Wzmacniacz Fonica W-600f DIY
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Końcówka mocy (z lampami EF86, ECC82 i EL84) w tym urządzeniu ma ręce i nogi, jedynie sens potencjometrów równoważących w katodach ECC82 jest wątpliwy. Budując sprzęt na własny użytek prościej będzie dobrać dwie pary rezystorów 22k na obciążenia lamp ECC82. Tegessiedemdziesiątka nie pełni roli stabilizatora (brakuje diody Zenera która na przełomie lat 60/70 była ceniona na wagę złota) a jedynie aktywnego filtru napięcia stałego 12V z którego żarzy się lampy ECC83 w przedwzmacniaczu i korektorze barwy. Tu też widać jak drogie były krzemowe diody prostownicze w tamtych latach: zrobiono prostownik na dwóch DZG4 dla napięcia siatkowego, ale na potrzeby żarzenia czterech lamp ECC83 (w układzie szeregowym tj 12,6V 0,15A) sięgnięto po niepraktycznie wielki mostek selenowy, bowiem diody DZG pracowałyby na granicy swoich możliwości (2 x 0.3A tj 0,6A przy czym trzeba by jeszcze uwzględnić ich prąd szczytowy wynoszący tylko 0,9A) zaś kolejne 2 a co dopiero 4 diody DK które pokryłyby zapotrzebowanie prądowe z dużym zapasem (prąd średni każdej z nich wynosi 0.6A, szczytowy zaś - 6A) - to już byłoby zbyt drogo.
/quote]
CHYLĘ CZOŁA. Ja w temacie lamp raczkuję od 50 lat i gdzieś obiły mi się o oczy PY88, ale w kwartecie.
[quote=pandyl;30394.127370;28784][quote=Tomek Janiszewski;30394.
Zależy pod jakim względem mocniejsze. Średni prąd katodowy takiej lampy wynosi wprawdzie 220mA ale szczytowy - zaledwie prąd 550mA. Dioda próżniowa dedykowana do zastosowań prostowniczych, mianowicie PY82 cechuje się odpowiednio: 180mA oraz 1,1A. Oznacza to że duży prąd średni lampy PY88 można w pełni wykorzystać tylko w prostowniku z filtrem dławikowym: w układzie pełnookresowym uzyska się wówczas 440mA z dwóch lamp, podczas gdy z dwóch PY82 - tylko 360mA. Natomiast z filtrem pojemnościowym należy po dwóch PY88 oczekiwać... zaledwie 180mA, a to z uwagi na dwukrotnie mniejszy dopuszczalny prąd szczytowy w porównaniu z PY82. Przekroczenie tego parametru grozi wydatnym skróceniem żywotności lamp, wskutek niszczenia warstwy emisyjnej katody. Także i dwie lampy EZ81 z filtrem pojemnościowym dostarczą większego prądu wyprostowanego niż dwie PY88 (300mA). Poza nietypowym napięciem żarzenia (spotykało się zresztą także EY88 na 6.3V) niepraktycznie duża okaże się też moc żarzenia. Dla 2 lamp PY88 wyniesie ona aż 18W, podczas gdy dla 2 PY82 - 11,4W, zaś dla 2 szt. EZ81 - 12,6W. Zarazem czyni to niecelowym stosowanie lamp w układzie mostkowym, z chęci wykorzystania transformatora z pojedynczym uzwojeniem anodowym: moc żarzenia wzrośnie wówczas dwukrotnie a prąd wyprostowany się nie zmieni, natomiast dwukrotnie większe napięcie wyprostowane jakie można uzyskać w mostku rzadko kiedy jest potrzebne. Zasilanie żarzenia lamp PY88 bezpośrednio z sieci względnie poprzez szeregowy kondensator redukcyjny (co proponują niektórzy, zdając się na właściwą diodom usprawniającym wysoką wytrzymałość izolacji) jest absolutnie niedopuszczalne w sprzęcie gdzie masa ma być galwanicznie odseparowana od sieci, bowiem awaryjne przebicia zawsze mogą się zdarzyć.
