Kiepska selektywność odbiorników stołowych
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Za podwójnym obwodem LC na wyjściu głowicy (czyli za filtrem F5) dodajesz 2szt. wskazanych filtrów ceramicznych Murata + dodatkowy wzmacniacz tranzystorowy, który skompensuje tłumienie filtrów, bo bez dodatkowego stopnia wzmocnienia osłabiasz dodatkowo lichy tor p.cz. na UL1211.
Tylko czy radio z taką doklejką dyndającą się na kabelkach - to jeszcze będzie Taraban? Zakładając oczywiście że za sprawą owych kabelków się toto nie wzbudzi. Rozumiałbym jeszcze gdyby poprawiać czułość "Jubilata" i pochodnych (Pionier Stereo, Contessa) zastępując elementy detektorów ukryte pod aluminiowym kubkiem ekranującym - odpowiednio zaprojektowanym modułem nakrytym identycznym kubkiem, ale oprócz detektorów kryjącym także dodatkowy stopień p.cz. AM/FM sprzęgnięty oporowo ze stopniem p.cz. znajdującym się na głównej płytce. Analogiczne moduły stosowano w wielu polskich odbiornikach, np. Fagot, Ewa, Sobótka, Justyna. Wówczas dołożona płytka nie rzucałaby się w oczy.
W przypadku wielu odbiorników z UL1211 znanym źródłem marnych parametrów jest zmiana warunków pracy pierwszego, objętego ARW stopnia tego układu podczas przełączania AM/FM. Objawia się to tym że maksymalną czułość uzyskuje się przy innych ustawieniach podkówki R22 ( http://www.elektronikjk.com/telekomunikacja/odbiorniki_radiowe/T... ) Nie wynika to wbrew temu co twierdzą laicy z różnicy częstotliwości wzmacnianych sygnałów, ale z błędnego rozwiązania polaryzacji mieszacza AM regulowanego przez rozpływ prądów. Ma on stale doprowadzane napięcia polaryzacji baz: dla tranzystora mieszającego T3 jego źródłem jest obwód ARW układu UL1211 (końcówka 1), dla tranzystora uzupełniającego T4 - dzielnik w bazie zasilany z napięcia stabilizowanego 3V, pochodzącego także z UL1211. Natomiast przełączane jest zasilanie kolektorów obu tranzystorów mieszacza. Przy odbiorze AM otrzymują one 12V poprzez styki przełącznika 1g-2g i wówczas prąd bazy pracującego w zakresie aktywnym tranzystora T3 jest na tyle mały że nie obciąża w znaczącym stopniu obwodu ARW za pośrednictwem rezystora R13. Natomiast przy odbiorze FM zasilanie kolektorów zostaje odłączone i wówczas tranzystor T3 wchodzi w nasycenie, staje się po prostu diodą i wówczas łańcuch złożony z tej diody i połączonych z nią szereg R13 i R16 obciąża obwód ARW obniżając napięcie na końcówce 5 UL1211 które w każdym przypadku, zarówno na AM jak i FM powinno być ustawione tak aby zapewnić największe wzmocnienie regulowanego stopnia w UL1211. W Tarabanie temu negatywnemu zjawisku ma zapobiec obecność rezystora R15, do którego przy odbiorze FM zostaje doprowadzone napięcie 12V, to samo które zasila kolektory tranzystorów w głowicy UKF. Wówczas na emiterach T3 i T4 zostaje wymuszone napięcie stałe 1,9V wystarczające do zaporowego spolaryzowania diody emiterowej T3, który dzięki temu nie obciąża ARW. Oczywiście, takie rozwiązanie jest bardzo niepraktyczne w odbiornikach bateryjnych (np. Biwak) z uwagi na dodatkowe zużycie prądu przy odbiorze FM. Tam lepszym rozwiązaniem byłoby przełączanie zasilania emiterów (zarówno w głowicy jak i mieszaczu AM) przy pozostawieniu napięć zasilających bazy i kolektory. W Tarabanie i innych odbiornikach sieciowych dodatkowe mA prądu są oczywiście bez znaczenia, niemniej jednak warto sprawdzić czy R15 został faktycznie wmontowany na płytkę. Skoro radio jakoś działa i bez niego - nie sposób wykluczyć że PMT postanowiła na nim zaoszczędzić.
