Oczywiste błędy konstrukcyjne w sprzęcie UNITRA.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Czy możesz wskazać schemat takie wzmacniacza, który jest najbliższy temu, o którym piszesz? Czyli twój ideał. Z polskich konstrukcji wynika, że nie było takiego :)
Niestety niemal na pewno tak. Najbardziej rozbudowaną końcówkę mocy miał chyba WS534, ale zawierała ona pewne rozwiązania wątpliwej wartości o której pisałem. Przedstawicieli pierwszej szkoły (wzmacniaczy o małych zniekształceniach w otwartej pętli) należy szukać wśród konstrukcji fińskiego profesora Matti Otala. Przykład pierwszy z brzegu:
https://www.diyaudio.com/community/threads/electrocompaniet-how-...
Jest tu symetryczny tor wzmacniający od wejścia do wyjścia (dzięki lustru prądowemu w stopniu sterującym, rezystory w emiterach kolejnych stopni linearyzujące wykładniczą z natury charakterystykę złącz emiterowych, wreszcie rezystory równoległe (R26 i R27) uniezależniające wzmocnienie prądowe komplementnarnego wtórnika końcowego od bet tranzystorów. Jedyna korekcja opóźniająca (R6C1) znajduje się na wejściu, dzięki czemu nie ogranicza szybkości narastania sygnału na wyjściu. Aby wyeliminowanie najczęściej stosowanej korekcji millerowskiej w stopniu sterującym okazało się możliwe - zastosowano kompensację przesunięć fazowych we wszystkich trzech stopniach różnicowych, za pomocą małych kondensatorów włączonych między emiterami. Inne tego rodzaju konstrukcje zawierają np. wejściowy stopień różnicowy w układzie kaskodowym, co ma na celu zwiększenie tłumienia sygnału wspólnego.
Chętnie się powzoruję na dobrym schemacie i powprowadzam u siebie zmiany. Oczywiście nie chodzi o przecudowanie, że w miejscu 1 tranzystora musi być wstawione 10 tranzystorów, tylko mimo prostoty układ będzie spełniał te wszystkie założenia minimalizujące zniekształcenia.
Wychodząc z powyższego założenia zmodyfikowałem kultowy układ wzmacniacza z MT:
https://mlodytechnik.pl/files/kfp/78-nw-06-wzmacniacze_duzej_moc...
przytaczany też w książce Feszczuka, jako opracowanie firmy Philips. Celem modyfikacji było spełnienie warunków dla drugiej kategorii wzmacniaczy (duża szybkość i silne USZ). W tym celu zastosowałem źródło prądowe w zasilaniu a lustro prądowe w obciążeniu wejściowego stopnia różnicowego. Prąd tego stopnia zwięszyłem z ułamków mA do ok. 1mA na każdy z tranzystorów. Podkówkę w emiterach zastąpiłem dwoma rezystorami po 100 omów, a elektrolit spinający emitery zastąpiłem kondensatorem ceramicznym w okolicach 100pF. Oczywiście włączyłem między bazy dwójnik RC, wzorem poprzednio omawianego wzmacniacza. W stopniu sterującym (T4) zastąpiłem BC211 przez BF258 o znacznie mniejszej pojemności zwrotnej. Oczywiście taka zamiana ma sens wyłącznie wtedy jeśli uda się wyeliminować C6, co w tym przypadku okazało się możliwe. Z racji zastosowania lustra prądowego wyleciał oczywiście R8, dodałem natomiast rezystor włączony między masę a punkt połączenia diod D1 i D3 aby spolaryzować D3 w kierunku przewodzenia a tym samym zapobiec ucieczce sygnału przez D2 co mogłoby powodować dodatkowe zniekształcenia. Wszelkie powyższe zabiegi niechybnie nie pozwoliłyby jednak zrezygnować z korekcji millerowskiej, gdybym nie zastąpił końcowych dwuenek szybkimi tranzystorami z niejednorodną bazą BDY58 o fT=10MHz, a więc o niemal rząd wielkości większej w porównaniu z typowymi tranzystorami audio wykonywanymi technologią epitaksjalnej bazy. Stąd musiałem pogodzić się z konfiguracją quasi-komplementarną. Za to dzięki dużej becie tranzystorów końcowych, która nie maleje ze wzrostem prądu kolektora jak przy jednorodnej bazie do wysterowania BDY58 okazały się wystarczające parowane i selekcjonowane na UC0 > 50V tranzystory BC211/BC313 z założonymi gwiazdkami. Z zabezpieczenia termicznego na wejściu (T1) zrezygnowałem, zachowałem natomiast mostkowy układ zabezpieczenia pzwar. reagujący nie tyle na prąd wyjściowy co impedancję obciążenia.
