ZK 140T - generalka z sentymentu do pamiątki z dzieciństwa
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Nie, to po prostu dwie bezrobotne "trójki" styków z wszystkim stykami na masie. Do niczego niepotrzebne w wykonaniu oryginalnym. Po odpowiednim wyfrezowaniu oczyszczonych z cyny pól lutowniczych dało się wykorzystać jedną z tych trójek w roli przełącznika źródeł sterowania wskaźnikiem. Na obrazku jeszcze nie podłączone nowe, drugie źródło - pole lutownicze z pustym otworem na przewód, po prawej podłączony żółty przewód od oryginalnego układu do pracy przy zapisie.
Tymczasem bazgroły za sprawą czarów nabywają powoli duszę ;-).
Witam ,
Odp. #110 Jestem zaskoczony Romku , że masz takie wysokie napięcie w swojej sieci (250V) . Sądzę , że niedaleko znajduje się stacja transformatorowa sieci energetycznej . U mnie na szczęście nie dochodzi do takich skrajności . Jeśli obciążę trochę swoją sieć to napięcie spadnie do 233 / 238V . Od mojego domu do transformatora energetycznego mam około 120 metrów . Szkoda tych starych sprzętów , szczególnie jak piszesz lampowych . Nadmiernie się wszystko przegrzewa i skraca czas żywotności .
Odp. #115 Dziękuje za merytoryczny opis znormalizowanych wyjść poziomów sygnału.
Swoją drogą to panuje niezły chaos wśród producentów .
Odp. #118 "Nielekka dola serwisanta". Przypomniałem sobie taką okresową , nieregularną niesprawność w radiu DUET . Usterka polegała na trzaskach (charczenie) w lewym kanale w różnych odstępach czasu. Regulacja potencjometrem wyższego poziomu głośności wzbudzała szybciej ten objaw . Serwisanci w ZURTach wymieniali końcówki mocy , wszystkie potencjometry , układy scalone . Nikt nie potrafił sobie z tym problemem poradzić i pewnego dnia mój tata go rozkręcił i zwyczajnie śrubokrętem stukał po częściach w trakcie pracy urządzenia . Trafił na rezystor który miał pękniętą nóżkę . Ponieważ nie był elektronikiem , zaznaczył rezystor nicią krawiecką i zlecił w serwisie jego wymianę . Do dzisiaj w tym radiu ta usterka nie powróciła .
Dziekuje za uwagę i pozdrawiam serdecznie .
Nie, to po prostu dwie bezrobotne "trójki" styków z wszystkim stykami na masie. Do niczego niepotrzebne w wykonaniu oryginalnym. Po odpowiednim wyfrezowaniu oczyszczonych z cyny pól lutowniczych dało się wykorzystać jedną z tych trójek w roli przełącznika źródeł sterowania wskaźnikiem. Na obrazku jeszcze nie podłączone nowe, drugie źródło - pole lutownicze z pustym otworem na przewód, po prawej podłączony żółty przewód od oryginalnego układu do pracy przy zapisie.
A uniezależnić poziom zapisu na wyjściu od ustawienia regulatora głośności niestety niedasie - przez to że ów nieszczęsny regulator włączono między wzmacniacz wstępny a wzmacniacz korekcyjny odczytu, zamiast na wyjściu tego ostatniego, bezpośrednio przed końcówką mocy. Skoro jednak udało się odzyskać pełną trójkę zestyków, to może udałoby się to samo i z drugą? Wówczas można by pomyśleć aby przy odczycie przełączać regulator tak jak wskazałem wyżej, co zapewniłoby niezmienny poziom sygnału nie tylko na wyjściu napięciowym magnetofonu ale i na mierniku poziomu sygnału, i zbędny stałby się równoległy korektor na TL072 dla tego ostatniego. Chyba że... skoro jednak ten korektor ma być, to może by tak właśnie z niego czerpać sygnał na gniazdo wyjściowe G4, a fabryczny korektor magnetofonu który nadal byłby sterowany poprzez regulator pędziłby już tylko końcówkę mocy?
Tymczasem bazgroły za sprawą czarów nabywają powoli duszę ;-).
Czy to jest właśnie ów dodatkowy korektor? Wprawdzie TL072 tam nie dostrzegam, ale tranzystorów jakie tam są wystarczyłoby do tego celu aż nadto. Na to samo wskazują zabytkowe, ale świetnie do tego się nadające przezroczyste kondensatory KSF.
A o wypróbowaniu alternatywnego prostownika w układzie mostkowym oczywiście nie zapomniałem, ani nie zamierzam wycofać się rakiem. Przeciwnie, to co dotąd zmierzyłem przeczy tezie o ułomności transformatora powstałego przez umieszczenie uzwojeń wtórnych na rdzeniu silnika.