Dalsze rozważania na temat prostowników lampowych proponuję jednak odłożyć do czasu gdy Autor tematu wyrazi zainteresowanie takim wariantem zasilania.[/quote]
CHYLĘ CZOŁA. Ja w temacie lamp raczkuję od 50 lat i gdzieś obiły mi się o oczy PY88, ale w kwartecie.]
to był cytat
CHYLĘ CZOŁA. Ja w temacie lamp raczkuję od 50 lat i gdzieś obiły mi się o oczy PY88, ale w kwartecie.[/quote]
Jak widać nadal nie radzę sobie z netem, ale myślę, że można mnie, przy odrobinie dobrej woli, zrozumieć
wasz andre'
/quote]
CHYLĘ CZOŁA. Ja w temacie lamp raczkuję od 50 lat i gdzieś obiły mi się o oczy PY88, ale w kwartecie.
Widziałem jakąś krajową fabryczną konstrukcję wzmacniacza (chyba radiowęzłowego) zasilanego z mostka na PY88 a może EY88. Zrobiono tak z braku laku, bowiem specjalizowanych diod prostowniczych większej mocy (np. GZ37) u nas nie produkowano. Natomiast oferowanie kwartetów lamp PY88, jakoby z przeznaczeniem do mostków prostowniczych jest ordynarnym naciągactwem. Z takim samym skutkiem można użyć lamp branych jak leci, oczywiście pod warunkiem że część z nich nie będzie uszkodzona lub nadmiernie zużyta. Podobnie lampy EL84 w tematycznym wzmacniaczu nie wymagają parowania. Powszechnie parowało się tranzystory (zwłaszcza germanowe, takie jak np. TG70) bowiem ich rozrzuty produkcyjne bywały nieporównanie większe.
No i przypomniałeś mi o zaległej sprawie. Obiecałem zięciowi, że zrobię mu wzmacniacz z lampą 5C3S, która mu się niezwykle podoba, inne też będą bardzo wygibaśne w kształcie. No to do dzieła. Wracając do tematu, to z pewnością lampa prostownicza się tam nie zmieści. Chyba, że autor zrobi większe pudło?
Co się ma nie zmieścić. EZ81 nie są wszak takie bambulaste jak 5C3S: wielkością odpowiadają EL84, ECL82, PCL86 etc. Już samo tylko wyeliminowanie podwajacza napięcia anodowego sprawi że dwa kondensatory 2 x 50uF 250V (takie chyba tam były)? zostaną zastąpione jednym kondensatorem 50 uF 350V ewent. 50uF 450V, który zapewni równie skuteczną filtrację. Można też wyeliminować prostownik napięcia siatkowego decydując się na pracę w klasie AB z polaryzacją automatyczną. A być może nawet zrezygnować z żarzenia lamp ECC83 prądem stałym (a mostek selenowy zajmuje od pyty miejsca, nie mówiąc już o dwóch kondensatorach 500u oraz TG70 na radiatorze), stosując w zamian kompensację przydźwięku od żarzenia lamp przy użyciu potencjometru drutowego lub rezystora RDX z przesuwalną obejmą. Czy przypadkiem fotka na stronie 61 https://mlodytechnik.pl/files/edv/77-nw-12-wzmacniacze.pdf nie przestawia właśnie bebechów od W-600f? Jednak pudło od W-600f jest zdecydowanie wyższe: co zatem mieści się nad płaskim chassis?
Po prawdzie jednak to wzmacniaczowi W-600f brakuje... lampowego designu! Lampy są wstydliwie schowane jak najgłębiej, nie widać jak katody żarzą się na czerwono ani jak anody EL84 świecą na niebieskawo promieniami hamowania. :-( Wczesne polskie wzmacniacze tranzystorowe (np. W-800f, jeszcze na TG70) rózniły się od niego tak niewiele...