Równie istotny jak powyższe schematowe zmiany jest zwarty montaż. Szczególnie szkodliwe są długie pyty kabli łączące płytkę końcówki mocy z tranzystorami końcowymi, często umieszczane na radiatorze stanowiącym zarazem tylną ściankę. Przez te przewody płyną silnie odkształcone prądy (ze względu na pracę w klasie AB) i pasożytnicze reaktancje wprowadzają nowe odkształcenia typu drgań gasnących które nie kompensują się już w obciążeniu. Aby tego uniknąć - wlutowałem wyprowadzenia BDY58 od strony druku. Znajdujący się między płytką a obudowami tranzystorów mocy radiator połączony jest z masą i skutecznie ekranuje końcowe tranzystory od czułej płytki. O słuszności zastosowanych rozwiązań niech świadczy następujący incydent: z niecierpliwości postanowiłem uruchomić końcówki mocy bez radiatorów, oczywiście pilnując aby BDY58 nie zdążyły się rozgrzać. Niby nic nienormalnego się nie działo, poza tym że na wyjściu występowała składowa stała na poziomie kilkudziesięciu mV która nie dawała się skompensować doborem rezystotrów emiterowych w stopniu różnicowym. W pewnej chwili zorientowałem się że grzeje się mocno rezystor w obwodzie Zobla dołączonym do wyjścia. Oscyloskop wykazał wzbudzenie się wzmacniacza na 1MHz. Brak ekranującego radiatora sprawił że sprzęgła się połączona z wyjściem obudowa T11 ze znajdującymi się akurat pod nią ścieżkami wejścia wzmacniacza. Po założeniu radiatorów wzbudzenie znikło, i znikła też szczątkowa składowa stała na wyjściu. Tego rodzaju przygoda w typowym wzmacniaczu na wolnych tranzystorach zwykle miewa niszczące skutki. Podobnie, przy dalszych próbach bezkarnie uchodziły wzbudzenia na wysokich częstotliwościach w stopniach przedwzmacniacza dołączonego do wejścia końcówek mocy.
Zniekształcenia wprowadzane przez bezpiecznik w szeregu z głośnikiem rozumiem, że będą liniowe? Czyli w taki zwiększania amplitudy sygnału wyjściowej, bezpiecznik wraz z impedancją głośnika będzie robił za dzielnik napięcia i sygnał będzie przysiadał?
Taka kompresja sygnału będzie występować dla częstotliwości dostatecznie wysokich, gdy drucik ma wystarczającą bezwładność aby jego chwilowa temperatura była bliska średniej.
Czy o jakieś inne zniekształcenia chodzi?
