Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Można, ale zwykle nie ma takiej potrzeby. Jeśli jednak trafi się kółko wyraźnie niewyważone, co można rozpoznać po drżeniu rozpędzonego wcześniej kółka trzymanego w dłoni, ale na sprawnym łożyskowaniu bez nadmiernego luzu (np. zdemontowane z pierwszego "przedramienia", pozostawione na ramieniu z osią), to da się to poprawić. Najprościej chyba poprzez wyznaczenie najlżejszej strony za pomocą zwykłej plasteliny, metodą prób i błędów aż do uzyskania zupełnie spokojnego wirowania (sugerowałbym prędkości próbne 2000...3000 obr/min, przy większych plastelina nie utrzyma się nawet na czystej gumie). Manewrujemy miejscem przyklejenia kuleczki wielkości pi razy oko łebka zapałki na początek i wielkością tej kuleczki. Dłuższy promień jest równoważny większej masie.
Do napędu przy próbach można użyć czegokolwiek wg. posiadania i inwencji, może być wiertarka z czymś o dobranej średnicy w uchwycie lub wkrętarka z czymś większym, sprzęgane z kółkiem tarciowo. Trzeba tylko uważać, żeby nie zmasakrować bieżni kółka.
Gdy już wyznaczymy miejsce i przybliżoną masę potrzebnego wyważnika, sprowadzoną do mniej więcej obrzeża górnej strony piasty, to próbny wyważnik zastępujemy stałym, np. z poxipolu. Dobrze jest nawiercić płytko czoło piasty, żeby nie odpadł zbyt łatwo.
Mając warunki warsztatowe, można tam umieścić krótką śrubkę M2, ale promieniowo, da się. Wówczas długość śrubki jest regulacją masy.
Ciąg dalszy czynności naprawczych kółka skaczącego.
Wobec istnienia dość znacznego rozrzutu średnic otworu piasty kółka wprowadziłem dwa wymiary średnicy nominalnej fi 8 w trzpieniach prowadzących, czyli dwa trzpienie. Do wybrania metodą przymiarki jeden z nich, obydwa będą w każdym zestawie. Ten oznakowany "-" za numerem zestawu ma średnicę prowadzenia 8,000 mm w temperaturze pokojowej, ten ze znakiem "+" ma fi 8,005. Trzeba wybrać ten z mniejszym luzem w otworze piasty kółka. Przykład oznakowania na obrazku, zestaw nr.3 :
Różnice wymiarów rzucają się w oczy :-)
Trochę Ci się łapka trzęsie przy grawerowaniu ( pewnie po kwaśnym mleku ;-) ).
Rzucą się w oczy i nerwy jakby co, gdyby miało się nie zmieścić. Głaskanie nie pomoże, czułe słówka też nie. Stresująca sytuacja ;-)...
Gdy jednak już dobierzemy właściwy trzpień, to dalsze myki kolejno jak na obrazkach:
1- założyć tulejkę dystansową zewnętrzną na ustawiony stabilnie trzpień, możliwie centrycznie
2- nanieść i rozprowadzić kroplę kleju na powierzchnię otworu piasty pi razy oko do połowy jej długości tudzież głębokości. Rozprowadzać wygodnie jest tą że igiełką, prowadzoną +/- równolegle do osi otworu. Kleju nie może być ani za mało, ani za dużo. Kropla wielkości jak na zdjęciu wystarczy, chodzi głównie o zwilżenie ścianek otworu
3- wprowadzić trzpień z tulejką dystansową w otwór piasty od spodu tak, aby nie dotknąć stalową osią trzpienia jego ścianek
4- założyć łożysko na oś trzpienia, nanieść i rozprowadzić jedną małą kroplę kleju na jego pierścień zewnętrzny
5- wsunąć powoli łożysko w otwór piasty, delikatnie dociskając jego pierścień zewnętrzny tak, aby oparło się o tulejkę dystansową. UWAGA! Blaszana osłonka zestawu tocznego łożyska (kulek z separatorem) jest cieńsza niż papier i łatwo ją wgnieść, niszcząc tym łożysko. Można pomóc sobie tutaj np. patyczkami do szaszłyków, ale nie naciskać nimi samej osłonki, tylko pierścień zewnętrzny łożyska
6- pozostawić całość do zastygnięcia kleju w temp. 35...55 stopni na 1-2 godziny
7- wyjąć trzpień, ew. oczyścić go, usunąć nadmiar kleju z czoła piasty (dookólne wgłębienie na styku piasty i pierścienia zewn. łożyska) higroskopijną ściereczką. Może być celulozowy ręcznik jednorazowy albo miękki papier do ..., też dotychczas jednorazowy ;-).
