M-2405S identyfikacja spalonego rezystora
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Zanim dorobiłem się stacji lutowniczej z regulacją temperatury, to właśnie przez kondensator (o pojemności 4.7 a może 6,8uF, wstawiony do obudowy zasilacza wtyczkowego) włączałem do sieci lutownicę 60W (oczywiście taką klasyczną, nie transformatorową! :-D) Tak włączony kondensator spełniał swoją rolę obniżając temperaturę grota do odpowiedniej dla prac radiotechnicznych, z tym że kondensator MKSE na 250V ulegał po pewnym czasie awarii (najpewniej wskutek przegrzania stratami dielektrycznymi), mimo że dopuszczalne napięcie szczytowe przekroczone nie było. Do podobnych zastosowań doskonale nadawałyby się łatwo dziś dostępne kondensatory polipropylenowe na 400V powszechnie stosowane w zwrotnicach zespołów głośnikowych. Szeregowe kondensatory ograniczające prąd spotykało się także we wtyczkowych ładowarkach ogniw kadmowo-niklowych, jeszcze takich pastylkowych używanych w liczbie 5 sztuk (wraz ze specjalnymi koszyczkami) do zasilania Koliberków, jako alternatywa dla czterech jednorazowych (i często wylewających) paluszków R6. Unikało się dzięki temu zarówno ciężkiego transformatora, jak i grzejącego się rezystora. Tylko zasilanie radyjka równocześnie z ładowaniem akumulatorków z takiego ustrojstwa nie wchodziło w grę, z uwagi na brak separacji galwanicznej od sieci i niebezpieczeństwo porażenia.
Akurat nigdy nie próbowałem nigdy włączać szeregowo kondensatora w szereg z uzwojeniem wtórnym transformatora sieciowego ale teoretycznie rzeczywiście można "narozrabiać" ... Żarówki używałem nie raz i nie dwa , ale również żarówka bywa niezbędna przy naprawach zasilaczy impulsowych (te cholerstwa nie lubią pracować luzem...) . Problem w tym że to musi być żarówka typu żarówka a nie jak ostatnio tłumaczono mi w sklepie że przecież należy stosować "żarówki LED" ....
Swoją drogą nie wiem co by było jakby takową włączyć w szereg z uzwojeniem pierwotnym - pewnie nic ... ale sprawdzać nie będę ... Co do żarówek halogenowych to często popełniany błąd to używanie ich do obciążania zasilaczy po stronie wtórnej ... Często zanim takowa osiągnie temperaturę pracy to zablokuje zasilacz (zadziała zabezpieczenie nadprądowe i nic nie ustalimy ... ) wyjątek stanowią zasilacze z "prostokątną" charakterystyką U-I np. laboratoryjne ale to już inny temat ...
PS.A opieranie się na informacjach z YT czasami może doprowadzić do błędnych wniosków lub ataku ..... śmiechu .... (np. wzmacniacz 500W wykonany z ... dysku twardego ... )
Akurat nigdy nie próbowałem nigdy włączać szeregowo kondensatora w szereg z uzwojeniem wtórnym transformatora sieciowego ale teoretycznie rzeczywiście można "narozrabiać" ...
Jak ktoś ma zbywający transformator, niechby i miniaturowy TS2/14 i nie wstydzi się obciachu sobie narobić, to może nakręcić stosowny filmik (z tej samej kategorii co "Palenie głośnika TONSIL", np. https://www.youtube.com/watch?v=xrWhzqXm190 ) dobierając kondensatory o coraz to mniejszej pojemności (bezpiecznie można zacząć od 10uF bo przy tej pojemności prąd kondensatora włączonego bezpośrednio do sieci wyniósłby ponad 0,7A a tak dużego prądu jałowego nie wykazują transformatory spotykane w sprzęcie radiotechnicznym. Każdorazowo mierzyć coraz to wyższe napięcie jakie będzie występowało na uzwojeniu pierwotnym, a narastającą grozę sytuacji potęgować będzie coraz głośniejsze brzęczenie. W końcu pojawi się dymek, a na koniec spektakularna katastrofa. Osobiście tego nie robiłem, ale stawiam dolary przeciw orzechom że tak się właśnie stanie. Obowiązkowo należy opatrzyć filmik adnotacją: DON'T TRY THIS AT HOME.