Chodzi głównie o zniekształcenia przy niskiej częstotliwości sygnału, gdy temperatura drucika zmienia się w jego rytm (maksimum osiąga w szczytach, minimum - podczas przejścia przez zero) a równocześnie prąd wyjściowy osiąga znaczne wartości. Powoduje to spłaszczenie szczytów, a więc zupełnie już klasyczne zniekształcenia nieliniowe. Z harmonicznymi oraz produktami intermodulacji, co prawda głównie niskich rzędów nieparzystych. Dlatego umieszczenie bezpiecznika w przewodzie głośnikowym uważam za błąd, tym bardziej że z tym samym skutkiem ale bez wprowadzania zniekształceń można było włączyć dwa bezpieczniki od strony zasilania. Dokładnie tak jak to zrobiono w Radmorze (jak widać, i dzieła PMT jest czasem za co pochwalić ;-)) który od konstrukcji Philipsa różni się praktycznie tylko brakiem zabezpieczenia termicznego oraz pzwar:
http://hobby-elektronika.eu/audio/pdf/radmor5102.pdf
ale oczywiście nie ma ulepszeń jakie wprowadziłem.
Tomku, mówię "sprawdzam"!
W wolnej chwili stworzę stanowisko do pomiaru bezpieczników. Planuję Wykorzystać mostek RLC, zmrażacz i stację hot-air by sprawdzić statyczne zmiany rezystancji w bardzo szerokim zakresie temperatur, a następnie użyję możliwie dokładnego miliwoltomierza by sprawdzić jak duża jest ta rzekoma nieliniowość zmiany spadku napięcia w funkcji prądu przewodzenia. Użyję w tym celu nowych bezpieczników chińskich, markowych (ESKA, Littlefuse) oraz to co znajdę "z epoki". Porównam szklane i ceramiczne.
Nie mam niestety "audiofilskich", może ktoś zechce użyczyć takich do testów, gwarantuję nie przekraczać prądów znamionowych.
Spróbuję oszacować jak zmiana rezystancji bezpiecznika może wpływać na obwód gdzie sumaryczne wartości rezystancji (impedancji) tj. wyjściowa wzmacniacza, styków terminali i ewentualnego przełącznika wyjść, kabli połączeniowych, i kolumn głośnikowych zamyka się w zakresie 4-10 omów.
Dokonam porównania, jak zmienia się rezystancja rezystorów emiterowych w funkcji temperatury i możliwego ich wpływu na nieliniowość tego oczka ze szczególnym uwzględnieniem bezwładności cieplnej, a konkretnie różnicy tej bezwładności.
Do wykonania tego eksperymentu powstrzymam się od skomentowania wpływu bezpiecznika na zniekształcenia typu "fuzz" jakie podpowiada mi intuicja.
Proszę tylko o podpowiedź, czy na wyjściach były stosowane bezpieczniki szybkie czy zwłoczne?
Tomku, mówię "sprawdzam"!
Spróbuję oszacować jak zmiana rezystancji bezpiecznika może wpływać na obwód gdzie sumaryczne wartości rezystancji (impedancji) tj. wyjściowa wzmacniacza, styków terminali i ewentualnego przełącznika wyjść, kabli połączeniowych, i kolumn głośnikowych zamyka się w zakresie 4-10 omów.
Może zacznij od lekkiego podgrzania cewki głośnika niskotonowego, tam lwia część mocy całego obwodu zamienia się w ciepło. Miedź ma dość wysoki współczynnik temperaturowy 3200ppm/*C.
Sama cewka ma dość dużą bezwładność cieplną, ale to co jest pomiędzy jej zwojami a przyłączami głośnika to chyba można porównać z bezpiecznikiem zwłocznym 10A.
Drut kilkuamperowego bezpiecznika jest dość krótki (20mm) i zwykle lutowany do kapselków, więc też jakoś odprowadza ciepło od prądu dużo poniżej znamionowego. Warto jeszcze pomyśleć o rzeczywistych prądach stopienia tego drucika (x1,8...x3 I zn) i także istniejącej jego bezwładności cieplnej.
Na krecikową intuicję wynik tych pracochłonnych testów będzie taki, że udział bezpiecznika w generowaniu zniekształceń amplitudiowych w całym obwodzie jest pomijalny.
