Wasze kasety, szpule, płyty
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
( a może właśnie ze względu na te niesłyszalne zniekształcenia, które powodują, że brzmi "lepiej" ) .
To się zdecyduj Staszku, niesłyszalne, czy słyszalne.
pozdrawiam
Grzesiek
:) Co się Stasia czepiasz brzydalu :)) Staszek słyszy ciszę i już :) My to już bliżej słuchu absolutnego... czyli absolutnie nic nie będziemy słyszeć :)
:) Co się Stasia czepiasz brzydalu :)) Staszek słyszy ciszę i już :) My to już bliżej słuchu absolutnego... czyli absolutnie nic nie będziemy słyszeć :)
Oj z tym to się bardzo zgodzę...
największe różnice dotyczą masteringu tejże muzyki, na CD lub na winylu.
Z tym, że na winylu nie można aż tak bardzo "zepsuć" oryginalnej muzyki, jak to się da na CD.
Oj da się i to nawet znacznie łatwiej. Co wytłoczysz na CD, to CD zagra. Przy winylu tak prosto nie ma. Jak przesadzisz, igła wypadnie z rowka. Mastering pod winyl wymaga więcej wiedzy i praktyki, nieważne czy robisz go cyfrowo czy analogowo. A patrzeć po tym ile dzisiejszych wydań LP brzmi beznadziejnie, to widać że ludzie tego nie potrafią.
Do tego dochodzą błędy przy tłoczeniu.
Wybaczcie, że "wetnę" się w ten ciekawy temat.
Uważam, że problem, który podnosi Staszek absolutnie nie leży w nośniku, lecz w samym podejściu do produkcji. Oczywistą oczywistością jest, że schrzaniony proces tworzenia nagrania będzie przekładał się na subiektywny odbiór tego nagrania.
Szczególnie jest to słyszalne w wznowionych wydaniach po remasteringu.
Przykład z życia: mam longa Rainbow "Down tu earth" wydanego przez Polydor i miałem okazję słuchać wznowienia na CD - jest różnica! Oprócz tego, że z CD nie ma żadnych trzasków, to także prawie nie ma dynamiki - jazgot.
Komeda Astigmatic, nowe wznowienie.
Cała seria. Wszystkie płyty z tego tłoczenia są takie.
Miskowate. Na przemiał.
Odesłalem do sprzedawcy. Potem w kilku empikach, już po wzięciu w dłonie zaparkowanej płyty można było łatwo wyczuć tę samą wadę, mocną wypukłość płyty.
Nowe płyty to szajs. Nie dziwię się, że stare płyty były tłoczone staranniej.
Nie dziwię się, że stare płyty były tłoczone staranniej.
A niby dlaczego nie dziwisz się? Co teraz przeszkadza w starannym tłoczeniu?
Pozdrawiam
Grzesiek
Źle dobrałem chyba słowa. Powinienem napisać, że w epoce kiedy płyta winylowa była podstawowym nośnikiem dźwięku, bardziej dbano o ich wykonanie. Dziś robi się to jakoś niechlujnie, bo i ludzie są jakby mniej wymagający, albo nie znający istoty problemu. Ot robi się wznowienia bo jest „moda na winyle”.
Tu jest cały artykuł na temat obecnego tłoczenia płyt...
https://www.infoaudio.pl/artykul/404,produkcja-plyt-winylowych-c...
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- …
- następna ›
- ostatnia »
Muzyka to muzyka i najlepiej słuchać ją na żywo.
Ale nie każdy codziennie lata do opery lub Forum Muzyki i w domu na czymś trzeba jej posłuchać.
Generalnie największe różnice dotyczą masteringu tejże muzyki, na CD lub na winylu.
Z tym, że na winylu nie można aż tak bardzo "zepsuć" oryginalnej muzyki, jak to się da na CD.
Jeżeli jest to muzyka poważna, z dużą i nieobciętą dynamiką, to lepiej dla ucha słuchać jej na CD. Nie ma właśnie w cichych jej fragmentach tych denerwujących czasami trzasków.
Natomiast jeżeli jest to muzyka bardziej rozrywkowa - łącznie z elektroniczną, to winyl brzmi jak dla mnie lepiej.
Pomimo różnych zniekształceń wynikających z nośnika analogowego ( a może właśnie ze względu na te niesłyszalne zniekształcenia, które powodują, że brzmi "lepiej" ) .
Pozdrawiam poszukiwaczy nowych brzmień