M3201/3401SD Koncert - to może być naprawdę świetny sprzęt
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Wskaźniki firmy "Varia" potocznie uznaję się za japońskie. Czy tak faktycznie jest to nie wiem na pewno. Niesamowite opisy i sposoby napraw :) "grzegorzhel" który dostarczał już kiedyś Panu zestaw dorabianych nakładek na suwaki i selektory obrotowe produkował też nowe wodziki podwójnego potencjometru sumy. Po zakupie wystarczy wtedy przełożyć blaszki które trzymają się na przygrzanych bolczykach ze starego uszkodzonego elementu na nowy dorobiony. Testowane i działa.
Wskaźniki które mają w bardzo bliskim sąsiedztwie swojego ustroju żarówkę często przestają pracować po przez brak powrotu lub bardzo powolnego powrotu do pozycji "0 lub spoczynkowej". Wszystko to przez nagrzewanie się całej konstrukcji od żarówki. Wystarczy lekkie odkształcenie jednej z belek i wskaźnik albo się będzie zacinał albo wypadnie ze śrub ustalających go w ustroju.
Trafiłeś w sedno sprawy - tylko praktyczne próby dają wiarygodną odpowiedź na pytanie, jaki luz ramki należy ustawić na zimno. W tym przypadku jest to około 70...90 stopni kątowych obrotu śrubki (tak, lepiej tej dolnej, górna jest zalana klejem) wstecz od początku zauważalnych oporów ruchu ramki przy ostrożnym jej dokręcaniu.
Wskaźniki firmy "Varia" potocznie uznaję się za japońskie. Czy tak faktycznie jest to nie wiem na pewno. Niesamowite opisy i sposoby napraw :) "grzegorzhel" który dostarczał już kiedyś Panu zestaw dorabianych nakładek na suwaki i selektory obrotowe produkował też nowe wodziki podwójnego potencjometru sumy. Po zakupie wystarczy wtedy przełożyć blaszki które trzymają się na przygrzanych bolczykach ze starego uszkodzonego elementu na nowy dorobiony. Testowane i działa.
Tak, jakość tych nakładek jest lepsza od fabrycznych i są pięknie opakowane!
Cenna informacja z tymi wodzikami sumy, muszę zatem skontaktować się z Panem Grzegorzem.
Tymczasem mozolna naprawa ułamanego wodzika powiodła się, ale konkluzję mam taką - nigdy więcej takiej upierdliwej rzeźby...
Jednym z wielu kwiatków w pokaźnym bukiecie tajemnic "Koncerta" jest taka oto różyczka (czy raczej malaria...;-)).
W mniej więcej co trzecim egzemplarzu śruba osadzenia dźwigni elektromagnesu odsuwaczy (to ta pionowa z czarnym dużym łbem na zdjęciach) jest za długa o jakieś 0,4 mm. Powoduje to błędne podparcie mostka głowic - zamiast wypoziomowanego trójpunktowego robi się przekoszone czteropunktowe naprężone, co skutkuje skrzywieniem mostka i niemożnością poprawnego ustawienia toru przesuwu taśmy.
A wystarczy niewielkie wybranie frezem i problem znika (fotki).
Tak więc wspomnianą tajemnicą pozostanie - jak coś takiego można było wypuścić do ludzi za cenę trzech samochodów (pardon - 126p)?
Widać mimo tak zwanej klasy premium pełno w tym magnetofonie PRLowskich niedoróbek i typowego wykonawstwa tamtych lat. A wystarczyło przy montażu odnieść jedną część do frezera by zrobił drobną frezkę.
Już ostatni zakręt przed prostą do mety, tylko regulacje elektryczne i ew. poprawki estetyki (aaa... jeszcze wspornik łączący ścianki obudowy, bo jego los jest nieznany - trzeba dorobić nowy. I jeszcze poprawka wskaźnika, bo ramię zerownika mechanicznego zawadza martwym wąsem sprężynki o wskazówkę. Póki było fabrycznie źle ustawione, to nie zawadzało). Ale nie nie nie, nie ma tak łatwo...
Brak sygnału lewego kanału na wyjściu słuchawkowym. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek był tam ten sygnał, więc diagnozowanie usterki tylko od podstaw albo u znajomej wróżki. Albo horoskop jakiś może...
Jednak ze skromnego doświadczenia to statystycznie wiem, gdzie szukać - w tym wspomnianym w poprzednim wpisie bukieciku.
Potencjometry Koncerta to bardzo dobrej jakości fanty, ale niezwykle delikatne. Wyprowadzenia elektryczne ścieżek oporowych są monolityczne z kruchym podłożem ścieżki i do tego mają przytwierdzoną sztywną i zbyt długą "łapkę" blaszaną jako końcówkę lutowniczą. Wystarczy nieostrożny ruch, lekkie pociągnięcie z przewód i owa łapka działając jak dźwignia ułamuje wypust ścieżki oporowej na jej przewężeniu, które jest efektem obecnego tam otworu. Po co jest tam ten otwór - tego nie wie nikt.
Napylona srebrem warstewka na końcu ścieżki oporowej jest nielutowalna i do tego tak cienka, że można zetrzeć ją przy nadgorliwym myciu ścieżki.
Nowy potencjometr oczywiście niedostępny, więc prawem Murphy'ego to tam tkwi usterka i to w najgorszym możliwym wydaniu.
