Kącik miłośników decków ZRK M9xxx
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
[...]coś jakby niebezpieczny kłaczek się zrobił.
Pozdrawiam
Grzesiek
Tak, coś tam jest. Znaczy było, chyba kawałek włosia z pędzelka. Nie powinno tego tam być.
Ale że to wypatrzyłeś i na takim średniej jakości zdjęciu... No BRAWO TY !
Gdyby to było zwarcie - a mogło tak być - to faktycznie byłby kanał. Zanim bym to znalazł to trochę mała wskazówka obróciła by się w wiadomą stronę ;-) :-))).
W ten sposób wziąłeś czynny udział w naprawie magnetofonu Wojtka.
Przed poprawką i po:
Tu Andrzeju coś jakby niebezpieczny kłaczek się zrobił. Albo taka perspektywa.
Pozdrawiam
Grzesiek
Dzięki Grześ, masz ten wzrok 👍 ja nie zauważyłem .
Po tak misternej naprawie ( jestem pod wrażeniem kompleksowego i dogłębnego podejścia ) kolega Wojtek może być zmuszony do sprzedaży ostatniej koszuli, aby pokryć koszta chociażby roboczogodzin poświęconych przywróceniu tego magnetofonu do świata żywych :-)
Może nie, wszystko było konsultowane 😉 aczkolwiek przegląd szafy na wszelki wypadek zrobię 😉 Podziwiam Ilość pracy włożonej w tę naprawę przez Andrzeja, tak samo jak ilość pracy i pomysły kolegów z poprzednich postów. Mój magnetofon u Andrzeja , a potem w eksploatacji u mnie robi za królika doświadczalnego w ramach sprawowania regenerowanych silników 👍
Po tak misternej naprawie ( jestem pod wrażeniem kompleksowego i dogłębnego podejścia ) kolega Wojtek może być zmuszony do sprzedaży ostatniej koszuli, aby pokryć koszta chociażby roboczogodzin poświęconych przywróceniu tego magnetofonu do świata żywych :-)
Może nie będzie aż tak źle. Rozłożymy na raty nieoprocentowane, nie mam pejsów chociaż lubię czosnek i cebulę. Aj waj :-).
Naprawa jest standardowo prowadzona, chyba każdy serwis przynajmniej tak powinien to robić albo lepiej. Polskie sprzęty, te nie za bardzo skażone licencją, są bardzo wygodne w naprawach, czyli mają dobrą serwisowalność. W prywatnej rozmowie wykładał mi ten niepopularny temat jeden z profesorów szkoły ZRK, jednocześnie pracownik biura konstrukcyjnego. Dawno to było, coraz bardziej aktualne się to robi jak widać. No wizjoner jakiś, o lampowych wzmacniaczach m.cz. bardzo szczegółowo wykładał mimo ich ówczesnego zmierzchu. Jak się okazuje, przejściowego.
Ukrytemu pod osłoną ekranującą generatorowi kasowania też nie dałem spokoju, jeden 10uF/25v tam siedział. Trochę chudo, wetknąłem na to miejsce 22uF/50V.
Ciekawe, że BD 135 widoczny na schemacie w obwodzie generatora wywalili daleko, prawie na drugi koniec płytki. Radiatora na nim nie ma, tylko powyginany boleściwie jakoś jest. Zobaczymy po włączeniu, czy się grzeje czy nie...
Wspomniany T43 (BD135) wyrzucony daleko od generatora, jakoś tak w samotność na drugi koniec płytki. Od strony druku zaznaczyłem go strzałką, zaznaczyłem też zworkę z drutu, żeby można było prześledzić ścieżkę połączenia go z rejonem generatora.
Przyszła kolej na słynne nierozbieralne potencjometry TELPODu. Krakowiacy ułatwili sobie robotę zanitowaniem spłaszczonego końca osi jako zabezpieczeniem przed zsunięciem się z niej poliamidowego korpusu ślizgaczy. Taniej na pewno, ale powstałe tym naprężenia trwałe powodują pękanie korpusu, poliamid takich naprężeń wyjątkowo nie lubi.
Trzeba to rozebrać do czyszczenia i smarowania osi, a poskładać to... no, trzeba pomyśleć, pokombinować chwilkę i może też się da.
Przy demontażu takiego potencjometru z płytki nie wolno używać siły, nawet takiej umiarkowanej. Najlepiej, gdy niemal wypadnie z niej pod własnym ciężarem. W tym celu trzeba odessać cynę plecionką lub odsysaczem. Achillesową piętą są tu nitowania końcówek ze ścieżką oporową wykonane metodą tłoczenia/ciągnienia blaszki, więc ścianki tak powstałej "rurki" są bardzo cienkie. Blaszka jest powlekana srebrem elektrotechnicznym (ok.60% Ag), które nie za bardzo jest odporne na nasze skażone powietrze i koroduje. W miejscach styku ze ścieżką oporową także. Obcesowe obejście się z końcówkami przy demontażu może spowodować utratę połączenia elektrycznego w tych miejscach.