Za to nie jest pomijalny inny czynnik w tym obwodzie, którego wpływ zaprowadził wiele wzmacniaczy do serwisu lub na śmietnik. Sam niedawno biedziłem się z takim, na którym poległy serwisy. Okresowo pojawiające się zniekształcenia były rażąco słyszalne.
I do tego Kolega Tomek się nie przyczepił ? Tu miałby bezsporną słuszność, a i pożytek z tego mógłby być dla wielu użytkowników ;-).
Tomku, mówię "sprawdzam"!
W wolnej chwili stworzę stanowisko do pomiaru bezpieczników. Planuję Wykorzystać mostek RLC, zmrażacz i stację hot-air by sprawdzić statyczne zmiany rezystancji w bardzo szerokim zakresie temperatur
Obawiam się że szklana oprawka (oraz klej) może nie wytrzymać nagrzewania do temperatury jaką osiąga drucik tuż przed stopieniem. A w zakresie zmian temprwatury np. -50 st.C - +100 st.C zmiany rezystancji wielkie nie będą.
a następnie użyję możliwie dokładnego miliwoltomierza by sprawdzić jak duża jest ta rzekoma nieliniowość zmiany spadku napięcia w funkcji prądu przewodzenia
I tak bym sobie to wyobrażał: zdjąć tylko zależność spadku napięcia na bezpieczniku w funkcji prądu celem sprawdzenia na ile odbiega ona od proporcjonalności, i dla jakich prądów odstępstwo staje się już wyraźne. Oczekuję że wystąpi to dla prądów dość już zbliżonych do znamionowego prądu bezpiecznika, bowiem ma wówczas uruchomić się mechanizm lawinowy: wzrost temperatury wywołany przepływem prądu zwiększa rezystację drutu wskutek czego przy nie zmieniającym się już prądzie wzrośnie moc nagrzewająca drut, jego temperatura a tym samym wydzielająca się moc wzrośnie jeszcze bardziej, aż się stopi.
Spróbuję oszacować jak zmiana rezystancji bezpiecznika może wpływać na obwód gdzie sumaryczne wartości rezystancji (impedancji) tj. wyjściowa wzmacniacza, styków terminali i ewentualnego przełącznika wyjść, kabli połączeniowych, i kolumn głośnikowych zamyka się w zakresie 4-10 omów.
Podejrzewam że rezystancja zimnego (tj o temperaturze pokojowej) bezpiecznika będzie zauważalna na tle wszystkiego co wymieniłeś, może z wyjątkiem samego głośnika.
Dokonam porównania, jak zmienia się rezystancja rezystorów emiterowych w funkcji temperatury i możliwego ich wpływu na nieliniowość tego oczka ze szczególnym uwzględnieniem bezwładności cieplnej, a konkretnie różnicy tej bezwładności.
Jest zasadnicza różnica między rezystorami emiterowymi a bezpiecznikiem: te pierwsze objęte są pętlą USZ które zredukuje ewentualne powstające na nich zniekształcenia, bezpiecznik zaś - nie jest, przynajmniej w omawianych wyżej wzmacniaczach Unitra. Zniekształceń jakie wygeneruje bezpiecznik nie zredukuje już nic.
Proszę tylko o podpowiedź, czy na wyjściach były stosowane bezpieczniki szybkie czy zwłoczne?
Zdecydowanie szybkie. Wg niektórych miały one także chronić tranzystory końcowe w razie zwarcia przewodów głośnikowych, nie bardzo jednak wierzę w ich skuteczność w powyższej roli. Tranzystory ulegają zniszczeniu w czasie liczonym w mikrosekundach, bezpieczniki szybkie natomiast - w milisekundach. Ochronić mogą jedynie głośnik niskotonowy, gdy jeden z tranzystorów końcowych jest już zespawany i puszcza na wyjście pełne napięcie z zasilacza.
Może zacznij od lekkiego podgrzania cewki głośnika niskotonowego, tam lwia część mocy całego obwodu zamienia się w ciepło. Miedź ma dość wysoki współczynnik temperaturowy 3200ppm/*C.
