Kącik posiadaczy kaset audio
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Orientuje się ktoś ile było polskich decków przystosowanych do taśm metalowych? Wiem, że były szuflady Diory, M7020 ZRK, M9201 i Diora Midi MDS456/454, a czy było ich więcej?
Jak sobie radziły z takimi taśmami nowsze modele takie jak MDS502...506?
Chodzi Ci Super ANRS? Prawdę mówiąc nie spotkałem się z czymś takim.
Tak o Super ANRS
A co do Dolby S, działa świetnie, niestety tylko na 3 głowicówkach z możliwością kalibracji REC oraz BIAS ręcznie. Moim zdaniem system jest bardzo problematyczny w kompatybilności i nie pomaga nawet auto korekta toru zapisu nowoczesnych TAPE klocków.
Jest jeszcze SUPER-D Fishera, ale tego nie słyszałem nigdy.
Ale odbiegamy od tematu znacznie
Studio Standart by Fisher CR4130 mam tego decka i jest naprawde dobry, na miare Onkyo czy Kenwooda...
Faktycznie, z Telefunkenem moja pomyłka. Natomiast jakoś nie bardzo wierzę, że CNRS(-2) to wynalazek zagraniczny, a nie polski. Skoro ten układ funkcjonował wyłącznie na polskich elementach (a do montowania Dolby potrzebne są układy scalone na licencji Dolby), to nie było powodu żeby nie nazwać np. "BumCyk NR". Skoro dali logo CNRS-2, to widocznie musieli wiedzieć co zyskują (oszczędności). Nie wierzę, że licencja na CNRS(-2) była obligatoryjna nawet wtedy, gdy stosowało się własne podzespoły (a i pewno własną aplikację). Pomyłka z CNRS-2 (że niby nasi wymyślili takie zmienione logo, nie wiedząc że na Zachodzie jest też taki system) też mało prawdopodobna. W takim razie, dlaczego nic nie wiadomo o systemie np. BNRS (bo taka chyba byłaby logika alternatywnych rozwiązań do rodziny systemów Dolby)?
Co do Dolby S, to ja słyszałem że to aż 5 procesorów Dolby na kanał, oraz że olbrzymią zaletą tego systemu była świetna wsteczna kompatybilność z Dolby B (nagrania Dolby C odtwarzane w B nie brzmią najlepiej, natomiast S grany w B brzmiał tak samo jak nagrany w B).
Po doczytaniu tematu do końca, widzę że jednak zagadka z CNRS-2 się rozwiązała. Moim zdaniem, dyskusja o systemach redukcji szumów jest jak najbardziej w temacie, ponieważ redukcja szumów to domena taśm kasetowych.
Szkoda, że prawie kultowy krajowy "ghettoblaster" Condor nie posiadał kompandorowego reduktora szumów, a tylko DNL.
Na forum audiostereo są opinie, że większość niedrogich decków niby przystosowanych do taśm metalowych (przełącznik "Metal"), tak naprawdę do nich się nie nadaje z powodu niedostatecznych wartości indukcji magnetycznej w szczelinach głowic. Nie wiem jak jest np. w MDS-442, ale zwróćcie uwagę, że ten deck ma dwie szczeliny w głowicy kasującej, czego magnetofony "non Metal" nie miały. Cytat z użytkownika MaciejLK:
...presja wymogów rynku wymusiła na producentach magnetofonów, by dostosować do taśmy metalowej KAŻDY produkowany magnetofon, także te tańsze modele (nawet przenośne), powstały więc znacznie tańsze głowice typu hard permalloy - nie mające co prawda właściwości magnetycznych ani odporności na ścietanie takich jak Sendust czy amorficzne, ale dające się, z pewnym przymknięciem oka, stosować w połączeniu z taśmą metalową, pod warunkiem, że nie będzie się z generatora podawało zbyt wysokiego prądu podkładu. W efekcie większość tańszych magnetofonów, choć nominalnie dostosowanych do taśm metalowych, ma za niski dla taśm metalowych prąd podkładu, z wiadomymi efektami, i nic dziwnego, że użytkownicy nie są zachwyceni taśmami metalowymi. Ale to nie wina taśm, tylko nie do końca dostosowanych do nich magnetofonów!
Ciekawe jak długo wytrzymają nośniki magnetyczne?
Nośniki potrafią wytrzymać długo. Odpowiednio przechowywane i przewijane taśmy co jakiś czas bez problemów wytrzymują 30 lat i więcej. Mam trzy kasety oryginalnie nagrane z pierwszej połowy lat 70 i grają tak jak dawniej. Prawdą jest, że nie każdy nośnik jest taki sam. Szczególnie to widać po taśmach przechowywanych nieodpowiednio. Takie taśmy potrafią sypać nośnikiem, bo poprostu "odłazi" od podłoża.
Wszyscy opowiadają historie, to ja też opowiem.
Posiadam do dziś ponad 100 kaset, są to i 'oryginalne' i nagrywane.
Z oryginalnymi wspomnienia wiążą się ze sklepami muzycznymi, których kwestię też warto poruszyć.
Otóż nie wiem jak u Was, ale w mojej miejscowości (nie takiej małej, bo 50 tys.) ostatnio upadł ostatni z prawdziwego zdarzenia sklep muzyczny. Oczywiście nie liczę działów w hipermarketach. W czasach gdy królowały kastety sklepów tych było przynajmniej kilka, był na prawdę duży wybór, można było także zamawiać pozycje aktualnie niedostępne. W dzisiejszych czasach- albo internet, albo wspomniane hipermarkety, bo parę złotych taniej. Sam przyznaję, że dokładam do tego rękę, ale tych mitycznych sklepów mi brak.
