Tunery do lamusa
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Jak chcecie tuner cyfrowy to trzeba zamówić mediabox w upc (czy w innej sieci) podłączyć pod tv a potem chich to wzmacniacza i jest radio cyfrowe ;-)
Swoją drogą dawniej było to radio w normalnym kablu upc i wystarczyło podłączyć koncentryk z kablówki pod tuner (były tam m.in. kanały normalnie nie do złapania anteną, z satelity jak RTL Radio), ale to już wycofali bezpowrotnie, żeby wciskać tę kablówkę cyfrową.
A ja mam wciąż wątpliwości natury jakościowej. Temat ten już przewijał się w poprzednich postach, ale i ja dorzucę swoje 3 grosze. Otóż nie sądzę, żeby cyfryzacja przyniosła jakąkolwiek poprawę brzmienia. Ba! – uważam, że będzie dokładnie odwrotnie. Gdzieś wyczytałem, że chęć upchania na jednym paśmie (kanale?) możliwie największej ilości stacji odbędzie się niestety kosztem jakości dźwięku. Ilość samych nadajników raczej nie wzrośnie, a jeśli już to bardzo nieznacznie, za to ilość nadawanych z nich programów z pewnością tak. I tu właśnie cały problem, bo jeśli poszczególni nadawcy zechcą być słyszalni wszędzie i możliwie z każdego miejsca (a kto by nie chciał?) to będą też musieli się wszyscy w tym nadajniku jakoś ZMIEŚCIĆ – w dosłownym znaczeniu tego słowa. Przepustowość to nie balonik, który można sobie dopompować. Więc kosztem owego zmieszczenie będzie niestety kompresja danych, a co za tym idzie - degradacja brzmienia.
PS. Nie jestem ekspertem w dziedzinie radiotechniki więc jeśli namieszałem coś z terminami kanałów, pasm i ich przepustowością, to proszę mi wybaczyć. Nie pamiętam w jakim czasopiśmie to wszystko wyczytałem, ale mam nadzieję, że łapiecie o co chodziło.
PS. 2. My się rozwodzimy nad jakością dźwięku, nad wieżami, kolumnami i magnetofonami, a nawet nad radiem z prawdziwego zdarzenia, gdy tymczasem większość ludzi słucha dziś muzyki z... telefonu. Szanowni Rodacy, ekonomia jest nieubłagana i nastawiona zawsze na tzw. większość rynkową. Więc obawiam się, że nas - miłośników dobrego dźwięku – czeka nieuchronny los dinozaurów. Osamotnieni po prostu wyginiemy w zalewie monofonicznych breloczków typu FullHD. Ale nie traćmy nadziei, jak mawiał wokalista Big-Cyca - "kapitan Żbik pomoże ci!".
Trudno się nie zgodzić z ZX Spectrum (niech żyją 8-mio bitowce!). Zresztą już wspominałem o tej "niezwykle wysokiej jakości" jaka ma nastąpić wraz z cyfryzacją. Nawet w warunkach idealnych od strony nadawczej (tzn. małe "upakowanie" sygnału, wysoki bitrate itd. itp.) jeśli nie będziemy posiadać dobrego konwertera - nici z wysokiej jakości... Zresztą, sprzęt klasy hi-fi (a więc rozwijany już od lat 60 ubiegłego wieku) powinien mieć parametry "20-20" (czyli pasmo słyszalne przez człowieka) więc nie wiem czy można tu coś poprawić (inaczej z telewizją, tam to ma sens, ale znowu jakość sprzętu...). A z tym, że czeka nas los dinozaurów nie zgodzę się. Tzn. jeśli nadal będziemy się upierać na dobrą jakość dźwięku, będziemy musieli głodować i kupować sprzęty audiofilskie... Zaraz, czyli chyba jednak wymrzemy ;). I jeszcze co do jakości taśm, winyli i CD - dźwięk to sprawa gustów, sam wolę winyla, ale technicznie CD powinno być lepsze, po prostu wpływa na to technologia (to tak jak z tranzystorami i lampowcami, niby to samo, ale...). A co do trwałości... To zależy, w 90% nasze Stilony padną prędzej niż tłoczone CD, z drugiej jednak strony, firmy archiwizujące dane komputerowe w większości przypadków stosują nie CD czy pamięci elektorniczne (Flash), ale tzw. streamery czyli... Taśmy magnetofonowe. Parę lat temu (ok. 2002) pojawił się nawet "domowy" streamer (przeznaczony do PC-ta), ale cena napędu, a taśm w szczególności, znacznie ograniczyła grono ewentualnych nabywców...
Drogi kolego zx-spectrum masz rację, ale myślę że nie zostaniemy osamotnieni :) Ostatnio mój kolega (informatyk, rocznik '86) który lubi gadżety i ich używa, oglądał nową mini wieżę JVC w sklepie. Jak zobaczył i usłyszał to "coś" to szybko wrócił do domu i reaktywował swoją "Unitrę".
Może CD są lepsze technicznie, wolne od trzasków kurzu na płycie, może przekaz radia cyfrowego jest czystszy, bez szumów, ale to wszystko traci swój smak, magię i romantyzm.
I Vice Versa ...
Dobry winyl (nówka, albo niezniszczony) brzmi lepiej niż CD, ma większą dynamikę. Nie ma co się oszukiwać, próbki na CD kodowane są na 16-tu bitach, więc szału nie ma. I nie zapominajmy o czymś takim jak kwantyzacja, niby filtracja dolnoprzepustowa na wyjściu przetwornika C/A pozwala ograniczyć jej wpływ, ale jednak. Przy zapisie analogowym takich ograniczeń nie ma, dynamika też jest duża. Stąd właśnie ta głębia i niesamowite bogactwo brzmienia winyla (porównywałem na albumach Riverside i Dream Theater, których wydania mam CD i winyl, winyle odtwarzane na GS-464 z wkładką AT-91, CD na Technics SL-PG3, wszystko podpięte pod AT9115 z ZG40C) ;)
Ostatnio mój kolega (informatyk, rocznik '86) który lubi gadżety i ich używa, oglądał nową mini wieżę JVC w sklepie. Jak zobaczył i usłyszał to "coś" to szybko wrócił do domu i reaktywował swoją "Unitrę".