Sama cewka ma dość dużą bezwładność cieplną, ale to co jest pomiędzy jej zwojami a przyłączami głośnika
Masz na myśli elastyczną plecionkę między końcówkami drutu w cewce a końcówkami lutowniczymi głośnika? Ona nie tylko ma na ogół kilkakrotnie większy przekrój niż drut cewki, ale nie jest tak jak on skoncentrowana w jednym miejscu, lecz przeciwnie: ma bardzo dobry kontakt z otoczeniem toteż nie wyobrażam sobie aby nagrzewała się w znaczącym stopniu.
to chyba można porównać z bezpiecznikiem zwłocznym 10A.
Ale takich się w szereg z wyjściem wzmacniacza nie stosuje. Ile miał WS-503, ZTCP 3,16A?
Drut kilkuamperowego bezpiecznika jest dość krótki (20mm) i zwykle lutowany do kapselków, więc też jakoś odprowadza ciepło od prądu dużo poniżej znamionowego.
Rzecz jednak w tym że działanie bezpiecznika polega właśnie na nagrzewaniu się drutu, jeżeli nie w pobliżu odprowadzających ciepło kapselków to pośrodku.
Warto jeszcze pomyśleć o rzeczywistych prądach stopienia tego drucika (x1,8...x3 I zn) i także istniejącej jego bezwładności cieplnej.
Z kolei unika się stosowania zbyt dużych zapasów obciążalności, jeżeli chce się ograniczyć rozmiary zniszczeń w razie awarii.
Na krecikową intuicję wynik tych pracochłonnych testów będzie taki, że udział bezpiecznika w generowaniu zniekształceń amplitudiowych w całym obwodzie jest pomijalny.
Coś mi jednak świta że nie tak dawno wykonywane były stosowne pomiary, z których wyniknąć miało że problem zniekształceń wywoływany przez bezpieczniki w obwodzie głośnika wyimaginowany nie jest. Jak na razie wykonawca tych prób milczy, mimo że wykazał się taką nadgorliwością doszukując się drastyczngo spadku napięcia pod obciążeniem w zasilaczu ZK140T, nie mając ku temu żadnych podstaw poza nadmiernie wybujałą wyobraźnią.
Za to nie jest pomijalny inny czynnik w tym obwodzie, którego wpływ zaprowadził wiele wzmacniaczy do serwisu lub na śmietnik. Sam niedawno biedziłem się z takim, na którym poległy serwisy. Okresowo pojawiające się zniekształcenia były rażąco słyszalne.
I do tego Kolega Tomek się nie przyczepił ? Tu miałby bezsporną słuszność, a i pożytek z tego mógłby być dla wielu użytkowników ;-).
Ujawnisz rozwiązanie tej zagadki? ;-) Może masz na myśli fałszywe, przedwczesne zadziałania ogranicznika (szczególnie mostkowego, wrażliwego nie tylko na spadek modułu impedancji ale i przesunięcia fazy między napięciem a prądem w zespole głośnikowym)? Mnie one też swego czasu napsuły krwi, a objawiały się ostrymi strzałami w głośniku towarzyszącymi głośnym fragmentom utworu, a przypominającymi silne wyładowania elektrostatyczne. Aż dzięki czy to intuicji, czy to czystemu przypadkowi uświadomiłem sobie że głośnik ten, mianowicie goły GDS15/15 nie ma niczego co kompensowałoby jego pasożytniczą indukcyjność, np. gałęzi wysokotonowej która towarzyszyłaby barzo podobnemu głośnikowi GDN16/15. Zbocznikowałem zatem głośnik obwodem Zobla złożonym z kondensatora w okolicach 1uF (normalnie ma on 0,1uF) oraz rezystora 8,2 oma, czyli mniej więcej tyle ile miał głośnik. Trzaski ustąpiły jak ręką odjął! Odtąd bardzo dbam o to aby używane przeze mnie zespoły głośnikowe miały wyrównaną impedancję w funkcji częstotliwości, skoro szkodliwy może okazać się nie tylko jej spadek poniżej wartości znamionowej, ale także jej wzrost, jak to było właśnie w przypadku GDS16/15. Wyrównanie modułu impedancji sprawia że odchyłki fazy maleją do nieszkodliwych wartości. Co prawda impedancja głośnika rośnie także w okolicach rezonansu mechanicznego, jak dotąd jednak nie stwierdziłem aby mogła ona przedwcześnie uruchamiać ogranicznik, toteż jej nie kompensuję, choć potrafiłbym to w razie potrzeby zrobić. Może w należycie stłumionym GDN nie rośnie ona tak gwałtownie aby towarzyszące temu wzrostowi przesunięcia fazy przekroczyły krytyczną wartość, podczas gdy w GDS16/15 cechującym się dużą indukcyjnością pasożytniczą osiągały on niemal 90st przy kilku kHz?