Przy UL1211 trzeba się bardziej nagimnastykować, bo wspólne wejście p.cz. AM/FM i przy dodawaniu filtrów ceramicznych trzeba nadal zapewnić polaryzację stałoprądową wejścia, które w oryginale zamykane jest wtórnym uzwojeniem filtra F5. A po modernizacji przeważnie trzeba tam dodać opór polaryzujący nogę 5 UL1211.
Dobrze jest jeszcze pamiętać że filtry ceramiczne uzyskują deklarowaną przez producenta charakterystykę selektywności tylko przy obustronnym obciążeniu znamionową rezystancją, zwykle 300 omów. Taka powinna być też wypadkowa rezystancja owego rezystora polaryzującego, oraz rezystancji wejściowej UL1211. Jak również rezystancja od strony wejścia filtru. Jeżeli jest on poprzedzony wzmacniaczem oporowym w konifiguracji WE - można zaniedbać admitancję wyjściową tranzystora i zastosować oporność obciążenia równą oporności dopasowania filtru. Trudniej jest zapewnić wymaganą rezystancję w razie sterowania filtru ceramicznego bezpośrednio z obwodu LC. Wtedy należy znać jego dobroć roboczą oraz przekładnię na uzwojenie wtórne. Tak więc wstawiając filtr ceramiczny w sposób przypadkowy można nie osiągnąć oczekiwanej poprawy selektywności, za to pewnym jest że pogorszy się czułość.
Jak w pobliżu nastu kilometrów masz nadajniki o mocy liczonej w dziesiątkach kW, to bez tłumika antenowego się nie obejdzie jeżeli chcesz zbierać sygnał z anteny zewnętrznej.
Tu nawet mosfetowe głowicy diorowskie się wykładają, a dopiero co lipna głowiczka Tarabana.
Nic nie pomoże odporny na modulację skrośną MOSFET w głowicy, jeśli przesterowany zostaje strojony diodowo obwód wejściowy sprzężony bezpośrednio z anteną. Dlatego powstały specjalne wielkosygnałowe głowice telewizyjne mające niestrojone wejście szerokopasmowe, po którym następuje regulowany tłumik typu "pi" z diodami PIN, następnie nieregulowany wzmacniacz w konfiguracji WB na tranzystorze bipolarnym BF479 cechującym się niskimi szumami przy dużym prądzie kolektora zapewniającym dużą odporność na modulację skrośną i dopiero po tym stopniu - dwuobwodowy filtr w.cz. strojony diodami. Ale nic mi nie wiadomo aby powstały podobne konstrukcje głowic radiowych UKF. Już sama obecność MOSFETA we wzmacniaczu w.cz. wymusza zastosowanie wejściowego obwodu strojonego. A zapobiec przesterowaniu można by wówczas jedynie poprzez rezygnację ze strojenia diodowego na rzecz kondensatorowego. Ale kto kupiłby radio UKF bez programatora? W przypadku Tarabana gdzie na szczęście strojenia diodowego nie ma można próbować poprawić odporność głowicy na przesterowanie zastępując we wzmacniaczu w.cz. marny i przestarzały tranzystor BF195 (w istocie odpad produkcyjny BF194 o niższej becie nie mającej znaczenia w koniguracji WB) tranzystorem BF314 pracującym przy prądzie kolektora zwiększonym z 1,4mA do 3mA (poprzez zmniejszenie R1 z 1,8k do 0,56k). Przy okazji zwiększy się wówczas wzmocnienie stopnia. Trzeba tylko pamiętać o odmiennym rozmieszczeniu końcówek (BEC dla BF195, EBC dla BF314) co dobitnie świadczy że BF195 nie był dostosowany do pracy w koniguracji WB a jego użycie w stopniu w.cz. głowicy UKF było improwizacją podyktowaną brakiem lepszych.
