M 3002 SD / M 4201 SD "Impreza"
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Od jakiegoś czasu bezskutecznie poszukiwałem taśmy grubości 0,3...0,4 z brązu B8 lub zastępczo B6 na ślizgacze prowadnic do tej budowanej frezarki. Widnieje konkretnie jako oferta na wielu stronach handlowców, ale po wielu telefonach okazało się, że de facto żaden z nich tego nie ma. I nigdy nie miał.
Jako kuriozum w tej powszechnej nierzetelności można podać przykład takiej jednej firmy, która oferuje fachowe, profesjonalne doradztwo w temacie (jak większość obdzwonionych firm), ale w popisowej tabelce wyrobów ze szczegółami składu różnych brązów na ich stronie można przy każdym z nich zobaczyć taką rewelację, że wszystkie te brązy zawierają "śladowe ilości" miedzi :-O. W kolumnie obok na przykład - CuSn6, czyli ok, 94% miedzi, co jest zgodne z normami i powinno być bliskie prawdy. Jeszcze uwaga pod tabelką, że nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za te informacje...
To tak ku przestrodze, aby nie polegać zbytnio na ofertach internetowych, a już zwłaszcza na doradztwie ze źródeł nieznanych i niesprawdzonych.
Do rzeczy - wprawdzie jedzie już do mnie coś zastępczego, czyli arkusz blachy z B6 do pocięcia sobie samemu na taśmę, ale z tym cięciem to będą jaja. Z racji przeznaczenia nie mogę ciąć nożycami, bo deformują krawędzie wprowadzając naprężenia zgniotowe. Laser odpada z podobnych przyczyn (nadtapianie krawędzi), zostaje woda lub cięcie skrawaniem...
Gdyby ktoś z Was natknął się na taśmę grubości 0,3 do 0,4 mm z brązu B8 lub B6 nie szerszą niż 60 mm, to dajcie znać. A może ktoś ma znajomy warsztat z przecinarką wodną ?
Żeby nie było, że leniuchuję ;-)...
To podstawa tej frezary, wiercenie otworów na elementy obsadzenia śruby pociągowej ustawiania wysokości głowicy. Rżnięcie zwykłym wiertłem z HSS (stali szybkotnącej, polskie gatunki mają oznaczenie m.in. SW7, SW9) materiału ulepszanego cieplnie o twardości 35 HRC to trochę udręka, taka próba cierpliwości i nerwów. Co kilka, kilkanaście milimetrów głębokości wierconego otworu trzeba wyjąć wiertło i ponownie naostrzyć. Tylko wstępny, płytki otwór pilotujący można zrobić wiertłem z węglika wolframu, które z tej twardości nic sobie nie robi i idzie jak w masełko. Ale ono jest bardzo kruche a pęknięcie podczas wiercenia to duże kłopoty z wyjęciem ułamanej części, zakleszczonej zazwyczaj głęboko w otworze. Więc i tak ze ściśniętymi pośladami ten pilotujący się wierci...
Ale jakoś pokonałem te pokrzywy i obeszło się bez obsuwu, jeszcze parę łatwiejszych, bo płytkich wierceń i będzie można zawalczyć z wciskiem, a raczej zaciskiem termicznym kolumn w podstawie. No, trochę mam pietra, choć liczyłem dwa razy i wychodzi, że powinno być dobrze. Niepewność polega na doborze siły tego zacisku, gdy schłodzoną kolumnę wsuwa się w prowadzeniach (prostopadłość musi być!) w gniazda rozgrzanej do 150*C podstawy. Wejdą luźno, ale po wyrównaniu temperatur nastąpi zaciśnięcie nagrzewających się od stygnącej podstawy kolumn. I rzecz w tym, że dobór dokładnych wymiarów (średnic) gniazd i kolumn decyduje o sile tego zaciśnięcia. Musi być mocarne, ale bez przegięcia pały, żeby podstawa się nie odkształciła zanadto.
Nudne, co ? Ostatecznie to nie forum dla ślusarzy...
Ale tak powstają przeróżne mechanizmy codziennego użytku, w trudach, niepewnościach, brudzie, często hałasie i dziwnych zapachach, żeby nie powiedzieć smrodach. Niekiedy pokaleczonymi rękami, zawsze ostrożnie i z respektem - maszyny są bezlitosne i nie reagują na wrzaski, trzeba cały czas uważać co się robi.
Myśleliście kiedyś o tym, patrząc na wnętrze magnetofonu czy innego mechanizmu ?
@Krecik:
Od czasu do czasu w pracy mam okazję wiercić otwory fi 0,8 lub 1,0 w kawałku rury ciepłowniczej na potrzeby kolegi który "świetli" spawy. Robię to tak, że praktycznie przez cały czas wiertło i otwór ma na sobie kroplę oleju. Dzięki temu proces wiercenia przebiega szybciej i sprawniej. Wiór jest długi, nie zakleszcza się w wierconym otworze. Brak oleju praktycznie uniemożliwia wiercenie-wiór jest jak pyłek, nie widać zagłębiania w materiał mimo nacisku i ostrego wiertła.