Za to nie jest pomijalny inny czynnik w tym obwodzie, którego wpływ zaprowadził wiele wzmacniaczy do serwisu lub na śmietnik. Sam niedawno biedziłem się z takim, na którym poległy serwisy. Okresowo pojawiające się zniekształcenia były rażąco słyszalne.
I do tego Kolega Tomek się nie przyczepił ? Tu miałby bezsporną słuszność, a i pożytek z tego mógłby być dla wielu użytkowników ;-).Ujawnisz rozwiązanie tej zagadki? ;-) Może masz na myśli fałszywe, przedwczesne zadziałania ogranicznika (szczególnie mostkowego, wrażliwego nie tylko na spadek modułu impedancji ale i przesunięcia fazy między napięciem a prądem w zespole głośnikowym)?
Nie, nie to mam na myśli.
A pomiędzy przyłączami głośnika a cewką jest jeszcze coś prócz linek elastycznych. Te dobrze się chłodzą i mają spory przekrój, więc nie o nich mogła być mowa.
[...] od prądu dużo poniżej znamionowego.
Rzecz jednak w tym że działanie bezpiecznika polega właśnie na nagrzewaniu się drutu
Nie dostrzegasz tu pewnej sprzeczności ? Nagrzewanie nagrzewaniu nierówne.
A pomiędzy przyłączami głośnika a cewką jest jeszcze coś prócz linek elastycznych. Te dobrze się chłodzą i mają spory przekrój, więc nie o nich mogła być mowa.
A co tam może jeszcze być? Końcówki drutu którą nawinięto cewkę ale znajdujące się poza nią, do których lutowane są linki elastyczne? Czyżby zdarzały się przypadki odlutowania się tych linek wskutek nagrzewania się cienkiego drutu? Takie rzeczy chyba tylko w mocno przewatowanych głośnikach, np. 200W przy 20cm średnicy. Tylko jak może to zaszkodzić wzmacniaczowi który jest na tyle stabilny że nie wzbudza się przy odłączonym obciążeniu?
[...] od prądu dużo poniżej znamionowego.
Rzecz jednak w tym że działanie bezpiecznika polega właśnie na nagrzewaniu się drutu
Nie dostrzegasz tu pewnej sprzeczności ? Nagrzewanie nagrzewaniu nierówne.
Nie przemawia do mnie założenie zawarte w pierwszej części Twojej wypowiedzi. w takim np. WS-503 są bezpieczniki 3.15A, moc wyjściowa wynosi 45W na obciążeniu 8 omów. Daje to 2,37A rms prądu w bezpieczniku, ale jego szczytowa wartość dla sygnału sinusoidalnego, w tym także o niskich częstotliwościach w okolicach 150Hz wyniesie już 3,35A, zatem nie może być mowy o tym że prąd będzie dużo mniejszy od znamionowego.
