"Kocham" wymieniaczy kondensatorów.
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Wszystko ok, tylko że to zwiększanie pojemności dotyczy także kondensatorów nigdy nie używanych.
Na początku lat '90 w ramach transakcji wiązanej hurtowo nabyłem m. in. kilkanaście kartonów wyrobów Elwy, z różnych lat produkcji, od początku '70 poczynając. Wtedy ich nie mierzyłem, wyrzucić szkoda mi było i tak dotrwały do dziś w garażu.
I mimo tego, że nigdy nie były podłączane, pierwszy pomiar obojętnie czy chińskim testerem czy porządnym miernikiem, zawsze wykazuje pojemność o 30-60% większą.
I nie ma w tym żadnej sprzeczności z tym co napisałem wyżej. Bez polaryzującego kondensator napięcia stałego warstwa tlenkowa nie ulega regeneracji i powoli traci na grubości. Formowanie zleżałego kondensatora elektrolitycznego jest bardzo zalecane, zanim doprowadzi się do niego pełne napięcie i to bez ograniczenia prądu. Podobnie dzieje się i z elektrolitami bipolarnymi w kolumnach, bowiem w ich przypadku napięcie jakie się na nich pojawia stanowi drobny ułamek napięcia przy jakim je formowano (inaczej straty dielektryczne podczas pracy byłyby kolosalne). Dlatego elektrolity w tym zastosowaniu stanowią kompletne nieporozumienie, a stosuje się je ze względu na niską cenę i przewidywany krótki czas użytkowania sprzętu, który zwykle zostaje zastąpiony przez nowy z pobudek marketingowych.
Z ESR podwyższonym o 200 300 procent też wszystko w porządku? Są Elwy i Elwy. Nie ma sensu wychwalać kondensatorów, które stały się już rezystorami.
Dzień dobry wszystkim.
I nie ma w tym żadnej sprzeczności z tym co napisałem wyżej. Bez polaryzującego kondensator napięcia stałego warstwa tlenkowa nie ulega regeneracji i powoli traci na grubości. Formowanie zleżałego kondensatora elektrolitycznego jest bardzo zalecane, zanim doprowadzi się do niego pełne napięcie i to bez ograniczenia prądu. Podobnie dzieje się i z elektrolitami bipolarnymi w kolumnach, bowiem w ich przypadku napięcie jakie się na nich pojawia stanowi drobny ułamek napięcia przy jakim je formowano (inaczej straty dielektryczne podczas pracy byłyby kolosalne). Dlatego elektrolity w tym zastosowaniu stanowią kompletne nieporozumienie, a stosuje się je ze względu na niską cenę i przewidywany krótki czas użytkowania sprzętu, który zwykle zostaje zastąpiony przez nowy z pobudek marketingowych.
Panowie, przetestowałem w życiu tysiące kondensatorów elektrolitycznych i nie zauważyłem by ich pojemność znacząco rosła podczas leżakowania w szufladzie (dziesiątki lat), lub pracy przy napięciach niższych od znamionowego tychże elementów. Kondensatory produkowane we wczesnych latach PRL-u miały duże odchyłki od wartości nominalnej, gdyż w tamtych czasach nie potrafiono jeszcze uzyskać większej precyzji, przez co kondensatory potrafiły mieć pojemność większą od podawanej na kondensatorze nawet o 70% lub nieco mniejszą od znamionowej (do -20%). Później udawało się już naszemu producentowi uzyskiwać pojemność zbliżoną do deklarowanej z odchyłką do +/- 20%. Współcześnie produkowane z reguły mają pojemność nieco niższą od deklarowanej i okazuje się, że kupując ich nawet 1000 sztuk trudno byłoby znaleźć takie, które różniłyby się od średniej z całej partii o więcej niż 1...2%. Gdyby naprawdę pojemność kondensatorów z czasem, gdy nie pracują one pod pełnym napięciem dopuszczalnym, wzrastała na skutek zmniejszania się warstwy dielektryka, to kondensatory pracujące w pętli sprzężenia zwrotnego w polskich sprzętach, gdzie napięcie ich pracy wynosi ułamek wolta, to ich pojemność musiałaby być kilkukrotnie większa... Tymczasem pojemność ta, przez całe długie lata nie odbiega od deklarowanej przez producenta, czyli cały czas mieści się w dopuszczalnej tolerancji.
Pozdrawiam
Romek (zwany przez Janiszewskiego "bezmyślnym mierniczym" na forum "Trioda"...)
Kondensatory bipolarne w zwrotnicach głośnikowych produkcji Elwa i Wicon mają nawet rozbieżności rzędu 50% i więcej, to nie jest kondensator zdatny do użytku w takim sprzęcie, nie mówiąc o tym, że robi się z nich opornik, bo co poniektóre wykazują ESR kilkadziesiąt omów.
Nie wiem jak w innych sprzętach, ale w starych kolumnach, wymiana starych kondensatorów bipolarnych, jest OBOWIĄZKOWA, a różnica po wymianie, jest SŁYSZALNA.
