Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Przyjechała do mnie Dama.
Ładna, po pędzlowaniu z odkurzaczem niemal jak nówka sztuka truly fully virgin. Aż może żal rozbierać...
Ciekawe, co ma pod tym ubrankiem ;-). Jak na Damę przystało, przyjechała w przydymionej woalce i na srebrnych szpilkach.
Czerwony jak cegła, gorący jak piec,
muszę mieć...
nie, wróć - już ją mam :-)
"Będzie Pani zadowolona..." ;-)
Przyjechała do mnie Dama.
Ładna, po pędzlowaniu z odkurzaczem niemal jak nówka sztuka truly fully virgin. Aż może żal rozbierać...
Ciekawe, co ma pod tym ubrankiem ;-). Jak na Damę przystało, przyjechała w przydymionej woalce i na srebrnych szpilkach.Czerwony jak cegła, gorący jak piec,
muszę mieć...
nie, wróć - już ją mam :-)"Będzie Pani zadowolona..." ;-)
O panie , ładniusia. Mi się w Damie, nie podobają te wskaźniki. Mogłyby takie jak w Arii być, duże wychyły, bo tak to taką to nie powiem, chciałbym mieć... :)
Przyjechała do mnie Dama.
Ładna, po pędzlowaniu z odkurzaczem niemal jak nówka sztuka truly fully virgin. Aż może żal rozbierać...
Ciekawe, co ma pod tym ubrankiem ;-). Jak na Damę przystało, przyjechała w przydymionej woalce i na srebrnych szpilkach.Czerwony jak cegła, gorący jak piec,
muszę mieć...
nie, wróć - już ją mam :-)"Będzie Pani zadowolona..." ;-)
Waryjot, normalny waryjot. Z drugiej strony jaki nudny byłby ten świat gdyby wszyscy byli normalni ;-))
"Chodzi po wiosce waryjot istny,
żadnej ci z niego ni mo korzyści.
Ani co sprzedo, ani co kupi,
tylko sie śmieje, waryjot gupi..."
Pasowałoby do tej wioski, ale jednak coś kupiłem :-).
Kto pamięta tę piosenkę Grześkowiaka ? A może też "Chłop żywemu nie przepuści" ?
Nie ma co się śmiać - to przesłanie nt. megapatologii jest aktualne do dziś, często nawet dość jaskrawo.
A tu Damie dziewicy ktoś grzebał w głowicy. Coś mu się urwało i tak tam zostało.
…
A tu Damie dziewicy ktoś grzebał w głowicy. Coś mu się urwało i tak tam zostało.
Grzebał w głowicy, a mógł przy spódnicy ;-)
Nie ładna ta Dama, tfu, ohyda ;-)
Zanim zdjąłem jej spódnicę zobaczyłem liczne niedomagania w wyższych partiach. Dama ponoć po profesjonalnym serwisie.
Kółko skaczące ustawione wyraźnie ukośnie pracowało tak przez jakoś czas hurgocząc i zostawiając sporą ilość ścieru gumowego na powierzchni chassis. Jego tulejka łożyskowa już dawno powinna być wymieniona na nową.
Lewy hamulec wyluzowany w pozycji START.
Kółko napędu zwijania też nie w płaszczyźnie wirowania koła zamachowego, do tego koślawe jakieś.
Koło zamachowe pochylone na lewo tak, że widać to wzrokowo.
Rolka dociskowa z dużym luzem i nadmiarem oleju, widać ktoś kapnął z wierzchu i tyle. Wytarte miejsca współpracy dźwigienek jej ramienia powodują, że sprężyna docisku już nie jest napięta w pozycji START tak, jak powinna być. Magnetofon nie ciągnął taśmy prawidłowo.Łożyska koła zamachowego zupełnie suche.
To tak tylko na pierwszy rzut oka po zdjęciu mostka.
No fakt, nie za piękna ta Dama. Ale nic to, zrobimy jej operację plastyczną ;-).
Zbliża się pora rozpracowania elektroniki Dam i ZeteK 200.
Bolączką produkcyjną tych drugich - jedną z nieprzeliczonych - były zbyt częste awarie wzmacniaczy mocy. I nie była to najgorsza zmora wydziału montażu, bodaj najgorszą była skłonność do wzbudzania pasożytniczych oscylacji na odczycie.
Schemat takiej lepszej końcówki mocy designed by Tomek jest tu : http://www.forum-trioda.pl/download/file.php?id=78791&sid=6f8e49...
Popatrzyłem, podumałem chwilkę. No, dało się sensownie na pięciu tranzystorach bez cudów ze sprzężeniem jak Rów Mariański.