Nagrzewanie od szczytowej ? A jaka jest jedna z definicji wartości skutecznej sinusa (prócz tej z trygonometrii) ? W podstawówce było, że to taka, która wydzieli tę samą ilość ciepła, co taka sama przy prądzie stałym.
Więc nie naciągaj z tą szczytową...
Nagrzewanie od szczytowej ? A jaka jest jedna z definicji wartości skutecznej sinusa (prócz tej z trygonometrii) ? W podstawówce było, że to taka, która wydzieli tę samą ilość ciepła, co taka sama przy prądzie stałym.
Więc nie naciągaj z tą szczytową...
W tym miejscu stosuje się bezpieczniki szybkie, a jeżeli owa wartość szczytowa potrwa kilka ładnych milisekund, to może ona w tym krótkim czasie rozgrzać drucik już poważnie, że nawet jeśli ten nie zdąży się stopić, to wzrost rezystancji stanie się już zauważalny.
Dążenie do doskonałości przypomina mi film "Żony ze Stepford".
Te idealne żony nie spełniły finalnie oczekiwań. To samo będzie z idealnym wzmacniaczem. KAŻDY dźwięk przepuszczony przez taki wzmacniacz będzie jak zniekształcenie. Ostatnim stadium będzie kaftan i hydroterapia dla właściciela takiego idealnego wzmacniacza, bo ZAWSZE coś będzie przeszkadzało. Jestem zwolennikiem brzmienia poprawnego, ale nie szukam drugiej dziury w tyłku, tylko słucham muzyki. Jak ktoś ustawia korektor w kształt litery V, to jest JEGO sprawa, to ON tak chce słuchać muzyki i tyle. Powtórzę jak mantrę to co napisałem już kilkukrotnie, sprzęt Unitry jest sprzętem poniżej klasy średniej i NIC tego nie zmieni. Można coś poprawić, coś ulepszyć, ale bez przesady. Zawsze miałem jakiś sprzęt Unitry, no może poza magnetowidem i TV w pewnym momencie. Teraz mam sprzęty różnych firm, Unitra też jest i jej brzmienie BEZ POPRAWIANIA uważam za wystarczająco dobre. Nie mam sali odsłuchowej ze ścianami wytłumionymi akustycznie. Nie mam też audio, moto, agd itp filskiego zboczenia. Bo zamiast słuchać muzyki, oglądać filmy i programy, różnego rodzaju file patrzą jak coś brzdęknie albo film ma jakiś dziwny poziom bieli. Ogarnijta się ludziska, bo dubla nie będzie. Życie jest fajne, ale tylko jedno i szkoda czasu na głupoty. Tomku, mam do Twojej wiedzy duży szacunek, ale jak napisał Krecik we wpisie #19 "O, tu jest źle, trzeba to zrobić tak a tak. Sam zrobiłem, sprawdziłem przez pół roku męczenia katorżniczą eksploatacją, jest ok. Możecie spoko zrobić tak samo, tu są obrazki poglądowe. /Nie ma za co/." I to byłoby coś pożytecznego, natomiast czytanie wywodów kilkusetwyrazowych jest męczące i wierz mi, zniechęca do czytania.
Czy możesz wskazać schemat takie wzmacniacza, który jest najbliższy temu, o którym piszesz? Czyli twój ideał. Z polskich konstrukcji wynika, że nie było takiego :) Chętnie się powzoruję na dobrym schemacie i powprowadzam u siebie zmiany. Oczywiście nie chodzi o przecudowanie, że w miejscu 1 tranzystora musi być wstawione 10 tranzystorów, tylko mimo prostoty układ będzie spełniał te wszystkie założenia minimalizujące zniekształcenia. Zniekształcenia wprowadzane przez bezpiecznik w szeregu z głośnikiem rozumiem, że będą liniowe? Czyli w taki zwiększania amplitudy sygnału wyjściowej, bezpiecznik wraz z impedancją głośnika będzie robił za dzielnik napięcia i sygnał będzie przysiadał? Czy o jakieś inne zniekształcenia chodzi?