"Najlepszy" wzmacniacz unitra?
- Zaloguj Zarejestruj się by odpowiadać
No nie przesadzajmy. MAA 502 był wtedy "powszechnie" dostępny. Był też lepszy od 7741, krajowy ULY7701. Wiadomym, że na super cudowne rzeczy nie było nas stać. Ale import podzespołów RWPG nie był ani niczym nadzwyczajnym, ani wymagającym finansowo. Większość i tak trafiała do nas w ramach rozliczeń wymiennych.
BF961 do głowicy trzeba było kupować za twarde dolary, bo to Philips. Dało się? Dało.
No nie przesadzajmy. MAA 502 był wtedy "powszechnie" dostępny. Był też lepszy od 7741, krajowy ULY7701. Wiadomym, że na super cudowne rzeczy nie było nas stać. Ale import podzespołów RWPG nie był ani niczym nadzwyczajnym, ani wymagającym finansowo. Większość i tak trafiała do nas w ramach rozliczeń wymiennych.
BF961 do głowicy trzeba było kupować za twarde dolary, bo to Philips. Dało się? Dało.
Była wtedy gospodarka centralnie planowana - o tym, co było "powszechnie dostępne" decydowali politycy w Warszawie i dyrektorzy w Unitrze. 5412 nie miał szczególnego poparcia w Warszawie, bo nie powstał w COBRESPU jak 5100 i wiele konstrukcji Unitry.
Poza tym, wtedy ukłądy scalone były drogie i wiele rzeczy robiono na tranzystorach, choćby nawet liniowe stabilizatory napięcia.
No nie przesadzajmy. MAA 502 był wtedy "powszechnie" dostępny. Był też lepszy od 7741, krajowy ULY7701. Wiadomym, że na super cudowne rzeczy nie było nas stać. Ale import podzespołów RWPG nie był ani niczym nadzwyczajnym, ani wymagającym finansowo. Większość i tak trafiała do nas w ramach rozliczeń wymiennych.
BF961 do głowicy trzeba było kupować za twarde dolary, bo to Philips. Dało się? Dało.
Do końcówek mocy też kupowali za dolary np. 2N6488/91 chyba od Motoroli mimo krajowej produkcji BDP395/6 i grają one do dziś. A dziś już nie ma w sprzedaży ani naszych ani tamtych. Teraz jest "china".
Bo Motorola teraz to telefony komórkowe a nie tranzystory robi.
Pozdrawiam
Grzesiek
A co do Elizabeth, to tam szumi preamp. Sam stopień mocy nie.
Cały przedwzmacniacz przebudowałem: BC413B i nowe dobrej jakości kond. elektrolityczne. No i co? dalej szumi jak jodły, bynajmniej, na gór szczycie. Trahedia,jak mawiał mój nieżyjący już przyjaciel Herman Wisser z Królestwa Niderlandów.
Przebudowa nic nie da, trzeba go wywalić.
Przebudowa nic nie da, trzeba go wywalić.
Pandyla, Hermana czy tranzystor ?
Przebudowa nic nie da, trzeba go wywalić.
Pandyla, Hermana czy tranzystor ?
Ja proponuję pandyla!
Radmor 5412 - Nie wzmacniacz, ale amplituner. Jego zaawansowanie wynika z szeregu zabezpieczeń, jakie oferował, mocno rozbudowany przedwzmacniacz, sam przedwzmacniacz gramofonowy ma więcej niż standardowe dwa tranzystory i mnóstwo innych rzeczy, dzięki którym ten amplituner ma opinię przekombinowanego, nadmiernie rozbudowanego.
I tylko filtracji napięcia zasilającego źródła prądowe w końcówce mocy (dla stopnia różnicowego oraz sterującego) poskąpiono. Tłumienie tętnień (w tym przypadku transformujących się na zniekształcenia nieliniowe) opiera się wyłącznie na rezystancji różniczkowej bapki D601. A można było dołożyć jeszcze jeden rezystor (w okolicach 3.3k zmniejszając zarazem R609 do takiejże wartości) oraz elektrolit, np. 47uF 25V.
Diora WS-354 - jeden z nielicznych wzmacniaczy z źródłem i lustrem prądowym, ale pomimo zastosowaniu większej ilości półprzewodników w końcówce mocy jest to skromny wzmacniacz o którym ciężko powiedzieć, że dałoby się zrobić lepiej i taniej, bo tam najefektywniej każdy element został wykorzystany.
Ale nieudolnie. Już raz pastwiłem się nad tą końcówką, więc nie ma co się powtarzać:
https://unitraklub.pl/temat/29573#comment-122482
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Konrad, cenię Cię za wiedzę, ale zapomniałeś o ówczesnych realiach. W prototypach udało się przetestować importowane półprzewodniki, ale w produkcji seryjnej nie było o tym mowy przy takiej ilości rocznie. Wyzwaniem był nrdowski wskaźnik siedmiosegmentowy w 5411. Szumiący stereodekoder 1621, padające LEDy itp
Wzmacniacze operacyjne UL szumiały bez względu na aplikację, dlatego w aparaturze pomiarowej produkowanej w PRL stosowano importowane, ale tam koszt był inaczej liczony, podobnie jak w przypadku produkcji specjalnej w Radmorze.