Oczywiste błędy konstrukcyjne w sprzęcie UNITRA.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Zgodnie z wolą Admina - otwieram temat w którym będzie można przedstawiać, krytykować i w miarę możliwości wskazać drogę eliminacji błędów jakich dopuścili się konstruktorzy. Na pierwszy ogień niech pójdzie rodzina wzmacniaczy WS X03. Schematy WS 303 i WS 503 można znaleźć na:
http://www.technique.pl/mediawiki/index.php/Wzmacniacze_Foniki_o...
a konkretnie odpowiednio:
http://www.technique.pl/mediawiki/images/0/0d/WS303-WS503_-_18-a...
oraz
http://www.technique.pl/mediawiki/images/6/64/WS303-WS503_-_17al...
Wyraźniejszy schemat, szczególnie użyteczny gdy mowa jest o numeracji elementów można znaleźć pod
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic2844436.html#gallery
Sam Autor strony sugerował aby pobawić się w poszukiwanie różnic między jednym i drugim, póki co zauważyłem inne nominały bezpieczników topikowych włączonych w szereg z wyjściami głośnikowymi, odpowiednio 1,6A i 3,16A. Ale co tu w ogóle robią bezpieczniki??? To elementy nieliniowe bowiem drucik topikowy zwiększa wyraźnie swoją rezystancję wraz ze wzrostem temperatury, zanim jeszcze dojdzie do przepalenia bezpiecznika. Tym samym: nawet jeśli na wyjściu końcówki mocy (w punkcie połączenia rezystorów R170 i R169, skąd czerpany jest sygnał dla ogólnego USZ) uda się uzyskać niezniekształcone napięcie, to napięcie na głośnikach będzie zniekształcone, szczególnie przy najniższych częstotliwościach gdzie bezwładność cieplna drucika nie wyrównuje zmian temperatury. Jeżeli intencją PMT było za cenę pogorszenia zniekształceń uchronić głośniki przed wysadzeniem membran prądem stałym w razie gdyby mimo istnienia zabezpieczenia nadprądowego jeden z końcowych kadeków uległ na trwale zespawaniu kolektora z emiterem - jakim problemem było zastosowanie bezpieczników od strony zasilania (dodatniego i ujemnego), między dodatnim przewodem zasilającym a kolektorami T109 i T111, oraz przewodem ujemnym a emiterem T112 i rezystorem R168? Tak włączone bezpieczniki byłyby równie skuteczne w ochronie głośników (na to aby ochroniły tranzystory w razie zwarcia na wyjściu nie ma co liczyć podobnie jak i w oryginale, to zadanie należy do zabezpieczenia nadprądowego), a nie przyczyniałby się do zwiększenia zniekształceń, przynajmniej póki dodatkowy spadek napięcia na bezpiecznikach nie sprawi że dojdzie do nasycenia tranzystorów końcowych oraz sterującej pary komplementarnej. Wybrano jednak błędny sposób włączenia bezpieczników z bezmyślności, czy dlatego że dwa dodatkowe bezpieczniki na wzmacniacz to już byłoby ponad kieszeń klienta? :-> No, chyba że chodziłoby o bezpieczniki audiofilskie, kierunkowe bo z jednym kapslem złoconym a drugim rodowanym, pakowane w indywidualne, miękko wyściełane etui. Ich cena dorównać może cenie całego wzmacniacza, oczywiście nie wliczając w to ceny audiofilskich kabli głośnikowych i zasilających.