.Żarówki używałem nie raz i nie dwa , ale również żarówka bywa niezbędna przy naprawach zasilaczy impulsowych (te cholerstwa nie lubią pracować luzem...)
Ale tym razem chyba masz na myśli żarówkę dołączoną do wyjścia zasilacza, w roli sztucznego obciążenia?
Problem w tym że to musi być żarówka typu żarówka a nie jak ostatnio tłumaczono mi w sklepie że przecież należy stosować "żarówki LED" ....
Jeszcze bardziej nieprzewidywalne w tej roli byłyby świetlówki compactowe. I jeszcze bardziej prawdopodobne byłoby że zniszczy się wówczas lampę.
Co do żarówek halogenowych to często popełniany błąd to używanie ich do obciążania zasilaczy po stronie wtórnej ... Często zanim takowa osiągnie temperaturę pracy to zablokuje zasilacz (zadziała zabezpieczenie nadprądowe i nic nie ustalimy ... )
Z dokładnie tych powodów o których pisał Krecik (zasilacz potraktuje taką żarówkę jak zwarcie). Chodziło jednak o włączenie żarówki w roli zabezpieczenia, a więc szeregowo z badanym urządzeniem. Tu nie widzę powodu dla którego dowolna prawdziwa żarówka (nawet halogenowa) miałaby pogorszyć sytuację w porównaniu z zupełnym jej brakiem.
PS.A opieranie się na informacjach z YT czasami może doprowadzić do błędnych wniosków ....
Tak jak wyciąganie błędnych wniosków z wyników pomiarów dokonywanych najlepszych nawet sprzętem.
lub ataku ..... śmiechu
A pisanie o tym co wyżej (i niżej) na tym forum - że spełni się stare przysłowie w nowej wersji: Uderz w stół a nożyce spadną ci na nogi.
(np. wzmacniacz 500W wykonany z ... dysku twardego ... )
Tu akurat miałem na myśli takie oto niewytłumaczalne (przynajmniej dla wykonującego "pomiary") zjawisko że jeden i ten sam wzmacniacz wykazujący w miarę jeszcze przyzwoite zniekształcenia harmoniczne (np. w okolicach 3%) przy określonej mocy - wykazuje zarazem horrendalne zniekształcenia intermodulacyjne (np. 18%) przy mocy dokładnie tej samej. Jak się robi takie pomiary nie mając świadomości że przebieg złożony ma w ogólności wyższą wartość szczytową niż przebieg sinusoidalny o identycznej mocy a tym samym szybciej przesteruje wzmacniacz - no to potem pozostaje wieszać psy na UL1481 że jest taki beznadziejny w porównaniu z tym co PMT wtryniła do M2405S a następnie plątać się w zeznaniach...
Oczywiście że przy naprawach zasilaczy żarówkę można użyć i jako zabezpieczenie wstępne (jak nie chce nam się sprawdzić przedtem bezpiecznika a dalej mostka elektrolitu i tranzystora kluczującego ...) ale myślałem o obciążeniu po stronie wtórnej - np. zasilacz od heliosa lub innych OTV ...
Co do pomiarów audio to aż żal że np. ocenia się zniekształcenia wzmacniacza audio dając na wejście sygnał z np. G432 (generator funkcyjny) który sam ma spore zniekształcenia (wiadomo że sinus "robi" się z trójkąta)...
I oczekuje się cudu ...
Co do pomiarów audio to aż żal że np. ocenia się zniekształcenia wzmacniacza audio dając na wejście sygnał z np. G432 (generator funkcyjny) który sam ma spore zniekształcenia (wiadomo że sinus "robi" się z trójkąta)...
I oczekuje się cudu ...