8- cofnąć tłoczek w strzykawce z klejem do +/- połowy skoku. Klej anaerobowy musi mieć tlen, żeby nie zastygł.
Wszystkie użyte tu przedmioty za wyjątkiem samego kółka i ściereczki przewidziane są w zestawie naprawczym.
cdn.
cd.
Teraz trzeba wkleić drugie łożysko, podobnie jak poprzednie. Czynności w kolejności na obrazkach:
1- wsunąć trzpień prowadzący od strony już wklejonego łożyska, założyć nań tulejkę dystansową wewnętrzną. Gdyby trzpień po wklejeniu pierwszego łożyska nie chciał wyjść z piasty po dobroci, to można lekko stuknąć w oś stalową w czółko twardym tworzywem lub miękkim metalem - mosiądzem, miedzią, aluminium. Twarda sklejka lub twarde lite drewno (dąb, buk, grab, jesion) też mogą być skuteczne,
2- wprowadzić tulejkę dystansową wewn. do środka zewnętrznej, aż oprze się o pierścień wewnętrzny już wklejonego łożyska. W sumie powinna wpaść pod własnym ciężarem,
3- cofnąć trzpień, aż oś stalowa schowa się w tulejce
4- powlec powierzchnię otworu piasty klejem analogicznie jak poprzednio, tylko użyć nieco mniej kleju
5- wsunąć ponownie trzpień do oporu, założyć drugie łożysko na oś stalową, powlec jego pierścień zewn. klejem jak poprzednio. Na zdjęciu przykładowo porcja kleju jest ok. dwa-trzy razy za duża,
6- wsunąć podobnie jak poprzednio powoli łożysko w otwór piasty do oporu
7- odstawić jak poprzednio do zastygnięcia kleju,
8- wyjąć trzpień i wsączyć niezastygnięty nadmiar kleju w ściereczkę.
Mała przerwa na rozpoznanie i naprawę M9115 Naszego Kolegi dobiegła końca, wracamy do problemów ZK 200.
Następnym krokiem uzdrowienia już zainstalowanego w magnetofonie kółka skaczącego będzie wyrównanie jego bieżni szlifowaniem. Zwykłe przyciśnięcie papieru ściernego do wirującego kółka nie jest najlepszym pomysłem, bo grozi utratą kołowości w sąsiedztwie ewentualnych wgniotów czy innych lokalnych deformacji gumy. Narzędzie szlifujące musi być utwierdzone, aby nie wpadało w mikro zagłębienia uszkodzonej bieżni.
Właśnie sprawdzam skuteczność prostego sposobu na takie utwierdzenie, pokażę co i jak.
Zapomniałbym o takim drobiazgu, że kółko już z łożyskami kulkowymi trzeba jeszcze zamontować na oś w wodziku.
Kolejność montażu jak na zdjęciu:
- podkładka brązowa fi 3,00 x fi 6,40 x 0,18
- kółko z łożyskami
- podkładka teflonowa, stroną wypukłą ku górze
- podkładka brązowa j.w.
- nakładka sprężysta zaciskowa
Nakładkę należy nasunąć do oporu*, ale bez dociskania jej. Kółko nie powinno mieć luzu osiowego a jednocześnie obracać się na osi zupełnie swobodnie. Lekkie dociśnięcie nakładki sprężystej nie przeszkadza, gdyż zestaw tulejek dystansowych pomiędzy łożyskami jest tak dobrany, że elementy toczne nie przenoszą siły osiowej ściskającej pierścienie wewnętrzne łożysk.
Lekkie wytarcie osi na wodziku od dotychczasowej współpracy z łożyskiem ślizgowym nie przeszkadza. Gdyby kółko z łożyskami kulkowymi nie dało się lekko wsunąć na oś, to można ją potraktować papierem ściernym 800-1500. Po takiej "kalibracji" należy dokładnie oczyścić oś i okolice z pyłu ściernego, najlepiej umyć w benzynie.
*- nie polecam domowych sposobów zakładania tej nakładki, potrzebne są szczypce specjalne do takich wynalazków. Jeśli już ktoś w akcie desperacji posłuży się umiejętnie dopiłowanym małym wkrętakiem, to proszę uważać na osłonkę łożyska aby jej nie wgnieść i nie zmasakrować przy tym podkładek.