Drugim równie jaskrawym babolem jest włączenie diody D103 w szereg z rezystorem R181, wchodzącym w skład dynamicznego źródła prądowego "bootstrap" obciążającego stopień sterujący. W imię czego??? Taka dioda byłaby do przyjęcia gdyby amplituda napięcia na wyjściu wzmacniacza była ustalona, np. w generatorze laboratoryjnym lub stopniu końcowym odchylania pionowego OTV. Gdy zaś wzmacniacz ma służyć do wzmacniania sygnału muzycznego lub słownego - przesuwa ona punkt pracy stopnia sterującego (T108): dla silniejszych sygnałów średni prąd kolektora wzrasta. Taki zabieg stosowano w początkach istnienia techniki tranzystorowej w celu oszczędzania baterii, w szczególności w stopniu końcowym radyjka "Eltra", póki nie zastąpił jej "Koliber"gdzie dławikowy stopień końcowy z jednym tranzystorem i ruchomym punktem pracy został zastąpiony dwutranzystorowym stopniem przeciwsobnym w klasie AB, gdzie przesuwanie punktu pracy było do niczego niepotrzebne. I we wzmacniaczach WS X03 potrzebne było ono jak dziura w moście: uzyskana w ten sposób oszczędność prądu przy małym poziomie sygnału jest niemal niemierzalna, za to pojawiają się we wzmacniaczu stany nieustalone w następstwie sterowania sygnałem o zmieniającej się warotości szczytowej. To nieporównanie gorzej niż "stany nieustalone" których tak się obawiają zwolennicy galwanicznego sprzężenia całefgo toru audio od wejścia po głośnik, a które pojawić się mogą jedynie na krótko po włączeniu zasilania, względnie w razie przesterowania wzmacniacza zbyt silnym sygnałem. Mówi się że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, tymczasem ktoś kto wtrynił diodę do bootstrapu popisał się nie tylko nadgorliwością, ale i kompromitującą głupotą.
Tak więc Użytkownikom tej grupy sprzętu można polecić zwarcie niepotrzebnych diod (w obu kanałach) kawałkiem drutu, i przeniesienia bezpieczników topikowych do zasilania, choć to drugie będzie nieco trudniejsze, i będzie wymagało zwiększenia ich liczby o 2.
Na razie wystarczy. Zapraszam do dyskusji, może podobnych kfiatków uda się znaleźć więcej?
Polaczono #1
Już po wysłaniu powyższego posta doczytałem się w źródłowym temacie, że poza WS-303 i WS-303 produkowano także WSH-303, i o nim była także mowa.
https://unitraklub.pl/webfm_send/729
Ten wzmacniacz mimo podobnego oznaczenia różni się od pozostałych dwóch bardzo wyraźnie: zastosowano pełnokomplementarną końcówkę mocy, a fatalna dioda wyleciała wraz z całym bootstrapem. Zastąpiło go źródło stałoprądowe; przy okazji dodano też źródło prądowe zasilające wejściowy stopień różnicowy. To oczywiście krok we właściwą stronę, niestety drugi podstawowy błąd popełniony w WS-303 i WS-503, mianowicie bezpiecznik topikowy w szereg z wyjściem głośnikowym - pozostał.
Moją intencją nie było rozdrabnianie się czy quasi-komplementarna końcówka WSH-205 była gorsza od pełnokomplementarnej WSH-303, czy też utyskiwanie że w żadnym ze wzmacniaczy o których była dotąd mowa w niniejszym temacie nie miał zwierciadła prądowego w obciążeniu wejściowego stopnia różnicowego (bo trudno uważać powyższe za błąd konstrukcyjny, jeżeli już to za niekoniecznie uzasadnione uproszczenie konstrukcji) tylko napiętnowanie rażących błędów, które nie miały prawa znaleźć się we wzmacniaczu. Dioda w bootstrapie w rodzinie WS-303, WS-403 i WS-503 jest tego przykładem: ciekawe czy to wymysł PMT czy może podpowiedź ze strony Francuzów dla których ten sprzęt produkowano? Bezpiecznik w przewodzie głośnikowym to babol niemal tak samo kompromitujący, i spotykało się go częściej, bo poza rodziną WS-X03 oraz WSH-303 także w Trawiacie WS-301S. Końcówka tej ostatniej
https://unitraklub.pl/node/419
bardzo zresztą przypomina Zodiaka
https://oldradio.pl/foto_schematy/00913_101213092622_Zodiak.gif
z której wydłubano ogranicznik prądowy, i zastąpiono bezpiecznikiem. Ciekawe w imię czego.