A uniezależnić poziom zapisu na wyjściu od ustawienia regulatora głośności niestety niedasie ]...]
Skoro jednak udało się odzyskać pełną trójkę zestyków, to może udałoby się to samo i z drugą? Wówczas można by pomyśleć aby przy odczycie przełączać regulator tak jak wskazałem wyżej
Dasie, ale nie mam pewności, czy użytkownik zaakceptowałby koszt tego myku. Fakt, że jakość zapisu mogłaby wówczas zbliżyć się do omc Hi-Fi dla 9,5 cm/s. Zobaczymy ;-).
To pokaż na rysunku, co wskazałeś wyżej i jak jedną trójką styków przełączać ten regulator głośności tak, aby 0 dB 1 kHz na wejściu mikro-radio nie przesterowało stopni wstępnych a jednocześnie możliwy byłby zapis z mikrofonu, czyli sygnałem -46 dB.
Z TL072 zrezygnowałem z kilku powodów. Pomyślałem, że warto utrzymać modyfikację w konwencji tamtych lat, gdyż prócz stanu świadomości pozwoli to ocenić, czy Zetkę dało się zrobić lepiej, a jeśli tak, to o ile i jakim kosztem.
Ponadto układ na TL072 załatwiał tylko sprawę pracy wskaźnika przy odczycie, gdyż przy wymaganym wzmocnieniu szumiał prawie tak, jak fabryczna Zetka, co nie podobało mi się dla roli wzmacniacza odczytu dla wyjścia stałosygnałowego.
Dusza pokazanej płytki zawiera kompletny niskoszumny wzmacniacz odczytu z normatywną, regulowaną aktywną korekcją, regulowanym wzmocnieniem, własnym wzmacniaczem wskaźnika z regulacją i własnym zasilaczem stabilizowanym 24V DC. Możliwy najwyższy niezniekształcony sygnał wyjściowy dla 1 kHz to ok. 4000 mV @ Vin 3,15 mV. Cała ch-ka częstotliwościowa może być regulowana tak w niezmienionym, ustawionym uprzednio kształcie jak i kilkupunktowo co do kształtu. Układ posiada filtr śmieci śladowych od sygnału podkładu.
To pokaż na rysunku, co wskazałeś wyżej i jak jedną trójką styków przełączać ten regulator głośności tak, aby 0 dB 1 kHz na wejściu mikro-radio nie przesterowało stopni wstępnych a jednocześnie możliwy byłby zapis z mikrofonu, czyli sygnałem -46 dB.
Miałem na myśli wykorzystanie dwóch niewykorzystywanych dotąd trójek, pod warunkiem że tę drugą też uda się odzyskać. Ale i tego może być mało, bowiem założyłem że potencjometr w trybie zapisu pozostanie dołączony tak jak jest, tj. z suwakiem na masę, co sprawi że przedwzmacniacz przy zapisie pozostanie odporny na przesterowanie, tak jak chcieli konstruktorzy. Ale najpewniej potrzebna byłaby jeszcze jedna dodatkowa trójka styków (właśnie aby przy odczycie odłączać suwak od masy i przełączać go na wejście końcówki mocy), a tej pewnie już nie ma, mimo że miejsce na listwie jest. Wieczorem obejrzę jedną ze swoich płytek od zetki, i wtedy wrócę do tego tematu jeżeli będzie jeszcze po co. Jeżeli nie - to przepraszam za zamieszanie.
Z TL072 zrezygnowałem z kilku powodów. Pomyślałem, że warto utrzymać modyfikację w konwencji tamtych lat
No i tu się w pełni rozumiemy. :-) W myśl tej filozofii zgrzebałem końcówkę mocy w Pionierze Stereo z UL1405L na BD345/355 oraz Danę MOT-628 dla której wykonałem nową płytkę drukowaną, z zachowaniem jednak kondensatora obrotowego, anteny ferrytowej, filtrów p.cz. (a nawet dołożyłem dwie sztuki: 102 i 201), przełącznika zakresów, a wszystko po to aby UL1490 pracujący niepewnie przy zasilaniu poniżej 6V zastąpić końcówką na parze BC211/313. Odtąd niemal nie rozstaję się z tym radyjkiem, zabierając je z domu.
gdyż prócz stanu świadomości pozwoli to ocenić, czy Zetkę dało się zrobić lepiej, a jeśli tak, to o ile i jakim kosztem.
To oczywiście bardzo cenne doświadczenie. Gdybym zgrzebał Danę wstawiając do jej obudowy kompletną płytkę jednoukładowgo radyjka AM/FM byłaby to już tylko dewastacja.
Ponadto układ na TL072 załatwiał tylko sprawę pracy wskaźnika przy odczycie, gdyż przy wymaganym wzmocnieniu szumiał prawie tak, jak fabryczna Zetka, co nie podobało mi się dla roli wzmacniacza odczytu dla wyjścia stałosygnałowego.