Po zamontowaniu kompletnego ramienia z kółkiem skaczącym do magnetofonu trzeba sprawdzić, czy jest równoległe do osi silnika. Zwykle nie jest, co widać gdy popatrzy się od przodu a potem od lewej strony chassis. Operacja doprowadzenia do równoległości polega na ostrożnym podginaniu wodzika i końca ramienia głównego, jest tam szczelina do tego celu, tuż przy osi wodzika na dole.
Teraz będzie jeszcze trudniej - szlifowanko bieżni kółka. Trzeba maleńką kropelką CA przytwierdzić krążek gumowy z zestawu do chassis jak pokazuje obrazek. Następnie załączamy prędkość 19 cm/s, ale bez zasilania (wtyczka sieci out). Trzpień z papierkiem/ płótnem ściernym 200 opieramy jego szpilką o krążek gumowy tak, aby ledwo stykał się z bieżnią kółka w pozycji prostopadłej do chassis. Trzymamy tylko od góry, nieco przyciskając ku dołowi, żeby szpilka wbiła się w gumę ustalając pozycję dolnego końca trzpienia.
Teraz odchylamy trzpień nieco od kółka nie zwalniając nacisku nań i włączamy wtyczkę do sieci.
Ostrożnie i powoli przechylając trzpień uzyskujemy kontakt ścierniwa z bieżnią kółka, ale bardzo lekki, tak tylko do usłyszenia odgłosu tarcia. Tak trzymamy kilkanaście sekund i przechylamy jeszcze odrobinę. Na przytrzymywanym palcami szczycie trzpienia dobrze odczuwalne są nierówności bieżni kółka. Gdy po kolejnym zmniejszeniu dystansu odczujemy zanik tego efektu to można uznać operację za zakończoną i udaną.
Przeciętny czas szlifowania niezbyt uszkodzonego kółka to 10...15 minut, po 2-3 minuty na każde zbliżenie, trzeba trochę cierpliwości.
Uwaga! Można próbować wykonać operację w pozycji jak na 4 i 5 fotce, ale grozi to "odbijaniem" kółka i możliwym jego uszkodzeniem - nie polecam ulegać tej pokusie.
Cały proces sprawdziłem w kilku wariantach. Ścier gumowy po szlifowaniu widoczny na ostatnim zdjęciu należy usunąć pędzelkiem i odkurzaczem.
Powodzenia jakby co ;-).
Z tym kółkiem skaczącym jest tak, że przenosi ono drgania 100 Hz z rolki silnika. Ten typ silników tak ma, że dygocze okropnie przy pracy od pulsacji pola magnetycznego. Tu sprawę ratują bardzo elastyczne amortyzatory gumowe, na których wisi ten silnik, bo inaczej trząsłby całym magnetofonem.
Wibracje 100 Hz na ramieniu kółka skaczącego są zwłaszcza odczuwalne przy prędkości 9,53. To prawdopodobnie wynik większego nacisku jednostkowego gumy kółka na mniejszą średnicę (większą krzywiznę) rolki silnika.
Tak czy inaczej to całe kółko skaczące nie podoba mi się. Najchętniej bym się go pozbywał w naprawianych magnetofonach, więc znowu dumanie i przymiarki przede mną. Jak na razie widzę kilka sposobów na "adieu hałaśliwa zmoro".
Pierwszy sposób do rozpracowania to osobny silnik do napędu przesuwu. Tu nie potrzeba dużej mocy, wystarczy kilka watów, więc taki "trochę" większy niż w kaseciaku już by się nadawał.
Sposób ten przedstawia sobą kilka hipotetycznych dużych zalet. Silnik fabryczny pracowałby jedynie przy przewijaniu - znika największe źródło ciepła i przydźwięku sieci oraz pożeracz coraz droższej energii (niemało jej bierze, niemało...). Przy włączaniu przewijania zniknęło by okropne szarpnięcie taśmą wywołane zerwaniem tarcia statycznego pary trącej filc-tworzywo w sprzęgłach. Uciążliwe buczenie i drżenie także byłoby z głowy. To jeszcze nie wszystko ;-).
Więc kombinowałem dziś jak koń pod górkę, gdzie by tu ten drugi silniczek wetknąć.
Okazało się, że jest tylko jedno, jedyne miejsce na niego i to warunkowo - ale jednak jest!
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- …
- następna ›
- ostatnia »
Mam pytanie bo nie przypominam sobie czy było o tym napisane, czy kółko można wyważyć?