Tomku, kombinowałeś coś może poznawczo przy końcówce mocy stosowanej w pierwszym okresie produkcji ZK 246 i jeszcze w M2404S, takiej na BC211/313 w sterowaniu BDtkami ? Całkiem na początku były tam BC140/160 z importu i z tymi układami kłopotów sobie nie przypominam. Co do parametrów, na ucho to grało jakoś, ale na jakość nie zwracaliśmy uwagi, pomiary za stopniami mocy nie obowiązywały nas. Więc po prostu nie wiem, jak to grało naprawdę. Ważne, że nie dymiło co chwilę jak późniejsze wersje.
Jeśli dopatrzyłbyś się jakichś rażących baboli w takim układzie, to daj znać. Może uda się go "po naszemu" (znaczy bardziej "po Twojemu") wyprostować.
Nie zależy mi na zaoszczędzeniu jednego czy pięciu tranzystorów ani też nie będę tam wtykał byle czego. Dlatego "pa-pa" BDtki i węglowe oporniki, o BC1xx w plastiku mowy nie ma. Ma grać dobrze, długo i być trudne do popsucia. Ani mi oko nie mrugnie, gdy tam wkręcę 2N6488/2N6491 Motoroli ze starych zapasów.
Te to są kozackie klocki...;-)
Jakie napięcie przewodzenia ma CQYP40 przy tak malutkim prądzie (ca. 2,8mA)?
Zastanawiam się czy warto zawracać sobie głowę ( i komplikować konstrukcję ) wzmacniaczem mocy w takich magnetofonach?
Na prywatki ( domówki ) nikt nie będzie ich taszczył, a w domu chyba każdy ma już jakiś wzmacniacz.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- …
- następna ›
- ostatnia »
Dla magnetofonów mających pozostać "w oryginale" floczek pozostanie - oryginał to oryginał, niech drze głowicę i kołki prowadzące, a co tam...
Jeżeli zlecający prace zażyczy sobie inaczej - to będzie inaczej, czyli dobrze.
Pisałem już o tym - żaden z magnetofonów domowych od klasy średniej niższej wzwyż nie posiada takiego floczkowego patentu na szybkie zdarcie głowicy. O tych sprzętach z wyższej półki już nie wspomnę.
We wszystkich w/wsp. przyleganie taśmy do głowic jest uzyskane odpowiednim naciągiem taśmy przy jej przesuwie. I tu objawia się zawiłość całego zagadnienia.
Żeby prędkość przesuwu była stabilna, moment hamujący generujący ów naciąg też musi być stabilny, wolny od kołysania i szybszych pulsacji. Przy tych drugich pojawią się drgania strunowe taśmy, wymagające dodatkowych tłumików (Revox, Koncert, inne). Nasi inżynierowie Koncerta opowiadają o tym problemie na filmie p. Brzezińskiego w "Zabytkach Techniki" na YT. Tam generatorem drgań taśmy jest lewy silnik i nie tylko...
Przy zastosowaniu najprostszych i najtańszych hamulców ciernych (filc-tworzywo lub filc-metal, sizal-tworzywo, także inne pary trące) moment hamujący jest wprawdzie dostatecznie stabilny, ale jest trudność w jego kontrolowaniu. Jeśli magnetofon nie ma automatycznej korekty, to przy pełnej szpulce odwijanej jest mały, a przy prawie pustej dużo większy. Kompromisowe jego ustawienie jest dość grubym "kompromisem" - za mały na początku, za duży pod koniec, pośrodku właściwy.
To z tego powodu, nie mogąc znaleźć innego taniego rozwiązania problemu, wprowadzono w serii ZK 200 tę samoregulację z patyczkiem i sznureczkiem, całkiem przyzwoicie działającą i nawet dobrą gdyby nie chudość patyczka i tendencje układu do drgań. Tłumika owych brak - a jest śmiesznie prosty.
W dodatku zmienny w funkcji promienia nawoju taśmy na szpulce kąt opasania patyczka skutkuje niestałym momentem hamującym w tejże funkcji. Ale w sumie lepsze to niż nic, jednak czemu nie wywalono tego diabelnego floczka ?
Odpowiem - bo to nie ich zmartwienie, tylko użytkownika. Więcej kiepskich, odrzuconych z produkcji głowic się przecież sprzeda w sklepach i do ZURiTów, prawda ?
Radykalne lekarstwo na w/w boleści mają sprzęty z wysokiej półeczki: albo hamulce elektrodynamiczne (czasem jako wspomagająco-korygujące) albo DUAL CAPSTAN i ISOLATED LOOP, co np. wprowadził Technics, jedno z najskuteczniejszych rozwiązań z jednym wałkiem przesuwu i dwiema rolkami dociskowymi - tu naprawdę jest bardzo dobrze. W jednym takim, poddanym naprawie generalnej (czyli "do ostatniej śrubki" ;-)) miałem okazję sprawdzić "zgodność". No to po naprawie sprawdziłem, bo należało.
Była. Bez zarzutu.