No nie, czegoś takiego absolutnie nie robię. Gererator zbudowałem sobie samemu. Trafił mi się przed laty kondensator obrotowy 2 x 1nF od jakiegoś sobaczego... pardon, sowieckiego generatora RC wraz z zegarową skalą. Pierwsza myśl była oczywista: wykorzystać go w klasycznym w tych zastosowaniach generatorze z mostkiem Wiena, jakim był zapewne w oryginale (niechybnie jeszcze lampowym). Ale w porę spostrzegłem że nie jest to taki zwykły kondensator, jak powiedzmy w Mazurze (tyle że o przeszło dwukrotnie większej pojemności). On miał coś niespotykanego w porównaniu z tym z czym miałem do czynienia dotychczas: izolowane rotory w obu sekcjach! Statory oczywiście też. Od razu nasunęło mi to myśl aby zbudować generator sinus/cosinus oparty na dwóch niezależnych integratorach (realizujący rozwiązanie równania różniczkowego liniowego rzędu drugiego). Dzięki obecności sygnału sinusoidalnego i cosinusoidalnego można uzyskać stabilizację poziomu amplitudy przy szczególnie małych zniekształceniach. Nie uchroniło mnie to jednak przed oskarżeniami na tym forum, jakoby to nie końcówki od M2405S wprowadzały paskudne zniekształcenia, tylko mój generator. Póki co jednak nikt tamtemu oskarżycielowi (i zarazem wykonawcy "pomiarów" zniekształceń THD oraz IMD które dały wyniki zupełnie od czapy) wiary nie dał. A ma on naprawdę znakomity sprzęt pomiarowy, tylko co z tego skoro posiadana wiedza pozostaje z tyłu?
Piękny musi być ten kondensator , ja do pomiarów audio używam Kikusui Typowy RC strojony kondensatorem (pewnie nie tak ładnym ) a funkcyjnego G432 używałem ostatnio (jakiś miesiąc temu) przy naprawie zasilacza od jowisza (udawał generator linii) bo ten zasilacz nie chce pracować bez synchronizacji ale to już inny temat)
@GrzesioJ - też jestem przeciwnikiem teorii spiskowych (za wyjątkiem tych, które już się potwierdziły), ale dobrze rozpoznane i powszechnie znane zjawiska fizyczne wraz z ich nieuchronnymi skutkami do takich się nie zaliczają. Mam tu na myśli ten nieszczęsny temperaturowy współczynnik oporności.
@Tomek - mam wrażenie, że nie do końca zrozumiałeś to, co napisałem. Wytrzymałość domowej instalacji nie ma tu nic do rzeczy, dzielisz włos na czworo.
Chodzi o stromość i szczyt pierwszej fali prądu po załączeniu obwodu.
Weź oscyloskop rejestrujący (zwykły też może być) i zbadaj, co się tam dzieje - wtedy podaj sprawdzone fakty. Teoretyzowanie tylko mąci w temacie. Podobnie - zadaj sobie trud obejrzenia tego filmu ("pożegnanie z retro audio" czy jakoś tak...) zanim wysuniesz przypuszczenia/podejrzenia/oskarżenia wobec jego autora. Nie znam osobiście tego Pana, a dużej litery w słowie "Pan" używa się w pewnych kontekstach zwyczajowo jako wyraz szacunku dla kogoś. Negatywne, uszczypliwe i dyskredytujące teoretyzowanie na temat kogoś, kogo nie znasz od strony merytorycznej jego materiału jest nie fair.
Powtórzę - żarówka 100W po stronie sieci nie uratuje zagrożonych tranzystorów mocy ani innych delikatnych elementów w urządzeniu. Dobrany opornik włączony po stronie wtórnej za elektrolitem filtru - to już tak. W tym miejscu obwodu można ryzykować nawet i żarówkę, ale małej mocy, np. taką telefoniczną, a przy mocarnych tranzystorach mocy nawet samochodową 24V/2...4W. To działa, praktykowałem nie raz.
Zniszczenie tranzystorów mocy z żarówką po stronie sieci też praktykowałem, chyba ze trzy razy, dawno temu. Małe straty, bo to BD254/354, lichutkie od urodzenia.
@GrzesioJ - też jestem przeciwnikiem teorii spiskowych (za wyjątkiem tych, które już się potwierdziły), ale dobrze rozpoznane i powszechnie znane zjawiska fizyczne wraz z ich nieuchronnymi skutkami do takich się nie zaliczają. Mam tu na myśli ten nieszczęsny temperaturowy współczynnik oporności.
Zjawiska fizyczne są niekwestionowalne, jednak wyciągnięte na ich podstawie nazbyt pochopne wnioski to osobna rzecz.
@Tomek - mam wrażenie, że nie do końca zrozumiałeś to, co napisałem. Wytrzymałość domowej instalacji nie ma tu nic do rzeczy, dzielisz włos na czworo.
Chodzi o stromość i szczyt pierwszej fali prądu po załączeniu obwodu.