Bezpiecznik w przewodzie głośnikowym to babol niemal tak samo kompromitujący, i spotykało się go częściej, bo poza rodziną WS-X03 oraz WSH-303 także w Trawiacie WS-301S.
Na szybko znalezione jeszcze w:
- AT9100
- AWS303 Tosca
- AWS504 Tosca 2
- DSH302A/303A Merkury
- WS318, WS418
- WS354
i zapewne wielu innych.
pozdrawiam
Grzesiek
Nie zmienia to jednak faktu, że to złe rozwiązanie. Dlaczego - napisałem już w pierwszym poście. Chyba że odwieczny użytkownik jednego z w/w wzmacniaczy przyzwyczaił się do takiego swoistego fuzza jaki wnosi bezpiecznik (co prawda z mniejszym udziałem wysokich harmonicznych, powstających przy twardym obcinaniu sygnału w prawdziwych gitarowych układach fuzz), i przestało mu to przeszkadzać.
Przy takim poziomie głośności z jakim ja przez wiele lat eksploatowałem WS354 (a byłem znacznie młodszy i na uszy nie narzekałem) żadnego fuzza nie słyszałem, uwierz mi. W tym sprzęcie było dużo więcej poważniejszych "punktów zapalnych" niż ten nieszczęsny bezpiecznik.
pozdrawiam
Grzesiek
Bo tak jak napisałem: to raczej "miękkie" zniekształcenia, o niedużej zawartości wysokich harmonicznych, w dodatku występujące głównie w dole pasma, zatem w miarę dobrze tolerowane przez słuch (mocno wysterowany GDN wnosi podobne zniekształcenia, wskutek nieliniowości zawieszeń, pneumatycznego nie wyłączając), w przeciwieństwie do np. zniekształceń skrośnych powstających przy zbyt małym prądzie spoczynkowym (te słychać wyraźnie i brzmią bardzo przykro, tak jakby piasek dostał się do głośnika). W końcu, w dobie wzmacniaczy lampowych zwykle podawało się moc wyjściową przy THD=10% i o dziwo, dawało się tego jeszcze słuchać. We wzmaciaczach tranzystorowych takie zniekształcenia są nie do przyjęcia (mimo że jeszcze przez wiele lat uparcie trzymano się tej granicy), właśnie z powodu dużej zawartości wysokich harmonicznych, podczas gdy we wzmacniaczach lampowych dominowała druga i trzecia.
A które wady wzmacniacza WS354 uważasz za "punkty zapalne"? Tam są jakieś hybrydy, więc bez znajomości szczegółowego ich schematu trudno mi się wypowiedzieć.
A które wady wzmacniacza WS354 uważasz za "punkty zapalne"? Tam są jakieś hybrydy, więc bez znajomości szczegółowego ich schematu trudno mi się wypowiedzieć.
A choćby "korektor" graficzny. Ja mam wersję z dyskretnym stopniem mocy.
pozdrawiam
Grzesiek
P.S. Po szybciutkim przejrzeniu sieci zauważyłem, że np. firma Fisher w wielu modelach swoich wzmacniaczy również stosowała bezpieczniki na wyjściach głośnikowych MIMO stosowania przekaźników zabezpieczających.
A choćby "korektor" graficzny.
Rzeczywiście, wzmacniacze 741 w zastosowaniach audio to śmiech na sali. Ale tylko takie wtedy produkowało CEMI, a klient miał być dumny że w ogóle są. Na to by w korektorach użyć NE542 (takich jak w korektorze RIAA) nie byłoby go już stać.
Ja mam wersję z dyskretnym stopniem mocy.