Jako tłumik antenowy wystarczy nawet najprostsza podkówka 100 Ohm w roli dzielnika napięcia na wejściu antenowym i z suwaka odbierasz stłumiony sygnał dla głowicy, bez tego najmocniejsze stacje w głowicy, na prostym mieszaczu samodgrającym wygenerują jeden wielki mix stacji, że nawet szumu UKF już nie usłyszysz i wszystkie słabsze stacje wcześniej jako tako jeszcze odbierane znikną nakryte tym mixem.
Jak już robić tłumik - to robić go porządnie. To znaczy tak aby przy obciążeniu wyjścia impedancją falową (240-300 omów w wersji symetrycznej) na wejściu było widać taką samą impedancję, podobnie przy takiejż impedancji włączonej na wejście było od strony wejścia widać to samo. Są możliwe dwie konfiguracje zapewniające takie właściwości: "H" oraz "prostokąt". Ta pierwsza wymaga użycia pięciu rezystorów, ostatnia - tylko 4. Gdy antena połączona jest z odbiornikiem przy pomocy kabla koncentrycznego (niezbędny jest wówczas desymetryzator przy samej antenie) tłumik ma konfiguracje "T" lub "PI" i wówczas dowolna z nich zawiera 3 rezystory. Niespełnienie warunku dopasowania tłumika grozi wystąpieniem odbić w kablu antenowym co może dla niektórych częstotliwości osłabić sygnał bardziej niż to było planowane.
Dzięki za porady.
Niepokoi mnie natomiast dlaczego odbiór na długich i średnich niemal całkiem zanika po podłączeniu anteny do gniazda AM.
Sprawdziłeś co się wówczas dzieje po obróceniu odbiornika wokół osi pionowej o 180 st? Mało to prawdopodobne, ale mogło się zdarzyć że sygnał z anteny przewodowej ma niemal równą amplitudę a przeciwną fazę względem sygnału indukowanego w antenie ferrytowej. Obracając radio odwrócisz fazę tego ostatniego sygnału, podczas gdy sygnał z anteny przewodowej się nie zmieni. Innym powodem może być rozstrojenie obwodów wejściowych dla fal długich i średnich (których integralną częścią jest antena ferrytowa). Dołączona do niej antena przewodowa może rozstroić je dodatkowo na tyle mocno, że tłumienie odbieranej stacji staje się już zauważalne.
Innym powodem może być rozstrojenie obwodów wejściowych dla fal długich i średnich (których integralną częścią jest antena ferrytowa). Dołączona do niej antena przewodowa może rozstroić je dodatkowo na tyle mocno, że tłumienie odbieranej stacji staje się już zauważalne.
To jest chyba najbardziej prawdopodobne, aczkolwiek tłumienie jest takie samo niezależnie od tego czy do gniazda anteny AM podłączy się 30 m czy 3 cm drutu. Trochę pomaga podłączenie kawałka drutu do gniazda uziemienia i doczepienie go do kawałka metalu, np. metalowego stelażu biurka (rury w mieszkaniu są pomalowane i w pewnej długości przechodzą w plastik).
@sp3suz
O którym 4,7uF w demodulatorze myślisz?
W takiej np. Danie za diodami demodulatora jest 10uF, w Śnieżce i Tarabanie nie ma tam żadnego elektrolita. O tym kondensatorze myślisz? Na schemacie wziętym w kółko.
Czyli pewnie o Amatorze myślisz.
Tam nawet 2 elektrolity widać, dla mnie przecudowane i niestabilne rozwiązanie.
W torach gdzie są jakieś warikapy unikam elektrolitów, bo upływnością zaburzają stałość napięć.
Pewnie jak po latach z elektrolita pracującego ze znikomą składową stałą robi się galareta i zaczyna przywierać upływnością m.cz.?
To masz na myśli, że pogarsza się czułość?]
Czy o coś innego chodzi?