Zeznania omomierza potwierdziły tę hipotezę.
Trzeba naprawić, bo już następny Koncert woła o nowe życie...
Widać mimo tak zwanej klasy premium pełno w tym magnetofonie PRLowskich niedoróbek i typowego wykonawstwa tamtych lat. A wystarczyło przy montażu odnieść jedną część do frezera by zrobił drobną frezkę.
Nie znam powodów, z których klasa premium miałaby być pozbawiona niedoróbek będących ostatecznie odzwierciedleniem klasy tych, co ją tworzyli...
Nawet nie trzeba było by odnosić na wydział mechaniczny, telefony wewnątrzzakładowe działały sprawnie, frezer sam by przyszedł chętnie na wydział montażu, żeby odpocząć od hałasu maszyn.
Ale nie jest tak źle ostatecznie - można wymyśleć tysiące możliwych niedoróbek w takim sprzęcie a przecież zaimplementowano jedynie kilkadziesiąt takich "standardowych" i może drugie tyle okazyjnych na deser dla serwisantów, żeby się nie nudzili.
Duszek tego egzemplarza najwyraźniej chce mnie sprawdzić na odporność psychiczną. Gdy już zamontowałem ten naprawiony potencjometr lewego kanału to ogłuchł dla odmiany prawy.
Jak się można domyśleć - z tej samej przyczyny.
Nie dałem duszkowi okazji do szyderczego chichotu, naprawiłem tak samo, zmontowałem i obydwa już działają jak powinny.
No i co duszku koncertowy ? Z czym jeszcze wyskoczysz ?
Chciałbym kiedyś móc podziwiać jak robisz pełen serwis tego magnetofonu tak na żywo przy stole warsztatowym :D no widać ten duszek chcę byś dłużej swoimi rękami muskał ten magnetofon :D
Ja bardziej jestem ciekawy czy masz jakąś listę lub wykaz rzeczy/niedoróbek które trzeba koniecznie zrobić przy tych magnetofonach. Coś czuję że powtarzalność produkcji ZRK powodowałą że każdy egzemplarz wnosił coś nowego do tej listy :)
Chciałbym kiedyś móc podziwiać jak robisz pełen serwis tego magnetofonu tak na żywo przy stole warsztatowym :D no widać ten duszek chcę byś dłużej swoimi rękami muskał ten magnetofon :D
Spanko i zaplecze socjalne - nie problem, ale piwko i ewent. używki na jakieś 6 tygodni musiałbyś sobie zapewnić we własnym zakresie ;-).
Pełen serwis Koncerta tyle przeciętnie trwa.
No już go pomuskałem, pomiziałem, czułe słowa wymruczałem i stoi gotowy do odbioru. Mam nadzieję, że jakoś dzielnie poradzi sobie z nostalgią jakby co...
Ja bardziej jestem ciekawy czy masz jakąś listę lub wykaz rzeczy/niedoróbek które trzeba koniecznie zrobić przy tych magnetofonach. Coś czuję że powtarzalność produkcji ZRK powodowałą że każdy egzemplarz wnosił coś nowego do tej listy :)
Mam, mam, trochę tylko krótszą niż check lista przedstartowa dla Benka 747 ;-)
Masz dobre wyczucie, może nie każdy egzemplarz, ale tak co drugi-trzeci częstuje mnie antynudową niespodzianką. Z niedowierzaniem i podziwem dla inwencji bublotwórczej pracowników ZRK kręcę głową, a mój pies patrzy na mnie zgorszony moją zdziwioną miną: "...No co ty, na łańcuchu tam cię trzymali kilka lat, oczu i nosa nie miałeś wtedy czy co ?".
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- …
- następna ›
- ostatnia »
Co do naprawy ustroju wskaźnika to chylę czoła.
Sam naprawiałem taki wskaźnik w którym ustrój wypadł z tych śrub co trzymają go na miejscu.
Ciężko to potem poskładać jak obie sprężyny ciągną w swoją stronę każda. Szczególnie że obie śruby mają stożkowe wcięcia od środka na oś wskaźnika i łatwo to jest skręcić nieprawidłowo gdy nie trafimy w ten stożek w śrubie :).
Wskaźniki które mają w bardzo bliskim sąsiedztwie swojego ustroju żarówkę często przestają pracować po przez brak powrotu lub bardzo powolnego powrotu do pozycji "0 lub spoczynkowej". Wszystko to przez nagrzewanie się całej konstrukcji od żarówki. Wystarczy lekkie odkształcenie jednej z belek i wskaźnik albo się będzie zacinał albo wypadnie ze śrub ustalających go w ustroju.
W przypadku który pokazałeś wskaźnik pewnie się zacinał więc mądra głowa postanowiła poluzować lekko śrubkę. Pomysł dobry tyle tylko, że śrubką którą to robimy jest z drugiej strony, z tyłu. Japońskie wskaźnik dość łatwo się rozkłada na części pierwsze w celu naprawy lub ewentualnej konserwacji (Czyszczenie i odkurzenie).
Po konstrukcji ustroju wnioskuję że jest to wskaźnik produkcji Japońskiej, mocowania oraz konstrukcja są bardzo typowe i do spotkania praktycznie w każdym magnetofonie z lat 78 - 84. Ten jest doposażony do regulacji pozycji spoczynkowej bez potrzeby rozbierania całego wskaźnika.
Świetna robota!