-020 10nF 400V. Zasadniczo powinien być to kondensator dobrej jakości, nie to co oryginalnie tam wstawiony papierzak (fot. 3). Ale że jest trochę za duży i nie mieści się na miejscu usuniętego (fot. 4), a sprzęt szczególnie wysokiej klasy nie jest, to pewnie wymienię go na mniejszy KSE-011 10nF 400V jak taki znajdę.
Z kolei stwierdziłem że na UKF radio mocno zniekształca, zwłaszcza przy dostrojeniu na maksymalną siłę sygnału. Podejrzewałem że wyschnięty jest elektrolit C72 (w niesymetrycznym detektorze stosunkowym skutkuje to zniekształceniami). Zamiast wymieniać trudno dostępny element dołączyłem nowy kondensator 10uF 63V równolegle do C73 (też na fot. 4, szarozielona Elwa na prawo od styrofleksa). Ale nic to nie pomogło. Okazało się że ktoś grzebał w filtrze detektora stosunkowego (i tylko w nim!) i nie dość że rozstroił obwód wtórny, ale co gorsze rozłupał rdzeń i częściowo karkas! Zapewne nie raczył zakroplić wnętrza karkasu benzyną ekstrakcyjną aby rozmiękczyć zalewę woskową (fot. 5, drugi od dołu). Nie było innego wyjścia jak wymontować filtr (dostęp do niego w tak zminiaturyzowanym sprzęcie był tragiczny, trzeba było odlutować wiele elemwentów, nie tylko dołączonych do niego - fot. 6), rozłupać karkas jeszcze bardziej i wykręcić ułamany rdzeń pęsetą (fot. 7). Nowy rdzeń znalazłem w uszkodzonym filtrze FM typu szarotkowskiego, jakie były stosowane w krajowych odbiornikach AM/FM Światowid, Bolero, Turandot i in. Wkręciłem go w filtr... i znów pękł, tym razem bez użycia siły i w poprzek. Musiał mieć ukrytą wadę już wcześniej. Trzeba było zmasakrować dalszy odcinek karkasu, w niebezpiecznej już bliskości uzwojenia aby wyciągnąć to co pozostało wewnątrz. Zanim wkręciłem kolejny rdzeń - popróbowałem go wcześniej w palcach, czy się nie złamie. Na wyszczerbioną górną część karkasu nakleiłem Epidianem papierową protezę (fot. 8). Tak naprawiony filtr (fot.9) wmontowałem z powrotem do radia (fot.10), i tym razem udało się go prawidłowo zestroić: wystąpiły dwa punkty w których odbiór jest silnie zniekształcony, położone po obu stronach zestrojenia na maksimum sygnału (i minimum zniekształceń). Przez kilka kolejnych dni słuchałem radia aby przekonać się że działa jak należy, zadowalając się zakresem UKF okrojonym do 100MHz (jak to radiach produkowanych na rynek niemiecki), wreszcie nadeszła pora na zasadniczą część prac. Ale o tym później.
Podziw za chęć dłubania i dłubanie w takim bajzlu.
Pozdrawiam
Grzesiek
Podziw za chęć dłubania i dłubanie w takim bajzlu.
Pozdrawiam
Grzesiek
Przyłączam się do zdania Grzesia :))
A oto obiecana, właściwa procedura przestrajania ze starego CCIR (87,5-100MHz) na nowy (87,5-108MHz)
Analizując dowolny ze schematów przytoczonych wyżej nietrudno zidentyfikować elementy odpowiedzialne za zawężenie zakresu przestrajania. To oczywiście paddingi C15 i C24 włączone szeregowo z sekcjami kondensatora strojeniowego. Mają one jednakowe pojemności (33pF) co świadczy o tym że nie pozwalają one uzyskiwać zestrojenia trójpunktowego (w takim celu stosuje się padding w szereg z kondensatorem strojeniowym heterodyny na falach długich, średnich a często także krótkich). Ich rolą poza określaniem zakresu przestrajania jest zwiększenie impedancji rezonansowej obwodów a tym samym pozwala osiągnąć większe wzmocnienie, w porównaniu z przypadkiem gdyby kondensatory strojeniowe dołączyć bezpośrednio do cewek, a zawężenie zakresu przestrajania osiągnąć poprzez pojemności stałe (lub nastawne - trymery) dołącz0ne równolegle.
Istotnie, czułość radia okazała się znakomita. Pośrodku pokoju (a więc nie przy oknie) uzyskiwało się minimum kilkanaście woltów na elektrolicie detektora stosunkowego dla większości stacji, przy użyciu nawet nie dipola, ale półmetrowego kabelka wetkniętego w jedno z gniazd antenowych UKF.
Nie chcąc zepsuć tego jednym zbyt radykalnym posunięciem postanowiłem dojść do celu stopniowo. Zidentyfikować paddingi w realu też nie było trudno (fot. 1).
To te dwa szare kondensatory rurkowe łączące oczka lutownicze kondensatora strojeniowego u góry zdjęcia z bajzlem u dołu, stanowiącym w tym radiu głowicę UKF. Zamiast wylutować je i wstawić inne w ciemno (tym bardziej w ciemno że nie znałem i nadal nie znam pojemności kondensatorów strojeniowych) postanowiłem chwilowo je zachować, dolutowując równolegle do każdego z nich coraz to większe kondensatory. Zacząłem ostrożnie, bo od 10pF (fot. 2).