Współczesne audiofilskie wzmacniacze lampowe celowo robi się tak aby lampy wyeksponować. Jeśli zachodzi obawa ich stłuczenia - nakrywa się je siatkową osłoną, tak jednak aby pozostały widoczne. Eksponuje się również transformatory (zarówno głośnikowe jak i sieciowe) umieszczając je nad chassis a nie w jego wnętrzu, jedynie nakrywając ochronnymi kubkami. Tyle że tak zbudowany wzmacniacz trudno byłoby uważać za replikę unitrowskiego W-600f, nawet jeśli będzie identyczny zarówno schematowo, jak i elementowo.
Czy przypadkiem fotka na stronie 61 https://mlodytechnik.pl/files/edv/77-nw-12-wzmacniacze.pdf nie przestawia właśnie bebechów od W-600f? Jednak pudło od W-600f jest zdecydowanie wyższe: co zatem mieści się nad płaskim chassis?
Oto zdjęcia wnętrza i schemat
Schemat nie wnosi niczego nowego w porównaniu ze schematem na oldradio, w szczególności i tu brakuje woltażu elektrolitów. Natomiast bebechy pokazane na łamach MT zdecydowanie nie pochodzą z W-600f jak również z DSL-201. Właśnie przypomniałem sobie gdzie już widziałem coś podobnego, ale to też nie to samo:
https://mlodytechnik.pl/files/bvw/72-nw-09-stereofoniczny_wzmacn...
Wracając zaś do W-600f - to zdecydowanie mi się taki montaż nie podoba, i nie mam teraz bynajmniej na myśli pochowanych w obudowie lamp. Transformatory głośnikowe oddalono wprawdzie na maxa od sieciowego, na dodatek nie zaniedbując takiego zorientowania tego ostatniego aby nie sprzęgał się magnetycznie z głośnikowymi. Same jednak transformatory głośnikowe nie dość że będą się słabiej lub mocniej sprzęgać z sobą (z uwagi na bezpośrednie sąsiedztwo i równoległość kolumn) to jeszcze są beznadziejnie odległe od lamp EL84 co pachnie zniekształceniami na wysokich częstotliwościach, wskutek dużej długości przewodów łączących anody lamp z transformatorami (trzeba pamiętać że wskutek pracy w klasie B prądy w tych przewodach są mocno odkształcone). Tam gdzie stoją w równym rządku EL84 widziałbym zdecydowanie elektrolity widoczne poniżej transformatorów głośnikowych. Lewy transformator przeniósłbym poniżej znajdującego się w narożniku, oddalając je od siebie tak jak to tylko możliwe. Ewentualnie pozostawił je mniej więcej tam gdzie są, przekręcając je jednak wzdłuż osi pionowej o 90 st. i nieco je rozsuwając. Lampy EL84 w jednym i drugim przypadku znalazłyby się w jednym rządku jak najbliżej transformatorów, w kolejnym równoległym rządku znalazłyby się dwie lampy EF86 a pośrodku między nimi - ECC82. Lampy przedwzmacniacza pozostałyby tam gdzie są.