Żeby nie było za łatwo, to pozostałe dwa potencjometry (poziom zapisu i głośność słuchawek) mają nieco inną konstrukcję korpusu ślizgaczy - jest on dzielony na dwa elementy, osobne dla każdej sprężynki ślizgacza. Próbuję się domyślać, dlaczego tak to zrobiono. Tylko jeden z elementów, ten od strony pokrętła, jest jednoznacznie ustalony kątowo na osi, drugi wcale. Trzymał się tylko na tarciu od docisku zanitowanego końca osi. Takie rozwiązanie umożliwia dokładne ustawienie kątowe ślizgaczy względem siebie, a więc uzyskanie dokładnej współbieżności obydwu sekcji podwójnego potencjometru. Może i w tym kryje się odpowiedź, czemu na regulatorze poziomu głośności słuchawek siedzi potencjometr liniowy (1k A), gdyż współbieżność dla ch-ki nieliniowej bardzo trudno uzyskać w całym zakresie obrotu. To wynika z technologii wytwarzania ścieżek oporowych o nielinowej charakterystyce.
Z rozebraniem nie było problemu, udało się niczego nie uszkodzić bardziej niż było.
Za to ze sposobem uzyskania powtarzalnej rozbieralności to już nie tak hop-siup...
Nie mam już takich potencjometrów i nie znalazłem w necie w miarę pewnych na wymianę. Trzeba ratować te, które tu są.
Może ktoś z Was je gdzieś widział w dostępności ? Ale nie w xxxx.se , bo trochę drogo sobie tam życzą a i tak musiałbym kombinować z inną ośką.
Wojtek, nie rwij włosów z głowy i nie siwiej, mam dwie koszule, mogę Ci jednej pożyczyć ;-)...
Żartowałem :-))).
Podziwiam podejście do tematu. Włosów nie rwę, a mając 2 córki, dorosłą ;-) i prawie dorosłą, ;-)) żonę i psa (sukę) problem siwienia i łysienia już dawno się sam rozwiązał. ;-)) Koszule znalazłem w szafie 3, moze ktoś chce 2 kupić ;-))) Czy te potencjometry naprawdę są tak niespotykane?? Może przy kolejnych naprawach przystosować jakieś dostępne, łącząc je z płytką na "pająka"?? A swoją drogą to jak nierozbieralne, stały się rozbieralne ??? Świat pełen jest zagadek, nie do rozwiązania...
Trzeba być człowiekiem. Ile chcesz za te dwie koszule ?
Tylko ostrożnie z wyceną !!! ( mam chore serce, nadciśnienie i katar ).
Koszule znalazłem w szafie 3, moze ktoś chce 2 kupić ;-)))
To i tak masz więcej ode mnie :-)).
No, ale masz dwie córki... Hmmm...
Nie sprzedawaj koszul, po jednej na głowę to minimum socjalne.
Dam Ci zniżkę za psa :-).
To znaczy za posiadanie psa :-))), prawdziwych przyjaciół się nie sprzedaje.
A swoją drogą to jak nierozbieralne, stały się rozbieralne ??? Świat pełen jest zagadek, nie do rozwiązania...
Obejrzyj uważnie obrazki z tokarką, frezem fi 3 pojechałem obracającą się powoli oś potka w uchwycie tokarki. Efekt na następnej fotce.
Może przy kolejnych naprawach przystosować jakieś dostępne, łącząc je z płytką na "pająka"??
Najprościej przystosować te i przy tej naprawie, bo następna to nie wiadomo kiedy.
Za pająkami nie przepadam jakoś... Nawet za takimi w gratisie.
Wynik półgodzinnych poszukiwań w necie to jedynie do balansu z właściwą ośką, ale za to do zmian układowych, bo 2x47k M+N zamiast 2x22k M+N. Więc nie bardzo się nadaje. Podwójnego 1k A i podwójnego 470k A nie znalazłem. A nawet gdyby, to są to NOS jak pisał Kolega, więc też do rozbiórki i czyszczenia utlenionych ślizgaczy. Czyli po wydatku ok. 70-100 zetów i czekaniu dwa dzionki byłbym tu, gdzie jestem teraz z pracami.
Coś posunąłem do przodu - decyzję o sposobie naprawy i odręczny rysunek "na szybkensa" w kajecie:
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- …
- następna ›
- ostatnia »
Tak, a Paweł wyrzuci swoje "akaje" i zacznie znowu kasprzaki zbierać.
Pozdrawiam
Grzesiek