Tak jak należało oczekiwać - przyniosło to efekt odwrotny od pożądanego: zwęził się zakres odbierany od góry. Ale wyraźnie mocniej poszerzył się zakres pokrywany od dołu. Teraz przyszła pora na cewki obwodu heterodyny (S18) oraz obwodu w.cz. (S16). Po zmniejszeniu ich inddukcyjności poprzez wykręcenie rdzeni ferrytowych sytuacja u dołu zakresu wróciła do normy (blisko dolnego krańca skali ponownie uplasowało się Radio Wnet) natomiast u góry pojawiła się stacja której wcześniej nie było. ZTCP było to Chillizet na 101,5MHz:
https://radiomap.eu/pl/warszawa
Ośmielony pierwszym, skromnym na razie sukcesem dolutowywałe coraz to większe i większe kondensatory, przy czym poczynając gdzieś tak od 33pF wzwyż różnicowałem je, tak aby na obwodzie w.cz. wisiała większa pojemność. Chodziło o uniknięcie sytuacji gdy częstotliwość obwodu w.cz. zbliży się zanadto do częstotliwości obwodu heterodyny, bowiem niczego dobrego spodziewać się wówczas nie należy. Ponadto takie zróżnicowanie pojemności paddingów jest pożądane z punktu widzenia współbieżności, szczególnie przy poszerzonym zakresie przestrajania. Na górnym krańcu skali pojawiały się coraz to nowe i nowe stacje: Jedynka, Kolor... Niestety rdzenie w końcu trzeba było wykręcić niemal całkowicie. Aby uniknąć grzebania w cewkach postanowiłem zmniejszyć pojemność trymera (C18) w obwodzie heterodyny. Na szczęście jego trzpień był wkręcony głęboko, było zatem co zmniejszać. Wreszcie gdy wypadkowa pojemność paddinga w obwodzie heterodyny przekroczyła 100pF udało się pokryć cały zakres CCIR, od Wnet (87,8MHz) do Zet (107,5MHz), oczywiście z niewielkimi marginesami aby mieć pewność że i częstotliwości 87,5MHz oraz 108MHz się zmieszczą. Dopiero wtedy zastąpiłem C24 pojedynczym kondensatorem 100pF o zmierzonej pojemności 102pF (fot. 3, czerwony kondensator z lewej), z identycznym skutkiem: nowy zakres CCIR był w pełni pokryty, rdzeń siedział dostatecznie mocno w karkasie cewki S18 a trymerowi C18 pozostał pewien zapas na wykręcenie gdyby okazało się celowe.
Gorzej było z obwodem w.cz. który wprawdzie nie miał wpływu na pokrycie zakresu, ale niedokładnie zestrojony pogarszał czułość, szczególnie na górze zakresu. I tu rdzeń musiał zostać wykręcony niemal całkowicie, a trymera którego pojemność można by zredukować nie przewidziano. Można było oczywiście wstawić dowolnie duży padding obwodu w.cz. a nawet zastąpić go kawałkiem drutu, ale wtedy nie byłoby już czym uzyskać współbieżności nawet na części zakresu. Stanęło na paddingu C15 o pojemności 120pF (fot. 4, cienki kondensator z prawej) oraz rozciągnięciu górnej, "zimnej" partii cewki S16 (fot. 5, lewa cewka niemal pośrodku kadru) Jej rdzeń wkręciłem najgłębiej jak było można, dzięki czemu oddalił się od cewki, a równocześnie nie groziło mu wypadnięcie z karkasu. Pozwoliło to na bardzo dobry odbiór we wszystkich stefach skali praktycznie wszystkich stacji możliwych wcześniej do odbioru na innych radiach, i to wciąż na nędznym kawałku drutu. Dipol z kawałka kabla symetrycznego dorobię niebawem, a gdy to piszę, słucham sobie Czterech Pór Roku w Jedynce.
Zastanowię się jeszcze czy nie można było radia zestroić lepiej. W szczególności przyjrzę się cewce S16 czy nie dałoby się jej trwale skrócić i nawinąć ciasno, tak jak to powinno być. Dzięki temu rdzeń odzyskałby walor elementu strojeniowego. Sytuację utrudnia obecność odczepu do którego jest podpięty C16 sprzęgający wzmacniacz w.cz. z mieszaczem. No i straszliwy bajzel. Postaram się na początek oczyścić S16 z masy woskowej, to powinno ułatwić podjęcie decyzji, czy warto ryzykować dalsze grzebanie. Ideałem byłoby dołożenie trymera w obwodzie w.cz., łączącego gorący koniec cewki S16 z masą, to pozwoliłoby ustawić współbieżność na dole i górze skali, i na koniec po ewentualnej korekcji paddinga C15 (lub C24) - także pośrodku. Ale na trymer miejsca może nie być, jako że jego śrubka strojeniowa wystawałaby z drugiej strony chassis, a tam może wypaść np. kondensator strojeniowy AM.
Tyle w temacie przestrajania póki co. Jeszcze tylko pokrótce przedstawię dalsze usprawnienia, ale już w następnym poście.
Oto gdzie były projektowane i gdzie powstawały głowice UKF.
Inż. Roman Gawlak kierował sekcją konstrukcji głowic w zakładach "MERA - ELWRO". Link do tekstu pana Gawlaka, w którym przytacza kilka faktów związanych z głowicami UKF nie tylko lampowymi, lecz także tranzystorowymi.
https://www.elwrowcy.pl/strona51.html