Seria ZK 200 - co by tu poprawić
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
A gdyby „zaokrąglić” dystalną część ramienia?
Ze zdjęcia wynika, że mogłoby pomóc zyskać trochę przestrzeni.
Philips LP18 Longplay: 178,2 mm
A gdyby „zaokrąglić” dystalną część ramienia?
Ze zdjęcia wynika, że mogłoby pomóc zyskać trochę przestrzeni.
Przewidziane jest takie zaokrąglenie ze względów estetycznych, ale tu chodzi o promień wodzący osi rolki, tzn. odległość tej osi od osi obrotu ramienia. Jest 12,0mm , bo taki wychodził jako największy jeszcze bezpieczny z wyznaczenia graficznego. Tu się wszystko zgodziło, ale lepszy byłby nieco większy. To nie jest bezwzględnie konieczne - ale czemu nie zrobić jeszcze lepiej, jeśli się da?
Próby wykazały, że rolka z bieżnią fi 14 podparta na markowych łożyskach fi 2x6x2,3mm pracuje jeszcze zupełnie spokojnie przy największej prędkości przewijanej taśmy, już po przyspieszeniu tego przewijania zmianą przełożenia napędu. Ponieważ samo wprowadzenie rolek zamiast trących straszliwie taśmę kołków stałych zaskutkowało znacznym spadkiem oporów ruchu taśmy, prędkość przewijania jeszcze wzrosła. To było łatwe do przewidzenia na bazie doświadczenia z modyfikacji Koncertów, ale bardzo trudne do obliczenia ile tego przyrostu prędkości będzie.
Pod koniec przewijania na wypełniającą się taśmą szpulkę 18cm, która wiruje blisko 800 obr/min, taśma ma prędkość liniową ponad 7 m/s i napędza rolkę z prędkością ok. 160 obr/s, czyli 9600 obr/min. Praca rolki powinna być bezgłośna przy tej prędkości (i przy +33% też), a układanie taśmy na jej bieżni stabilne, ideał to w widoku nie do odróżnienia od nieruchomej taśmy. Tylko próba praktyczna może to wykazać bez wątpliwości.
Wykazała właśnie, toteż prawa rolka może być identyczna jak lewa, co jest bardzo korzystne ze względów tak wykonawczych, jak i estetycznych, gdyż rolki te są z zewnątrz widoczne po obu stronach "kominka" (osłonki głowic). Na chwile obecną nie przewiduję ich dodatkowego osłaniania, łożyska są konstrukcyjnie dobrze schowane i zapylenie im raczej nie grozi.
Problem numer pierdylion tysięcy sto drugi: pozycja zespołu ciągnącego, czyli jak dokonać wyczynu poprawnego ustawienia wałka przesuwu i jego rolki dociskowej.
Jak wiadomo, wałek ten musi być dokładnie prostopadły do zamierzonego kierunku ruchu taśmy. Rolkę zostawimy na potem, bo to już łatwiejsza sprawa.
Wałek ten stanowi nierozłączny zespół z kołem zamachowym i jest podparty od dołu w łożysku ślizgowym z regulowanym punktem oparcia osiowego (wzdłużnego) w postaci poliamidowej śrubki M5 ze sprytnym zabezpieczeniem przed samoistnym obróceniem się w gwincie odlewanego korpusu tego łożyska. Tu jest prawie wszystko OK. i nie ma się czego czepiać poza tym, że ta śrubka jest zbyt krótka i dość delikatna. Korpus łożyska jest jednoznacznie przymocowany do chassis dwoma śrubami M4 i nie ma tam przewidzianej regulacji położenia jako takiej. Trochę poprzecznego luzu śrub M4 w ich otworach jednak jest jakby co, to jakieś tam 0,3 mm.
Na górze poliamidowe łożysko wałka jest przynitowane do wspornika o dobrze pomyślanym kształcie. Wspornik ten ma przewidzianą regulację pozycji względem mostka, do którego jest przytwierdzony.
Ten rodzaj wspornika został wprowadzony dopiero w Damie Pik w drodze rozwiązania kłopotów z poprzednią wersją, montowaną od samego początku w ZK240, 246 i M2404/05S. Te starsze wsporniki obejmowały obydwa skrajne słupki kołków prowadzących i miały jeszcze jeden punkt podparcia za wałkiem przesuwu oraz osłaniały od góry głowice.
Ogólnie jest tu wszystko dobrze rozwiązane IMHO. Zwłaszcza to, że jest możliwość dokładnego ustawienia zespołu ciągnącego, co jest kluczowym warunkiem zdatności magnetofonu do użytku.
Ale ale, zaraz... Górne łożysko koła zamachowego jest przytwierdzone do wspornika, a wspornik do mostka. Dolne łożysko jest przytwierdzone do chassis, więc mostek powinien być jednoznacznie ustalony względem chassis.
A wcale nie jest...
