Niszczenie zabytków techniki
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Kiedyś w Koninie, nie udało się wyrwać kolumn (zmokły potem na deszczu i szlag je trafił), mimo, że pracownicy byli skorzy do sprzedaży, to nie dało się bo "musi to obejrzeć pewien ktoś i dopiero potem możemy cokolwiek z tym robić.
Na układy nie ma rady.
musi to obejrzeć pewien ktoś i dopiero potem możemy cokolwiek z tym robić. Na układy nie ma rady.
To jest ważne zdanie - oznacza to co już kiedyś napisałem. Wygląda na to, że aż takimi dewastatorami i głupcami nie są i też chcą skorzystać na naszej pasji, sprzedając czasem nawet destrukty. Pocieszające też jest to, że dzięki temu sporo, a im więcej tym lepiej, jednak się nie zmarnuje, nie przepadnie.
I jeszcze wołać za to 339 złotych? Szczyt bezczelności.
Pozdrawiam
Grzesiek
I jeszcze wołać za to 339 złotych? Szczyt bezczelności.
Pozdrawiam
Grzesiek
I on w tym wizualnie agonalnym stanie najprawdopodobniej jest sprawny technicznie - ta lampka stroboskopu niemalże krzyczy żeby ktoś go uratował. A ten kto doprowadził do tego stanu to zasłużył niemalże na bęcki.
Bez przesady, to tylko martwe urządzenie. Przecież to mogło przeleżeć z 2-3 pokolenia na strychu w różnych warunkach. Nie każdy zna się na tym i fascynuje, by wiedzieć, że są ludzie których interesuje taki stary grat.
No ale cena fakt - typowy syndrom "wnuczek sprawdził, że takie rzeczy teraz kosztują majątek w internetach" ;)
Wracając z pracy wstąpiłem po drodze do pszoka. Zapytałem jak wygląda sprawa elektrośmieci pracownika i powiedział mi że on by to bez problemu oddał, tylko że u nich jest zamontowany monitoring. Każde wyniesienie sprzętu lub wpuszczenie obcego wiąże się z tłumaczeniem dlaczego i po co, czy podejrzeniami o handel na boku. Dlatego też nie można zwalać winy wyłącznie na pracowników bo oni często mogą mieć związane ręce.
Edit.
U mnie pszok postawił namiot do którego chętni mogą dawać rzeczy które jeszcze się komuś przydadzą. Więc jak się chce to się może.