Kondensatory bipolarne. np. produkcji Elko Rauch Premium, trzymają parametry jak foliowe, bo takie wyszły w pomiarach w kolumnach pełnoletnich, wzorowa pojemność zadeklarowana na korpusie, i jakieś ułamki omów...
Kondensatory bipolarne w zwrotnicach głośnikowych produkcji Elwa i Wicon mają nawet rozbieżności rzędu 50% i więcej, to nie jest kondensator zdatny do użytku w takim sprzęcie, nie mówiąc o tym, że robi się z nich opornik, bo co poniektóre wykazują ESR kilkadziesiąt omów.
Nie wiem jak w innych sprzętach, ale w starych kolumnach, wymiana starych kondensatorów bipolarnych, jest OBOWIĄZKOWA, a różnica po wymianie, jest SŁYSZALNA.Kondensatory bipolarne. np. produkcji Elko Rauch Premium, trzymają parametry jak foliowe, bo takie wyszły w pomiarach w kolumnach pełnoletnich, wzorowa pojemność zadeklarowana na korpusie, i jakieś ułamki omów...
Ja również do tej pory wymieniłem wszystkie bipolarne kondensatory elektrolityczne w polskich zestawach głośnikowych, jakie miałem okazję naprawiać. Wszystkie te kondensatory miły duże odchyłki od pojemności znamionowej i często dużo wyższą rezystancję szeregową ESR. Natomiast w kolumnach produkcji japońskiej kondensatory elektrolityczne prawie zawsze miały poprawną pojemność i niską ESR, więc nie wymagały wymiany, a gdybym je nawet wtedy wymienił, właściciel zestawów na pewno nie usłyszałby różnicy i mógłby mnie podejrzewać o nakłonienie go do niepotrzebnego wydatku. Wiele lat temu kupiłem bipolarne kondensatory elektrolityczne firmy MUNDORF o pojemności 100 uF, które ze trzy lata temu zamontowałem do zestawów głośnikowych mojego znajomego. Zestawy te były przez ten czas intensywnie eksploatowane. Mając okazje poprosiłem znajomego o ich powtórne zmierzenie. Parametry kondensatorów Mundorfa nie uległy w tym czasie zmianie, a mają już prawie 14 lat (większość tego czasu przeleżały w szufladzie, nie były też nigdy formowane)... Ostatnie wyniki w załącznikach.
Pozdrawiam
Romek
Dlatego piszę, to zależy od firmy, mierzone przeze mnie kondensatory 68 uF w tonsilowskim zestawie Classic 1 z 2005r. miały 68,0 uF i 0,2 oma.
Gdzie bipolarny Wicon 25 uF np. z zestawu ZG40C (fakt dużo starszego zestawu) potrafił wywalać wartości 35 uF i 40-50 omów ESR, to jest śmieć.
(Pomiar 120 hz i 1000 hz.)
Kondenastorów w zestawach zagranicznych, nigdy nie przyszło mi do głowy wymieniać, jeśli trzymały wartości, choć nie wiele u mnie zestawów "obcych".
Nastała taka moda aby na pałę wymieniać kondensatory. Naoglądali się youtuba i stali się serwisantami z górnej półki.
Zgadzam się z Tobą w 100%, ale niestety dużo nawet serwisantów z prawdziwego zdarzenia popiera ten proceder. Jeden z nich się nawet udziela w tym temacie.
Tak, popieram ten "proceder". Pozostawienie np. starych czerwonych KESów w urządzeniu to byłaby żenada, podobnie jak Elw 04U małych pojemności.
Cóż, dla niektórych ludzi pęknięty i wylany kondensator jest nadal dobry i nie należy ulegać youtubowej modzie...
Kto przypomni, czy różnica koloru koszulki na Elwach - ciemnoniebieskie i jasnozielone - ukrywała jakieś znaczenie ?
Tak, popieram ten "proceder". Pozostawienie np. starych czerwonych KESów w urządzeniu to byłaby żenada, podobnie jak Elw 04U małych pojemności.
Co do KES-ów (zwanych też czerwoniakami) to podpisuję się oburącz. Wspominałem zresztą już o nich, zdecydowana ich większość (np. w radiach typu Dominika lub Izabella) jest pęknięta i wyschnięta, co bynajmniej nie znaczy że nie trafiają się zwarte na krótko. Natomiast zaskakująco dobrze sprawują się starsze od nich kondensatory koliberkowe które skwapliwie zbieram, z myślą o wykorzystaniu ich w urządzeniach wykorzystujących polskie tranzystory Teges-Teges do których epokowo pasują jak mało które, poza oczywiscie bezużytecznymi dziś brzydkimi bo plastikowymi czerwoniakami. Takich jak np. pokazany na pierwszym zdjęciu (wraz z zasilaczem stabilizowanym, gdzie główną rolę identycznie jak we wzmacniaczu pełni AD365) wzmacniacz oparty na transformatorach stosowanych w odbiornikach "Ewa" oraz "Alina". Pogiętasy trafiają się wśród nich tylko sporadycznie, co oczywiście nie zwalnia z wymogu ich sprawdzenia zanim wmontuje się je w układ. Jeśli masz je z wylutów - chętnie je przytulę.