W ogóle nie rozumiem sensu tego elektrolita. Zakładam, że chodzi o filtrowanie DC jak chcemy korzystać z ARCZ, ale jak nie korzystamy to nie mam pojęcia jaki on ma sens? W dodatku filtrowanie można zrobić na nieelektrolicie np. jakieś 470nF MKSE + 68-100k filtr dolnoprzepustowy i problem upływności odpada, a warikap ARCZ dostaje odfiltrowane z m.cz. napięcie stałe. W ogóle nie lubię wstawiać elektrolitów gdzie jakieś szczątkowe polaryzacje stałe są, bo po kilku latach robi się galareta z elektrolita. A że mało robię testów na demodulatorach stosunkowych FM - czyli takimi jak te powyższe, bo nie przemawiają do mnie lichą jakością demodulacji FM, to częściej dłubię w nowszych, lepszych demodulatorach takich jak ma UL1200, UL1219, a te na diodach omijam szerokim łukiem, bo mnie wkurza ich silna zależność amplitudy zdemodulowanego m.cz. do amplitudy sygnału p.cz. Potem takie radio kuchenne, ktoś przechodzi przez pomieszczenie z domowników, sygnał w.cz. ulega zmianie i sygnał audio się ścisza, co bardzo wkurza. Zapewne jakby taki demodulator poprzedzić porządnym wzmacniaczem ogranicznikiem jak mają układy z generacji UL1200, TDA1047 to by przestał być czuły na moc sygnału stacji, bo zawsze byłby karmiony porządnie uformowanym, niezmiennym amplitudą sygnałem p.cz.
A nie praktycznie 3 stopnie wzmocnienia tranzystorowego lub też słaby ogranicznik UL1211, gdzie nawet szum UKF dla niego ma za małą amplitudę po wzmocnieniu nim samym i na pustym wycinku pasma UKF ledwo słychać ten szum.
@sp3suz
O którym 4,7uF w demodulatorze myślisz?
W takiej np. Danie za diodami demodulatora jest 10uF
Może być 10uF, może być 4,7uF, nawet 2,2uF jeszcze by uszło. W praktycznie dowolnym odbiorniku.
w Śnieżce i Tarabanie nie ma tam żadnego elektrolita.
W Tarabanie 2 DMP-602 ( https://www.oldradio.pl/foto_schematy/00773_220728201332_Taraban... ) istotnie nie ma elektrolitu spinającego dodatnią i ujemną gałąź detektora stosunkowego, ale w pierwotnym Tarabanie DMP-502 ( http://www.elektronikjk.com/telekomunikacja/odbiorniki_radiowe/T... ) jeszcze był (C68). Najwyraźniej PMT uznała że końcowy wzmacniacz różnicowy FM zapewni tak doskonałe ograniczanie amplitudy sygnału, że nie potrzeba powierzać tego zadania detektorowi stosunkowemu, toteż można zaoszczędzić na jednym małym elektrolicie. Wskazane byłoby sprawdzić czy nie pozostało miejsce na płytce z punktami lutowniczymi, i jeśli to możliwe - wlutować tam kondensator wzorem pierwszego Tarabana. Poprawi to jakość odbioru przy niezbyt silnym sygnale, gdy UL1211 nie ogranicza jeszcze amplitudy wystarczająco skutecznie.
O tym kondensatorze myślisz? Na schemacie wziętym w kółko.
Czyli pewnie o Amatorze myślisz.
Nad Amatorem proponowałbym litościwie spuścić kurtynę milczenia. Nie dość że jak słusznie zauważasz
Tam nawet 2 elektrolity widać, dla mnie przecudowane i niestabilne rozwiązanie.
to jeszcze dodatkowy stopień tranzystorowy (T203) pasuje jak wół do karety, tym bardziej że użyto w nim tranzystora BF196 a więc przeznaczonego do regulacji w przód który wchodzi w nasycenie bardzo łagodnie, toteż skuteczność ograniczania silnych sygnałów przy jego pomocy jest nadzwyczaj problematyczna. PMT mogłaby przynajmniej być konsekwentna, i użyć w tej roli układu scalonego UL1202L, będącego jednostopniowym wzmacniaczem różnicowym, podobnie jak analogiczny stopień w UL1211, ale oczywiście skuteczniej ograniczającym od niego, z racji sterowania dużo silniejszym sygnałem.
