Bernard GS 434 - uzdatnienie na lata pracy
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
Dobry wieczór,
znajomy pytał mnie, czy mógłbym pomóc w spełnieniu życzenia Jego córki, która zapragnęła wejść w dorosłość z winylowym akcentem.
Po dość długim polowaniu na okazję trafiłem na dobrze zachowanego GS 434. Estetyka miała duże znaczenie, jakiś obdrapaniec na osiemnastkę to nie bardzo...
Pomyślałem, że może sprawa jest warta zachodu, skoro ta panna wyróżnia się chęcią posiadania gramofonu a nie na przykład nowego smartfona.
Do gramofonu rzecz jasna potrzebny jest jakiś wzmacniacz i stosowne kolumny. Kolumny upolowałem bez trudu i coś mi się zdaje, że nasz forumowy Kolega maczał w nich swoje fachowe palce. Są niemal jak nowe, to ZG 30 C w jasnym wykończeniu.
Ładny Bernard miał pewne drobne wady, więc kupiłem tanio jeszcze jako dawcę trochę innego Bernarda GS 434.
Miałem świadomość, że nawet taki egzemplarz w super stanie nie będzie się nadawał do eksploatacji i to z kilku ważnych powodów.
Na obrazkach pierwszy taki kwiatek - masakryczne luzy osi talerza w łożyskach ślizgowych. Nie jest to wynik trudów służby, na osi nie ma żadnych śladów zużycia. To po prostu fabryka tak zrobiła, że talerz chybocze się o półtora milimetra w górę i w dół.
Najsensowniejsze rozwiązanie to jak zwykle - na 50 lat ma być z tym spokój przy nienagannej pracy. Żadnych znaczących luzów czy niestabilności oporów ruchu ma tu nie być.
Zabrałem się do pracy - wyniki na fotkach.
Dla nie-mechaników szybkie rozjaśnienie:
Luz osi w fabrycznych łożyskach w przybliżeniu: 7,16 - 7,08 = 0,08 mm. To ponad 8x tyle, ile powinno max. być. Nic dziwnego, że talerz się chybotał i stukał.
Łożyska ślizgowe zostały zmienione na kulkowe precyzyjne NTN 8 x 14 x 4. Ponieważ oś talerza ma udziwnioną średnicę, potrzebne były tulejki redukcyjne z fi 7,08 na fi 7, 987 (rzeczywista średnica wewnętrzna łożysk). O wymaganiach dokładności wykonania tych tulejek może nie będę pisał...
Ponieważ dawca okazał się być w stanie reanimacyjnym, szkoda było wysyłać go na śmietnik. A że dokopałem się do jeszcze jednego, niemal zapomnianego Benka stojącego w ciemnym kącie i też daje on nadzieję na powodzenie resuscytacji, to potrzebne były cztery komplety niezbędności do zrobienia im wszystkim nowego podparcia osi talerza. Ten czwarty to "na zaś" i "na wszelki wypadek", żeby nie musieć uruchamiać całego procesu od nowa jakby co.
W widocznych na foci tulejach dystansowych z alu PA9 są wykonane obustronne wytoczenia na filcowe zasobniki oleju.
Gdy już byłem na finiszu tych prac, natknąłem się jeszcze na Fryderyka, któremu właściciel zapodział się gdzieś w pomrokach dziejów i mojej pamięci...
Tak, to dobry zwyczaj robić o jeden komplet więcej niż niezbędne minimum...
Pamięć mi wróciła, czyj to jest ten Fryderyk ;-). Też mu się należy nowe życie.
Kreciku Andrzeju, wiem z dobrze poinformowanych źródeł, że masz swoje alter ego i to nie jedno, ale wiele sklonowanych bytów. Po prostu, jeden człowiek nie jest w stanie wykonać tego wszystkiego, co tu na forum pokazujesz, a przecież nie pokazujesz wszystkiego. Człowiek, owszem - może intensywnie pracować, ale oprócz tego musi jeść, pić, spać, myć się, pójść do sklepu, do apteki, zapewnić sobie jakąś ludyczność - nie tylko w kontekście literackim, wyjechać czasem gdzieś..... itd......
Jestem pełen podziwu.