Kto przypomni, czy różnica koloru koszulki na Elwach - ciemnoniebieskie i jasnozielone - ukrywała jakieś znaczenie ?
Nie ulega wątpliwości że starsze były te niebieskie, toteż staram się właśnie takie stosować w miejsce zdechłych a nawet jeszcze żywych czerwoniaków w fabrycznym sprzęcie na polskich germanach, gdzie koliberkowe kondensatory oczywiście nie wejdą bo są leżące a nie stojące. I tu prawie nigdy nie trafiają mi się kilkudziesięcioletnie NOS-y lub wyluty które byłyby uszkodzone. Pamiętam za to całkiem niedawne traumatyczne przeżycia z takim właśnie wyjątkiem, i był to faktycznie mały kondensator 04U, jakby na potwierdzenie tego co napisałeś wyżej. To było w całkowicie zrekonstruowanej przeze mnie "Danie" MOT-728 o której wspominałem już na Forum. Dużo więcej jednak napisałem na jej temat na Triodzie, toteż chyba lepiej powołać się na tamto forum, przynajmniej póki ktoś znowu przypadkowo nie skasuje posta:
http://www.forum-trioda.pl/viewtopic.php?p=387083#p387083
A problem polegał na tym że radyjko świetnie działało na UKF ale przy odbiorze Jedynki na falach długich dźwięk był świszczący, jakby radio zaraz miało się wzbudzić. Czy wzmacniacz m.cz. przenosił zbyt szerokie pasmo i resztki tętnień p.cz. sprzęgały się z anteną ferrytową - jedna cholera wiedziała co to jest. Aż po wielu miesiącach użytkowania tego radia (a prawie nie rozstaję się z nim poza domem) pojąłem że powodem jest lekko podeschnięty kondensator C204 w obwodzie ARW (schemat pod wskazanym wyżej linkiem; na tamtejszej fotce wnętrza radia to ten mały niebieski poniżej kondensatora strojeniowego). Jego zwiększony ESR wystarczył aby tętnienia p.cz. przenikały poprzez obówd ARW (a więc bez jakiejkolwiek udziału końcówki mocy) się poprzez bazę tranzystora regulowanego (T201). Po wymianie go na inny, oczywiście nadal typu 04U (i na wszelki wypadek dołożeniu nie przewidywanego wcześniej C227) radio gra już bez zarzutu.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- …
- następna ›
- ostatnia »
Takie zwiększenie pojemności - to normalny objaw rozformowywania się kondensatora, a właściwie przeformowania się na napięcie przy jakim był używany, zwykle wyraźnie niższe od napięcia formowania. Warstwa tlenku na elektrodzie dodatniej ulega powolnemu rozpuszczaniu i rozluźnianiu, póki zwiększający się prąd upływu nie powstrzyma tego procesu. Wówczas ustali się równowaga a kondensator będzie nadal normalnie działał, jedynym efektem będzie wzrost pojemności wskutek pocienienia warstwy tlenku. Zwykle taki wzrost pojemności nie jest szkodliwy, przeciwnie: okazuje się korzystny. Wyjątkiem są kondensatory elektrolityczne bipolarne stosowane w zwrotnicach zespołów głośnikowych: tam wzrost pojemności wskutek rozformowania jest niebezpieczny zarówno dla GDW jak i dla wzmacniacza, dlatego elektrolity w zwrotnicach warto wymieniać na kondensatory foliowe. W przypadku zaś normalnych zastosowań kondensatora elektrolitycznego (sprzęganie, filtracja zasilania) chcąc użyć starego kondensatora w innym urządzeniu przy napięciu bliskim znamionowemu - należy poddać go formowaniu (dołączając do źródła napięcia anodowego przez rezystor ograniczający), i zwykle kończy się to pełnym powodzeniem. Jak to się dzieje że przez kilkadziesiąt lat kondensator nie wysycha mimo że zamyka obudowę tylko lichy gumowy korek - potrafię sobie wytłumaczyć tak że elektrolit zawiera domieszkę substancji higroskopijnych (np. gliceryny alb węglanu litu) które pochłaniają ślady wilgoci z powietrza, uzupełniając wodę utraconą w wyniku elektrolizy i skład elektrolitu utrzymuje się w równowadze. Jedyne kondensatory Elwy jakie należy wymieniać z definicji - to osławione czerwoniaki (typ KES), w plastikowych gilzach zalewanych żywicą epoksydową. Może właśnie dlatego że w takim wykonaniu były całkowicie hermetyczne, póki wydzielające się gazy jej nie rozsadzały powodując wyciek elektrolitu wraz z rozpuszczonymi w nim składnikami a tego już obecność wilgoci w powietrzu nie była w stanie zrekompensować; przy bliższym przyjrzeniu się obudowom można dostrzec pęknięcia równoległe do osi.