W torach gdzie są jakieś warikapy unikam elektrolitów, bo upływnością zaburzają stałość napięć. .
Pewnie jak po latach z elektrolita pracującego ze znikomą składową stałą robi się galareta i zaczyna przywierać upływnością m.cz.?
Zależy które elektrolity. Wspomnianemu wyżej C68 na schemacie Tarabana DMT-502 nie sposób zarzucić pracy ze znikomą składową stałą (suma napięć wyprostowanych przez diody detektora stosunkowego wynosi kilka jeśli nie kilkanaście woltów), a jego upływność nie ma znaczenia na tle bocznikujących go rezystorów mających w sumie 20k. A niechby nawet i wzrosła na tyle że stała się zauważalna, to i tak nie odbiło się to znacząco na stałości napięcia na warikapie, bowiem ono powinno wynosić przy idealnym dostrojeniu 0V, tymczasem oba rezystory są identyczne (dobrze byłoby co prawda dobrać je w parę, jeżeli ich tolerancja jest gorsza niż 1%).
To masz na myśli, że pogarsza się czułość?
Czy o coś innego chodzi?
Chodzi najpewniej o następstwa wzrostu ESR i utraty pojemności w wyniku wyschnięcia. W przypadku detektora stosunkowego niesymetrycznego (gdy sygnał odbiera się nie ze środka dzielnika rezystorowego lecz z jednej z końcówek elektrolitu co pozwala zaoszczędzić 1 rezystor, co prawda kosztem rezygnacji z ARCz; tak zrobiono np. w MK2500) niesprawność lub brak elektrolitu skutkuje takim wzrostem zniekształceń nieliniowych, że nie daje się tego słuchać. Często zdarza się to w radiach lampowych z UKF wykorzystujących lampę EABC80 (bardzo popularną w radiach niemieckich, zarówno wschodnio- jak i zachodnio-) gdzie połączenie katody jednej z diod detekcyjnych FM z masą wymusza konigurację niesymetryczną, z odbieraniem napięcia zdemodulowanego z filtru detekcyjnego a nie z oporności obciążenia. Jeżeli takie radio rzęzi i nie daje się dostroić - niemal na bank walnięty jest elektrolit w detektorze stosunkowym.
W ogóle nie rozumiem sensu tego elektrolita.
Jeżeli obecnie masz na myśli elektrolity wokół detektora stosunkowego w Amatorze - to tym razem podzielam Twoją opinię całkowicie.
Zakładam, że chodzi o filtrowanie DC jak chcemy korzystać z ARCZ, ale jak nie korzystamy to nie mam pojęcia jaki on ma sens? W dodatku filtrowanie można zrobić na nieelektrolicie np. jakieś 470nF MKSE + 68-100k filtr dolnoprzepustowy i problem upływności odpada, a warikap ARCZ dostaje odfiltrowane z m.cz. napięcie stałe.
I tak przecie zrobiono w jednym i drugim Tarabanie. Filtr ARCz zawiera aż 2 człony: 330k/220nF oraz 100k/100n. Oczywiście żaden z tych kondensatorów nie jest elektrolitem.
W ogóle nie lubię wstawiać elektrolitów gdzie jakieś szczątkowe polaryzacje stałe są, bo po kilku latach robi się galareta z elektrolita.
Przez samą szczątkowość polaryzacji napięciem stałym nic złego się nie dzieje, o ile nie pojawia się nawet chwilowa polaryzacja w kierunku wstecznym. Nie ma co zatem się obawiać zlasowania kondensatora sprzęgającego wejściowy stopień różnicowy symetrycznie zasilanej końcówki mocy z potencjometrem dołączonym do masy, ani też kondensatora przy drugim tranzystorze tegoż stopnia w dwójniku RC ustalającym głębokość USZ, także dołączonym do masy. Trzeba tylko zwrócić uwagę na polaryzację tranzystorów pary różnicowej. W przypadku tranzystorów pnp niewielki prąd baz sprawi ze na bazach wystąpi szczątkowe napięcie dodatnie. Zatem oba elektrolity należy dołączyć plusami do baz, minusami zaś - odpowiednio do wejścia oraz masy. I nie wykorzystywać ich do kształtowania charakterystyki częstotliwościowej wzmacniacza, tylko zastosować pojemności odpowiednio duże, tak aby składowa zmienna odkładająca się na kondensatorach była tym bardziej szczątkowa.
