Nie wiem ale zapytam, to się dowiem.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Witajcie. Udało mi się kupić W-800f w świetnym stanie. Gra bardzo fajnie. Skrzynka w renowacji, będzie jak nowa. Żeby nie było za słodko, w prawym kanale słychać buczenie. Nie jest bardzo głośne ale wyraźnie słyszalne. Po skręceniu balansu w lewo jest cisza. Po zwiększeniu głośności, bez sygnału, buczenie jest mniejsze. Proszę o podpowiedź, co może być powodem i jak to usunąć.
Może za słaba filtracja w zasilaniu? Wym. kondensatorów elektrolitycznych?
Może być taki, żel jest lepszy.
Te wszystkie wynalazki można zastąpić kalafonią rozpuszczoną w acetonie lub octanie etylu (benzyna ekstrakcyjna lub spirytus rozpuszcza kalafonię znacznie gorzej). Wyjdzie bez porównania taniej a przy tym uniknie się niespodzianek gdyby natrafiło się na jakieś podejrzane świństwo.
Zaś popękane ścieżki można zmostkować kawałkami pocynowanego drutu miedzianego (niekoniecznie srebrzanki) dolutowanego do ścieżek na odcinkach po ok. 10mm. Sama tylko gruba warstwa lutowia prędzej czy później znów pęknie. Da się to zrobić nawet przy dużym zagęszczeniu, trzeba się tylko po wsze czasy wyrzec dziadostwa w postaci lutownic transformatorowych "na przycisk". To już tradycyjna, solidna kolba o mocy nawet 100W jest bardziej od nich praktyczna, konieczne jest tylko obniżenie temperatury grota (np. przy użyciu szeregowego kondensatora o pojemności kilku lub kilkunastu uF; doskonale nadają się w tej roli kondensatory MKP na 400V takie jak do zwrotnic), aby nie palić cyny i nie odwarstwiać ścieżek. Oczywiście, na dłuższą metę warto zainwestować w stację z regulacją temperatury.
Nie przesadzałbym z określeniem "dziadostwo"
Niezbyt mocną transformatorówką z DOBRYM, precyzyjnym grotem da się naprawdę wiele. Tylko... po co się męczyć, skoro stacją lutowniczą z regulacją temperatury jest lżej.
Ja też tak mam :) Jakoś nie mogę się przekonać do "stacji lutowniczych". No ale idzie nowe i może kiedyś dołączę?
Ja też chętniej sięgam po ulubioną Lutolę 2a z 1986 roku, choć mam całkiem fajną stację. Mam do niej ogromny sentyment. Uczyłem się nią lutować jeszcze gdy byłem dzieckiem i wciąż wiernie służy. Nigdy nie zawiodła, choć nie raz była mocno przegrzana - przy rozlutowywaniu płyt przytarganych ze złomu :)
Też stanę w obronie lutownicy transformatorowej. Niby mam lutownicę grzałkową z regulacją temperatury (jakaś chińszczyzna oczywiście) ale nie lubię nią pracować - wylutowywanie czegokolwiek ze względu na małą pojemność cieplną grota to udręka, lutowanie małych punktów jeszcze jakoś ujdzie. Natomiast starą transformatorówką o wdzięcznej marce LUTOLA, przy pomocy gadżetu przedstawionego na zdjęciu polutowałem płytkę poniżej. Krzywość ułożenia elementów wynika z totalnego braku wprawy, trzęsących się rąk i słabowitego wzroku.
Pozdrawiam
Grzesiek
Ja też tak mam :) Jakoś nie mogę się przekonać do "stacji lutowniczych". No ale idzie nowe i może kiedyś dołączę?
Nie rozumiem jaki to cymes trzymać w trzęsącej się ręce (także wtedy gdy wymagana jest wysoka precyzja!) ciężkiego za sprawą wbudowanego transformatora grzmota. W tzw. stacji lutowniczej transformator (o ile występuje) mieści się w obudowie stacjonarnej, połączonej z właściwą lutownicą kablem na oko niczym się nie różniącym od zwykłego kabla sieciowego. Że przy pomocy sławetnego przycisku można nie tylko włączać lutownicę na czas w którym jest ona potrzebna ale i "regulować temperaturę" tj. trzymać przycisk aż do skutku, w postaci roztopienia cyny albo odspawania ścieżki? Patent w postaci owijki pokazany na jednym ze zdjęć ma tę wadę że ciepło wydziela się nie tam gdzie powinno, tj na całej długości wygiętego grota, nie wydziela się zaś praktycznie w owiniętym miejscu gdzie oporność jest zmniejszona. Gdy potrzebuję nanieść cynę w określonym punkcie - radzę sobie pocierająć spoinę trzymanym w drugiej ręce kawałkiem pocynowanego drutu w stosownej oprawce, tak jak normalnie trzyma się tinol. Wówczas wymienny grot nie musi być cienki, dzięki czemu jego pojemność cieplna jest duża.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- …
- następna ›
- ostatnia »
Normalna polska lutownica na przycisk z przykręcanym grotem. Łączówki ok, tylko to bardzo cienkie ścieżki, więc muszą być "subtelne" no i żeby nie przegrzać. Co to za topnik?