Przy okazji zaznaczę że niezależnie od tego jakiego typu potencjometrów użyto fabrycznie w regulatorze barwy - to właściwe są tutaj potencjometry wykładnicze (nieprecyzyjnie nazywane logarytmicznymi), identyczne z używanymi do regulacji głośności (wg starszego oznaczenia krajowego - 1M C, nowszego krajowego - 1M B, jednak trafiają się obecnie nowe zagraniczne potencjometry gdzie właśnie A oznacza potencjometr wykładniczy, B zaś - liniowy). Potencjometry liniowe nadają się do aktywnych regulatorów barwy, w pasywnych zaś nie pozwolą uzyskać płaskiej charakterystyki dla środkowego położenia suwaków (chyba że się ograniczy głębokość regulacji do niecałych +/-6dB). Piszę o tym ponieważ w wielu starszych publikacjach jak również wyrobach PMT uparcie zalecano i stosowano potencjometry liniowe do pasywnej regulacji barwy, ze skutkami jak wyżej. W razie problemów z nabyciem podwójnych potencjometrów wykładniczych o właściwej dla układów lampowych rezystacji 1M, w ostateczności 470k racjonalnym będzie zakup częściej spotykanych potencjometrów liniowych o podobnej rezystancji, i zastosowanie regulatora aktywnego. Na liczbie lamp nie powinno to się odbić, bowiem regulator pasywny tłumi sygnał w podstawowym położeniu aż o 20dB natomiast aktywny ani nie wzmacnia, ani nie tłumi. O prostownikach pisałem już wcześniej: zastąpienie podwajacza oraz mostka selenowego krzemowymi mostkami Graetza (a niechby i na zabytkowych diodach DK61 lub DK62) przyniesie wydatną oszczędność miejsca, szczególnie że na miejsce dwóch dużych elektrolitów poniżej transformatora sieciowego przyjdzie jeden identyczny z większym elektrolitem po prawej. I jeszcze wzrośnie przy tym pojemność filtrująca napięcie zasilające końcówkę mocy: ze 150 do 200uF.
[quote=Tomek Janiszewski;30394.127416;12523]
Wracając zaś do W-600f - to zdecydowanie mi się taki montaż nie podoba, i nie mam teraz bynajmniej na myśli pochowanych w obudowie lamp. Transformatory głośnikowe oddalono wprawdzie na maxa od sieciowego, na dodatek nie zaniedbując takiego zorientowania tego ostatniego aby nie sprzęgał się magnetycznie z głośnikowymi.
Ogólnie myślę, że się przyda więcej miejsca, żeby wszystkie elementy dało się normalnie rozłożyć w optymalnych pozycjach.
Też myślę, że polecę w klasę AB dla tego projektu, w najbliższym czasie spróbuje narysować schemat nowego w-600f i zobaczymy co z tego wyjdzie.
Ogólnie myślę, że się przyda więcej miejsca, żeby wszystkie elementy dało się normalnie rozłożyć w optymalnych pozycjach.
Toteż niepodważalny kanon głosi: budowę wzmacniacza należy rozpoczynać od wyboru transformatorów. Zaprojektuje się zbyt ciasne chassis, zakupione transformatory okażą się ciut większe niż się założyło, i trzeba będzie albo zubożyć schemat, albo iść na zgniłe kompromisy, takie jak np. oddalenie lamp końcowych od transformatorów głośnikowych.
Też myślę, że polecę w klasę AB dla tego projektu
Także po podjęciu takiej decyzji okaże się że pozostaje wybór między rozmaitymi wariantami. Najbardziej oczywiste i naturalne - to indywidualne człony RC w katodzie każdej z lamp EL84. Pozwoli to indywidualnie korygować prądy anodowe każdej z lamp, gdyby rozrzuty parametrów okazały się zauważalne. Potrzebne są jednak 4 elektrolity i 4 rezystory katodowe. Karty katalogowe przewidują także wspólny człon RC w połączonych katodach dwóch lamp w każdym z kanałów (dla EL84 jest to 130 omów). Traci się wówczas wskazaną wyżej możliwość regulacji, a w razie awarii jednej z lamp ta druga narażona jest na szybkie przegrzanie, szczególnie przy Ua=300V bowiem w spoczynku wydziela się na każdej z lamp aż 10,8W, niewiele mniej niż w klasie A. Za to we wzmacniaczu stereo potrzeba tylko 2 rezystorów katodowych (co prawda o dwukrotnie większej mocy niż przy indywidualnych członach RC) oraz 2 kondensatorów, przy czym ich pojemność tym razem nie musi być dwukrotnie większa a może być wręcz mniejsza, bowiem przez każdy z nich przepływa składowa zmienna sumarycznego prądu katodowego o częstotliwości dwukrotnie większej niż częstotliwość sygnału. Tak więc wybór między powyższymi wariantami oczywisty nie jest.
w najbliższym czasie spróbuje narysować schemat nowego w-600f i zobaczymy co z tego wyjdzie.