A że mało robię testów na demodulatorach stosunkowych FM - czyli takimi jak te powyższe, bo nie przemawiają do mnie lichą jakością demodulacji FM, to częściej dłubię w nowszych, lepszych demodulatorach takich jak ma UL1200, UL1219
Zupełnie niesłusznie postponujesz klasyczne układy demodulatorów FM, budowane jeszcze na lampach. Po takim np. demodulatorze koincydencyjnym zawartym w układzie UL1242, gdzie w skład przesuwnika fazowego decydującego o liniowości demodulacji obok zewnętrznego obwodu LC wchodzą scalone kondensatory improwizowane przy pomocy... diod pojemnościowych, a więc reaktancji nieliniowych, mimo że w takim akurat zastosowaniu ta cecha potrzebna jest jak dziura w moście - wcale nie spodziewałbym się lepszych parametrów. Użycie tego kościa, zaprojektowanego specjalnie do torów fonii OTV (gdzie liniowość nie gra istotnej roli, za to wysoce pożądana jest elektroniczna regulacja poziomu sygnału) w Radmorze gdzie z powyższymi wymogami jest kak raz obratno nie przysparza chwały Polskiej Myśli Technicznej. Zapewne CEMI nie opanowało jeszcze w wystarczającym stopniu produkcji UL1200. Ale wobec braku wsadu dewizowego można było sięgnąć po A225D z enerdupka (odpowiednik TDA1047), gdzie symetryczny demodulator koincydencyjny z odpowiednimi kondensatorami dołączanymi z zewnątrz był poza wszelkimi podejrzeniami.
a te na diodach omijam szerokim łukiem, bo mnie wkurza ich silna zależność amplitudy zdemodulowanego m.cz. do amplitudy sygnału p.cz.
Jeżeli chodzić ma o detektor stosunkowy, to ten typ tak ma. Właściwości ograniczające wykazuje jedynie wobec szybkich, chwilowych zmian amplitudy, np. spowodowanej zakłóceniami impulsowymi. Jego dopełnieniem (zamiast wzmacniacza p.cz. o dostatecznie dużym wzmocnieniu, wystarczającym dla ograniczania sygnału w samym wzmacniaczu) może by wzmacniacz o mniejszym wzmocnieniu, ale wyposażony w ARW. Takie rozwiązanie stosowano nie tylko we wspomnianych wyżej odbiornikach niemieckich, ale i w polskim Bolero i Światowidzie. Sygnał z minusa elektrolitu niesymetrycznego detektora stosunkowego (plus połączony był z masą) wprowadzano na siatkę trzecią końcowej pentody p.cz. EF89 lub EBF89. Im większe było napięcie ujemne z detektora, tym więcej prądu katodowego odpływało do siatki ekranującej zamiast do anody, i zależność poziomu audycji od siły sygnału znacznie malała.
Potem takie radio kuchenne, ktoś przechodzi przez pomieszczenie z domowników, sygnał w.cz. ulega zmianie i sygnał audio się ścisza, co bardzo wkurza.
Trzeba zatem mieć pretensje do tych co skiepścili wzmacniacz p.cz. przez co nie zapewnia on wystarczającego wzmocnienia, a nie do tych co wymyślili detektor stosunkowy.
Zapewne jakby taki demodulator poprzedzić porządnym wzmacniaczem ogranicznikiem jak mają układy z generacji UL1200, TDA1047 to by przestał być czuły na moc sygnału stacji, bo zawsze byłby karmiony porządnie uformowanym, niezmiennym amplitudą sygnałem p.cz.
I już widzę radyjko w rodzaju wspomnianej wyżej Dany które usprawniono wstawiając któryś z tych układów. Nie dość że sam z siebie żre kilkanaście jeżeli nie kilkadziesiąt mA to jeszcze wymagałby zasilania z baterii 6V za pośrednictwem przetwornicy podwyższającej co zwielokrotni pobór prądu.
