Kącik offtopowy - rozmowy wszelakie.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Ja z tych nietrąbiących (swoje już w życiu wytrąbiłem). Bardziej wiosenne słońce. ;) :)))
No to przepraszam. W pierwszej chwili pomyślałem, że paulus60 idzie na rekord… ;-)
C4011 kojarzy mi się z zielonym kolorem ( ? ).
Czytając relacje z napraw różnych
elektronicznych urządzeń zastanawiam się nad zasadnością wymiany elementów bez diagnozowania uszkodzeń.
Zauważyłem, że po takich wymianach sprzęt, który działał, niestety dziękuję za współpracę, przenosząc się do kategorii nieodwracalnie zepsutych.
Nie jestem elektronikiem i stąd moje pytanie.
W dziedzinie techniki,którą się profesjonalnie zajmowałam przez wiele lat podstawą było diagnozowanie,pomiary,analiza zużycia elementów.
Dopiero na tej podstawie, oraz w oparciu o solidną podbudowę teoretyczną przystępowało się do naprawy.
Szeroko wykorzystywane były książki napraw,zawierające szczegółowe dane dla danego modelu.
Zastanawiam się w związku z tym, czy w zakresie napraw elektroniki
obowiązują podobne zasady czy jest inaczej?
Czytając relacje z napraw różnych
elektronicznych urządzeń zastanawiam się nad zasadnością wymiany elementów bez diagnozowania uszkodzeń.
Nie opłaca się przeprowadzać diagnozowania, którego wynik jest na 99% pewny, a które kosztuje dużo drożej niż nowy element wraz z kosztem jego wymiany. Wymiana daje 99,99% pewności osiągnięcia zamierzonego celu, którym niekoniecznie jest tylko usunięcie usterki ale też często wyzerowanie resursu całego urządzenia bądź spełnienie jednego z szeregu wymogów dla tegoż.
Dobrym przykładem z życia wziętym jest np. wymiana półwiekowych kondensatorów elektrolitycznych, zwłaszcza tych małej pojemności (do 47uF włącznie) lub aprioryczna wymiana (jeszcze) sprawnych tranzystorów serii BC1xx w plastikowej obudowie, o których wiadomo, że lubią nawalić bez ostrzeżenia wskutek wkomponowanego im błędu technologiczno-materiałowego. Koszt wymiany nawet kilkudziesięciu takich tykających bombek jest mniejszy niż koszt reklamacji i naprawy gwarancyjnej nie licząc ważniejszych skutków towarzyszących jak np. wk...enie użytkownika i zachwiane zaufanie do jakości wykonanego serwisu.
Zauważyłem, że po takich wymianach sprzęt, który działał, niestety dziękuję za współpracę, przenosząc się do kategorii nieodwracalnie zepsutych.
Nie sugeruj się zbytnio relacjami z takich wydarzeń napotykanymi nagminnie na forach tematycznych, bo to z powodu nieumiejętnie i bez potrzebnej wiedzy przeprowadzane "naprawy" tak się kończą. Rzetelnie przeprowadzone zabiegi serwisowe są pracochłonne, a więc nie kosztują trzy grosze. Każdy lubi zaoszczędzić i niektórzy co śmielsi użytkownicy próbują naprawiać we własnym zakresie, co też dość często się udaje, przynajmniej pozornie i na krótko, ale radość z tego jest.
Nie do pominięcia jest też edukacyjny dla nieokreślonej grupy osób aspekt podjęcia takiej próby naprawy oraz mocne wsparcie zasadności istnienia wspomnianych forów, gdy rozgorzeje na którymś wartka dyskusja o bolącym problemie i stu innych, pokrewnych utrapieniach ludzkości ;-).
W dziedzinie techniki,którą się profesjonalnie zajmowałam przez wiele lat podstawą było diagnozowanie,pomiary,analiza zużycia elementów.
Uchylisz rąbka tajemnicy ?
Rozumiem doskonale, że w przypadku napraw dokonywanych przez profesjonalistów w ramach usług świadczonych zarówno w ramach koleżeńskiej współpracy jak i napraw odpłatnych takie wymiany są jak najbardziej wskazane.
Natomiast bardziej chodzi mi o naprawy dokonywane przez amatorów lub totalnych laików.