Tam widzę nie tyle błędy, co poważną niekonsekwencję. Do końcówki pełnokomplementarnej pasowałoby raczej źródło stałoprądowe a nie bootstrap (szczęście że tym razem bez diody!), który w przypadku stopnia quasi-komplementarnego ma pewną zaletę, pozwala zmniejszyć straty napięcia o jedno napięcie złączowe w porównaniu ze źródłem stałoprądowym. Tym bardziej że w WS354 straty te są i tak masakryczne, za sprawą kaskodowego stopnia sterującego. A korzyść z zastosowania kaskody jest i tak problematyczna, skoro wstawili tradycyjnie duży kondensator korekcji millerowskiej (C707-47pF). Zastosowali (wreszcie!) zwierciadło prądowe we wzmacniaczu różnicowym ale nie próbowali nawet zwiększyć jego odporności na przesterowanie przy pomocy rezystorów rzędu emiterowych 100 omów, co przy okazji pozwoliłoby osłabić psującą SR korekcję millerowską a może w ogóle ją wyeliminować. Jeszcze bardziej podejrzanie wyglądają kondensatory 100pF między bazami a kolektorami BD385 i BD396, psujące im fT. Zapewne płytka drukowana nieszczególnie im wyszła, toteż uciekli się do takiej łataniny aby się toto nie wzbudzało. Może prościej było użyć wolniejszych tranzystorów starszej generacji, np. 2N3055 w układzie quasi-komplementarnym? Ale to wymagałoby większej ingerencji w układ, zatem zamieciono problem pod dywan.
P.S. Po szybciutkim przejrzeniu sieci zauważyłem, że np. firma Fisher w wielu modelach swoich wzmacniaczy również stosowała bezpieczniki na wyjściach głośnikowych MIMO stosowania przekaźników zabezpieczających.
Pewnie wzorowała się na innej renomowanej firmie, i pragnęła być nie gorsza. Przekaźniki zaś też wnoszą zniekształcenia (choćby z powodu mikrofonowania podatnych na drgania w silnym polu akustycznym zestyków) i również dla nich bardziej właściwym miejscem byłyby kolektory tranzystorów końcowych (od strony zasilania) a nie przewód głośnikowy. A elektroniczne zabezpieczenie przeciwzwarciowe tam było, czy też nie, tak jak nie ma go w WS354, mimo że nie pożałowali tych dwóch tranzystorków w budżetowym Zodiaku?
Na to by w korektorach użyć NE542 (takich jak w korektorze RIAA) nie byłoby go już stać.
Nie wiem, czy było by to najszczęśliwsze rozwiązanie. NE542 to nie wzmacniacz operacyjny.
pozdrawiam
Grzesiek
No jakże nie?
https://pdf1.alldatasheet.pl/datasheet-pdf/view/132118/ETC1/NE54...
Czego mu właściwie brakuje: ma wysokie wzmocnienie w otwartej pętli, i wejście różnicowe. Wprawdzie wyposażyli go w polaryzację wejścia nieodwracającego (aby łatwo było go zasilać z pojedynczego napięcia dodatniego), ale nie ma przeszkód aby użyć go w konfiguracji odwracającej gdy takowa jest potrzebna (np. w korektorze graficznym): wystarczy umasić wejście nieodwracające kondensatorem a wchodzić przez sieć RC na odwracające. Fakt że pewnie nie będzie miał takiej obciążalności wyjścia jak 741, ale stopień końcowy w klasie A jest bardzo cenny w zastosowaniach audio. Podobnie jak szerokie pasmo oraz niemały SR. Dużo gorzej byłoby w podobnej roli wykorzystywać UL1321, bowiem miał on scalone elementy USZ, w wielu zastosowaniach niepotrzebne a często przeszkadzające.
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »
Tylko że WSH 303 to Diora, a nie Fonika. Omawianie go powinno nastąpić w pakiecie WSH 205 - WSH 303 - WS 301S żeby to miało jakikolwiek sens.