A nie praktycznie 3 stopnie wzmocnienia tranzystorowego
Trzy stopnie tranzystorowe w zupełności wystarczą, przynajmniej w sprzęcie mono do której to kategorii zwykle zaliczają się radia kuchenne. Ale pod warunkiem że będą to pełnowartościowe stopnie tranzystorowe, tj. rezonansowe. Nie tak jak to zrobiono w Jubilacie i pochodnych, gdzie uproszczono wzmacniacz p.cz AM/FM do jednego tylko stopnia, a na otarcie łez dołożono przed mieszaczem AM (pełniącym także rolę wzmacniacza p.cz. FM) oporowy stopień w.cz.AM/p.cz.FM. W ten sposób zamiast trzech rezonansowych stopni p.cz. FM mamy dwa stopnie rezonansowe i jeden oporowy. Analogicznego uproszczenia dokonała PMT także w samochodowych radiach Safari i Safari 2, gdzie co prawda tor AM reprezentuje minimum przyzwoitości (samodrgający mieszacz i dwa stopnie rezonansowe p.cz.), ale przy odbiorze FM tranzystor pełniący na AM funkcje mieszcza obciążony jest rezystorem a nie obwodem rezonansowym 10,7MHz. Od tak uproszczonego wzmacniacza p.cz. FM trudno oczekiwać skutecznego ograniczania. Znaczącą poprawę parametrów przyniosłoby natomiast zwolnienie mieszacza AM z funkcji stopnia p.cz. przy odbiorze FM, i zastąpienie go w tej ostatniej roli przez trzeci stopień tranzystorowy czynny tylko przy odbiorze FM. Co prawda kosztuje to dodatkowy tranzystor, ale radykalnie upraszcza połączenia wokół przełącznika AM/FM. Zamiast pięciu zespołów styków (przełączanie bazy mieszacza AM z anteny ferrytowej na głowicę UKF, emitera z obwodu oscylatora AM na masę, kolektora z obwodu p.cz. AM na obwód p.cz. FM, załączenie zasilania głowicy UKF, wejścia toru m.cz z detektora AM na demodulator FM) wystarczą tylko dwa ostatnie. Tylko na owym uproszczeniu zyskuje się tyle miejsca, że w praktyce udało się wcisnąć ów dodatkowy tranzystor do całkowicie zrekonstruowanej Dany:
https://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?t=38047
gdzie jeszcze na dodatek UL1490 kiepsko pracujący poniżej 6V zasilania (a tyle wynosi napięcie 4 nowych bateryjek jednorazowych) udało się zastąpić końcówką tranzystorową, zdolną do pracy nawet poniżej 3V.
lub też słaby ogranicznik UL1211, gdzie nawet szum UKF dla niego ma za małą amplitudę po wzmocnieniu nim samym i na pustym wycinku pasma UKF ledwo słychać ten szum.
Już pisałem w jednym z wcześniejszych postów co nierzadko bywa powodem niedomagań odbiorników z UL1211: uboczna zmiana punktu pracy stopnia regulowanego wskutek przełączania AM/FM. Ale to nie wina twórców UL1211 (a właściwie jego japońskiego pierwowzoru LA1201) tylko PMT, która nie zajarzyła w porę że samodrgający mieszacz AM z ARW poprzez rozpływ prądów w parze różnicowej będzie silnie obciążał obwód ARW w UL1211 gdy się go przy odbiorze UKF wyłączy z pracy poprzez odłączenie kolektorów od zasilania, zamiast emiterów od masy...
Dzięki za porady.
Co do toru p.cz. dla AM, to stroiłem już go i jest ok, na falach krótkich odbiór jest bardzo dobry. Zakłóceń nie słychać na długich i średnich (albo ledwo) - na początku myślałem że coś się popsuło, ale sprawdziłem na innym odbiorniku w tym samym położeniu i tam też ich nie ma. Niepokoi mnie natomiast dlaczego odbiór na długich i średnich niemal całkiem zanika po podłączeniu anteny do gniazda AM.