Coby osobnych postów nie pisać, to z wcześniej opisanym tu bezimiennie Klexmixem Damianem jest podobnie. :)))
Porządna robota, nie ma to tamto. Przeżyje chyba jeszcze właścicielkę. Jako właściciel tego modelu czekam na dalsze relacje z poprawek fabryki, szczególnie w temacie falowania obrotów.
Chyba największa zmora gramofonów Unitry. Zawsze po ustawieniu obrotów, po kilku minutach zwalnia i przyśpiesza na zmianę.
Ale tempo to ty masz zabójcze. Tematy lecą jeden za drugim.
...
Chyba największa zmora gramofonów Unitry. Zawsze po ustawieniu obrotów, po kilku minutach zwalnia i przyśpiesza na zmianę.
Ciekawe z tą zmorą. Miałem co najmniej 10 gramofonów z Foniki (pomijam te tanie plastikowe z wkładką piezo) i żaden z nich się tak nie zachowywał. Zgodnie z instrukcją obroty dokładnie ustawiałem po 2-3 minutach pracy i zawsze było dobrze. Minimalne wahnięcia pasków stroboskopu w lewo czy w prawo są w tym sprzęcie pomijalne. Z moich G601A, Daniel, Adam, G603, GS431, 438 wszystkie trzymają obroty, czy też je trzymały, bo kilka modeli sprzedałem. Czyżby były jakieś wyjątkowe?
Może z moim jest problem albo raczej to ja przesadzam. Ja w swoim oprócz przesmarowania wałka nic nie robiłem. Tych wahań obrotów w ogóle nie słychać ale jak spojrzę na stroboskop to muszę poprawić obroty bo nie byłbym sobą.
Ech Andrzeju, chyba się umówię z Toba na renowację mojego zestawu grającego z lat młodzieńczych: podobny bernard i ZRK M7011, bo widzę, że tego typu sprzęty masz opanowane do perfekcji a nawet powyżej tego co mogłem sobie wyobrazić, aby to można było poprawić :) .
Łożyska ślizgowe zostały zmienione na kulkowe precyzyjne NTN 8 x 14 x 4. .
Mam pytanie, czy to ułożyskowanie nie szumi podczas pracy na tyle, że potencjalnie mogłaby "go usłyszeć" igła gramofonu? Nie, żebym się czepiał, po prostu pytam z ciekawości, bo łożyska "nieślizgowe" często szumią, mimo, że oczywiście zapewniają trwałość w połączeniu z przenoszeniem większych obciążeń.
Mój GS-434 również nie ma problemów ze stabilnością obrotów. Nawet zdarzyło się kilka razy, że trzymał ustawioną prędkość po włączeniu na drugi dzień lub wymagał tylko niewielkiej korekcji.
Co innego G-600. W nim po każdym włączeniu trzeba regulację przekręcić wręcz na drugą stronę zakresu i po kilku minutach poprawić. Tu już chyba swoje robi wiek rolki pośredniczącej i paska.
Za jakiś czas przekonam się jak to wygląda w przypadku G-1100fs, ale przy nim jest jeszcze sporo pracy nim w ogóle ruszy.
A nawiązując do tematu ułożyskowania to zainspirowany zagadnieniem właśnie sprawdziłem, jak te luzy wyglądają w moich 2óch Bernardach. W moim GS431 jest luz jak cholera - chyba coś porównywalnego z przypadkiem autora postu. Nie wiem, czy powstał w efekcie zużycia (tego Bernarda ktoś mi podarował), czy jest fabryczny. Tyle, że ten luz w żaden zauważalny sposób nie przekłada się na jakość pracy gramofonu. Żadnych przeskoków, hałasów i stuknięć. Po prostu oś talerza jakoś się układa w tulejach łożyskowych i nie widać zmian jej położenia podczas obrotów.
Natomiast drugi mój gramofon to GS470 i ten jest po prostu doskonały w jakości ułożyskowania. Zero wyczuwalnego luzu i minimalne tarcie w obrotach. Mam go od nowości (1989r) i katowałem ostro. Oba gramofony zresztą czynnie używam w różnych pomieszczeniach, bo w domu słucham muzyki prawie wyłącznie na winylach (ponad 500 krążków).
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
Tytan pracy i pomysłowości !!!
Przecież ty niedługo poprawisz ( naprawisz ) już całą Unitrę ;-)