Ano niewątpliwie występuje taki szczyt, ale poprawnie zrobione urządzenie ma go wytrzymywać. I w przytłaczającej większości przypadków wytrzymuje, niezależnie od tego czy w instalacji domowej jest bezpiecznik automatyczny o określonej indukcyjności, czy też praktycznie jej pozbawiony bezpiecznik topikowy.
Weź oscyloskop rejestrujący (zwykły też może być) i zbadaj, co się tam dzieje - wtedy podaj sprawdzone fakty. Teoretyzowanie tylko mąci w temacie.
Ależ i bez oscyloskopu nierzadko widać i słychać choćby iskrzenie w gniazdku ściennym towarzyszące wkładaniu i wyjmowaniu wtyczki, co daje jakieś pojęcie na temat tego co się wówczas tam dzieje. Ale prawie zawsze tylko w gniazdku, urządzeniom jakoś to nie szkodzi.
Podobnie - zadaj sobie trud obejrzenia tego filmu ("pożegnanie z retro audio" czy jakoś tak...)
Właśnie to zrobiłem: https://www.youtube.com/watch?v=ahux-5_y69Q , o to chodziło? Plus jeszcze "Pożegnanie z retro audio - dodatkowe informacje", mimo że one już niczego nie wniosły do sprawy.
zanim wysuniesz przypuszczenia/podejrzenia/oskarżenia wobec jego autora.
I stwierdzam wszem i wobec że moje zarzuty względem Autora były całkowicie chybione. Nie powiedział niczego z czym mógłbym się nie zgodzić: stwierdził mianowicie że żarówki nie zabezpieczyły tranzystorów mocy przed zniszczeniem ale nawet ani cienia podejrzenia nie rzucił pod ich adresem jakoby mogły one być przyczyną awarii. Taki wypaczony obraz Autora wyrobiłem sobie niestety wyłącznie na podstawie Twojej wypowiedzi. Chyba że z kolei Ty powtórzyłeś czyjeś bezpodstawne insynuacje zawarte w komentarzu, który uszedł mojej uwadze mimo że je też przejrzałem jak mogłem. I nie byłem odosobniony w odbiorze Twoich słów: wszak Kol. rosjak przeraził się do tego stopnia że zadeklarował rezygnację ze stosowania żarówek zabezpieczających.
Nie znam osobiście tego Pana, a dużej litery w słowie "Pan" używa się w pewnych kontekstach zwyczajowo jako wyraz szacunku dla kogoś. Negatywne, uszczypliwe i dyskredytujące teoretyzowanie na temat kogoś, kogo nie znasz od strony merytorycznej jego materiału jest nie fair.
A cóż ja poradzę na to że ktoś inny teoretyzuje na temat postaci kolejnych półokresów prądu w sieci, a już zwłaszcza skutków jakie one rzekomo wywołują? Materiał od strony teoretycznej właśnie poznałem, i odtąd nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń pod adresem Autora.
Powtórzę - żarówka 100W po stronie sieci nie uratuje zagrożonych tranzystorów mocy ani innych delikatnych elementów w urządzeniu.
Tu nie ma między nami żadnej sprzeczności. Od początku swojej obecności konsekwentnie powtarzam że bezpieczniki topikowe na wyjściu końcówek mocy także nie ochronią tranzystorów w razie zwarcia na wyjściu a jedynie mogą ochronić głośniki gdy tranzystory zostaną już przebite. Dokładnie to samo można powiedzieć o przekaźnikach odłączających głośniki w razie przeciążenia lub pojawienia się składowej stałej na wyjściu. Przekaźników bardzo kosztownych, gdy chodzi o zachowanie małych zniekształceń nieliniowych. Tymczasem ktoś jakiś czas temu usiłował mi wmówić że bez nich nie może być mowy o zbudowaniu przyzwoitego wzmacniacza. Ale karku nie zdołał mi ugiąć, mimo że w ostatecznym rozrachunku skończyło się to dla mnie banem. I przekaźniki, i bezpieczniki mają czas zadziałania liczony w najlepszym czasie w milisekundach, tymczasem do zespawania emitera z kolektorem w wyniku drugiego przebicia przeciążonych tranzystorów wystarczą mikrosekundy.
Dobrany opornik włączony po stronie wtórnej za elektrolitem filtru - to już tak. W tym miejscu obwodu można ryzykować nawet i żarówkę, ale małej mocy, np. taką telefoniczną, a przy mocarnych tranzystorach mocy nawet samochodową 24V/2...4W. To działa, praktykowałem nie raz.