Zadanie tego niby jednoznacznego ustalenia powierzono dwóm śrubom M4 z łbem stożkowym, wkręcanym w dwa spośród czterech słupków mocowania mostka. Słupki są saterowane (nitowane) do chassis na amen i do tego zwykle krzywo. Kąt stożkowych gniazd łbów śrub w płycie mostka nie odpowiada kątowi zbieżności łbów śrub. Ale to jeszcze nic... Wszystkie śruby jak leci mają ten stożek mocno niewspółosiowy z osią gwintu, podczas dokręcania płyta mostka wykonuje widoczny ruch dookólny względem osi gwintu śruby :-O!
Tak więc śruby przeznaczone w te miejsca musiałem poprawić przez obtoczenie stożka łbów (na zdjęciu).
Ale to dopiero początek walki. Bo jeśli już uzyskam powtarzalne osadzenie mostka, to co dalej?
Fabrycznie nie występowała taka powtarzalność, bo rzadko trzeba było odkręcać mostek po jego pierwszym montażu. Poza tym nikt się tym nie interesował i nie przejmował. Że jeden na trzydzieści wrócił z KT z adnotacją "mieli taśmę" to co z tego? Na bok go i niech sobie stoi...
A to właśnie był skutek demontażu i powtórnego montażu mostka, bo koło zamachowe było do wymiany z powodu drastycznej NPT. NPT po wymianie było znośnie, ale prowadzenie taśmy już nie, co nie od razu może się objawić. Objawiło się zwłocznie, w KT właśnie, bo to zależy od kilku czynników, które muszą wystąpić jednocześnie, żeby taśmę zmieliło za rolką.
Gdzie zwykle gaśnie nam silnik w aucie? Wiadomo, na torach.
Gdzie wyłażą usterki, których wcześniej nie było? Wiadomo, w KT.
Spora afera wtedy była o to mielenie taśmy, poszło "na kur.aturę", niewinny niczemu starszy człowiek mało się nie popłakał. Rozpatrzyłem temat z nim właśnie, napisaliśmy wnioski i na dziennik podawczy z tym! Takiego pisma prawnie nie wolno zignorować ani "zagubić", przepchnęły to podpisy mistrza i kierownika wydziału, bo byli oni tą sprawą żywo zainteresowani z wiadomych względów.
Pomogło, pani na montażu dostawała selekcjonowane śrubki do przykręcania mostka w tych miejscach, a temu człowiekowi zwrócono odebrane 10% premii (cofnięto decyzję o ukaraniu).
Jak tu nie wspominać przy obtaczaniu tych właśnie śrubek pół wieku później?;-)
Na zdjęciach płyty mostka dwie omawiane i dwie pozostałe śrubki M4, które nie ustalają pozycji mostka.
Andrzej, chyba do każdego remontowanego przez Ciebie magnetofonu , musisz dokładać ksiązke naprawy, albo dziennik, bo nie daj Buka, za ileś lat inny serwisant se kuku popełni ;)) nim zrozumie o co w tym chodzi ;))) Tu trzeba być wizjonerem :):)
Andrzej, chyba do każdego remontowanego przez Ciebie magnetofonu , musisz dokładać ksiązke naprawy, albo dziennik, bo nie daj Buka, za ileś lat inny serwisant se kuku popełni ;)) nim zrozumie o co w tym chodzi ;))) Tu trzeba być wizjonerem :):)
Mając na względzie trzewia tego serwisanta ;-) przykładam dużą wagę do trwałości i niezawodności modernizowanego sprzętu. Prawdopodobnie najsłabszym ogniwem będą tu elektrolity, ale może te 20 lat wytrzymają, wstawiam tylko te najlepsze.
Głowicę to jakoś ten chłopak sobie poradzi wymienić, żaróweczki też jeśli będą, paski nie inaczej. Reszta powinna wytrwać 15...25 lat zależnie od nagrzania użytkownika ;-).
Znaczy jak bardzo będzie napalony na kręcenie szpulkami. W sumie do tego ten sprzęt ma być.
Czy nie sądzicie, że ZK240/246 i M2404/2405S to są ładne magnetofony, zwłaszcza te w bogatszym wystroju i z początkowych serii produkcji, jeszcze nie oskubane?
Czy nie sądzicie, że ZK240/246 i M2404/2405S to są ładne magnetofony, zwłaszcza te w bogatszym wystroju i z początkowych serii produkcji, jeszcze nie oskubane?