To całe szczęście :) bo podobne zachowania mogą wkrótce należeć do rzadkości. I wina nie będzie leżeć po stronie sprzętowej, choć pośrednio właśnie po niej, lecz bardziej po stronie ludzkiej mentalności. Po prostu większość młodego pokolenia, wychowana na tandetnych mini-wieżach typu umc-umc zatraci z czasem wyczucie autentyczności dźwięku. Co gorsza, ludzie zaczną uważać, że właśnie brzmienie typu umc-umc jest prawidłowe, a wszystko odbiegające od tego wzorca będzie traktowane jako coś nienormalnego. Poniekąd już tak jest. Na bodaj poprzednim audio-show w Wa-wie zdarzyło mi się słyszeć rozmowę pewnego chłopaka, który tak oto skwitował dźwięk jednego z hi-endowych systemów - „ee, dla mnie za mało basu”. Nadmienię, że ów system składał się z wysokiej jakości gramofonu, triodowego wzmacniacza lampowego i kolumn w zamkniętych obudowach (tzn. bez otworów bass-reflex) i wyposażonych każda w zaledwie jeden jedyny głośnik szerokopasmowy (czyli zrezygnowano ze zwrotnic). Nie wiem co kierowało tym chłopakiem, że wydał tak dziwaczny osąd na temat basu. Owszem, może nie były to pomruki fal sejsmicznych charakterystycznych dla kina domowego, ale ja uważam, że basu było w sam raz, tyle ile być powinno w przypadku np. fortepianu (a właśnie był odtwarzany). W każdym razie mnie dźwięk zauroczył. I powiem szczerze – w życiu nie słyszałem tak cudownie odtworzonej trąbki, tak czarującego i nieprawdopodobnie nasyconego wokalu (w muzyce kameralnej lampa znokautuje każdy tranzystor!). Więc czym kierował się ów chłopak? Wbrew pozorom odpowiedź może być banalnie prosta. Prawdopodobnie nigdy w życiu nie był na żadnym koncercie, nigdy nie słyszał trąbki czy fortepianu na żywo, tak więc jedyny jego wzorzec brzmienia pochodzi z bum-boxa ustawionego na parapecie i od rana do nocy bębniącego wciąż te same przeboje radia bzdet. Masakra.
Termin hi-fi można przetłumaczyć jako „wysoka wierność”. A wierność w reprodukcji dźwięku rzadko idzie w parze z bezsensownym łomotem basiska. (No, chyba, że tak jest nagrane...). Zarówno Diora, czy Radmor w czasach swej świetności były naprawdę kosztownymi zestawami i na pewno nie miały za zadanie schlebiać tanim gustom. I paradoksalnie – dziś właśnie pod tym względem mogą przegrać w uszach niejednego amatora telefonicznych pisków czy hipermarketowego umc-umc. Bywa.
I paradoksalnie – dziś właśnie pod tym względem mogą przegrać w uszach niejednego amatora telefonicznych pisków czy hipermarketowego umc-umc. Bywa.
Systemy nagłośnieniowe idą w kierunku częstotliwości niesłyszalnych, bo jak nazwać coś takiego jak HSS: (?)
HSS - Hyper Sound System - unikalny kierunkowy emiter dźwięku punktowego oparty o transmisję energii strumienia fali ultradźwieków; przy zderzeniu z przeszkodą cześć energii fali HS zamienia się w pasmo słyszalne dla człowieka, pozostała część strumienia ulega dyspersji. Patent producencki ATC (American Technology Corporation).
[quote=diagran6]
Postęp jest potrzebny, ale nie za wszelką cenę. Dajemy sobie wmówić że te wszystkie gadżety którymi otaczają się zwłaszcza młodzi ludzie, są nam niezbędne do życia. Prawda jest taka, że niezbędne są pieniądze uzyskane przez producentów ze sprzedaży tego chłamu. Technologia nam się uwsteczniła? Dlaczego kiedyś np. Sony potrafiła wyprodukować telewizor działający 30 lat, zaś teraz po dwóch latach wędrujemy ze sprzętem na śmietnik? Dlaczego płyty CD/DVD nagrywane w domu (nie tłoczone z matrycy) potrafią stracić dane po niespełna roku? Ja twierdzę że jest to chciwość i chęć powiększania zysków ze sprzedaży nowych produktów. Mam sprzęt audio Radmora, Diory, video Panasonic NVJ-35 i twierdzę że przeżyje wszystkie cuda techniki. Ba, mam 35-co letni generator wobulowany (chyba Mera) który nie dość że wciąż trzyma parametry, to jeszcze nigdy nie był otwierany nawet w celu wymiany żarówki podświetlania skali. :)
[/quote]
Masz racje. Dziś takie czasy. Nie ma szczerych, życzliwych ludzi... Każdy chce włożyć 2 złote, a wyjąć 2 tysiące... Kiedyś jak tacie popsuł się komar, to najbliższy gospodarz pomógł mu naprawić, dał częsci itp. i tata wrócił do domu... Dziś zostałby pewnie poszczuty psem i pchałby motor 30 km piechotą... A zresztą jakby jechał chińskim kibelkiem, to i tak by nic nie naprawił, bo wszystko jest albo nierozbieralne, albo nienormalne...