W latach 1989-93 pracowałem w CENRIT, i tam TL071 (o takich luksusach jak podwójne wzmacniacze operacyjne z importu można było wtedy tylko pomarzyć) stosowało się zasadniczo w układach pomocniczych, np. właśnie we wskaźnikach poziomu). Do wzmacniania żywych sygnałów, gdy chodziło o jak najmniejsze szumy stosowało się NE5534AN. Ciekawostka: wejścia urządzeń jak to w sprzęcie studyjnym musiały być symetryczne, i w tym celu stosowało się transformatorki Td-451 różniące się jedynie materiałem karkasu od koliberkowego Td-48 :-D. Pracował on na wirtualne zwarcie nieodwracającego wejścia wzmacniacza operacyjnego, dzięki czemu mimo niewielkich rozmiarów znakomicie przenosił basy.
Dusza pokazanej płytki zawiera kompletny niskoszumny wzmacniacz odczytu z normatywną, regulowaną aktywną korekcją, regulowanym wzmocnieniem, własnym wzmacniaczem wskaźnika z regulacją i własnym zasilaczem stabilizowanym 24V DC. Możliwy najwyższy niezniekształcony sygnał wyjściowy dla 1 kHz to ok. 4000 mV @ Vin 3,15 mV. Cała ch-ka częstotliwościowa może być regulowana tak w niezmienionym, ustawionym uprzednio kształcie jak i kilkupunktowo co do kształtu. Układ posiada filtr śmieci śladowych od sygnału podkładu.
I spróbujesz wyprowadzić ten sygnał na wyjście napięciowe magnetofonu, nie tylko na wskaźnik?
[...]
W latach 1989-93 pracowałem w CENRIT[...]
Może więc zainteresuje Cię ten materiał :) :
I spróbujesz wyprowadzić ten sygnał na wyjście napięciowe magnetofonu, nie tylko na wskaźnik?
Dusza pokazanej płytki zawiera kompletny niskoszumny wzmacniacz odczytu z normatywną, regulowaną aktywną korekcją, regulowanym wzmocnieniem, własnym wzmacniaczem wskaźnika z regulacją [...]
Upierdliwość elementów indukcyjnych jak zwykle się objawiła dwugodzinnym bujaniem się z wykonaniem odpowiedniej cewki. Musiałem ją nawijać, mrucząc sobie klasyka "..kręć się kręć wrzeciono, wić się tobie wić...", żeby sobie wspomóc cierpliwość ;-).
Dla dobrych parametrów trzeba było tak dobrać średnicę drutu, żeby wypełnienie karkasu wystąpiło w pobliżu potrzebnej liczby zwojów. Jakoś się udało uzyskać wymagane 2,15 mH na rdzeniu Al 125 przy prawie pełnym nawinięciu karkasu.
Płytka z duszą już prawie gotowa.
Upierdliwość elementów indukcyjnych jak zwykle się objawiła dwugodzinnym bujaniem się z wykonaniem odpowiedniej cewki. Musiałem ją nawijać, mrucząc sobie klasyka "..kręć się kręć wrzeciono, wić się tobie wić...", żeby sobie wspomóc cierpliwość ;-).
Tego rodzaju cewki to ja pętam wyłącznie z palca. I wychodzi bez takich luk i pokrzyżowanych zwojów jak na zdjęciu. Równo zwój przy zwoju, warstwa na warstwie. Zwojów nie liczę na ogół dokładnie, poprzestaję na policzeniu ich w jednej warstwie, a potem liczeniu warstw. I wcale nie jest to takie czasochłonne. Próbowałeś?
Tego rodzaju cewki to ja pętam wyłącznie z palca. I wychodzi bez takich luk i pokrzyżowanych zwojów jak na zdjęciu. Równo zwój przy zwoju, warstwa na warstwie. Zwojów nie liczę na ogół dokładnie, poprzestaję na policzeniu ich w jednej warstwie, a potem liczeniu warstw. I wcale nie jest to takie czasochłonne. Próbowałeś?
Bo Ty jesteś w ogóle miszcz nad miszcze, ale głównie teorii, zazwyczaj średnio przydatnych.
Takim drutem na dokładnie takim karkasie próbowałeś ? To zrób i pokaż, ale bez skręcania drutu wokół jego osi własnej.
Tu nie ma pokrzyżowanych zwojów, ostatnia warstwa jest wyluzowana, bo musiałem jakoś zdjęcie zrobić. Pomyślałeś o tym ?
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- …
- następna ›
- ostatnia »
Pewnie się mylę, ale może właśnie po to, aby uniknąć tych niepożądanych efektów zrobiono takie coś?: