Rozmagnesowanie głowicy uniwersalnej ...
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Kiedyś czytałem że namagnesowanie rdzenia głowicy uniwersalnej jest niekorzystne - tu racja ale na ten temat rozmagnesowania czytałem mnóstwo mniej lub bardziej trafnych teorii
1.Użycie lutownicy transformatorowej z odpowiednio wykonanym grotem .
2.Użycie dedykowanej do tego specjalnej kasety (widziałem takowe od takich z ruchomymi magnesami po niby "profesjonalne" z elektroniką i bateriami w środku ...
3.Podłączenie kondensatora równolegle (po odłączeniu głowicy ) - teoria w porządku - powstać powinny drgania LC gasnąse i powinno się dać pozbyć magnetyzmu.
4.W przypadku tanich "jamników" stosowany był (oszczędności na wszystkim - łącznie że przy "double speed dubbing" nie zmieniano nawet stałej korekcji tylko obroty silnika - i to w bardzo upośledzony sposób ale nie miało to znaczenia bo jeden sinik napędzał obydwa mechanizmy na nierównomierności nikt nie patrzył) prąd podkładu będący prądem stałym a kasowanie odbywało się magnesem trwałym dosuwanym do taśmy ...
Tak btw. ten sam sposób (kasowanie magnesem) był stosowany w dyktafonach (ale to ze względu na oszczędność prądu ...
Co sądzicie na ten temat ?
Demagnetyzacja lutownicą - absolutnie nie polecam.
Kaseta z magnesem - niby ok, ale jak zatrzymasz w złym momencie, to głowica się namagnesuje.
Kaseta elektroniczna - to jest dobre rozwiązanie, jeśli tylko weźmiesz pod uwagę, że demagnetyzujesz samą głowice uniwersalną.
Demagnetyzer ręczny - zdecydowanie najlepsze rozwiązanie. Jak dawniej nie dało się takiego kupić, to się brało patyk, kawałek trafa odpowiednio przerobionego i sie robiło DIY.
W Elektorze znalazłem kiedyś sposób na elektroniczny demagnetyzer domowej roboty.
a kasowanie odbywało się magnesem trwałym dosuwanym do taśmy ...
Tak btw. ten sam sposób (kasowanie magnesem) był stosowany w dyktafonach (ale to ze względu na oszczędność prądu ...
W ten sposób realizowane było kasowanie taśmy w zdecydowanej większości azjatyckich radiomagnetofonów z lat 80. Nawet w nie najgorszych Panasonicach czy Sony można było znaleźć magnesik. Co ciekawe, zauważyłem, ze daje to rożne efekty w zależności od urządzenia. Mam taki magnes w dwu-kasetowcu Sony z 1985 i poziom szumów jest nieco wyższy, ale nie jakoś drastycznie większy względem zwykłej głowicy kasującej - w efekcie nagrywa to bardzo dobrze jak na swoja klase. W montowaniu klasycznych głowic kasujących przodowali głownie europejscy producenci - Philips, Grundig.
a kasowanie odbywało się magnesem trwałym dosuwanym do taśmy ...
Tak btw. ten sam sposób (kasowanie magnesem) był stosowany w dyktafonach (ale to ze względu na oszczędność prądu ...W ten sposób realizowane było kasowanie taśmy w zdecydowanej większości azjatyckich radiomagnetofonów z lat 80. Nawet w nie najgorszych Panasonicach czy Sony można było znaleźć magnesik. Co ciekawe, zauważyłem, ze daje to rożne efekty w zależności od urządzenia. Mam taki magnes w dwu-kasetowcu Sony z 1985 i poziom szumów jest nieco wyższy, ale nie jakoś drastycznie większy względem zwykłej głowicy kasującej - w efekcie nagrywa to bardzo dobrze jak na swoja klase. W montowaniu klasycznych głowic kasujących przodowali głownie europejscy producenci - Philips, Grundig.
Zatem siermiężne MK125 oraz MK122 od Unitry (ale MK121 już nie!) stały wyżej od japończyków renomowanej marek?
Entuzjastów stałoprądowego ersatzu pragnę uświadomić że namagnesowany tor przesuwu taśmy (w tym głowica uniwersalna a także kasująca jeśli stosowana jest w miejsce magnesu w sprzęcie z podkładem prądu stałego) stopniowo niszczy zapis na odtwarzanych taśmach. Zresztą i MK125 oraz MK122 a także wszelkie magnetofony mono (MK235,. MK2500, RB3200 etc) nie są lepsze jeśli używa się ich do odtwarzania taśm nagranych stereofonicznie: z czasem ślady magnetyczne na obu ścieżkach wskutek sprzężenia przez rdzeń głowicy się wyrównują, i zapis się monofonizuje. Przekonałem się o tym osobicie. Miałem kiedyś kasetę nagraną fabrycznie, oczywiście stereo, ale z magnetofonów jedynie MK122 a następnie MK235. Najczęściej słuchałem znanego hitu "Popcorn", tym bardziej że było pierwsze. Po latach to samo nagranie odtwarzane na tapeciaku nie wykazywało śladów stereofonii, w przeciwieństwie do dalszych, słuchanych rzadziej. Warto zatem (o ile chce się napawać uszy brzmieniem starych Thomsonów i Grundigów) mieć kasetę specjalnie przeznaczoną do odtwarzania na sprzęcie mono, a innych kaset w nich nie używać.
U nasz (ZRK) to nawet stosowano głowice kasujące jako (sic) element toru prowadzenia taśmy ( decki dwukieszeniowe ) może było to tańsze niż opracowanie kawałka plastiku a i nikomu nie przeszkadzało a precyzje prowadzenia taśmy utrzymywało na prawidłowo ... :)
Trudno powiedzieć, dochodzi jeszcze kwestia jakości głowicy. Japończyki miały magnes w roli głowicy kasującej, ale w większości przypadków normalny generator prądu podkładowego AC i często całkiem przyzwoite głowice. Wyjątek to najpodlejsze bazarowe klamoty, pokroju jamników International. Tam prąd podkładu był zwykle typu "DC"
Trudno powiedzieć, dochodzi jeszcze kwestia jakości głowicy. Japończyki miały magnes w roli głowicy kasującej, ale w większości przypadków normalny generator prądu podkładowego AC i często całkiem przyzwoite głowice. Wyjątek to najpodlejsze bazarowe klamoty, pokroju jamników International. Tam prąd podkładu był zwykle typu "DC"
Tymczasem MK121 wprost przeciwnie: miał normalną głowicę kasującą ale zasilaną nienormalnie tj. prądem stałym, i taki też był prąd podkładu. Teoretycznie w tych "lepszych" jamnikach przemienny prąd podkładu powinien w znacznym stopniu skasować stałe namagnesowanie taśmy wywołane wcześniejszym kasowaniem przy pomocy magnesu, ale wpływu pozostałości stałego pola magnetycznego na taśmie (w tym na magnesowanie głowicy uniwersalnej) nadal bym się obawiał. Po prawdzie to zupełnie nie rozumiem oszczędzania na głowicy kasującej, skoro generator prądu podkładu i tak jest. Przeciwne rozwiązanie, takie jak w MK121 daje się jeszcze wytłumaczyć oszczędnością na poborze prądu z baterii.
To akurat potwierdzam - kasowanie w wielu sony czy nationalach 9panasonic i.t.p.) było magnesem a generator podkładu był na tranzystwrze i cewce (nie wiem po co strojonej zwykle bo w takim sprzęcie nie jest to krytyczne ale to już sprawa producenta) .. Swoją drogą w naszych szpulowcach generator podkładu i kasowania był na dużym rdzeniu kubkowym (nie kupkowym) ale w większości licencyjnych (i nie tylko )
stosowany był generator albo na dwóch tranzystorach zaś obwóde rezonansowy stanowiła min. głowica kasująca ( poznałem to niechcący w moim pierwszym M532SD odłączyłem głowicę kasującą i włączyłem zapis - efekt - "ugotowałem" dwa tranzystory generatora :(). W innych magnetofonach przenośnych - tych bez radia jako generator podkładu i kasowania był używany wzmacniacz m.cz - najczęściej jakieś UL1498 czy UL1482) - ale to tak już dla potomności.W szpulowcach lampowych też jako w/w generator często była wykorzystywana lampa końcowa.....
Bywało też że rzekoma cewka generatora prądu podkładu stanowiła w rzeczywistości dławik w obwodzie zasilania generatora, gdy tymczasem rolę indukcyjności w obwodzie rezonansowym pełniła głowica kasująca. Tak było w MK122 i MK125. Tam również obawiałbym się o tranzystor w razie odłączenia głowicy.
Rozmagesowywałem głowice i ogólnie tor przesuwu co ok.20 godzin pracy. Może przesadzałem z częstością tego zabiegu ale nie kosztowało to nic i niekiedy był słyszalny efekt - ciut mniejsze szumy i więcej wysokich. Nie stosowałem żadnych wymyślnych i drogich środków a korzystanie z lutownicy transformatorowej odradzam. Korzystałem/korzystam z dwóch rozwiązań. Jedno to elektromagnes z programatora pralki Polar a drugie mały transformator sieciowy EI z przełożonymi blachami tak by pozostały tylko te E z jednej strony karkasu, czyli by strumień magnetyczny nie zamykał się. Czoło rdzenia zmodyfikowanego trafa lub elektroamgnesu oklejone taśma izolacyjną by nie dotykać głowicy. Moim zdaniem lepszy jest elektromagnes bo mniejszt i wytwarza większy punktowy strumien magnetyczny. Polskie trafa nie nadają się do zastsowania bo rdzenie sa sklajone lakierem i trudno je rozebrać i złożyć.