Drugie źródło to oczywiście nagrywanie i przegrywanie. Te zakupy czystych kaset... Jakoś najbardziej utkwiły mi w pamięci, uważane za najlepsze- Basfy później przekwalifikowane na Emtec. Przegrywanie odbywało się u jakiś zapomnianych kumpli z podstawówki, którzy posiadali magnetofony dwu-kasteowe (ja niestety nie miałem), to oczekiwanie na przegranie, coś pięknego :) Oczywiście należy pamiętać, że w pewnym okresie pokazały się tanie, tandetne wierze z funkcją 'szybkiego przegrywania' (nie pamiętam jaką to nosiło nazwę) i sporo to ułatwiło sprawę.
Nagrywanie z radia, w moim przypadku głownie listy przebojów, jaka wściekłość ogarniała gdy prezenter mówił coś na początku lub przed skończeniem się utworu.
Następna sprawa dość kontrowersyjna. Nie wiem jakie macie zdanie, pewnie cześć osób inne niż ja. Uważam, że kasety były najgorszym nośnikiem z wszystkich dostępnych. Według mojej opinii, super niewygodne- to przewijanie, szukanie utworu, ile to czasu zajmowało. Z magnetofonami zawsze był jakiś problem, a to za wolno odtwarzał, a to wciągnął kasetę, często zerwał. Po kilkunastu odtworzeniach jakość diametralnie spadała. Miałem też kilka dość dziwnych przypadków, które jako chłopak kilkuletni diagnozowałem jako zbyt ciasne opakowanie kasety. Objawiało się to tym, że rolki w środku kasety nie chciały się kręcić i magnetofon nie 'miał siły' ich uciągnąć. Robiłem wtedy taką przeróbkę, że luzowałem śrubki w kasecie i między szpary plastiku wkładałem kawałki zapałek i następnie dokręcałem śrubki. Nie wiem na ile to jest sposób prawidłowy, ale myślę, że jak na chłopca 8- letniego innowacyjny, a przede wszystkim był skuteczny :)
Moi rodzice wspominają, że jak weszła era kaset to ludzie tak się ekscytowali, że wyrzucali masowo płyty winylowe, bo uważali to za przeżytek. Z dzisiejszego punktu widzenia chyba oceniamy to inaczej :)
Wracając do początku wypowiedzi. Moje ponad 100 kaset leży sobie gdzieś głęboko w szafie i czeka, być może kiedyś się tym zbiorem zainteresuję, ale już chyba bardziej z sentymentu niż z powodów funkcjonalnych lub jakościowych.
Moim pierwszym magnetofonem był bazarowy "jamnik". Kasety kupowało się również na bazarach. Były to często kasety markowe kupowane jako czyste w sklepach i nagrywane domowym sposobem. Wkładki były odbijane na ksero. Dziś ktoś może powiedzieć, że to piractwo, ale kiedyś to było na porządku dziennym. Kolejnym sprzętem uzbrojonym w magnetofon była plastikowa miniwieża Osaka z gramofonem i diodami w kolumnach. Jaki to był szpan kiedyś :) No i oczywiście funkcja High Speed Dubbing - niezastąpiona podczas kopiowania kaset. Później nastała era disco-polo i zostałem zasypany kasetami z taką muzyką. Te wszystkie bayerfule, top-one, milano czy "Ani me, ani be, ani kukryku" Smolenia (kto to pamięta :) ). Później nadeszła era CD. Jako jeden z pierwszych w klasie miałem kolejna swoją miniwieżę z odtwarzaczem CD. Ale kaset dalej używałem. Zawsze w soboty gdy była lista przebojów w radiu to siedziałem 3 godziny z palcem na przycisku nagrywania. Tak było do końca ósmej klasy podstawówki. Na koniec podstawówki dostałem kilka groszy i kupiłem swoją pierwszą wieżę segmentową Unitry ZM8000. Magnetofon wprawił mnie w zachwyt. Kasety chromowe stały się niemal codziennością. Z biegiem czasu poznawało się więcej sprzętu i często niestety lepszego od tego rodzimej produkcji. I do dzisiaj mój rozwój w sprzęcie audio zatrzymał się na kasetach. Posiadałem w swoim krótkim życiu ponad 40 decków. Większość z nich sprzedałem. Szukałem dźwięku łagodnego, pozbawionego cyfrowych naleciałości. Zapewnił to właśnie magnetofon. Dodatkowo im starszy tym lepszy. Często jak znajdę gdzieś magnetofon niekoniecznie Unitry to przynoszę go do domu i próbuję reanimować. Był taki moment, że nie miałem już miejsca na kolejne znaleziska i z żalem musiałem się pozbywać kolekcji. Na dzień dzisiejszy posiadam 4 magnetofony krajowej produkcji 2xMDS442, M9108 oraz odratowany M7008. Większą część mojej kolekcji zajmują decki japońskie choć ostatnio wszedłem w nurt vintage i kupuję magnetofony tylko i wyłącznie posiadające VU na wskaźnikach analogowych.
Samo obchodzenie się z kasetą to dla mnie rytuał. Wkładanie, przewijanie, wybór rodzaju taśmy, redukcji szumów. Bawienie się z nagrywaniem (np na lepszych deckach z ręczną kalibracją i odsłuchem "po taśmie"). Żadna płyta cd, żaden komputer czy mp3 nie da mi tyle frajdy ze słuchania muzyki co kaseta.
Idąc tym tropem dalej zakupiłem gramofon i planuję rozszerzyć kolekcję muzyki o płyty winylowe.
PS. Widocznie zostałem obdarzony w analogowe uszy, które nie tolerują cyfrowych formatów dźwięku ;).
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
Poprawiam się
Dolby C działa podobnie jak S-ANRS = S-CNRS, a CNRS-2 to jednak tylko polski patent. :)