Właśnie miałem zamiar o tym napisać. Taka słabowita żarówka połączy zalety rezystora (znaczny opór na zimno) z zaletą mocnej żarówki (jeszcze większy opór na gorąco). Że nie pozwoli za to rozwinąć mocy powyżej drobnego ułamka mocy znamionowej - to insza inszość, w danym przypadku bez znaczenia. Nie widzę jednak powodu dla którego podobnie słaba żarówka po stronie pierwotnej, tyle że na odpowiednio wysokie napięcie (np. 230V 15W, stosowana choćby w lodówkach, maszynach do szycia albo w piekarnikach) miałaby nie zadziałać równie skutecznie. W spekulacje dotyczące energii zgromadzonej w rdzeniu transormatora bym się nie wpuszczał, bo łatwo zbłądzić.
Zniszczenie tranzystorów mocy z żarówką po stronie sieci też praktykowałem, chyba ze trzy razy, dawno temu. Małe straty, bo to BD254/354, lichutkie od urodzenia.
To jednak kładłbym na kark wadliwości konstrukcji wzmacniacza (np. niewłaściwym działaniem stabilizacji prądu spoczynkowego, może równie prymitywnym co w końcówkach M2405S) a nie obecności żarówki. BD254C/355C (a więc o najwyższej becie, tym samym najbardziej podatne na drugie przebicie które wmontowałem do Pioniera Stereo gdzie zastąpiły wydalające z siebie toksyczny dźwięk UL1405L mają się doskonale, mimo wymiany transformatora na współczesny TS20/023 od AVT (przy tym uzwojenia wtórne połączyłem równolegle i zastąpiłem prostownik dwudiodowym mostkiem co obniżyło impedancję wewnętrzną i podwyższyło spoczynkowe napięcie wyprostowane do 16V mają się doskonale, mimo że głośniki mają nadal 4 omy. Tym bardziej że jak rozumiem Kol. rosjaka - używał on żarówek przy naprawie prawdziwego sprzętu Retro, tj Pionierów U2, a nie Pioneerów jak Autor filmików na YT. W takim sprzęcie nie ma już czego podejrzewać że mogłoby ulec awarii wskutek obecności żarówki w zasilaniu, natomiast żarówka może uratować sprzęt przed dalszymi awariami w razie przebitego uzwojenia pierwotnego transformatora (lub w przypadku Pioniera U2 - kondensatora bocznikującego lampę UY1N, wyłacznika sieciowego w potencjometrze lub przełączniku klawiszowym też przecież szkoda, a trudniej o nie niż o tranzystory do sprzętu audio, nawet jeśli to tylko takie "Retro" jak Pioneer a nie Pionier), zlasowanego elekrolitu w zasilaczu lub oberwanym a co dopiero niefachowo podlutowanym przez poprzedniego użytkownika kabelku. A przecież próbowałeś przestrzec go przed niebezpiecznymi jakoby praktykami z używaniem żarówek - zupełnie niepotrzebnie.
Tomku, kurczaki się piekące - pisz krócej jeśli tylko potrafisz, taka prośba ;-).
W całym tym zamieszaniu nie ma istotnych sprzeczności - żarówka po stronie sieci stanowi iluzoryczne, niedostateczne zabezpieczenie wrażliwych półprzewodników w sprzęcie. Sama w sobie nie pogarsza niczego istotnego w obwodzie, jedynie pogarsza nasze wyobrażenia o sytuacji.
Sam napisałeś, że chodzi o mikrosekundy - pełna zgoda. A jak długa jest fala prądu z tą zmyłkową żarówą ? Duużo dłuższa. Pa-pa, BDtki...
Nie zabezpiecza się nijak włączenia obwodu, co do którego nie ma żadnych obaw. To właśnie niepewny obwód - po naprawie na przykład - próbuje się jakoś uchronić od nieodwracalnej skuchy, bo każdy jet omylny, serwisant też. Użycie żarówki 100W po stronie sieci jest kolejną omyłką, czego doświadczył autor przytaczanego filmu.
Ja musiał bym zastanawiać się znacznie dłużej niż Ty nad przedostatnią odpowiedzią, żebym wymyślił podłączenie wzmacniacza (transformatora, magnetofonu czy czego tam jeszcze) szeregowo przez kondensator, naprawdę...
Pozdrawiam
Grzesiek