Święta prawda, dlatego tyle ich mam. :-)
Zdecydowanie tak Andrzeju. Kiedyś napisałem tu opinię o wzornictwie tych magnetofonów. Jest w 100% zgodna z Twoją i Kolegi 2405S. Nie chwaląc się, moja osobista i prywatna :)) ZK-246 do dziś zdobi i ilustruje stronę technique.pl. Zdjęcia są mojego autorstwa.
https://www.technique.pl/mediawiki/index.php/ZK_246_ZRK_1972
Z kolei w tym forumowym artykule dot. M-2404S są zdjęcia mojego egzemplarza.
https://unitraklub.pl/opis/2227
Teraz o 22.48 obydwa poszły spać i z pozycji pionowej przeniosły się do leżącej. :)
PS Przepraszam za chwalipięctwo, ale ten sprzęt, mimo swoich mankamentów, zawsze jest wart pokazania. :)
Z kolei w tym forumowym artykule dot. M-2404S są zdjęcia mojego egzemplarza.
Przyznam szczerze że jeszcze nie spotkałem się z jasnymi plastikowymi boczkami w tych magnetofonach, ot ciekawostka.
Właśnie M2404S ma takie. W ZK-246 i 240 były drewnopodobne, a w M2405S czarne. Ta cecha wyróżnia M2404S. Jeśli we wtórnym obiegu pojawia się M2404S z boczkami o wyglądzie drewnopodobnym, to jest to ZK-246 z panelem czołowymi od M2404S.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- …
- następna ›
- ostatnia »
Spoko, od pewnego poziomu droczących nic złego nie grozi, a wesoło może być ;-).
Czujesz miłe łechtanie?
Wygląda na to, że to wszystko działa nieprzyzwoicie dobrze, aż wstyd... Znaczy obciach, że od razu od tej koncepcji tematu nie gryzłem, tylko próbowałem wskrzeszać prymitywne tradycje Kasprzaka. No cóż - coś za coś niby, ale 8 i pół ówczesnego tysiaka za tę blaszankę to trochę przydrogo. ZK100 - ta sama śpiewka, tylko jeszcze dużo gorzej wypadał stosunek jakość/cena. Pamiętacie, ile kosztował ZK120/140 /T ? Chyba jakieś chore pieniądze, czy nie ponad 6k? Dwie wypłaty...
Tak sobie myślę czasem (czytaj: marzę), co by mogło być, gdyby np. upojony markowym trunkiem Pan Dyrektor Zjednoczenia nakazał przyjąć i rozpatrzeć rzetelnie projekt młodych gniewnych zielonych pracowników ZRK? I wyłożył na to tę bańkę zielonych? Trochę później utopiono kilka takich baniek w pewnym projekcie, będącym bez szans od startu.
Przy koszcie wytworzenia ca.2000 złotych (ZK246 kosztował w wytworzeniu zdaje się 450 zetów total) mielibyśmy sprzęt o wartości sprzedażnej minimum 3000 USD. Licząc USD po 120 zetów to sami widzicie, że bardziej by się opłacało potrudzić nad zaawansowanym technicznie magnetofonem niż klepać ZetKi 100 i 200. Do tego renoma, prestiż i kontakty z zachodnią techniką, bo z klepaczami blaszanek mało kto chciał się zadawać - bo i po co? Thomson miał z ZRK urwanie głowy z jakością i nie ukrywał tego przed światem. A to przez takiego jednego poj.ba, bliskiego doradcę Edwarda Wielkiego, który uroił sobie budowanie pozycji PRL w świecie ilością produkcji. Fakt, że statystyki światowe bazowały na tym parametrze, ale konsekwencje były łatwe do przewidzenia. Ten pan napisał nawet wizjonerską książeczkę na temat >>ile to teraz a ile niedługo i czego będziemy produkować, stając się przez to światową potęgą gospodarczą<<.
>>i wieczystymi dzierżawcami miernoty<< - zapomniał tam dopisać.
No żal mi się robi, nawet po tych 50 latach :-(.
Dzięki za dobre słowo Panowie, może uda się tak chociaż udowodnić, co i jak mogło być gdyby...
NOWY:
Próby trwają, nadal wszystko OK.
Czas na "dopieszczanie" i tu mam taką małą prośbę do Was: czy możecie zmierzyć posiadane szpulki 18cm, ile naprawdę mają z tych 18cm?
Mierzyłem BASFa - 177,7mm.
Stilon - 178,5mm
No name - 178,9mm.
Chodzi mi o to, czy żadna ze znalezionych nie przekracza 179mm średnicy zewnętrznej.
Ma to tutaj znaczenie dla ustalenia ostatecznych wymiarów lewego ramienia i rolki na nim umieszczonej. Pasowałoby zmienić promień wysięgu z 12,0 na 12,7mm, ale wychodzi niebezpiecznie blisko obrzeża szpulki 18cm. Biorąc pod uwagę spotykaną niewspółosiowość tych szpulek (nawet 1,5mm bicia już nie dziwi nikogo, przywykliśmy do tej miernoty czy co? Taka szpulka trzepie całym stolikiem przy przewijaniu) muszę sprawdzić tę okoliczność.
Dzięki z góry :-)
A masakryczny luz szpulek na zabierakach talerzyków i ich własne bicie to kolejny problem, nie tylko tych magnetofonów.