W jaki sposób ty wiercisz? Jakie smarowanie stosujesz? Od jakich średnic stosujesz piloty i jakiej średnicy są te piloty?
@Krecik:
Tak się zastanawiam czy Ty jesteś w stanie dorobić każdą część mechaniczną (metalową) do magnetofonów?
@rafal tomaszuk:
Właściwy środek smarny lub chłodzący zależy przede wszystkim od wierconego materiału. Dla stali używam zwykłego oleju rzepakowego, takiego ze sklepu spożywczego, czasem trochę rozcieńczonego rozpuszczalnikiem. Oleje ropopochodne (maszynowy, silnikowy, różne przekładniowe) działają zwykle nie tak skutecznie jak roślinny, co najwyraźniej widać np. przy gwintowaniu, które tradycyjnie robiło się kiedyś na pokost lniany. Również napotkane handlowe mikstury jakoś znacząco go nie przewyższają, a są wielokrotnie droższe.
W zasadzie pilotuję otworem wstępnym każdy otwór o średnicy powyżej 1,6 mm, niezależnie od materiału. Punktowanie stosuję tylko wtedy, gdy użycie sprzętu optycznego jest utrudnione, bo "coś tam".
Dokładnie wytrasowane położenie zamierzone otworu, dwiema skrzyżowanymi liniami, biorę pod lupę (dosłownie) w statywie, zwykle x5, ale czasem i x20 (widać już zadziory boczne linii trasowania). Już wirującym w uchwycie wiertłem węglikowym monolitycznym, zwykle fi 1,0, skróconym o 2/3 długości części spiralnej dla zwiększenia sztywności staram się zrobić maleńki punkcik dokładnie na przecięciu linii. Potrzebne jest oświetlenie bezcieniowe, co najmniej z dwóch, a lepiej z trzech kierunków dla uniknięcia błędu paralaksy. Możliwych jest kilka poprawek, każda kolejna nieco powiększa ten punkcik, nadal dużo mniejszy od średnicy wiertła. Gdy uzyskam pewność, że trafiłem/naprowadziłem już dokładnie ten początkowy, stożkowy ubytek materiału, rozpoczynam właściwe wiercenie otworu pilotującego, już z użyciem smarowidła.
To, co opisujesz jest charakterystyczne dla asymetrycznego zaostrzenia wiertła.
Podczas normalnego, prawidłowego wiercenia, materiał przed szczytem wiertła zwanym "żądłem", nie jest skrawany, tylko zgniatany, miażdżony i rozpychany na boki. To naturalna przypadłość/niedoskonałość wierteł spiralnych, wynikająca z ich zasady działania. Jeżeli żądło nie wiruje centrycznie, wokół środka swojej długości (ono też ma swoją długość, prostopadle do osi wiertła, zwykle im grubsze wiertło tym większą, ale sposób ostrzenia i kąty robocze mają na nią duży wpływ; także grubość rdzenia spiralnej części wiertła), to powstaje duża asymetryczna siła poprzeczna, dociskająca "łysinkę" po stronie asymetrii do ścianki otworu. Tam się ona zaciera, otwór się powiększa, schodzi z zamierzonej linii wiercenia, gubi prostoliniowość (prawie jak gumowym wiertłem do wężowych dziur ;-)), a w niektórych przypadkach, zależnie od kilku czynników, głównie materiału wierconego i samego wiertła (HSS SW7M czy NCxx) zacieranie uniemożliwia proces wiercenia. Im większy nacisk, tym bardziej się tam to wszystko kotłuje - nie ma skrawania, jest bardziej ścieranie.
Gdy to posmarujesz, minimalizujesz lub całkiem uniemożliwiasz to zacieranie. Wiertło idzie wprawdzie wgłąb bo znika blokujące tarcie boczne, ale jakość otworu nie będzie najlepsza z możliwych.
Lupki różniaste można kupić w sklepach elektronicznych. Nie polecam dużych prostokątnych do omawianych zajęć - słabe powiększenie, przeszkadzają dużymi wymiarami w manewrowaniu przy procesie właściwym.
@marian1981.02:
Każdą to raczej chyba nie... Mam za słabo wyposażony warsztat jak na to. Ale jakieś "coś tam" niedużego to się zdarza wystrugać.
Generalnie, jeżeli coś już ktoś kiedyś zrobił (oryginał), to znaczy, że to da się wykonać. Tyle, że nie zawsze się opłaca. Co innego koszty jednej sztuki przy serii setek tysięcy sztuk, co innego przy jednym egzemplarzu. Wtedy cały koszt oprzyrządowania technologicznego i czasów pośrednich obciąża ten jeden egzemplarz i musi być w nim zawarty, co podnosi cenę w pobliże Księżyca.
