Najbardziej nieudane konstrukcje Unitry
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Witam Was wszystkich.
Pisząc o sprzęcie Unitry najczęściej skupiamy się na tych modelach, które najbardziej sobie cenimy.
Było też, niestety, sporo niewypałów.
Na początek proponuję magnetofon z Lubartowa - B113 Kapral. Wiecznie stał zepsuty, a naprawy były skuteczne tylko przez chwilę. Jakość dźwięku mierna, wykonania - fatalna.
Jakie są Wasze typy i dlaczego?
Pozdrawiam
Wojciech
Nie chciałbym się narażać, czy zbytnio słodzić, ale na w/w kilku modelach, właściwie można by zakończyć wątek. Choć u nas tematów się nie zamyka, to uważam że trudno będzie znaleźć bardziej nieudane konstrukcje. W końcu też nie wszystkie egzemplarze były źle wykonane i się psuły, a konstrukcje stale ulepszano.
Reszta sprzętu jest po prostu doskonała! :)
Mam też na myśli konstrukcje, moim zdaniem nieuzasadnione, np. Elizabeth Mono czy ZK 240.
że najwięcej bubli wychodziło z Lubartowa.
Nie może zabraknąć Condora i sławnego mechanizmu na triakach, w mało którym egzemplarzu ten element jest w pełni sprawny :)
Chyba bardziej awaryjny od Kaprala był MK125........
To i MK122 też musiał taki być.
Ja z kolei miałem dwa MK125 - jeden solo, drugi w radiomagnetofonie JOLA i nigdy, w czasie ponad 10-letniej, dosyć intensywnej eksploatacji nie było z nimi żadnych problemów.
Z tym MK125 to mogę się mylić. Wiem tylko, że ciotka miała i nigdy sprawnego go u niej nie widziałem. Są też filmiki z jego udziałem o Kasprzaku, które dobrej sławy mu nie przynoszą. Może to tylko takie moje błędne skojarzenia, a faktycznie taki zły nie był.
W sumie to licencyjne wcielenia Thomsona, które coby o nich nie powiedzieć, dały początek polskiemu "kaseciarstwu". Ja wspominam je z sentymentem i do dziś żałuję, że sprawną JOLĘ za bezcen oddałem do komisu i jeszcze długo nikt nie chciał jej kupić. Może i były awaryjne, ale moi koledzy też ich używali i nie narzekali. Może to kwestia tzw. "egzemplarza". Jeden OK, drugi awaryjny itd.
To jest akurat zdjęcie z forum http://miniauto.fr.yuku.com/, użytkownik GTB , ale u mnie na półce były ustawione dokładnie tak samo i tak samo wyglądały. Aż mi się łezka w oku zakręciła.
Faktycznie, z tym MK125 nie było kolorowo. Mój wujek non stop go regulował, a grać porządnie to nie chciało.
Wracając do Elizabeth-Mono i ZK-240 - moim zdaniem, usuwanie stereo z całkiem udanych, jak na swoje czasy sprzętów przy niewiele niższej cenie od "pełnej wersji" było bez sensu, co zresztą odbiło się na niewielkiej produkcji powyższych modeli, zwłaszcza Elki-Mono. Odnosząc się do B113, przesiadka na M8041 była dla mnie niczym zamiana Syrenki na Porsche 911 - w zasadzie zero problemów z magnetofonem.
ZK240 była wcześniejsza od ZK246. ZK240 cena 7500 zł. ZK246 o tysiąc drożej (tyle, że bez znajomości prawie niedostępna na rynku). Gdzieś mam dawny artykuł na ten temat, gdzie przy opisie ZK240 dodano, że ZRK zapowiedziały wprowadzenie na rynek stereofonicznej wersji tego magnetofonu.
ZK240 była wcześniejsza od ZK246. ZK240 cena 7500 zł. ZK246 o tysiąc drożej (tyle, że bez znajomości prawie niedostępna na rynku). Gdzieś mam dawny artykuł na ten temat, gdzie przy opisie ZK240 dodano, że ZRK zapowiedziały wprowadzenie na rynek stereofonicznej wersji tego magnetofonu.
W takim razie sens produkcji ZK240 był (wersja wyjściowa do stereo).
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
Chyba bardziej awaryjny od Kaprala był MK125.
Ja od siebie dorzucę MK250, miałem trzy egzemplarze i wszystkie były po kilka razy w naprawie i oddawane na gwarancji. Potem za dopłatą dostałem RMS451A, bo na tamte nie było już rady. Ale biorąc pod uwagę to co kolega napisał o tym B-113, to coś mi się wydaje, że najwięcej bubli wychodziło z Lubartowa.