Tymczasem w zapomnienie poszedł jeszcze jeden wariant wzmacniacza w klasie AB, wykorzystujący tzw. ogólny minus. Kojarzono go głównie z niektórymi radioodbiornikami, z historycznym Pionierem na czele, choć tam oczywiście występował wzmacniacz SE w klasie A. Polega to na włączeniu rezystora katodowego między masę a minus prostownika. Dzięki temu płyną przez ten rezystor nie tylko prądy katodowe czterech lamp EL84, ale i wszelkich pozostałych lamp użytych we wzmacniaczu. W przypadku wzmacniacza takiego jak W-600f uzbiera się 15,3mA we wszystkich lampach napięciowych; znacznie więcej byłoby gdyby wzmacniacz wchodził w skład odbiornika radiowego, w którym każda z lamp w.cz. i p.cz pobiera około 10mA. Ale i te skromne 15mA pozwoli nieco odciążyć lampy EL84 w spoczynku, przy zachowaniu w warunkach pełnego wysterowania warunków idententycznych jak w katalogowej klasie AB lub B. Także awaria jednej spośród czterech lamp końcowych nie grozi natychmiastową katastrofą, odmiennie niż poprzednio, gdy jeden rezystor katodowy przypadał tylko na dwie lampy.
W przypadku zastosowania ogólnego minusa można w ogóle nie stosować elektrolitów katodowych. Napięcie siatkowe czerpane z ujemnego bieguna prostownika anodowego filtruje się członem RC, zawierającym np. rezystor 10k i kondensator 10u, papierowy blokowy albo też współczesny MKSE na 100 a nawet tylko 63V. Można też postąpić jeszcze zmyślniej, zastępując jeden kondensator 10uF pięcioma mniejszymi, np 1uF. Trzy spośród nich tworzą filr środkowozaporowy eliminujący składową podstawową tętnień napięcia siatkowego (100Hz), pozostałe 2 filtrują jej harmoniczne, przenikające przez główny filtr. Przykładowy schemat podaję poniżej.
Jest to zasilacz stereofonicznego amplitunera AM/FM, pokazałem też jedną z końcówek mocy. Użycie transformatora z symetrycznym uzwojeniem anodowym (jak to się robi przy zastosowaniu lamp prostowniczych) pozwoliło zastosować jeszcze jeden niekonwencjonalny patent. Napięcie ujemne czerpie się z końcówek uzwojenia anodowego, poprzez rezystory 68k. Pozwoliło to w roli rezystora ogólnego minusa wykorzystać częściowo rezystancję uzwojeń anodowych transformatora, dzięki czemu zewnętrzny rezystor ogólnego minusa ma tylko 28 omów (tworzą go dwa równolegle połączone rezystory 56R). W ten oto sposób walczyłem o każdy wolt napięcia anodowego, które w przeciwnym razie byłoby pomniejszone o kilka woltów wytraconych na zewnętrznym rezystorze ogólnego minusa, który musiałby być odpowiednio większy. Bowiem symbolicznie tylko narysowany na schemacie transformator sieciowy stanowi w rzeczywistości baterię czterech(!) lekko przerobionych i odpowiednio połączonych transformatorów TS30/1/676 (stosowanych np. w odbiorniku Kankan), przewidzianych oryginalnie do współpracy z mostkiem selenowym, toteż z lampami prostowniczymi trzeba było sięgnąć po rozwiązania szczególne. Oczywiście nie przedstawiłem tego schematu jako jedynie słuszny, lecz jako przykład nieszablonowego podejścia do problemu. Może komuś się spodoba i zechce wykorzystać go w swojej konstrukcji?
Powinienem wspomnieć wcześniej, że projekt chciałbym wykonać na oryginalnym komplecie lamp (EL84x4,ECC83x4,EF86x2,ECC82) z tego co widzę w wzmacniaczu też był użyty tranzystor TG70 który był stabilizatorem dla stosu selenowego SPS-1.
20th Century man stuck in the 21st