Zauważyłem setki razy na przestrzeni lat, że największym problemem różnych kooperantów od obróbki skrawaniem jest... myślenie. Gdy pojawi się zagadka w planowaniu kolejnych operacji np. do wytoczenia jakiegoś precjozum, to zamiast ją rozkminić jakoś sprytnie, kombinują jakby się tu z tego wywinąć dowolną leniwą metodą. Bodaj najlepszym tego przykładem jest warunek współosiowości czegoś do czegoś tam na rysunku jakiegoś dokładnego elementu i lepiej lub gorzej ukrywany wzrost ciśnienia na widok dwóch miejsc po przecinku (o trzech zapomnieć - mogą pobić lub zemdleć, japę darli niemal wszyscy ;-)) w ramce oznakowania bicia na rysunku. A to się niemal zawsze jakoś da zrobić... Ostatecznie projektant musi albo dokładnie opisać rysunek (nic to nie daje, nikt tego nie czytał), albo tłumaczyć się, ewentualnie już z wiaderkiem chłodziwa na głowie, albo wyposażyć jakoś - choćby i biednie - własny skromny warsztat i robić samemu swoje wydumki, mając resztę w dupie.
Wybrałem tę ostatnią opcję.
P.S. ;-) : osoby podejrzewające się o bezmyślność nie powinny czuć się urażone.
Ostatecznie, jeżeli tak się stało, to błąd - ktoś taki sobie przecież
coś POMYŚLAŁ, ewentualnie o autorze tego wpisu ;-) :-)...
@Krecik:
Przeczytałem uważnie obydwa ostatnie Twoje posty. Opisane przez ciebie zagadnienia techniczne są mi znane więc przyznaje Tobie racje ..100100 !!!Tak na marginesie ..kiedyś korzystałem z wierteł o śr. o,2 mm .Część skrawająca była osadzona na podstawie o śr. 3 mm aby można było zamocować w uchwycie wiertarki . Nie ukrywam że w niektórych pracach przydatna jest wiązka światła z lasera .
Jedni świętują, inni pracują...
Toczenie technologicznych pierścieni ustalających, te pomocnicze pierdoły niezbędne są do - wydawać by się mogło - prościutkich rzeczy, tu do wywiercenia dwóch łatwych otworów. Samo ich przewiercenie to żaden problem, potrwa 2x po dwie minuty. Ale jest jeden taki drobiazg...
Spozycjnowanie, błąd dopuszczalny 0,02 mm, a wskazany zero. Tylko dla tego "zera" nakrętka pociągowa będzie pracowała prawidłowo, pozostając podziałową gwintu równoległa do osi śruby pociągowej. Innymi słowy, nie będzie przekrzywiona względem niej. Żeby tak było, cała "kostka" czterosilnikowego napędu tej nakrętki musi być bardzo dokładnie ustawiona i dobrze ustalona w tej pozycji, gdyż gniazdo łożysk tocznych nakrętki pociągowej jest wykonane wprost w
owe kostce.
Więc trzeba ją dokładnie ustawić osią tego gniazda w osi śruby pociągowej. Do tego posłuży walcowa, dokładnie szlifowana prosta (nie krzywa choćby tyci-tyci) prowadnica pomocnicza i założone na nią pokazane na fotkach w trakcie toczenia pierścienie. Można się domyśleć, że muszą być dokładnie współosiowe - fi zewn. do fi wewn. - i mieć jak najmniejszy luz tak w gnieździe, jak i na prowadnicy. Najlepiej też zero.
Nawet to da się zrobić, od czego pasowania termiczne w końcu... Kostka jest z alu :-). A konieczną suwliwość na prowadnicy, z lekkim, dwumikronowym wciskiem da się uzyskać kalibracją otworu w pierścieniu, niezbyt trudną.
Nożyki z supertwardego WC (nie, nie z kibelka - z węglika wolframu) dobrze robią robotę :-).
Potem pokażę tę prowadnicę, kostkę, podstawę i resztę gadżetów.
@hobbycar:
No to mnie pobiłeś, najcieńsze wiertło jakiego używałem to fi 0,25 mm, stalowe o jednakowej średnicy na długości.
W branży budowlanej i wyposażenia wnętrz rozpowszechniły się od niedawna ułatwiające życie sprzęty wykorzystujące wzorcową prostoliniowość wiązki lasera małej mocy. Sprzęgnięcie takiego z poziomicą elektroniczną i innymi wzorcami w jednym urządzeniu załatwia wiele kłopotliwych spraw, np. określenie poziomu kładzionej w pochylonym budynku podłogi. W mechanice także są bardzo użyteczne.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- …
- następna ›
- ostatnia »
Dusigrosze i opoje :) łapać mi tu sakwy swoje,
bo "Impreza" się buduje, no i grosza potrzebuje.
Każdy grosz na wagę złota, by z kopyta szła robota :))
Bank Pekao S.A.
05 1240 5309 1111 0010 6368 1975