Ja gdy wymieniam jakieś elementy,to po każdym sprawdzam efekt.
Nie robię takich wymian hurtowo.
A koncentruję się przy tym maksymalnie i staram się aby np.jakość lutów nie odbiegała wyglądem od tych fabrycznych.
Jeśli chodzi o kwestie edukacyjne,to elektronika jest moim zdaniem bardzo trudną dziedziny,która opiera się o wiele praw fizyki oraz zasad wynikających z innych dziedzin nauki.
Jak możesz zobaczyć po powtórnej inspekcji wpisu, nawet zauważony błąd i jedna poprawka mogą rozczarować dalszą niesprawnością naprawianego czegoś tam ;-).
Nieomylnych jak dotąd nie wykryto w naszej galaktyce mimo palącego zapotrzebowania i usilnych, rozpaczliwych poszukiwań...
Laik zwykle nie wie, jak ma postępować przy naprawie właśnie dlatego, że jest laikiem. A chciałby nie być. I co ma zrobić ?
Elektronika to rzeczywiście obszar nie do ogarnięcia w kilka czy kilkanaście lat nauki. Tak szybko można poznać z grubsza tylko jakiś wybrany jej fragment, jakąś specjalistyczną gałązkę.
Żeby dobrze ogarniać jakieś zaawansowane technicznie urządzenie doby obecnej zawierające rozwiniętą elektronikę trzeba mieć "małe conieco" wiedzy i praktyki z jeszcze kilku dziedzin techniki.
Dlatego do takiej amatorskiej naprawy trzeba też sporo szczęścia, żeby się udała.
Uchylisz rąbka tajemnicy ?[/quote]
Moja specjalność,to obsługa i eksploatacja pojazdów samochodowych.
Ostatnie bez mała ćwierć wieku w autoryzowanym serwisie jednej z japońskich marek.
A pasje,to sporty motorowe i związane z nimi przygotowanie sprzętu do zawodów zarówno popularnych, jak i na szczeblu krajowym.
Jako fan wyścigów Formuły1 bywałem także "za kibica" na kilku rundach.
Jako ciekawostka, to przez cztery lata szkoły średniej nie opuściłem ani jednej rundy Samochodowych Wyścigowych Mistrzostw Polski.
Dodatkowo w Toruniu co roku odbywała się runda Mistrzostw Krajów Demokracji Ludowej.
Opuściłem tylko jedną w dniu mojego ślubu.
A już chciałem obstawiać lotnictwo ;-).
Mechanika bardzo różni się od elektroniki. Zajmuję się jednym i drugim, magnetofon to dobry przykład współpracy podzespołów z tych dziedzin.
W mechanice prawie wszystko widać, ewentualnie po jakimś demontażu, prawie wszystko można "na pewniaka" zmierzyć. Jest też zwykle mniej wariantów możliwych usterek. Do współczesnych pojazdów samochodowych dołożono mnóstwo w założeniu zbawiennej elektroniki, co okazało się być wszystkim poza tym, co chciano osiągnąć.
Z wyjątkiem sposobów na skrojenie użytkownika, w 95% laika w temacie.
Miałem w codziennej eksploatacji dość zaawansowane technicznie konstrukcje, zarówno mechanicznie jak i elektronicznie. Sam musiałem sobie to serwisować, bo nie jestem posiadaczem kopalni złota. Wiele się nauczyłem przez 16 lat takiego utrzymania w ruchu pewnej nie najprostszej konstrukcji, o której początkowo miałem dość mgliste pojęcie. Może podejście z należytym respektem, może też ostrożność, na pewno wytrwałość i bezgraniczne poświęcenie ;-) pozwoliły na to.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- …
- następna ›
- ostatnia »
Dziękuję bardzo. Choinkę będę polewał w poniedzialek. :). Kiedyś się w takie doklejanie tekstów - tytułów bajek bawiłem z moim dziś już mocno dorosłym synem.
Siedzę sobie teraz w moim muzycznym pokoju. Tradycyjna wieczorna kontemplacja przy sprzęcie ;). Zauważyłem, że fajnie się szpule odbijają w pokrywie M24.. :) 5122 świeci ku ozdobie.
Jolanta już wypucowana przed świętami.